Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Mhm... słabsza część jak dla mnie. Dość sporo bałaganu, który dość ciężko sobie poukładać. Mam lekki mętlik w głowie, bo dzieją się różne rzeczy, a na trzy strony przed końcem tomu wiemy jeszcze mniej niż do tej pory. Trochę mi to zgrzyta...

Mhm... słabsza część jak dla mnie. Dość sporo bałaganu, który dość ciężko sobie poukładać. Mam lekki mętlik w głowie, bo dzieją się różne rzeczy, a na trzy strony przed końcem tomu wiemy jeszcze mniej niż do tej pory. Trochę mi to zgrzyta...

No nie powiem, całkiem nieźle mi się to czytało. Dawno książka mnie tak nie wciągnęła w akcje...

No nie powiem, całkiem nieźle mi się to czytało. Dawno książka mnie tak nie wciągnęła w akcje...

Nie wiem... mi brakuje pazura w tym kryminale. Niby wszystko jest, ale jakby za mało. Za mało emocji we mnie wzbudziła lektura tej książki.

Nie wiem... mi brakuje pazura w tym kryminale. Niby wszystko jest, ale jakby za mało. Za mało emocji we mnie wzbudziła lektura tej książki.

Nudy, nudy, nudy. Tak naprawdę z tej części można zrobić jeden rozdział i nic by się nie stało. Gośka pozostaje totalną idiotką. W dalszym ciągu autorka próbuje nieudolnie stworzyć kolejny tom. I ja znowu nie wiem po kiego grzyba. Tzn. z marketingowego punktu widzenia wiem. Mój czytelniczy punkt widzenia nie został oświecony... czy mógłby ktoś mi streścić jak się kończy to arcydzieło literatury? Bo chyba mi szkoda czasu, a nie mam w zwyczaju porzucać lektury... choć może czas zmienić przyzwyczajenia...

Nudy, nudy, nudy. Tak naprawdę z tej części można zrobić jeden rozdział i nic by się nie stało. Gośka pozostaje totalną idiotką. W dalszym ciągu autorka próbuje nieudolnie stworzyć kolejny tom. I ja znowu nie wiem po kiego grzyba. Tzn. z marketingowego punktu widzenia wiem. Mój czytelniczy punkt widzenia nie został oświecony... czy mógłby ktoś mi streścić jak się kończy to...

Przez sentyment do Kinga nie zdobędę się na komentarz.

Przez sentyment do Kinga nie zdobędę się na komentarz.

Nie! No nie! No normalnie nie. Panie autorze, dupy dałeś z tym zakończeniem. Skończyłam czytać i nie wiem o co chodzi. A nie wydaje mi się, że problem jest po mojej stronie. Jestem wściekła na zakonczenie, bo przeczytanie tej części było najnormalniej w świecie bez sensu. A chciałam chwalić, że seria z Szackim zamyka się w trzech tomach. Odwołuję fanfary i peany. Brak słów...

Nie! No nie! No normalnie nie. Panie autorze, dupy dałeś z tym zakończeniem. Skończyłam czytać i nie wiem o co chodzi. A nie wydaje mi się, że problem jest po mojej stronie. Jestem wściekła na zakonczenie, bo przeczytanie tej części było najnormalniej w świecie bez sensu. A chciałam chwalić, że seria z Szackim zamyka się w trzech tomach. Odwołuję fanfary i peany. Brak słów...

No! I teraz jest OK. A nie bezpłciowo jak w pierwszej części. Tak to można się zaczytywać w książce.

No! I teraz jest OK. A nie bezpłciowo jak w pierwszej części. Tak to można się zaczytywać w książce.

Może to dziwne, ale sama nie wiem co myśleć. Ani mi się to podobało, ani nie podobało...

Może to dziwne, ale sama nie wiem co myśleć. Ani mi się to podobało, ani nie podobało...

O bogowie... gdyby nie tępota umysłowa z dodatkiem fobii owadziej i higienicznej głównej bohaterki, to można byłoby przymknąć oko na rusałki pląsające w blasku księżyca. Te upiry i nimfy umilały lekturę niczym beza z malinami w deszczowy listopadowy zimny poranek.
Takie dialogi to ja pisałam w podstawówce, kiedy odkryłam, że za grosz nie mam talentu pisarskiego. Czasem warto byc świadomym swoich ograniczeń.
I do cholery jasnej co to za mania pisania serii. Żeby te serie były warte kontynuacji. Naprawdę, gdyby akcja się wyjaśniła w jednej książce, wszyscy bylyby zdrowsi i szczęśliwsi. Tyle innych książek jest jeszcze do przeczytania...

O bogowie... gdyby nie tępota umysłowa z dodatkiem fobii owadziej i higienicznej głównej bohaterki, to można byłoby przymknąć oko na rusałki pląsające w blasku księżyca. Te upiry i nimfy umilały lekturę niczym beza z malinami w deszczowy listopadowy zimny poranek.
Takie dialogi to ja pisałam w podstawówce, kiedy odkryłam, że za grosz nie mam talentu pisarskiego. Czasem...

Książka porównywana do "To" Kinga. Że niby zdecydowanie lepsza. No więc jest lepsza, ale dupy nie urywa. Ot co.

Książka porównywana do "To" Kinga. Że niby zdecydowanie lepsza. No więc jest lepsza, ale dupy nie urywa. Ot co.

