-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2016-02-27
2024-03-21
2022-10-13
2022-09-13
2022-06-14
2021-11-28
King w starym, dobrym stylu - nieczęsty przypadek w ostatnich latach
King w starym, dobrym stylu - nieczęsty przypadek w ostatnich latach
Pokaż mimo to2020-03-21
2019-08-29
2018-10-24
„Talizman” to opowieść o wędrówce – zarówno w sensie dosłownym (Jack przemierza Stany Zjednoczone i Terytoria ze wschodu na zachód), jak i metaforycznym (dwunastoletni Jack wędruje ku dorosłości w czasie swojej podróży).
O ile przemierzanie kraju i dążenie do celu było interesujące i czytało mi się o to bardzo dobrze, o tyle zakończenie, gdy przez kilkadziesiąt stron Jack toczył walkę z Morganem i jego poplecznikami było już nieco nużące i rozwlekłe. Na początku książki trudno było mi się wkręcić (pewnie dlatego, że ta, którą czytałem wcześniej miała zupełnie inny klimat, styl opowieści… ), ale ok. setnej strony, gdy akcja wkroczyła już na główne tory, a ja przestawiłem się na styl tych autorów, wciągnąłem się. I, jeśli pominąć słabszą końcówkę, to muszę przyznać, że powieść mi się podobała, nie była typowym kingowym horrorem – bardziej zakrawała na fantastykę
„Talizman” to opowieść o wędrówce – zarówno w sensie dosłownym (Jack przemierza Stany Zjednoczone i Terytoria ze wschodu na zachód), jak i metaforycznym (dwunastoletni Jack wędruje ku dorosłości w czasie swojej podróży).
O ile przemierzanie kraju i dążenie do celu było interesujące i czytało mi się o to bardzo dobrze, o tyle zakończenie, gdy przez kilkadziesiąt stron Jack...
2018-08-18
„Rose Madder” to powieść o przemocy w małżeństwie oraz o wydostawaniu się z tego piekła, poprzez pokonywanie własnych leków, dzięki wsparciu innych osób. To także opowieść o tym, jak bardzo człowiek może nienawidzić i pogardzać innymi ludźmi. I w te meandry ludzkiej duszy i stosunków międzyludzkich Stephen King wplótł wątek niezwyczajnego obrazu, do którego świata można wniknąć, aby uciec przed doganiającą przeszłością.
Czytając tę książkę, miałem trochę wrażenie przeciągania. W dodatku jakoś nie porywały mnie te krwawe i drastyczne wyczyny Normana – King, jak to twórca powieści grozy, chciał przerazić, ale tylko przerysował (z całym szacunkiem dla niego). Krótko pisząc: powieść dobra, ale do najlepszych tworów w.w. autora jej trochę brakuje…
„Rose Madder” to powieść o przemocy w małżeństwie oraz o wydostawaniu się z tego piekła, poprzez pokonywanie własnych leków, dzięki wsparciu innych osób. To także opowieść o tym, jak bardzo człowiek może nienawidzić i pogardzać innymi ludźmi. I w te meandry ludzkiej duszy i stosunków międzyludzkich Stephen King wplótł wątek niezwyczajnego obrazu, do którego świata można...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-06-06
W końcu sięgnąłem po popularny w ostatnim czasie (dzięki ekranizacji) cykl "Mroczna Wieża". Pierwszą część, "Roland" czytało mi się przyjemnie i z pewnością sięgnę po następne. Co więcej mogę dodać? Jest to powieść napisana typowym stylem Kinga i nawet gdybym nie znał nazwiska autora, to myślę że rozpoznałbym wszędzie ten sposób przekazu treści.
W końcu sięgnąłem po popularny w ostatnim czasie (dzięki ekranizacji) cykl "Mroczna Wieża". Pierwszą część, "Roland" czytało mi się przyjemnie i z pewnością sięgnę po następne. Co więcej mogę dodać? Jest to powieść napisana typowym stylem Kinga i nawet gdybym nie znał nazwiska autora, to myślę że rozpoznałbym wszędzie ten sposób przekazu treści.
