Złodziejka Sarah Waters 7,4
ocenił(a) na 66 tyg. temu Na początku mi się podobało, chociaż jakoś nie mogłam się wkręcić - może to kwestia bardzo długich rozdziałów, których nie jestem fanką - ale ogólnie im dalej, tym lepiej. Dobra intryga, świetnie zarysowane postacie, zmiana perspektywy i wszystko w narracji osobowej, co świetnie pozwala nam się wczuć w bohaterki. Tylko pod koniec drugiej części zaczęłam się denerwować i irytować zachowaniem Maud - mam wrażenie, że to przez lektorkę, która była aż za dobra i te emocje za bardzo mnie uderzały. I wtedy się zatrzymałam i pomyślałam, dlaczego ta dziewczyna mnie denerwuje. I zamyśliłam się nad tym, że z jakiegoś powodu nie lubię dziewczyny, która się zachowuje "zbyt": emocjonalnie, ufnie, jest naiwna i nie rozumie wielu rzeczy. I zganiłam się za to.
Tylko że zaraz przeskakujemy do trzeciej części i tam Sue zachowuje się tak samo "zbyt". I wtedy znów się zastanowiłam i zrozumiałam, że owszem, może to jakaś część mnie, ale też bohaterki nagle przestają odpowiadać wcześniejszym charakterystykom.
I Sue, i Maud opisane były jako takie a takie, a potem nagle okazują się inne. Nagle są naiwne, nagle zupełnie nie wiedzą jak działa świat, nagle ich wychowanie i doświadczenie zupełnie nie ma znaczenia, bo autorce tak pasuje, żeby wywołać emocje.
W romans nie uwierzyłam, gdyby to miała być fascynacja i pożądanie, jasne, ale miłość? Nie.
Mam też dowód, że jeśli bohaterowie mi nie grają, to choćby fabuła była nie wiem jak dopracowana, i tak nie będę powieścią zachwycona. A fabuła tutaj gra i mam też wrażenie, że grają wszyscy bohaterowie drugo- i trzecioplanowi. Pani Sacksby, Gentleman, Wąska, John, służba. Nawet Maud i Sue w większości swoich części. Świetne opis dziewiętnastowiecznej Anglii i Londynu, relacji i zależności społecznych - tu jasne, że można by to było pogłębić, ale podstawa jest dobra, pozwala wiele sobie wyobrazić i zachęca do pogłębiania tematu.
Ostatecznie nie jestem w stanie stwierdzić, czy polecam. Czas spędziłam dobrze, ale na ten moment rozczarowałam się na tyle, że myślę o "Złodziejce" jako o zawodzie, chociaż z czasem moje zdanie może się zmienić - tak czasem bywa, im więcej upływa od zakończenia lektury.