Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Najlepszy tom z całej trylogii. Rewelacyjny.

Najlepszy tom z całej trylogii. Rewelacyjny.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Drugi tom trzyma poziom, ale pierwszy chyba jednak bardziej przypadł mi do gustu. Historia jest rewelacyjna i niezmiernie ciekawa. Naprawdę nie ma tu nic, czego nie dałoby się zrozumieć. I mówię to ja, absolutny dyletant z nauk ścisłych, których nigdy nie potrafiłem w szkole pojąć.

Drugi tom trzyma poziom, ale pierwszy chyba jednak bardziej przypadł mi do gustu. Historia jest rewelacyjna i niezmiernie ciekawa. Naprawdę nie ma tu nic, czego nie dałoby się zrozumieć. I mówię to ja, absolutny dyletant z nauk ścisłych, których nigdy nie potrafiłem w szkole pojąć.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zazwyczaj nie sięgam po gatunek, jakim jest sci-fi, ale tutaj zrobiłem wyjątek i nie żałuję. Książkę przeczytałem w kilka dni. Jest tak napisana, że chce się czytać dalej. Tylko mam jedno zastrzeżenie i to duże, ale na szczęście nie wpływa ono na ocenę. Słyszałem opinie, że jest tutaj niesamowity zwrot fabularny, którego nie da się po prostu przewidzieć. I ja do końca nie wiem, czy czegoś nie zrozumiałem z powieści, czy może coś mi umknęło, bo żadnego niesamowitego zwrotu akcji nie doświadczyłem. Na końcu oczywiście wszystko ładnie się układa w jedną spójną całość, ale nie ma w tym nic zaskakującego, ani nieprzewidzianego, więc nie rozumiem, gdzie jest ten obiecany twist fabularny, o którym tylu recenzentów opowiada. Ja go osobiście nie zauważyłem. Jeżeli ktoś mógłby mnie oświecić, to proszę śmiało pisać, bo naprawdę jestem ciekaw w którym momencie coś, jeżeli w ogóle, mi umknęło.

Niemniej książka jest niesamowita, historia absorbuje czytelnika i ciężko się od tego oderwać.

Zazwyczaj nie sięgam po gatunek, jakim jest sci-fi, ale tutaj zrobiłem wyjątek i nie żałuję. Książkę przeczytałem w kilka dni. Jest tak napisana, że chce się czytać dalej. Tylko mam jedno zastrzeżenie i to duże, ale na szczęście nie wpływa ono na ocenę. Słyszałem opinie, że jest tutaj niesamowity zwrot fabularny, którego nie da się po prostu przewidzieć. I ja do końca nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawa i wnikliwa biografia Juliusza Cezara. Szczerze polecam.

Bardzo ciekawa i wnikliwa biografia Juliusza Cezara. Szczerze polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Początek bardzo ciekawy i wstrząsający, ale gdzieś mniej więcej w połowie ta historia trochę się rozmyła. Niemniej bardzo dobry reportaż.

Tak na marginesie. Kanada pod rządami "cudownego" Justina Trudeau upada. Narkotyki są legalne. Dzieci są własnością państwa, nie rodziców, i rodzice nie mają nic do powiedzenia jeżeli chodzi o program nauczania w szkołach. Nieposłusznych obywateli banki odcinają od gotówki. A w internecie jest cenzura. A jest tego znacznie więcej. Polecam materiał na YouTube pt.: "KANADA UPADA?! Uciekł do POLSKI przed KOMUNĄ". Daje do myślenia.

Początek bardzo ciekawy i wstrząsający, ale gdzieś mniej więcej w połowie ta historia trochę się rozmyła. Niemniej bardzo dobry reportaż.

