Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Joe wgryza się w struktury społeczne świata który stworzył. Poczym te struktury grzmoci toporem, szarpie i wyrzuca przez okno, innymi słowy jest dobrze, momentami nawet zaskakująco. W przeciwieństwie do pierwszych trylogii, gdzie postacie kobiet potraktowano troche po macoszemu, z drugim tomem tejże trylogii jest już o niebo lepiej. Savine a szczególnie Rikke to postacie dla których warto czytać. Fabuła po wolniejszym pierwszym tomie również nabiera rómieńców. Sięgam po trzeci tom bez zastanowienia.

Joe wgryza się w struktury społeczne świata który stworzył. Poczym te struktury grzmoci toporem, szarpie i wyrzuca przez okno, innymi słowy jest dobrze, momentami nawet zaskakująco. W przeciwieństwie do pierwszych trylogii, gdzie postacie kobiet potraktowano troche po macoszemu, z drugim tomem tejże trylogii jest już o niebo lepiej. Savine a szczególnie Rikke to postacie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna fabuła będąca tłem dla socjologiczno-filozoficznych rozważań nad ksenofobią, rasizmem i odrzuceniem. W wykonaniu Salvatora nawet traktat o ontologii mrówek dawałby do myślenia i zmuszał do przerzucania kolejnych kartek. Plusem jest to, że nie trzeba czytać wcześniejszych częsci, można równie dobrze zacząc od tej częsci. siłą aktualnej trylogii są dwie znakomicie napisane postacie (i to nie tytułowe) Jarlaxle i Zak.

Kolejna fabuła będąca tłem dla socjologiczno-filozoficznych rozważań nad ksenofobią, rasizmem i odrzuceniem. W wykonaniu Salvatora nawet traktat o ontologii mrówek dawałby do myślenia i zmuszał do przerzucania kolejnych kartek. Plusem jest to, że nie trzeba czytać wcześniejszych częsci, można równie dobrze zacząc od tej częsci. siłą aktualnej trylogii są dwie znakomicie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie jest to zdecydowanie poziom trzecz doskonałych części trylogii, niemniej jednak warsztat autora na wysokim poziomie. Wprowadzenie do historii Glokty robi robotę; relacja z Westem, od kilka prostych zdań a jak zgrabnie można opisać na czym polega szacunek tych dwóch świetnych charakerów.
Ostatnie opowiadanie to jakiś dryfujący puzzel, Logen z trylogii i Logen tutaj to dwie zupełnie inne postacie. Całość czyta się szybko jednak nierówno, trudno mi wgryźć się w porwane slajdy bez sensu i gęsto logiki.
Tylko dla zagorzałych fanów autora.

Nie jest to zdecydowanie poziom trzecz doskonałych części trylogii, niemniej jednak warsztat autora na wysokim poziomie. Wprowadzenie do historii Glokty robi robotę; relacja z Westem, od kilka prostych zdań a jak zgrabnie można opisać na czym polega szacunek tych dwóch świetnych charakerów.
Ostatnie opowiadanie to jakiś dryfujący puzzel, Logen z trylogii i Logen tutaj to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dlaczego czytamy, piszemy ksiázki? Bowiem w ten sposób czynimy swiat , który z natury nie jest, bardziej zrozumialym.
To jest najsilniejsza strona Salvatore; stawia swoje postacie w sytuacjach w ktorych sami jako czytelnicy zastanawiamy sie jak postapic.
Kulminacja kolejnej historii siega naprawde gleboko. Atmosfera jest gesta i nie jest to zwykla sieczka fantasy, acz i w tej autor bryluje. Problemy sensu zycia, dlugowiecznosci, rodziny i poszukiwania swojego miejsca w miejscu i czasie.
Mam wrazenie, bez wzgledu ile tomow Salvatore napisze, znajda sie historie ktore jak w lustrze obnaza cos z zawilosci naszego prywatnego zycia i swiata wokol. Wystarcza kilka ostatnich mistrzowskich ostatnich wersow i nie moge sie doczekac co bedzie w kolejnym tomie.
Szkoda ze brak przekladu w jezyku polskim, niech traca fani D&D ktorzy nie siegneli jeszcze po mistrza gatunku.

