rozwiń zwiń
buschka

Profil użytkownika: buschka

Łambinowice/Opole/Warszawa Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 36 tygodni temu
961
Przeczytanych
książek
1 037
Książek
w biblioteczce
71
Opinii
524
Polubień
opinii
Łambinowice/Opole/Warszawa Kobieta
Dodane| 31 książek
dopadł mnie chwilowy zastój czytelniczy i niemoc czytelnicza również. W głównej mierze spowodowane dwoma małymi Krasnalami i ich nad wyraz aktywną działalnością, ale zbieram siły do dalszego pożerania książek ;)

Opinie


Na półkach:

Czasami znajdujemy po wielu, wieeelu latach, jakieś szpargały z minionego życia. Z czasów podstawówki, szkolnych miłości, pierwszych zawodów i odważnych decyzji. Przeważnie te rzeczy nie mają żadnej wartości. Często to podziurawione, połamane rupiecie, a jednak na ich widok dech nam zapiera, serce szybciej bije, a w oczach pojawiają się łzy. Bólu, tęsknoty, miłości. Gdybyśmy chłodnym okiem spojrzeli na zawartość niejednej szkatułki z rupieciami, gwarantuje, że wszystkie wyleciałyby na zbity pysk za okno. Jednak dla nas stanowią one skarb. Największy, bezcenny. Skarb naszych wspomnień. Skarb utraconych lat.

Na taki skarb natknęła się Maryla, kiedy szukała powodu, dla którego miałaby opuścić swoje ukochane życie warszawskie, dobrych przyjaciół, rodzinę, znajome kąty. I nadal nie rozumiała decyzji, jaką podjęła jej mama chwilę temu. Nie rozumiała po co ten cały rozwód, po co przeprowadzka z Warszawy do jakiegoś Tomaszowa, zabitego dechami, na końcu świata albo i jeszcze dalej. Jej pookładana mama miała przed nią jakieś tajemnice. A tajemnice często żyją własnym życiem i baaaaardzo często chcą, by ktoś je odkrył. Pierwszym krokiem do ich odkrycia było pudełko, zaklejone na cztery spusty z napisem: “NIE!!!” A w nim z pozoru nic nie znaczące szpargały: stara lalka, wypłowiała wstążka, jarmarczny pierścionek, zepsuty zegarek, połówka serduszka i zdjęcie. Wystarczyło, by zasiać w dziewczynie cień ciekawości, dlaczego jej życie ma się tak diametralnie zmienić.

Drugi krok to podsłuchana rozmowa mamy z koleżanką. Informacja o tym, że wracają do mamy starych kątów, do babci, której Maryla nigdy nie miała, a za którą tęskniła całe życie i do tajemnicy, która może życiem Maryli wstrząsnąć i sprawić, że znienawidzi tych, których tak bardzo kochała. Dziewczyna myślała, że pojadą do tego przeklętego Tomaszowa tylko na chwilę. Że pomoże mamie pozbierać się po rozwodzie, a potem wróci do ojca do Warszawy. Babcia? No dobrze, może poznać babcię. Tylko co to może zmienić? Czuła podskórnie, że bardzo wiele. Zwłaszcza, gdy widziała z jak ciężkim sercem mama zbiera się do podróży, jak z każdym kilometrem przybliżającym je do Tomaszowa mama ma ochotę uciec w najdalszy kąt i już z niego nie wychodzić. Jedynym wytłumaczeniem na te wszystkie zmiany miała być chęć oczyszczenia życia z tajemnic. Przymus wewnętrzny. Ale i jednocześnie bała się, że córka nie zrozumie, jeśli tylko jej opowie o starym życiu. Ona musiała je poznać. Sama dojść do niektórych wniosków. Sama odkryć większość tajemnic.