Tak na marginesie. Kanada pod rządami "cudownego" Justina Trudeau upada. Narkotyki są legalne. Dzieci są własnością państwa, nie rodziców, i rodzice nie mają nic do powiedzenia jeżeli chodzi o program nauczania w szkołach. Nieposłusznych...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Fenomenalne zamknięcie całej historii. Zaraz po "Cieniu wiatru" najlepsza książka z cyklu.
Z bólem serca przewraca się ostatnią stronę, wiedząc, że to już koniec tej opowieści.
Nie ma nic więcej.
I już nie będzie.
Wędrówka dobiegła końca.

Fenomenalne zamknięcie całej historii. Zaraz po "Cieniu wiatru" najlepsza książka z cyklu.
Z bólem serca przewraca się ostatnią stronę, wiedząc, że to już koniec tej opowieści.
Nie ma nic więcej.
I już nie będzie.
Wędrówka dobiegła końca.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zabrałem się za książkę po obejrzeniu serialu, chcąc się dowiedzieć, co dzieje się dalej.

Początek był niezwykle ciekawy, choć to praktycznie powtórka z telewizyjnej adaptacji, ale im dłużej czytałem, tym moja ciekawość malała i to do tego stopnia, że czytałem po łebkach rozdziały niedotyczące Bernarda i Jules, a i tak świetnie się orientowałem w przebiegu akcji.

I to jest chyba jeden z problemów tej książki: bezsensowne wdawanie się w niepotrzebne szczegóły, niewiarygodna wręcz drobiazgowość w opisywaniu czynności, które wykonują bohaterzy.

Drugi problem, to styl językowy, w jakim napisana bądź przetłumaczona jest ta książka. Czuje się brak jakiejkolwiek edycji, momentami ma się wrażenie, że czyta się w ogóle niezredagowany tekst, napisany tak, jak mógłby to zrobić przeciętny licealista bez specjalnych zdolności literackich.

Kilka razy w tekście pada słowo "żarcie": podaj mi "żarcie", "żarcie" to, "żarcie" tamto, dlaczego nie po prostu "jedzenie"?
Albo gdy Jules chowa nóż do kieszeni, bo jest przy niej niemowlę. I autor musi nam drobiazgowo wytłumaczyć, że zrobiła to po to, żeby niechcący nie skrzywdzić dziecka. No przecież to się rozumie samo przez się! Po co wyjaśniać to na siłę?
Takich momentów w powieści jest więcej, a kolejnym tego przykładem są dialogi, które czasami brzmią nienaturalnie i dziwnie.

Główną zaletą tej książki jest fabuła, czytelnik chce się dowiedzieć, jak to się skończy, co będzie dalej, ale po drodze razi w oczy mało profesjonalny warsztat autora. Zaczynając czytać tę powieść, oceniałem ją na porządne 8/10, poźniej było już tylko gorzej i tak moja końcowa ocena spadła do 6/10.

Zabrałem się za książkę po obejrzeniu serialu, chcąc się dowiedzieć, co dzieje się dalej.

Początek był niezwykle ciekawy, choć to praktycznie powtórka z telewizyjnej adaptacji, ale im dłużej czytałem, tym moja ciekawość malała i to do tego stopnia, że czytałem po łebkach rozdziały niedotyczące Bernarda i Jules, a i tak świetnie się orientowałem w przebiegu akcji.

I to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiadomo ile z tej książki to prawda, a ile to bogata wyobraźnia autora. Zaliczone, odhaczone, aczkolwiek nawet ciekawie się czytało.

Nie wiadomo ile z tej książki to prawda, a ile to bogata wyobraźnia autora. Zaliczone, odhaczone, aczkolwiek nawet ciekawie się czytało.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to bardzo długi i szczegółowy wywiad, aczkolwiek dotykający bardzo wrażliwego zagadnienia społecznego. Jak tytuł wskazuje, są to rozmowy o samobójstwie.

Jest to bardzo długi i szczegółowy wywiad, aczkolwiek dotykający bardzo wrażliwego zagadnienia społecznego. Jak tytuł wskazuje, są to rozmowy o samobójstwie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Niby kronika, ale niezwykle ciekawa. Czas na drugi tom. A potem zabieram się za całą sagę.