Pokaż mimo to2018-02-02
„Śpiące królewny” to typowa powieść Stephena Kinga (mimo że współtwórcą był jego syn) – akcja toczy się w amerykańskiej mieścinie, której mieszkańcy zostali poddani działaniu sił nadprzyrodzonych, w tym wypadku wszystkie kobiety w Dooling (jak i na całym świecie) zapadają w sen, podczas którego wytwarzają kokon, które rozerwanie doprowadza je do szaleństwa. Co w efekcie doprowadza do wielkiej rozpierduchy. Niby nowa historia, jednak jakże podobna do poprzednich.
A pod płaszczykiem tej opowieści, autorzy poruszyli problem różnic i zależności pomiędzy płciami, uwypukilił wady i zalety, zarówno kobiet, jak i mężczyzn.
Krótko mówiąc twórcy raczej nie zawiedli kingowych fanów, którzy obowiązkowo powinni sięgnąć po „Śpiące królewny”.
„Śpiące królewny” to typowa powieść Stephena Kinga (mimo że współtwórcą był jego syn) – akcja toczy się w amerykańskiej mieścinie, której mieszkańcy zostali poddani działaniu sił nadprzyrodzonych, w tym wypadku wszystkie kobiety w Dooling (jak i na całym świecie) zapadają w sen, podczas którego wytwarzają kokon, które rozerwanie doprowadza je do szaleństwa. Co w efekcie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11-07
Za co uwielbiam Kinga? Za to że umiejętnie potrafi poprowadzić akcję z wieloma różnorodnymi bohaterami i wieloma wątkami. I tak właśnie jest w "Pod kopułą". Chociaż osadzenie historii w realiach miasteczka, gdzie mieszkańcy są poddawani nadprzyrodzonym czynnikom to nie nowość u Mistrza (wcześniej chociażby "Miasteczko Salem" czy "Sklepik z marzeniami"), czytałem z ogromnym zainteresowaniem do ostatniej strony. Powieść, chociaż bardzo obszerna (924 strony!) nie nudzi. Ba! Przez niemal cały czas trzyma godny poziom. Zaskakuje zwrotami akcji, czasami obrzydza krwawymi opisami, powoduje ciarki, niekiedy wzrusza osobistymi historiami bohaterów; niektóre postaci irytują, innym się kibicuje. Ot, bogata paleta emocji
"Pod kopułą" to przykład książki, po której skończeniu odczuwam pustkę, bo trochę się z nią zżyłem przez prawie 10 dni...
Za co uwielbiam Kinga? Za to że umiejętnie potrafi poprowadzić akcję z wieloma różnorodnymi bohaterami i wieloma wątkami. I tak właśnie jest w "Pod kopułą". Chociaż osadzenie historii w realiach miasteczka, gdzie mieszkańcy są poddawani nadprzyrodzonym czynnikom to nie nowość u Mistrza (wcześniej chociażby "Miasteczko Salem" czy "Sklepik z marzeniami"), czytałem z ogromnym...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-04
Współczesna popkultura wypaczyła obraz wampira. Z krwiożerczych demonów z piekła rodem występujących w przerażających horrorach zrobiono wymuskanych chłoptasiów z tanich love story. Dlatego zapewne czytając „Miasteczko Salem” i będąc dzieckiem dzisiejszych czasów, nie odczuwałem przerażania. Owszem, na początku w książce są znamiona niepokoju, ale potem, gdy akcja idzie naprzód nawet to zniknęło. Ale mogę sobie wyobrazić jakie uczucia wzbudzała kiedyś ta powieść. Świetnie oddaje klimat grozy taki, jaki znany jest tylko z amerykańskich książek i filmów z drugiej połowy XX wieku. Małe miasteczko, z różnorodnymi mieszkańcami i ich problemami czy rozterkami, w którym pojawia się Zło, które z kolei usiłuje zwalczyć garstka bohaterów. Bardzo obrazowe opisy sytuacji (jak choćby drapanie dziecka w okienną szybę czy inne wampirze ataki) pobudziły wyobraźnię w ten sposób, że po prostu miałem przed oczami filmowy obraz, okraszony jakąś mroczną muzyką, rodem z lat siedemdziesiątych, mimo że ekranizacji jeszcze nie widziałem. Podsumowując: uważam, że ta książka jest klasykiem gatunku i niewątpliwym dziełem Kinga, do którego trudno porównywać dzisiejsze powieści.
