-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać4
-
ArtykułyWojciech Chmielarz, Marta Kisiel, Sylvia Plath i Paulo Coelho, czyli nowości tego tygodniaLubimyCzytać3
-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik20
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński6
Biblioteczka
2024-04
2024-04
2024-01
Czy to jest dobry horror? Czy porywający? Czy polecam? Po trzykroć nie. Ale ponieważ razem z katarem wysmarkałam dzisiaj większość mózgu (albo ektoplazmy), a mam potrzebę coś czytania, Masterton jest na tego złe skutki idealny. Nawiedzona szafa, indiański szaman mściciel... Jeśli szybko nie dojdę do siebie, mam jeszcze w spiżarce coś tegoż o nawiedzonym domu i dziewięć tomów o nawiedzonej pani inspektor. A jeśli uznam, że już dogorywam, kupię sobie tę serię o nawiedzonej zakonnicy. Pewnie i tak kupię, bo mam do Mastertona słabość. On nie udaje, że tworzy literaturę. Nie pisze książek długich, żeby czytelnik - osoba czytelnicza - nie zdążył się połapać jakie brednie czyta. Po prostu bierze jakąś rzecz, np. syrop na kaszel, nawiedza ją pomysłem i dostajemy demona Herbapectmisquamacusa Bez Cukru Tańczącego Przy Skale. I słowa: utrudnione odkrztuszanie, nabierają od razu innego znaczenia...
Czy to jest dobry horror? Czy porywający? Czy polecam? Po trzykroć nie. Ale ponieważ razem z katarem wysmarkałam dzisiaj większość mózgu (albo ektoplazmy), a mam potrzebę coś czytania, Masterton jest na tego złe skutki idealny. Nawiedzona szafa, indiański szaman mściciel... Jeśli szybko nie dojdę do siebie, mam jeszcze w spiżarce coś tegoż o nawiedzonym domu i dziewięć...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-12
I śmieszno i straszno. Można tę opowieść potraktować czysto rozrywkowo, jako kolejną historię o apokalipsie zombi, ale są też smaczki dla erudytów i dla tych, którzy lubią opowieść analizować, szukać metafor i drugiego dna, nasłuchując czy nie puka ktoś od spodu.
Świetny pomysł, bardzo dobre pióro, nic nie zgrzyta, czyta się płynnie, autor nie topi się we własnym słowolejstwie. Potrzebowałam takiej książki. Jej gorzka ironia, to dziegiedź na moje serce. Ale też zakończenie jest miażdżące. O różnych apokalipsach już czytałam, ale wizja przedstawiona w tej książce wyjątkowo mnie przygnębiła. Aż pożałowałam, że zamówiłam nowy telefon i kilka książek, zamiast kuchenki turystycznej i kartonu konserw.
I śmieszno i straszno. Można tę opowieść potraktować czysto rozrywkowo, jako kolejną historię o apokalipsie zombi, ale są też smaczki dla erudytów i dla tych, którzy lubią opowieść analizować, szukać metafor i drugiego dna, nasłuchując czy nie puka ktoś od spodu.
Świetny pomysł, bardzo dobre pióro, nic nie zgrzyta, czyta się płynnie, autor nie topi się we własnym...
Jak terapia uważności zrobiła z życiowego rozbitka bossa mafii. Lekka, weekendowa komedia kryminalna dla miłośników czarnego humoru.
Jak terapia uważności zrobiła z życiowego rozbitka bossa mafii. Lekka, weekendowa komedia kryminalna dla miłośników czarnego humoru.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-07
Ależ ta książka trafiła w mój gust i poczucie humoru. Właśnie takie zabawy słowem i luz w snuciu niedorzeczności kocham. Nie wiem czy ta powieść jest modernistyczna, nie znam się, ale jest eliksirem uwarzonym idealnie w mój smak. Wystarczy być ociupinkę rozczytanym w literaturze klasycznej i już można świetnie się bawić.
Owacja na stojąco dla tłumaczki.
Ależ ta książka trafiła w mój gust i poczucie humoru. Właśnie takie zabawy słowem i luz w snuciu niedorzeczności kocham. Nie wiem czy ta powieść jest modernistyczna, nie znam się, ale jest eliksirem uwarzonym idealnie w mój smak. Wystarczy być ociupinkę rozczytanym w literaturze klasycznej i już można świetnie się bawić.
Owacja na stojąco dla tłumaczki.
Pierwszy raz czytałam tę książkę z dziesięć lat temu i zapamiętałam jako prześmieszną. Dzisiaj uważam ją za wystarczająco zabawną, żeby umiliła mi przymusowo leniwą niedzielę. Humor sytuacyjny, bez silenia się na nachalne wygibasy dowcipasy, gdzie żart autor rozrysowuje czytelnikowi na grafie.
Pierwszy raz czytałam tę książkę z dziesięć lat temu i zapamiętałam jako prześmieszną. Dzisiaj uważam ją za wystarczająco zabawną, żeby umiliła mi przymusowo leniwą niedzielę. Humor sytuacyjny, bez silenia się na nachalne wygibasy dowcipasy, gdzie żart autor rozrysowuje czytelnikowi na grafie.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to