Niby kronika, ale niezwykle ciekawa. Czas na drugi tom. A potem zabieram się za całą sagę.

Pokaż mimo to

Okładka książki Głosy. Co się zdarzyło na wyspie Jersey Dionisios Sturis, Ewa Winnicka
Ocena 6,7
Głosy. Co się ... Dionisios Sturis, E...

Na półkach: , ,

Ciekawy reportaż. Zainteresowała mnie szczególnie jedna kwestia odnośnie depresji. Biegli sądowi toczyli spór o to, czy Damian Rzeszowski cierpiał na ciężką depresję czy też nie. Za tym, że nie miał ciężkiej depresji przemawiało wg jednego biegłego to, że prowadził samochód z Polski do Anglii przez bite 26 godzin, co dla chorego na depresję jest ogromnym wysiłkiem psychicznym. Pozostali biegli przekonywali, że w stanie ciężkiej depresji jest to mimo wszystko możliwe.

Jakiś czas temu czytałem książkę, którą tak na marginesie polecam: "Robert Enke, życie wypuszczone z rąk". Robert Enke był bramkarzem reprezentacji Niemiec, który z powodu ciężkiej depresji popełnił samobójstwo. I tu taka smutna ciekawostka: będąc w naprawdę złym stanie psychicznym potrafił rozegrać 90 minutowy mecz. Na jakiś czas przed śmiercią prowadził samochód, jeżdżąc po mieście przez pół dnia bez celu, zaś w dniu, w którym zdecydował się popełnić samobójstwo prowadził samochód przez 8 godzin.

To tylko taka krótka uwaga.
Książkę polecam.

Ciekawy reportaż. Zainteresowała mnie szczególnie jedna kwestia odnośnie depresji. Biegli sądowi toczyli spór o to, czy Damian Rzeszowski cierpiał na ciężką depresję czy też nie. Za tym, że nie miał ciężkiej depresji przemawiało wg jednego biegłego to, że prowadził samochód z Polski do Anglii przez bite 26 godzin, co dla chorego na depresję jest ogromnym wysiłkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie jestem fanem książek, które zahaczają o tematykę sportową. Nazwisko Roberta Enke, niestety nie obiło mi się o uszy wcześniej, a mimo to jego historia pochłonęła mnie całkowicie, może poniekąd dlatego, że nie jest to typowa biografia sportowa, jakich teraz na rynku pełno. Jest to przede wszystkim opowieść o depresji.

W trakcie lektury zaskoczyło mnie jedno: jak normalną osobą był Robert Enke. Zawodnik Benfiki, Barcy, bramkarz reprezentacji Niemiec, a prywatnie skromny, prostolinijny człowiek, który zapraszał dzieci z sąsiedztwa do swojego domu i cieszył się, gdy mógł komuś wyrządzić niewielką nawet przysługę. I chyba to mnie najbardziej ujęło w trakcie czytania.

Szkoda, że jego historia musiała zakończyć się w taki sposób. To jest po prostu niewiarygodne, jaką siłą musi dysponować depresja, skoro nawet ktoś, kto ma kochającą rodzinę, spełnia się zawodowo i finansowo, kto nie ma najmniejszego powodu do tego, by myśleć w ogóle o samobójstwie, decyduje się na odebranie sobie życia. Aż się nie chce w to wierzyć.

Ta historia pozostanie we mnie na długo. Jest to jedna z najlepszych książek o zmaganiu się z depresją, jakie przeczytałem i chyba jedna z najlepszych, jakie w ogóle zostały napisane, choć słowo "najlepsza", jest tutaj nie do końca na miejscu, ponieważ jest to tragiczna opowieść o walce z własnymi demonami. I w tym wypadku zwrot "chwytająca za gardło" z opisu książki nie jest żadnym wyolbrzymieniem. Lektura dosłownie chwyta za gardło i nie pozwala o sobie zapomnieć nawet po jej przeczytaniu.