Dlaczego czytamy, piszemy ksiázki? Bowiem w ten sposób czynimy swiat , który z natury nie jest, bardziej zrozumialym.
To jest najsilniejsza strona Salvatore; stawia swoje postacie w sytuacjach w ktorych sami jako czytelnicy zastanawiamy sie jak postapic.
Kulminacja kolejnej historii siega naprawde gleboko. Atmosfera jest gesta i nie jest to zwykla sieczka fantasy, acz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedna ze słabszych pozycji z cyklu edukacji finansowej jaką czytałem. Dlaczego? Nużący stek lelum polelum z zawoalowaną promocją własnej akademii inwestycji. No ileż można czytać auta, który opowiada o tym czego uczy we własnej akademii.
Po 100 stronach dalej nic nowego, po kolejnych 50 trafiam na meritum - Żeby mieć pieniądze musisz je oszczędzić. Nie masz pieniędzy? No to musisz coś zmienić. Genialna rada. Geniusz!
Po 200 stronach trafiam na coś co zaciekawia, mianowicie dowiaduję się, że autor został milionerem handlując na giełdzie. Nieruchomości, surowce, metale ciężkie ustępują w opinii autora akcjom. I to jest kwintesencja tej książki: Oszczędzaj i naucz się analizy technicznej niezbędnej do handlu na giełdzie. Można się było tego domyśleć po okładce, nie potrzebnie kupiona książka.

Jedna ze słabszych pozycji z cyklu edukacji finansowej jaką czytałem. Dlaczego? Nużący stek lelum polelum z zawoalowaną promocją własnej akademii inwestycji. No ileż można czytać auta, który opowiada o tym czego uczy we własnej akademii.
Po 100 stronach dalej nic nowego, po kolejnych 50 trafiam na meritum - Żeby mieć pieniądze musisz je oszczędzić. Nie masz pieniędzy? No...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytało mi się bardzo przyjemnie, ciekawa i wartościowa książka. W połowie biograficzna i nie są to lekkie wspomnienia, bo jak nazwać trzy wojenne lata w nazistowskim obozie koncentracyjnym? Frankl mimo utraty wszystkich bliskich wydaje się jedynie utwierdzać w swoich przekonaniach co do totalnej odpowiedzialności w każdych warunkach za swoje czyny.
I tu rodzi mi się pytanie czy to kwestia charakteru czy doświadczeń, czy wiary, która każe autorowi nieustępliwie iść na przód. Frankl jest wierzącym Żydem dla którego (jak wynika w toku czytania) wiara jest odpowiedzią. Być może jednak nie wszyscy mają takie podstawy by przyjąć filozofię sensu Frankla. No ale łatwo nam mówić to nie my spędziliśmy lata niewoli w Auschwitz.
Z drugiej strony ciężko mi uwierzyć jak te piękne wykłady i kazania autora trafiałyby do zamęczonych w sowieckich łagrach. Jak mówił Pilecki - Auschwitz to była igraszka.
Logos autor interpretuje jako sens życia, coś co każdy z nas musi sam odnaleźć i trzymać się tego kurczowo. Książka nie daje odpowiedzi co jest sensem życia i całe szczęście. Daje jednak przykład z którym trudno się spierać.

Czytało mi się bardzo przyjemnie, ciekawa i wartościowa książka. W połowie biograficzna i nie są to lekkie wspomnienia, bo jak nazwać trzy wojenne lata w nazistowskim obozie koncentracyjnym? Frankl mimo utraty wszystkich bliskich wydaje się jedynie utwierdzać w swoich przekonaniach co do totalnej odpowiedzialności w każdych warunkach za swoje czyny.
I tu rodzi mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytając nie moglem uwierzyć jak wielki zakres leżał w kręgu zaineteresować Sienkiewicza.Reporter? Socjolog? Wizjoner? To jak autor przenika wzrokiem sepktrum społeczne Ameryki, jakie wizje snuje na następny wiek XX, nawet ponad 100 lat później budzi szacunek.