Współczesna popkultura wypaczyła obraz wampira. Z krwiożerczych demonów z piekła rodem występujących w przerażających horrorach zrobiono wymuskanych chłoptasiów z tanich love story. Dlatego zapewne czytając „Miasteczko Salem” i będąc dzieckiem dzisiejszych czasów, nie odczuwałem przerażania. Owszem, na początku w książce są znamiona niepokoju, ale potem, gdy akcja idzie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-23
Tym razem trafiłem na dość nietypową dla Kinga twórczość, mianowicie opowiadania nie zawierające elementów paranormalnych (prawie wcale). Czytało mi się to przyjemnie, jednak mimo wszystko liczyłem na coś strasznego i w sumie doczekałem się tego dopiero na ostatnich stronach.
W sumie każda z minipowieści miała w sobie coś interesującego. Zostały napisane typowym dla autora, po prostu fajnym, stylem. Rozważane w nich były różne kwestie życia i stosunków międzyludzkich. Ale muszę powiedzieć, że od takich krótkich form literackich, wolę jednak pełne powieści, przy czytaniu których mogę chociaż trochę zżyć się z bohaterami.
Tym razem trafiłem na dość nietypową dla Kinga twórczość, mianowicie opowiadania nie zawierające elementów paranormalnych (prawie wcale). Czytało mi się to przyjemnie, jednak mimo wszystko liczyłem na coś strasznego i w sumie doczekałem się tego dopiero na ostatnich stronach.
W sumie każda z minipowieści miała w sobie coś interesującego. Zostały napisane typowym dla autora,...
2017-01-17
Lubię obszerne powieści, jednocześnie jednak nie lubię tej "pustki", która nastaje gdy skończy się ową książkę. I tak jest w przypadku "Dallas '63". Cóż, King, jak niewielu autorów potrafi stworzyć niepowtarzalny klimat. W tym wypadku zabrał czytelnika w sentymentalną podróż do Ameryki przełomu lat 60. i 70, której dodatkowym atutem jest narracja pierwszoosobowa
Lubię obszerne powieści, jednocześnie jednak nie lubię tej "pustki", która nastaje gdy skończy się ową książkę. I tak jest w przypadku "Dallas '63". Cóż, King, jak niewielu autorów potrafi stworzyć niepowtarzalny klimat. W tym wypadku zabrał czytelnika w sentymentalną podróż do Ameryki przełomu lat 60. i 70, której dodatkowym atutem jest narracja...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-21
Krótka, treściwa powieść, bez zbędnego rozwlekania, która wciąga czytelnika, jednocześnie przerażając go odwieczną ludzką fascynacją okrucieństwem stosowanym wobec innych.
Krótka, treściwa powieść, bez zbędnego rozwlekania, która wciąga czytelnika, jednocześnie przerażając go odwieczną ludzką fascynacją okrucieństwem stosowanym wobec innych.
Pokaż mimo to2016-11-17
Powieść bardzo przypominała mi "Grę Geralda" - bo tam i tutaj akcja toczy się tylko wokół bohaterki, która zdana jest łaskę losu. Całość to opis przeżyć wewnętrznych - rozterek, wyobrażeń i rojeń, które otaczają główną postać. Z tym że tutaj jest nią 9-letnia dziewczynka, zagubiona i walcząca o przeżycie w lesie. Kto liczy na wartką fabułę i pełne napięcia zwroty akcji nie znajdzie jej w tej książce. Nie mogę powiedzieć również, że jest to jeden z lepszych utworów Kinga. To po prostu opowieść (momentami rozwleczona), którą można sobie ot tak poczytać. Ale jeśli ktoś po nią nie sięgnie, to wiele nie straci.