Obie wystraszone zjawiły się w domu, gdzie nikt na nie nie czekał. Obie wystraszone stanęły oko w oko z babką i … prababką. Tego już dla Maryli było za dużo. A jak się okazało, że obie kobiety jej nienawidzą – widziała to., widziała w ich oczach – w dziewczynę, zwykle grzeczną i ułożoną jakby diabeł wstąpił. Zaparła się, że odkryje, po co matka przywiozła ją w tak nieprzyjazne miejsce, gdzie nie tylko będzie żyła z dala od kochanych jej ludzi, ale gdzie będzie musiała zmierzyć się zarówno z wrogością najbliższych jej kobiet, jak i wścibstwem całego miasteczka. Będzie tęsknić, będzie mylnie interpretować swoje uczucia, będzie szaleć z rozpaczy za minionym życiem, a jednocześnie z ciekawością będzie odkrywać nowe. Dodatkowo sprawy skomplikują się, kiedy podejmie naukę w nowej szkole. Cały Tomaszów jakby na nią czekał. Ale nie przyjazny i otwarty. Raczej czekał na to, co nieuniknione, na jakąś katastrofę.

Czy dziewczynie uda się przełamać niechęć miejscowych? Czy uda się jej zrozumieć niechęć babci i prababci? Czy uda jej się zrozumieć matkę, która w swoim życiu zataiła nie jedno przed nią? Czy w nowych kolegach z nowej szkoły odnajdzie bratnie dusze? Bo w zasadzie ludzie są wszędzie tacy sami. To nic, ze to małe miasteczko. I tu odnajdziemy zbuntowanych nastolatków o mrocznych charakterach – takich jak Adam i Kaja. I tu odnajdziemy gwiazdy szkolnych ław i przerw – takich jak Elwira. I tu odnajdziemy najlepszych kumpli, którzy jednak pragną czegoś więcej – takich jak Nobi. I tu odnajdziemy ludzi. Z krwi i kości. Miotanych sprzecznymi uczuciami, zakochanych nieszczęśliwie. Z powodu tej nieszczęśliwej miłości skłonnych odebrać sobie życie. Czy Maryla będzie umiała odnaleźć się w tym niby innym, a jednak takim samym życiu? Czy będzie umiała znieść ciężar tajemnicy, do której wyjaśnienia nieuchronnie dąży? Zapraszam do lektury powieści Agaty Mańczyk “Rupieciarnia na końcu świata” Tam znajdziecie wszystkie odpowiedzi. A zapewniam, że warto.

Powieść napisana zgrabnie, lekko, z dużą dozą humoru. Zawiera wszystko, co tak lubimy – miłość, tajemnicę, szaleństwo i kłopoty. Dodatkowo wiersze Agnieszki Osieckiej przepięknie dopełniają całości historii. A co to za historia? Rodzinna. Czyli jak zwykle mocno skomplikowana historia miłosna z samobójcami w tle. Brzmi strasznie, ale jest baaaardzo przyjemne dla oka i ducha

Czasami znajdujemy po wielu, wieeelu latach, jakieś szpargały z minionego życia. Z czasów podstawówki, szkolnych miłości, pierwszych zawodów i odważnych decyzji. Przeważnie te rzeczy nie mają żadnej wartości. Często to podziurawione, połamane rupiecie, a jednak na ich widok dech nam zapiera, serce szybciej bije, a w oczach pojawiają się łzy. Bólu, tęsknoty, miłości....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.

W tym konkretnym przypadku to aż pięć bab. :) Ale zacznijmy od początku. Do tej pory przeczytałam dwie powieści Olgi Rudnickiej - "Martwe jezioro" i "Lilith". Muszę przyznać, że już po tych dwóch razach polubiłam jej pisarstwo. Bo lekkie, bo łatwe, ale nie prostackie, bo przyjemne, z nutką romansu, z nutką kryminału. Jej książki to takie ciepłe bułeczki na jesienne wieczory. Do tego herbatka i można zatonąć.

