rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Napisać, że ta xiążka kipi od emocji to za mało. Emocje wylewają się z niej niczym lawa z wulkanu. No, ale to zrozumiałe gdyż Prymaka-Oniszk pisze o swoich najbliższych. O dziadku, który został zamordowany, o Białorusinach, a sama jest Białorusinką, o prawosławnych, a sama jest prawosławna. Jej emocje są jak najbardziej uprawnione. Akurat autorka ma do nich pełne prawo.
Jednak gdy spojrzeć na tę xiążkę jak na obiektywny reportaż to widać mankamenty. Prymaka-Oniszk wszystkie wątpliwości interpretuje na korzyść "swoich". Zarzuca przeinaczanie faktów i brak obiektywizmu polsko-katolickiej większości, a tymczasem sama nie jest od tego wolna. Zapamiętałem jeden przykład gdy oburzyło ją przekazanie przez powojenne władze cerkwi/kościoła katolikom chociaż powinna należeć do prawosławnych bo założył ją unita. Przecież unita to defakto katolik.
No i ta końcówka, gdy autorka opisuje jak to "karma wróciła" do morderców jej dziadka. To już nie reportaż, to prawie baśń.
Mimo to xiążka ważna, opisująca nieznane szerzej polsko-katolickiej większości wydarzenia. A na dodatek bardzo ciekawa.
Właśnie takie xiążki należy pisać i czytać a nie podniecać się wymyślonymi historiami jak w prozie takiego na przykład Jakuba Małeckiego.

Napisać, że ta xiążka kipi od emocji to za mało. Emocje wylewają się z niej niczym lawa z wulkanu. No, ale to zrozumiałe gdyż Prymaka-Oniszk pisze o swoich najbliższych. O dziadku, który został zamordowany, o Białorusinach, a sama jest Białorusinką, o prawosławnych, a sama jest prawosławna. Jej emocje są jak najbardziej uprawnione. Akurat autorka ma do nich pełne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsze opowiadanie jest świetne. Pewnie dlatego, że nietypowo jak na Małeckiego ma puentę. Reszta opowiadań nie zrobiła już tak dobrego wrażenia. Być może dlatego, że niektóre już znałem, a być może dlatego, że są po prostu słabe.

Pierwsze opowiadanie jest świetne. Pewnie dlatego, że nietypowo jak na Małeckiego ma puentę. Reszta opowiadań nie zrobiła już tak dobrego wrażenia. Być może dlatego, że niektóre już znałem, a być może dlatego, że są po prostu słabe.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Szybko się czyta, a historia wciąga. Tylko, że "harlequiny" też czyta się szybko, co wcale nie oznacza, że to literatura wybitna.
Czytając Dygot miałem wrażenie, że czytam zmixowane scenariusze francuskiego filmu "Amelia" i polskiego serialu "Dom". Ludzie się rodzą i umierają, a to co pomiędzy to życie - czasami dziwne i nietypowe a czasami banalne i zwykłe.
Dla mnie takie historie, nawet wciągające, ale pozbawione puenty, to za mało aby uznać xiążkę za wybitną.

Szybko się czyta, a historia wciąga. Tylko, że "harlequiny" też czyta się szybko, co wcale nie oznacza, że to literatura wybitna.
Czytając Dygot miałem wrażenie, że czytam zmixowane scenariusze francuskiego filmu "Amelia" i polskiego serialu "Dom". Ludzie się rodzą i umierają, a to co pomiędzy to życie - czasami dziwne i nietypowe a czasami banalne i zwykłe.
Dla mnie takie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

TON to jeden z trzech moich ulubionych zespołów muzycznych, jestem ich fanem od 1994, więc o Steele'u wiem sporo. Mimo to ta xiążka dostarczyła mi wielu nowych i ciekawych informacji. Chociaż zabrakło mi szczegółowych informacji o historii zmiany nazwiska przez Ratajczyka.
Już sama okładka jest genialna bo utrzymana w tonie i kolorystyce wszystkich płyt TON.
W ogóle ta xiążka mogłaby być arcydziełem gdyby nie ciężka choroba jej autora. Śmiem bowiem twierdzić, że Krzywiński cierpi na ciężką nerwicę natręctw, która uniemożliwia mu napisanie choćby jednego akapitu bez kilku dygresji (w tym często dygresji do dygresji) i kilku grafomańskich metafor. Na dodatek coś (pewnie ta nerwica natręctw) zmusza autora do wplatania do zdań różnych archaizmów. Być może Krzywiński uważa, że jak się pisze o zespole "gotyckim" to nie można ot tak napisać "kobieta" tylko trzeba "białogłowa" lub "dzierlatka", zamiast "krwi" koniecznie musi być "jucha", a "pieniądze" lepiej zamienić na "mamonę". W efekcie zamiast faktów z życia Steele'a zapamiętałem grafomańskie popisy autora biografii. Słabo.
Xiążkę ratuje postać jej bohatera. To lektura obowiązkowa dla fanów TON.

TON to jeden z trzech moich ulubionych zespołów muzycznych, jestem ich fanem od 1994, więc o Steele'u wiem sporo. Mimo to ta xiążka dostarczyła mi wielu nowych i ciekawych informacji. Chociaż zabrakło mi szczegółowych informacji o historii zmiany nazwiska przez Ratajczyka.
Już sama okładka jest genialna bo utrzymana w tonie i kolorystyce wszystkich płyt TON.
W ogóle ta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli to jest horror, to najbardziej przerażające jest to jaki jest słaby.