Powieść bardzo przypominała mi "Grę Geralda" - bo tam i tutaj akcja toczy się tylko wokół bohaterki, która zdana jest łaskę losu. Całość to opis przeżyć wewnętrznych - rozterek, wyobrażeń i rojeń, które otaczają główną postać. Z tym że tutaj jest nią 9-letnia dziewczynka, zagubiona i walcząca o przeżycie w lesie. Kto liczy na wartką fabułę i pełne napięcia zwroty akcji nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-22
Stary, dobry Stephen King. Jego początkowe powieści mają fajny klimat tamtych czasów sprzed blisko czterdziestu lat. I tak jest w przypadku "Christine". A poza tym długie opisy, obrazowe porównania, mrok, krew i brutalność dają wybochową mieszankę, której nie umiem przypisać innemu autorowi niż własnie ten Mistrz. I mimo, że książka liczy 770 stron, to nie wahałem się przed jej wypożyczeniem.
Minusem były dość kulawe tłumaczenia piosenek na początku każdego rozdziału - moim zdaniem rzadko które mogło oddawać rytm oryginalnych słów, ale to już wina języka, nie autora.
Stary, dobry Stephen King. Jego początkowe powieści mają fajny klimat tamtych czasów sprzed blisko czterdziestu lat. I tak jest w przypadku "Christine". A poza tym długie opisy, obrazowe porównania, mrok, krew i brutalność dają wybochową mieszankę, której nie umiem przypisać innemu autorowi niż własnie ten Mistrz. I mimo, że książka liczy 770 stron, to nie wahałem się przed...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-09-17
Co tu dużo pisać - ostatnia część trylogii z Billem Hodges'em jest dużo lepsza od swojego poprzednika-przerywnika, czyli powieści "Znalezione nie kradzione". Wreszcie akcja wrócila na właściwy tor, tj. starcia między Det. Em. a Bradym Hartsfieldem. Jeśli miałbym porównywać "Koniec warty" do drugiej części, to trzecią czytałem szybko i z zainteresowaniem, a z poprzednią bywało różnie. :)
A typowe dla Kinga elementy paranormalne, dodały tylko smaczku tej historii.
Co tu dużo pisać - ostatnia część trylogii z Billem Hodges'em jest dużo lepsza od swojego poprzednika-przerywnika, czyli powieści "Znalezione nie kradzione". Wreszcie akcja wrócila na właściwy tor, tj. starcia między Det. Em. a Bradym Hartsfieldem. Jeśli miałbym porównywać "Koniec warty" do drugiej części, to trzecią czytałem szybko i z zainteresowaniem, a z poprzednią...
więcej mniej Pokaż mimo to
O ile nie jestem (nie byłem) fanem krótkich form literackich, to po tych opowiadaniach mam jak najpozytywniejsze wrażenia. Łatwo przychodziło mi przerzucanie się z jednego świata do następnego. Każdy z nich miał odmienny klimat, specyfikę i wzbudzał we mnie różne odczucia, od strachu (Wydma, Wredny dzieciak), przez zadumę (Batman i Robin wdają się w scysję, Życie po życiu, Herman Wouk jeszcze żyje, Pan Ciacho, Letni grom), do lekkiego znużenia w przypadku zbyt krwawego 130. kilometra (po prostu nie jarają mnie krwiożercze potwory :D).
Co mi na pewno przypadło do gustu, to wstępy Autora przed każdym opowiadaniem, pokazujące pobieżnie procesy twórcze.
O ile nie jestem (nie byłem) fanem krótkich form literackich, to po tych opowiadaniach mam jak najpozytywniejsze wrażenia. Łatwo przychodziło mi przerzucanie się z jednego świata do następnego. Każdy z nich miał odmienny klimat, specyfikę i wzbudzał we mnie różne odczucia, od strachu (Wydma, Wredny dzieciak), przez zadumę (Batman i Robin wdają się w scysję, Życie po życiu,...
więcej Pokaż mimo to