Ależ mieliśmy kadry i umysły w Polsce

Czytając nie moglem uwierzyć jak wielki zakres leżał w kręgu zaineteresować Sienkiewicza.Reporter? Socjolog? Wizjoner? To jak autor przenika wzrokiem sepktrum społeczne Ameryki, jakie wizje snuje na następny wiek XX, nawet ponad 100 lat później budzi szacunek.

Ależ mieliśmy kadry i umysły w Polsce

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po świetnej Wędrującej Ziemi wgryzłem się w okładkę Problemu Trzech Ciał jak w ciastko z polewą. Mało bym zęby w nim nie zostawił. Do połowy nie miałem pojęcia o co chodzi, fabuła bowiem rozwijała się bardzo wolno. Postacie mieszały mi się nie poprzez imiona lecz ich bylejakość, miałkie, niewyraziste charaktery i powtarzalność.
Od połowy robi się lepiej i hard sf zaczyna nabierać rumieńców. Nie jest to Lem ani Asimov jednak Liu ma inną perspektywę i warunki tworzenia. Cichymi bohaterami jego powieści są ofiary rewolucji kulturowej. Społecznie pognębieni, zastraszeni jednak pozostający dumni naukowcy i młodzież która w akcie desperacji aspiruje do gwiazd.

Po świetnej Wędrującej Ziemi wgryzłem się w okładkę Problemu Trzech Ciał jak w ciastko z polewą. Mało bym zęby w nim nie zostawił. Do połowy nie miałem pojęcia o co chodzi, fabuła bowiem rozwijała się bardzo wolno. Postacie mieszały mi się nie poprzez imiona lecz ich bylejakość, miałkie, niewyraziste charaktery i powtarzalność.
Od połowy robi się lepiej i hard sf zaczyna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo przyjemna książka.
Autor jako historyk i pasjonat Polski szlacheckiej robi kawał dobrej roboty. Bohun to powieść nie tyle historyczna to awanturniczo przygodowa na tle wielkich wydarzeń i konfliktów dawnej Polski.
Nie jest tak źle z językiem epoki, kto przetrwał Trylogię Sienkiewicza bez trudu odnajdzie się i tu. Bohaterowie to w większości postacie historyczne a jeśli Komuda wrzuca ich w wir autorskiej intrygi to tym lepiej dla fabuły, a jest ona wartka i niezgorsza. Nie jest to fantazy ani nadęty kryminał. To typ powieści który na dziesięciolecia zniknął z polskiej przestrzeni i cieszę się, że powraca.

Bardzo przyjemna książka.
Autor jako historyk i pasjonat Polski szlacheckiej robi kawał dobrej roboty. Bohun to powieść nie tyle historyczna to awanturniczo przygodowa na tle wielkich wydarzeń i konfliktów dawnej Polski.
Nie jest tak źle z językiem epoki, kto przetrwał Trylogię Sienkiewicza bez trudu odnajdzie się i tu. Bohaterowie to w większości postacie historyczne a...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Strategia błękitnego oceanu wydanie rozszerzone Renee Mauborgne, Chan Kim W.
Ocena 6,8
Strategia błęk... Renee Mauborgne, Ch...

Na półkach: ,

Sloganoidoza nie do przełknięcia. Kolejna z książek gdzie Ornitolodzy uczą ptaki jak mają latać, gorzej - przypomina to politologów tłumaczących jak politykę robić.
Jeśli już we wstępie (pewnie w ramach samoobrony) autorzy stawiają tezę, jakoby żadna firma nie może być jednostką miary, wyznacznikiem pokazującym wzorcową drogę ku błękitnym oceanom, a jedynie takimi wyznacznikami mogą być poszczególne zachowania, to jest to zagranie błyskotliwe, kongenialne.
Strategia sprowadza się do permanentnego poszerzania rynku poprzez zwiększanie zakresu działalności (więcej innych usług, więcej produktów), nazwane zostało to całkiem ładnie Nowa Krzywa Wartości.
Eh w excelu zawsze wszystko wygląda jasno.