Przeglądając nowości w mojej pracy, zamówiłam sobie znów parę książek, w tym nową powieść tej młodziutkiej pisarki - "Natalii5". Skorzystałam z okazji, bo akurat mieliśmy odwiedzić dziadków na Opolszczyźnie, więc i książki odebrałam. Sięgam do różnej literatury, raz poważniejszej, raz lżejszej. Czytam na przemian bajki, z kryminałami, romanse na przemian z powieściami klasycznymi, tymi które "należy znać" (ironia). W zasadzie literaturę wybieram bardzo pod siebie, więc rzadko bywam rozczarowana tym, co przeczytałam. I doceniam każdy gatunek. Bo każdy ma swój urok, swojego odbiorcę. I szczerze, z ręką na sercu przyznaję, że uwielbiam takie powieści, jakie tworzy Olga Rudnicka. Są kolorowe. Barwne. Emanują ciepłem, radością. Sprawiają, że sama czuję się podekscytowana toczącą się akcją, co najmniej jakbym brała w niej udział. I mimo że często jej historiom towarzyszy śmierć, zbrodnia, tajemnice, to sięga się po nie chętnie. A może właśnie dzięki tym chwytom? Ostatnia z jej powieści to dość grube tomiszcze. Przeczytałam ją w niecały tydzień, co przy moim trybie życia i nieustannym spoglądaniu zza książki, co też czyni moje dziecko, jest naprawdę bardzo dobrym wynikiem i świadczy o tym, że książkę się po prostu połyka. A potem się żałuje, że się połknęło, bo chciałoby się jeszcze, a tu już pusta miseczka.

Powieść Natalii5", to historia dość osobliwa. Chciałoby się rzec, że nierealna, że wszystko jest wydumane. Ale szczerze? Życie zna jeszcze dziwniejsze przypadki, więc przez tę swoją osobliwość, powieść staje się wiarygodna jak mało kiedy. Pewnego pięknego dnia Jarosław Sucharski dowiaduje się, że ma guza w mózgu. Z natury tajemniczy, apodyktyczny i mocno niecierpliwy pan nie zamierza czekać na śmierć i pogrążać się w chorobie. Uporządkował wszystkie swoje sprawy, spieniężył majątek i porozdzielał pieniądze pomiędzy spadkobierców tak, żeby uniknąć kłótni rodzinnych. A wiedział pan Jarosław, że takie mogą nastąpić, zwłaszcza, że troszkę w swoim życiu namieszał. Najbardziej mu było szkoda domu oraz niedokończonej za życia sprawy. Marzył o odnalezieniu pewnego skarbu wywiezionego z Polski przez Hitlerowców. Był o włos od realizacji marzenia, ale wiedział, że zdrowie mu nie pozwoli kontynuować poszukiwań. Zatem dom i tajemnicę pozostawił swoim córkom, drżąc z obawy, że jednak nie będą chciały podjąć się znalezienia skarbu. Nie będą chciały działać wspólnie. Ale nie dlatego, że się nie lubiły. Po prostu fiołkowego pojęcia nie miały o swoim istnieniu.

Otóż pan Sucharski lubił kobiety, ale nie lubił problemów. Żenił się, płodził córki, rozwodził się, jak już miał dość żony. I tak do pięciu razy sztuka, w zasadzie do sześciu, ale o tym szaaaa. Prowadził tak szalone życie, że aby sobie ułatwić zapamiętywanie kłamstw, wszystkie córki polecił nazwać tak samo - Natalia Sucharska. Cóż, wiedział, że kiedyś wszystko się wyda, być może obawiał się, jak zareagują na to jego potomkinie. Zatem pięknie, po angielsku się zmył. Załatwił wszystkie ziemskie sprawy i ... strzelił sobie w łeb. I pewnie nie byłoby większej afery niż ta córkowo-imienna, gdyby się nie okazało, że strzelił sobie centralnie w środek głowy, co stawiało pod znakiem zapytania fakt, czy na pewno pan Sucharski popełnił samobójstwo. Bo przecież motywów, by pana Sucharskiego wysłać na tamten świat. wskutek jego działalności, choćby rodzinnej, było całe mnóstwo. Dlatego do akcji wkraczają policjanci Adrian i Marcin, do akcji wkraczają też panny Sucharskie. Od tej chwili w powieści wszystko gmatwa się i plącze. Córki próbują zrozumieć ojca, próbują też nie oszaleć i nie zatracić własnej osobowości i odrębności. O dziwo zaczynają współdziałać, choć nawet ojcu wydawało się to niemożliwe. A jak już zaczęły współdziałać, tak świat stanął na głowie. Panny Sucharskie świętego wyprowadziłyby z równowagi, a co dopiero dwóch spokojnych policjantów. Ale dzięki nim powieść ma bardzo ładny koloryt i różnorodne odcienie. Czytając o ich przygodach, nie da się nie śmiać w głos. I naprawdę człowiek żałuje, że czyta za szybko.