Nie jestem fanem książek, które zahaczają o tematykę sportową. Nazwisko Roberta Enke, niestety nie obiło mi się o uszy wcześniej, a mimo to jego historia pochłonęła mnie całkowicie, może poniekąd dlatego, że nie jest to typowa biografia sportowa, jakich teraz na rynku pełno. Jest to przede wszystkim opowieść o depresji.

W trakcie lektury zaskoczyło mnie jedno: jak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wszystko, co wiemy o UFO Elisabeth Neila, Mark Neila
Ocena 4,1
Wszystko, co w... Elisabeth Neila, Ma...

Na półkach:

Nie czytałem tej książki, ale jeżeli jej opis zaczyna się od wymienienia nazwisk znanych osobistości, to ja już z góry podziękuję. Co to ma w ogóle do rzeczy, czy Will Smith wierzy w UFO? A co mnie to obchodzi? Lubię tę tematykę i chętnie czytam na podobne tematy, choć jest bardzo mało naprawdę wartościowych pozycji z tego gatunku. Jeżeli jednak ktoś pisze książkę o UFO i już na początku wymienia sławnych i bogatych, to zakładam, że taka pozycja jest mało wartościowa w świetle współczesnej wiedzy. Typowa popularnonaukowa papka z celebrytami w tle, których nie dość, że wszędzie pełno, to jeszcze autor wymienia ich w książce na temat UFO. Poważnie? Moim zdaniem to nie jest poważne podejście do tematu. No ale nie oceniam książki, bo nie czytałem. Opis jednak jest idiotyczny.

Nie czytałem tej książki, ale jeżeli jej opis zaczyna się od wymienienia nazwisk znanych osobistości, to ja już z góry podziękuję. Co to ma w ogóle do rzeczy, czy Will Smith wierzy w UFO? A co mnie to obchodzi? Lubię tę tematykę i chętnie czytam na podobne tematy, choć jest bardzo mało naprawdę wartościowych pozycji z tego gatunku. Jeżeli jednak ktoś pisze książkę o UFO i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Początek rewelacyjny, powrót do dzieciństwa. Potem gdzieś mniej więcej w połowie zacząłem odczuwać delikatne znużenie, zmienił mi się nastrój czytelniczy (co czasami mi się zdarza gdy czytam jakąś książkę zbyt długo) i sięgnąłem po coś innego. W końcu jednak wróciłem do historii i doczytałem ją do końca.

Bardzo przyjemna lektura, coś w stylu "Stań przy mnie", czy "To", Stephena Kinga, oczywiście wyjąwszy fragmenty grozy. Opowieść o młodości, o pierwszym rowerze, o chłopięcych marzeniach, o kręgu pierwszych prawdziwych przyjaciół i o podwórkowych bójkach. A w tle wątek główny z morderstwem w tle. I to wszystko w czasach, gdy mleko w butelkach rozwoziło się jeszcze po amerykańskich domach, zaś pierwsze supermarkety dopiero powstawały.

Powrót do lat chłopięcych, do dzieciństwa, do świata gdzie nie było rzeczy niemożliwych. Do pierwszych komiksów, do fascynacji potworami. Sentymentalna literacka podróż do przeszłości.

Początek rewelacyjny, powrót do dzieciństwa. Potem gdzieś mniej więcej w połowie zacząłem odczuwać delikatne znużenie, zmienił mi się nastrój czytelniczy (co czasami mi się zdarza gdy czytam jakąś książkę zbyt długo) i sięgnąłem po coś innego. W końcu jednak wróciłem do historii i doczytałem ją do końca.

Bardzo przyjemna lektura, coś w stylu "Stań przy mnie", czy "To",...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jedna z ciekawszych pozycji z gatunku, jakie czytałem. Nie mogłem się oderwać od książki, chciałem za wszelką cenę się dowiedzieć, kto za to wszystko był odpowiedzialny.