O czym to, k..., jest? Omijać szerokim łukiem, tak szerokim jak równik. Jak można popełnić coś takiego? O zgrozo! Dusi się ma dusza od tego czegoś. I dreszcze mam, nieprzyjemne rzecz jasna. Idę podnosić oceny za ostatnie moje lektury. Bo w porównaniu z tym, to arcydzieła wzniosłej literatury.
A to coś przykrywam nicością, aby więcej mi do głowy pomysły czytania nie przyszły (o żesz, ten styl jest zaraźliwy niczym ospa wietrzna).
Kto ma takie problemy z głową, że to dał do druku?

O czym to, k..., jest? Omijać szerokim łukiem, tak szerokim jak równik. Jak można popełnić coś takiego? O zgrozo! Dusi się ma dusza od tego czegoś. I dreszcze mam, nieprzyjemne rzecz jasna. Idę podnosić oceny za ostatnie moje lektury. Bo w porównaniu z tym, to arcydzieła wzniosłej literatury.
A to coś przykrywam nicością, aby więcej mi do głowy pomysły czytania nie...

Przeczytałam, opinię wyrobiłam, ogólnie mogę powiedzieć, że ten tom to strata czasu. Intryga kryminalna, odzywki Chyłki, cały Zordon aż boli mnie wszystko po zapoznaniu się z materiałem. Najgorsze w tym jest to, że to autor zabija to, co udało mu się stworzyć na początku. Równia pochyła z poprzednien części robi się coraz bardziej stroma, a obawiam się, że na końcu jest przepaść bez dna.

"Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść
Niepokonanym
Wśród tandety lśniąc jak diament
Być zagadką, której nikt
Nie zdąży zgadnąć nim minie czas"...
I tak to by trzeba było podsumować...

Przeczytałam, opinię wyrobiłam, ogólnie mogę powiedzieć, że ten tom to strata czasu. Intryga kryminalna, odzywki Chyłki, cały Zordon aż boli mnie wszystko po zapoznaniu się z materiałem. Najgorsze w tym jest to, że to autor zabija to, co udało mu się stworzyć na początku. Równia pochyła z poprzednien części robi się coraz bardziej stroma, a obawiam się, że na końcu jest...

Dżizas... takie pisanie dla pisania. Wszystko na jedno kopyto. Im dalej w las... tym mi gorzej się przyswaja bohaterów i "przygody", które ich spotykają. Nawiązanie do Mike'a Rossa co prawda trafione, ale nie wnosi smaczku (chyba, że mówimy o 1 serii Suits, bo potem to już równia pochyła - tak samo jak każda kolejna książka z Chyłką). Panie Mrozie nie idź tą drogą, kończ waść, wstydu oszczędź.

Dżizas... takie pisanie dla pisania. Wszystko na jedno kopyto. Im dalej w las... tym mi gorzej się przyswaja bohaterów i "przygody", które ich spotykają. Nawiązanie do Mike'a Rossa co prawda trafione, ale nie wnosi smaczku (chyba, że mówimy o 1 serii Suits, bo potem to już równia pochyła - tak samo jak każda kolejna książka z Chyłką). Panie Mrozie nie idź tą drogą, kończ...

Trochę oklepany temat, ale ogólnie daje radę.

Trochę oklepany temat, ale ogólnie daje radę.

Oby mnie nie zagryźli fani Terakowskiej... no nie pasuje mi ta książka. Chciałam napisać, że nie moje klimaty. Ale to właśnie są moje klimaty. Tylko książka jest ze mną niekompatybilna.

Oby mnie nie zagryźli fani Terakowskiej... no nie pasuje mi ta książka. Chciałam napisać, że nie moje klimaty. Ale to właśnie są moje klimaty. Tylko książka jest ze mną niekompatybilna.

Mogła być ciekawa, mogła być wciągająca, mogła mieć ciekawych bohaterów, mogła mieć rozwinięty temat szklanych stóp i dziwnych stworzeń. Mogła... ale nie miała. A szkoda, bo miała pomysł i potencjał. To chyba jedyne dwie rzeczy, które ta książka ma. Nic w me życie nie wniosła, a czytanie jej było irytujące.

Mogła być ciekawa, mogła być wciągająca, mogła mieć ciekawych bohaterów, mogła mieć rozwinięty temat szklanych stóp i dziwnych stworzeń. Mogła... ale nie miała. A szkoda, bo miała pomysł i potencjał. To chyba jedyne dwie rzeczy, które ta książka ma. Nic w me życie nie wniosła, a czytanie jej było irytujące.

Ilość książek serii, które jestem w stanie przeczytać ciągiem - 2. Potem wszystko mnie drażni.
Sprawy mają się tak, że co dwie strony jest spisek w spisku. Chyłka ma pasożyta, bo jakoś trzeba było ja doprowadzić do pionu. To Mróz wymyślił ciążę. Nie dość, że pozbawił jej wódy i fajek, to jeszcze kofeiny (czemu niby jej tej kawy zabronił?).
Ja rozumiem wiele, ale ciągle tej Chyłce coś wychodzi, a wyjść nie powinno.
Cóż... nie można mieć wszystkiego - albo lektura lekka i przyjemna albo...

Ilość książek serii, które jestem w stanie przeczytać ciągiem - 2. Potem wszystko mnie drażni.
Sprawy mają się tak, że co dwie strony jest spisek w spisku. Chyłka ma pasożyta, bo jakoś trzeba było ja doprowadzić do pionu. To Mróz wymyślił ciążę. Nie dość, że pozbawił jej wódy i fajek, to jeszcze kofeiny (czemu niby jej tej kawy zabronił?).
Ja rozumiem wiele, ale ciągle tej...