A czy Natalie odnajdą skarb poszukiwany przez ojca? Czy ów skarb to jedyna niespodzianka, którą zafundował im ojciec po śmierci? Czy rzeczywiście Jarosław Sucharski popełnił samobójstwo? I czy Natalie się nawzajem nie pozabijają? Odpowiedzi poszukajcie na stronach powieści Olgi Rudnickiej. Jeśli szukacie przyjemnego oderwania się od szarugi jesiennej, to po stokroć polecam.

Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.

W tym konkretnym przypadku to aż pięć bab. :) Ale zacznijmy od początku. Do tej pory przeczytałam dwie powieści Olgi Rudnickiej - "Martwe jezioro" i "Lilith". Muszę przyznać, że już po tych dwóch razach polubiłam jej pisarstwo. Bo lekkie, bo łatwe, ale nie prostackie, bo przyjemne, z nutką romansu, z nutką kryminału. Jej książki to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedyś dorwałam w jakimś sklepie wysyłkowym książkę Cezarego Harasimowicza “Nieoczekiwana zmiana płci (na najwyższym szczeblu)”. Ano wydawało mi się, że może być ciekawa, fajnie napisana. To wzięłam. Cóż… Czytało się ją może i dobrze, może i szybko. Język giętki, dużo aluzji do współczesnego życia politycznego, kulturalnego i społecznego, całkiem sprytnie pomyślana intryga, jakby tu ma miejsce pana prezydenta wstawić panią prezydent. No i na tym fajność owej powieści się kończy. Bo później to jeden wielki absurd. Mężczyzna babieje, kobieta chłopieje. Wszystko staje na głowie. Naturalna kolej rzeczy zostaje mocno zachwiana. I już sama nie wiem, czy śmiać się czy płakać. Bo mogła być to naprawdę fajna opowieść o tym jak KOBIETA wygrywa z MĘŻCZYZNĄ w walce o najwyższy stołek w państwie. A tymczasem owa walka i owa wygrana Kobiety, to jeden wielki blef, mistyfikacja i kłamstwo, bo kobieta okazuje się być mężczyzną. Ja rozumiem, że w dzisiejszych czasach mężczyźni nam niewieścieją, a kobiety stają się twarde i bezwzględne jak mężczyźni. Ale czy to jest powód, żeby dorabiać kobietom penisy, a mężczyzn kastrować? I zapładniać? Całe szczęście, że jednak w tej książce jest chyba gdzieś jakieś drugi dno. Że w końcu rodzina okazuje się być ważniejsza niż wszystkie stołki tego świata. Ale i tak czuję niesmak i szczerze pisząc, jeśli pan Harasimowicz popełni jeszcze jakąś powieść, nie mam ochoty się z nią zapoznawać. Absurd goni absurd.

Kiedyś dorwałam w jakimś sklepie wysyłkowym książkę Cezarego Harasimowicza “Nieoczekiwana zmiana płci (na najwyższym szczeblu)”. Ano wydawało mi się, że może być ciekawa, fajnie napisana. To wzięłam. Cóż… Czytało się ją może i dobrze, może i szybko. Język giętki, dużo aluzji do współczesnego życia politycznego, kulturalnego i społecznego, całkiem sprytnie pomyślana intryga,...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika buschka

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [26]

Julian Tuwim
Ocena książek:
7,5 / 10
284 książki
2 cykle
Pisze książki z:
608 fanów
Aleksander Dumas
Ocena książek:
7,4 / 10
103 książki
5 cykli
Pisze książki z:
648 fanów
Cuca Canals
Ocena książek:
6,3 / 10
4 książki
0 cykli
17 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
961
książek
Średnio w roku
przeczytane
69
książek
Opinie były
pomocne
524
razy
W sumie
wystawione
954
oceny ze średnią 6,4

Spędzone
na czytaniu
3 846
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
48
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
31
książek [+ Dodaj]