Sloganoidoza nie do przełknięcia. Kolejna z książek gdzie Ornitolodzy uczą ptaki jak mają latać, gorzej - przypomina to politologów tłumaczących jak politykę robić.
Jeśli już we wstępie (pewnie w ramach samoobrony) autorzy stawiają tezę, jakoby żadna firma nie może być jednostką miary, wyznacznikiem pokazującym wzorcową drogę ku błękitnym oceanom, a jedynie takimi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo przyjemna, otwarta książka, jej fenomen jest zrozumiały, nie jest to żaden twardy poradnik, ale pełna zachęty i nieustępliwej wiary w czytelnika historia spod pióra utalentowanej scenarzystki i artystki.
Całość skrócił bym do jednego zasadniczego meritum: konsystencja i wiara, los bowiem sprzyja nieustępliwym.
Jakie było by nasze życie gdybyśmy nie pozwolili sobie choć na odrobinę szaleństwa, tudzież zwanego kreatywnością?

Bardzo przyjemna, otwarta książka, jej fenomen jest zrozumiały, nie jest to żaden twardy poradnik, ale pełna zachęty i nieustępliwej wiary w czytelnika historia spod pióra utalentowanej scenarzystki i artystki.
Całość skrócił bym do jednego zasadniczego meritum: konsystencja i wiara, los bowiem sprzyja nieustępliwym.
Jakie było by nasze życie gdybyśmy nie pozwolili sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka stawia na nogi jak mocny bimber zimową porą. Oj daje do myślenia. To jest biografia, poradnik przywództwa a także wojenna historia pełna akcji zarazem.
Major Winters to człowiek kalibru o jaki trudno dziś w mediach.
Jest tu wszystko co można polecić; pisane z namysłem, z ogromną wręcz pokorą. Doświadczeń przywódczych starczyło by natomiast do obdzielenia całego Appla, pentagonu i kilku rządów.
Czytać, słuchać, uczyć się od herosów tamtych czasów.

Książka stawia na nogi jak mocny bimber zimową porą. Oj daje do myślenia. To jest biografia, poradnik przywództwa a także wojenna historia pełna akcji zarazem.
Major Winters to człowiek kalibru o jaki trudno dziś w mediach.
Jest tu wszystko co można polecić; pisane z namysłem, z ogromną wręcz pokorą. Doświadczeń przywódczych starczyło by natomiast do obdzielenia całego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka tylko dla zagorzałych fanów Salvatore...
Poziom zawiłości fabularnych sięga zenitu. Czego spodziewać się gdy jeden z naszych ulubionych bohaterów zamiast spokojnie przejść do krainy wiecznych łowów powraca jako wampir, drugi reinkarnuje, trzeci w zasadzie nigdy nie wykorkował, a czwarta ma misje ;z góry;...
Rodzi się ciekawe pytanie w toku czytania; Jak długo może przetrwać drużyna herosa i co się z nią dalej stanie jeśli część z nich to zwykłe człowieki, resztę natomiast pokarało długowiecznością. Jest moment w każdej historii gdy część głównych postaci już nie jest w stanie wrócić na szlak. Trzeba ich albo widowiskowo ubić albo postawić na piedestale. Tutaj to nie wyszło.