To prawda, że rozmowy prowadzone przez policję z Lloydem Welchem mogą wydawać się miejscami odrobinę nudnawe, ale jeśli chodzi o mnie, to byłem żywo zainteresowany tym, co ma do powiedzenia ten człowiek. Nie mogłem się przy tym nadziwić, jakim imbecylem był Lloyd Welch, jaką pokrętną i zakłamaną gnidą. Nawet autor książki stwierdził w pewnym momencie, że gdyby Welch w 1975 nie zgłosił się dobrowolnie na policję, to nikt nigdy, nie powiązałby go z tą sprawą. Uszłoby mu to na sucho. Wywinąłby się również, gdyby w 2013 roku zdecydował się nie rozmawiać z policją. Został skazany za molestowanie na 33 lata więzienia, zostało mu do odsiadki dosłownie góra 5 lat. Za dobre sprawowanie pewnie wyszedłby za 3 lata. Byłby wolnym człowiekiem, gdyby tylko nie zgodził się na rozmowę z detektywami prowadzącymi sprawę zaginięcia sióstr Lyon. To tyle w kwestii jego intelektu, bo w żadnym wypadku go nie bronię. Tacy ludzie powinni oglądać świat zza krat, do końca życia.

Druga rzecz, jaka mnie zdziwiła, to kompetencje psychologów więziennych. Przecież psycholodzy więzienni powinni być wykwalifikowani. Co to za psycholog jest, który wystawia opinię, że ten i ten, jest w pełni zresocjalizowany. Lloyd Welch miał bardzo dobrą opinię psychologa więziennego i właśnie dlatego liczył, że uda mu się wyjść przed terminem. I tu nagle się okazuje, że gdy rozmawia z policją o siostrach Lyon, to nie wykazuje żadnej skruchy. Kłamie, z perfidną premedytacją wodzi policję za nos, ciągnie historię bez końca, zmienia wydarzenia, zwala winę na członków swojej rodziny, i tak w kółko. Zero wyrzutów sumienia. Nawet wówczas nie okazał skruchy, gdy wiedział już, że w zasadzie mógłby powiedzieć prawdę, bo i tak z więzienia nigdy nie wyjdzie. No ale z drugiej strony gdyby się przyznał, to jego reputacja w więzieniu uległaby znacznemu pogorszeniu. I chyba tylko tego się bał. W ogóle całe to środowisko, z jakiego się wywodził, cała jego rodzina, stanowiła jedną, wielką patologię i to przez duże P.

Ciężka w odbiorze książka ale niezmiernie ciekawa.

Jedna z ciekawszych pozycji z gatunku, jakie czytałem. Nie mogłem się oderwać od książki, chciałem za wszelką cenę się dowiedzieć, kto za to wszystko był odpowiedzialny.

To prawda, że rozmowy prowadzone przez policję z Lloydem Welchem mogą wydawać się miejscami odrobinę nudnawe, ale jeśli chodzi o mnie, to byłem żywo zainteresowany tym, co ma do powiedzenia ten człowiek....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest biografia z 1999 roku, aktualizowana na przestrzeni lat, do roku obecnego.

To jest biografia z 1999 roku, aktualizowana na przestrzeni lat, do roku obecnego.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Z opisu: "Waleczny jak Conan. Honorowy jak Aragorn. Logiczny jak Sheldon".

Conan - ok, Aragorn - ok, ale kto to jest Sheldon???
Co to za idiotyczny opis?

Z opisu: "Waleczny jak Conan. Honorowy jak Aragorn. Logiczny jak Sheldon".

Conan - ok, Aragorn - ok, ale kto to jest Sheldon???
Co to za idiotyczny opis?