Książka tylko dla zagorzałych fanów Salvatore...
Poziom zawiłości fabularnych sięga zenitu. Czego spodziewać się gdy jeden z naszych ulubionych bohaterów zamiast spokojnie przejść do krainy wiecznych łowów powraca jako wampir, drugi reinkarnuje, trzeci w zasadzie nigdy nie wykorkował, a czwarta ma misje ;z góry;...
Rodzi się ciekawe pytanie w toku czytania; Jak długo może...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciekawy inspirujący do hard science fiction zbiór opowiadań. W mojej ocenie nie są one równe poziomem, pierwsze i kilka następnych trzyma poziom, potem jest tylko gorzej.
Wędrująca Ziemia jest dla mnie dobrą przystawką do Problemu Trzech Ciał za jaki się zabieram, Cixin Liu pisze lekko i przyjemnie. Wielki plus dla autora za kreatywność i wyobraźnie w rozwijaniu alternatywnych światów. Nie wszystko jest tak naukowe jakby życzyli sobie twardoglowi fani SF, jednak dajmy spokój, sięgamy jednak po dzielo wyobraźni pisarza, nie po traktat budowy rakiet.
Ziema z silnikami rakietowymi.
Kosmici turyści
Kosmici bogowie
Dystopijny świat z limitem na oddychanie powietrzem, zawładnięty przez garstkę kapitalistów - PEREŁKA!
Gwiezdne lustro sterujące pogodą.
Tunel przed środek Ziemi.
Slowem odlot, jestem na tak. Nie wszystko jest tutaj wiarygodne, i dobrze moi drodzy.

Ciekawy inspirujący do hard science fiction zbiór opowiadań. W mojej ocenie nie są one równe poziomem, pierwsze i kilka następnych trzyma poziom, potem jest tylko gorzej.
Wędrująca Ziemia jest dla mnie dobrą przystawką do Problemu Trzech Ciał za jaki się zabieram, Cixin Liu pisze lekko i przyjemnie. Wielki plus dla autora za kreatywność i wyobraźnie w rozwijaniu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lekka i przyjemna. Mistrz horroru próbuje fantastyki w baśniowym stylu i... no właśnie.
Wiarygodność postaci, ich kompletność i historia to najsilniejsza strona Kingowskiej literatury. W Baśniowej Opowieści protagonista przechodzi faktyczne Hero Journey, jakiego niepowstydziłby się sam Luke Skywalker. Charlie zostaje bohaterem, rzekłbym, "z buta", szybko i żadnych "ale". Czy trzyma się to kupy fabularnie to już inna sprawa, w końcu autor tworzy świat, który jak po nitce do kłębka prowadzi naszego protagoniste od jednego wielkiego czynu do drugiego. Nie jest to świat fantazy na miarę Martina czy Pratchetta nawet, niemniej jednak książka zostawia nas z mądrym przesłaniem i poczuciem nostalgii.

Lekka i przyjemna. Mistrz horroru próbuje fantastyki w baśniowym stylu i... no właśnie.
Wiarygodność postaci, ich kompletność i historia to najsilniejsza strona Kingowskiej literatury. W Baśniowej Opowieści protagonista przechodzi faktyczne Hero Journey, jakiego niepowstydziłby się sam Luke Skywalker. Charlie zostaje bohaterem, rzekłbym, "z buta", szybko i żadnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mgły Avalonu muszą być czytane z dala od prywatnych skandali Marion. Inaczej po prostu niewiele z tej książki zostanie. Owszem jest to pewien manifest jednak nie feministyczny i nie antychrześcijański jak wielu by chciało.
Autorka wykonała tytaniczną pracę rekonstruując arturiański, rycerski mit w nowym świetle. Marion przez lata odbijała się to od chrześcijańskich koncepcji, to od neopogańskich trendów anglosaskiego druidyzmu. Czerpiąc po równo z dwojga tradycji, obu dała krytyczny wydźwięk w swoich tekstach - nie tylko w “Mgłach”.
Wielki plus należy się za odrobione zadanie domowe; spektrum historii, łączenie legendy, ballad i tchnięta, jak na tamte czasy, nowa perspektywa narracji z punktu widzenia trzech kobiet, raczej uważanych za drugoplanowe w klasycznej opowieści, daje nowe życie wyświechtanym rycerzom okrągłego stołu.
I to jest tutaj najciekawsze; kogo w tej powieści obchodzą jacyś rycerze, to jest intryganckie romansidło, walka o tron i wpływy. To jest zadziorny manifest społeczny matriarchatu. Problem w tym, że napisany koślawo i flegmatycznie.
Marion zapewne doskonale znała dumezilowską koncepcję stref wojny i urodzaju. Gdyby jej barwne, naprawdę świetnie skrojone postacie trzymały się logicznie i fabularnie tego kim są, mielibyśmy wybuchową mieszankę na miarę Ojczyzny Salvatore, a tak wygląda to jak knujące po kontach bohaterki Mody na Sukces.
To miała być epopeja sławiąca wielką boginię, pierwotny ustrój rodzinny i społeczny. To był i jest poniekąd ukłon w stronę celtyckiej kultury i jej norm społecznych, czy tak bardzo innych od tych znanych nam ze średniowiecza.?Rządza władzy, politykowanie i ustawianie małżeństw dla dobra kraju i ludu? No coś takiego.
Avalon to nie mityczna kraina dobrych ludzi i niczym nie spaczonej natury. To centrala wywiadowcza ośmiornicy, która miota się bo traci władzę.
Mgły Avalonu to też takie trochę fantazy, bez smoka i elfów - co trzyma się kupy.
Jest to też nudny ciąg akcji, slajdów czasem powiązanych sensownie… czasem tylko.

Mgły Avalonu muszą być czytane z dala od prywatnych skandali Marion. Inaczej po prostu niewiele z tej książki zostanie. Owszem jest to pewien manifest jednak nie feministyczny i nie antychrześcijański jak wielu by chciało.
Autorka wykonała tytaniczną pracę rekonstruując arturiański, rycerski mit w nowym świetle. Marion przez lata odbijała się to od chrześcijańskich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

O jakże srodze się zawiodłem na tym ni to dzienniku, ni to wspomnieniach. Alan to jeden z moich ukochanych artystów kina, jednak Madly Deeply to przykład wspomnień jakich nie powinno się publikować.
Rickman wybiórczo, często jednym zdaniem notuje co wydarzyło się pewnego dnia. Ogrom nazwisk, miejsc i wieczna podróż, jednak z owej podróży przez wspomnienia nic nie wynika. Nie poznajemy ani charakteru autora, ani jego prywatnych opinii, głębszych rozważań czy dylematów moralnych. Alan jest wręcz do bólu grzeczny i uprzejmy, do bólu też nudzą go rozmowy o Die Hard.
Jest to dziennik biurokraty notującego by nie zapomnieć z kim wczoraj jadł śniadanie i co powiedział, w odbiorze przypomina bardziej obowiązkowe zadanie domowe, które w istocie nigdy nie miało być kierowane do szerszych odbiorców. Sytuację i ból uśmierza świetne wprowadzenie Emmy Thompson, przyjaciółki Rickmana, która uchyla rąbka prawdziwej osobowości tego wielkiego artysty.

O jakże srodze się zawiodłem na tym ni to dzienniku, ni to wspomnieniach. Alan to jeden z moich ukochanych artystów kina, jednak Madly Deeply to przykład wspomnień jakich nie powinno się publikować.
Rickman wybiórczo, często jednym zdaniem notuje co wydarzyło się pewnego dnia. Ogrom nazwisk, miejsc i wieczna podróż, jednak z owej podróży przez wspomnienia nic nie wynika....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po pierwszym daniu (tomie) spodziewałem się jednak równie dobrego deseru, a podane zostały sucharki z korniszonkiem.
Wciąż nie wiele wiemy o świecie, kosmogonii i roli inteligentych chmurek. Kiedy wgryzłem się w losy bohaterów pierwszego tomu, poznałem i polubiłem szarpany wojną świat na pograniczu cywilizowanego imperium i nieznanej dziczy, w drugim tomie dostaję morskich piratów. Gdzie się podziali ci, których dopiero co poznaliśmy, gdzie się podziały kociaki!?
Jako czytelnik serii nie na to się pisałem sięgając po część pierwszą i drugą tym bardziej.