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trzecia biografia Hitlera jaką przeczytałem. Pierwszy był chyba Ian Kershaw, którego bardziej interesowały późniejsze losy Hitlera, gdy ten już wkroczył na scenę polityczną. Potem był Alan Bullock, który z kolei napisał świetną biografię ale dziś już w wielu miejscach nieaktualną i przestarzałą. No i obecny tutaj Volker Ullrich, który zrobił coś czego nie podjął się przed nim chyba nikt dotąd: napisał kompletną biografię Hitlera, która koncentruje się jak żadna wcześniejsza na jego dzieciństwie, młodości, latach spędzonych w Wiedniu i okresie pierwszej Wojny Światowej, gdyż ten moment w życiu Hitlera jest najciekawszy i jednocześnie najmniej znany. Oczywiście później autor opisuje jego karierę polityczną, trudno, żeby ją pominął. Jednak to co jest olbrzymim atutem tej książki to drobiazgowa analiza osobowości Hitlera. Sam osobiście myślałem, że kolejna biografia o nim to strata czasu, bo wszystko zostało już przecież napisane. Otóż okazuje się, że nie. Autor miał do dyspozycji materiały, z których nie mógł skorzystać ani Ian Kershaw ani żaden wcześniejszy biograf Hitlera, gdyż zostały one dopiero niedawno odtajnione. Autor wypełnia zatem pewne brakujące luki w jego życiorysie, odkrywa nowe fakty z jego młodości (i nie tylko), cytuje wypowiedzi osób, które zetknęły się z młodym i nikomu nieznanym podówczas jeszcze Adolfem Hitlerem. Wszystko jest opatrzone oczywiście odpowiednimi przypisami.
Wcześniejsze opracowania i biografie Hitlera skupiały się bardziej na jego dorosłym życiu, gdy ten działał już na scenie politycznej. Jego dzieciństwo, młodość, zainteresowania, poglądy, kształtowanie się jego osobowości i początki jego zajadłego antysemityzmu, to wszystko schodziło na dalszy plan i z reguły było opisywane po łebkach. W tej biografii autor postawił sobie za cel, by przedstawić Hitlera w taki sposób, by wypełnić te wszystkie niewiadome. Jest też odrębny rozdział zatytułowany: Hitler a kobiety, w którym poznajemy jego zwyczaje i życie osobiste, jego nawyki, stosunek do płci pięknej i tym podobne szczegóły z jego życia, które były wcześniej albo mało znane albo w ogóle nieznane.
Plusem książki jest też to, że bardzo dobrze się ją czyta, styl Iana Kersahwa na przykład był zbyt akademicki jak dla mnie i odrobinę toporny.
Co tu dużo mówić. Jest to biografia totalna i kompletna. Autor dementuje wiele mitów narosłych przez lata w okół postaci Hitlera (jak chociażby to, że dyktator miał ubogie i mało interesujące życie osobiste. Jak się okazuje było wręcz przeciwnie). Opisuje drobiazgowo jego dzieciństwo i młodość. Odkrywa nowe, nieznane dotąd fakty. Krótko: dla mnie najlepsza biografia Adolfa Hitlera jaka powstała, i wątpię by ktoś kiedykolwiek dodał w tym temacie od siebie coś jeszcze.