Po pierwszym daniu (tomie) spodziewałem się jednak równie dobrego deseru, a podane zostały sucharki z korniszonkiem.
Wciąż nie wiele wiemy o świecie, kosmogonii i roli inteligentych chmurek. Kiedy wgryzłem się w losy bohaterów pierwszego tomu, poznałem i polubiłem szarpany wojną świat na pograniczu cywilizowanego imperium i nieznanej dziczy, w drugim tomie dostaję morskich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po słabszej poprzedniej części, której nie dało się nawet z czystym sumienie recenzować Bob wchodzi na pełnej [...] zamykając czterotomową sagę solidnym, jak na mistrza gatunku przystało, walnięciem.
The Last Treshold zamyka trudną opowieść o utraconej rodzinie, przyjaciołach i skomplikowanych związkach. Nie ma tu typowej młócki po orkach czy innym planktonie celem zeskillowania i zdobycia ekwipunku. W końcu po tylu tomach no nie wypada by bohater w dziurawych butach chodził.
Dla odmiany Salvatore prowadzi czytelnika śladami rozdartego serca, którego właściciel mając już jak na elfa przystało kilkaset lat może poszczycić się nie głupimi dialogami i dosadnymi stwierdzeniami. Każda postać tu jest żywa i pełna ludzkich namiętności, słabości i cierpienia i choć nie wszyscy są ludźmi w istocie, to potrafią zaskoczyć w sposób w jaki młodszy i starszy, co ciekawe, czytelnik odnajdzie z nimi korelację.
Zwieńczenie książki i całej sagi jest mocne nie tylko poprzez climiax fabuły ale dosadność charakterów, siły przekonań i decyzji, które kształtują się przez minione lata. Postacie dojrzały wraz ze swoim autorem, to co nie napisał młody Salvatore w Klejnocie Halfinga, 20 lat później dopisał dojrzały Bob w Last Treshold.

Po słabszej poprzedniej części, której nie dało się nawet z czystym sumienie recenzować Bob wchodzi na pełnej [...] zamykając czterotomową sagę solidnym, jak na mistrza gatunku przystało, walnięciem.
The Last Treshold zamyka trudną opowieść o utraconej rodzinie, przyjaciołach i skomplikowanych związkach. Nie ma tu typowej młócki po orkach czy innym planktonie celem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwszy tom całkiem niczego sobie. Nippon to ciekawy świat, nie jest to kalka średniowiecznej Japonii, choć wiele z niej czerpie jest to świat magii i mitu. Jest też niezwykle brutalny, męski, powiedzialbym z calą konsekwencją tego znaczenia. Czytelnik raczej nie uświadczy tu wiodącej postaci kobiecej z rozbudowaną motywacją, w zasadzie nie znalazłem żadnej takiej postaci, niezleżnie od płci.
Akcja rozwija się w dobrym tempie; od jednej krwawej jatki do drugiej. Nie jest jednak aż tak płytko, mamy też kilka fundamentalnych pytań przed jakimi Saulski nas stawia.
Bodaj płęta powieści to filozoficzne pytanie, na ile zemsta i sprawa honoru może przykryć dobro ogółu? Czy partykularny interes subiektywnej oceny bohatera ma być lepszy od wyboru jaki podejmuje od lat przygotowywany do tego władca?
Wiele w tej książce pozostaje do końca nie jasne, tym bardziej cieszą kolejne tomy. Choć motywacje i prowadzenie postaci nie przekonują mnie, o tyle jestem ciekaw tego autora i jego dalszego rozwoju.
Mam dziwne wrażenie, że ten młody człowiek w polskiej fantastyce jeszcze namiesza.

Pierwszy tom całkiem niczego sobie. Nippon to ciekawy świat, nie jest to kalka średniowiecznej Japonii, choć wiele z niej czerpie jest to świat magii i mitu. Jest też niezwykle brutalny, męski, powiedzialbym z calą konsekwencją tego znaczenia. Czytelnik raczej nie uświadczy tu wiodącej postaci kobiecej z rozbudowaną motywacją, w zasadzie nie znalazłem żadnej takiej postaci,...

więcej Pokaż mimo to