Trzecia biografia Hitlera jaką przeczytałem. Pierwszy był chyba Ian Kershaw, którego bardziej interesowały późniejsze losy Hitlera, gdy ten już wkroczył na scenę polityczną. Potem był Alan Bullock, który z kolei napisał świetną biografię ale dziś już w wielu miejscach nieaktualną i przestarzałą. No i obecny tutaj Volker Ullrich, który zrobił coś czego nie podjął się przed...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Moja pierwsza powieść fantasy. Od tej książki rozpoczęła się moja przygoda z tym gatunkiem. Pamiętam to jak dziś: książkę kupiła mi mama w prezencie na Boże Narodzenie. Spojrzałem na okładkę i pomyślałem sobie niezadowolony: "co to za kiczowaty bubel"? I tak książka przeleżała na półce dobrych kilka miesięcy, aż wreszcie po którymś z kolei pytaniu mamy, czy już ją przeczytałem poczułem się trochę głupio, że nawet jej nie otworzyłem jeszcze.
Któregoś dnia się przemogłem i zacząłem czytać. 5 stron, 10, 15, 30 - i nic dobrego nie mogłem o niej powiedzieć. Jakieś gildie, rynsztoki, magia, nie przemawiało to do mnie, ale obiecałem sobie, że przeczytam te umownych 100 stron i wtedy najwyżej wezmę się za coś ciekawszego. No i tak gdzieś około 60 strony fabuła zaczeła niespodziewanie mnie wciągać. Przy setnej stronie już nawet nie było mowy o tym, by książkę odłożyć. Od razu też zakupiłem dwa dalsze tomy.

Wsiąkłem i to totalnie. Skończyłem pierwszy tom, potem wziąłem się za drugi i za trzeci. Miałem obawy przed każdym z nich, że może kolejna część nie okaże się już tak dobra ale każda następna była jeszcze lepsza.
Dzisiaj wiem, że ten tytuł nie jest wysoko oceniany przez zagorzałych fanów fantastyki. Czytałem gdzieś opinie, że ta trylogia nie jest najlepiej napisana ale ja tego nie zauważyłem. Dla mnie pozostanie ona chyba moją ulubioną serią fantasy, do której wrócę zapewne jeszcze kolejny raz.

I tutaj być może narażę się na falę krytyki ale nigdy już potem żadna powieść fantasy nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Żadna już nie wciągnęła mnie z taką siłą w swój świat jak ta właśnie. Nawet epicka Droga Królów Sandersona. Pamiętam też jak poczułem się boleśnie rozczarowany Powiernikiem Światła. W zasadzie to nic mi się w tej historii nie podobało, ani bohaterowie ani sama magia kolorów. Rozczarowanie było tym większe, bo to przecież ten sam autor od Drogi Cienia.
No cóż, bywa i tak.

Do Trylogii Nocnego Anioła zawsze już będę miał sentyment i to z dwóch powodów: ponieważ był to prezent gwiazdkowy od mamy i pierwsze zetknięcie się z gatunkiem fantasy. A najśmieszniejsze jest to, ze mama tę książkę wybrała dla mnie przypadkiem. Akurat tę jedną z setek jakie były w księgarnii.

Moja pierwsza powieść fantasy. Od tej książki rozpoczęła się moja przygoda z tym gatunkiem. Pamiętam to jak dziś: książkę kupiła mi mama w prezencie na Boże Narodzenie. Spojrzałem na okładkę i pomyślałem sobie niezadowolony: "co to za kiczowaty bubel"? I tak książka przeleżała na półce dobrych kilka miesięcy, aż wreszcie po którymś z kolei pytaniu mamy, czy już ją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

O tym, że książka jest dobra często świadczy chociażby to, że po jej zakończeniu odczuwa się wewnętrzną pustkę i rozczarowanie, że to już koniec. I tak jest tutaj. Fenomenalna powieść. Niby nie dzieje się w niej aż tak wiele, fabuła powoli się rozkręca ale nie można się od książki oderwać. Może zasługą tego jest to, że bohaterowie wydają się być niemal jak żywi. Aż szkoda było się z nimi rozstawać. Jak ktoś zna podobne pozycje, to proszę o wiadomość na priv.

O tym, że książka jest dobra często świadczy chociażby to, że po jej zakończeniu odczuwa się wewnętrzną pustkę i rozczarowanie, że to już koniec. I tak jest tutaj. Fenomenalna powieść. Niby nie dzieje się w niej aż tak wiele, fabuła powoli się rozkręca ale nie można się od książki oderwać. Może zasługą tego jest to, że bohaterowie wydają się być niemal jak żywi. Aż szkoda...

więcej Pokaż mimo to