Jeśli to jest horror, to najbardziej przerażające jest to jaki jest słaby.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie za sam pomysł należy się 10 gwiazdek.
Dzięki benedyktyńskiej pracy Szczygła udało się uchronić przed zapomnieniem ponad sto (we wszystkich tomach) znakomitych reportaży. A także kilku wybitnych twórców, zaś innych przedstawić w innym świetle.
Ten tom to też podróż w czasie do świata, w którym słowo Murzyn nie obrażało, komunizm i faszyzm byłby takimi samymi ustrojami jak demokracja lub monarchia, a upadek systemu kolonialnego w Afryce czy Azji był tak samo prawdopodobny jak lot na Xiężyc.

Dla mnie za sam pomysł należy się 10 gwiazdek.
Dzięki benedyktyńskiej pracy Szczygła udało się uchronić przed zapomnieniem ponad sto (we wszystkich tomach) znakomitych reportaży. A także kilku wybitnych twórców, zaś innych przedstawić w innym świetle.
Ten tom to też podróż w czasie do świata, w którym słowo Murzyn nie obrażało, komunizm i faszyzm byłby takimi samymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Xiążka Kowalskiego pokazuje drogę chrześcijaństwa - od prześladowanej i pogardzanej, niezbyt licznej sekty do religii, jeśli nie panującej na całym ówczesnym świecie, to przynajmniej dominującej w nim.
Wiadomo, że wraz ze wzrostem wyznawców maleje ich gorliwość. I tutaj można krok po kroku prześledzić proces odchodzenia od nauki Chrystusa, zawłaszczania, przeinaczania i wypaczania Jego słów. Bardzo ciekawa xiążeczka.

Xiążka Kowalskiego pokazuje drogę chrześcijaństwa - od prześladowanej i pogardzanej, niezbyt licznej sekty do religii, jeśli nie panującej na całym ówczesnym świecie, to przynajmniej dominującej w nim.
Wiadomo, że wraz ze wzrostem wyznawców maleje ich gorliwość. I tutaj można krok po kroku prześledzić proces odchodzenia od nauki Chrystusa, zawłaszczania, przeinaczania i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podoba mi się koncept aby xiążka składała się z opowiadań, które wzajemnie się przenikają. Jeszcze bardziej podobało mi się aby w ten sposób pokazać, że śmierć zawsze nas zaskakuje i pozbawia życie puenty.
To, że jakaś historia urywa się nagle, bo jej bohater umiera i nie dowiadujemy się co dalej mogłoby się wydarzyć, nie jest wcale złe, bo przecież tak wygląda życie. Nie ma puenty.
Ale dziewiętnaście takich historii, jedna po drugiej, to stanowczo za dużo dla mnie. Gdzieś ucieka moc pomysłu, a rodzi się znużenie.

Podoba mi się koncept aby xiążka składała się z opowiadań, które wzajemnie się przenikają. Jeszcze bardziej podobało mi się aby w ten sposób pokazać, że śmierć zawsze nas zaskakuje i pozbawia życie puenty.
To, że jakaś historia urywa się nagle, bo jej bohater umiera i nie dowiadujemy się co dalej mogłoby się wydarzyć, nie jest wcale złe, bo przecież tak wygląda życie. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To wyjątkowa xiążka.
Z reguły adaptacje filmowe są słabsze od xiążek na podstawie, których powstały. A ta xiążka to wyjątek od tej reguły. To właśnie na tym polega jej wyjątkowość.
To druga xiążka Małeckiego jaką przeczytałem. Po znakomitym Saturninie jest to niestety poważny zjazd. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że film ratuje tę xiążkę. Czytana bez filmu byłaby dla mnie gorzkim rozczarowaniem.

To wyjątkowa xiążka.
Z reguły adaptacje filmowe są słabsze od xiążek na podstawie, których powstały. A ta xiążka to wyjątek od tej reguły. To właśnie na tym polega jej wyjątkowość.
To druga xiążka Małeckiego jaką przeczytałem. Po znakomitym Saturninie jest to niestety poważny zjazd. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że film ratuje tę xiążkę. Czytana bez filmu byłaby dla mnie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Monty Python. Autobiografia według Monty Pythona Graham Chapman, John Cleese, Terry Gilliam, Eric Idle, Terry Jones, Bob McCabe, Michael Palin
Ocena 7,8
Monty Python. ... Graham Chapman, Joh...

Na półkach:

Sięgając po tę xiążkę wydawało mi się, że sięgam po zbiór skeczów, z rzadka okraszonych jakimś faktem lub opinią. Tymczasem było dokładnie na odwrót.
Ta wspaniała xiążka to skrupulatnie opisana historia kultowej szóstki Pytonów, zawierająca mnóstwo faktów oraz opinii wyrażonych przez samych bohaterów. Żarty są nienachalne i ściśle związane z opisywanymi wydarzeniami.
Największą siłą tej pracy jest obraz Pytonów jako bardzo odmiennych, często skonfliktowanych, kierujących się jakże innymi pobudkami i interesami gwiazd kabaretu. Na ekranie wydawali mi się tacy zgodni, tymczasem ich działalność to nieustanne spory, sojusze i kontrsojusze, niesnaski i zwykła walka "o swoje".
Dla mnie kultowa xiążka o kultowej grupie.

Sięgając po tę xiążkę wydawało mi się, że sięgam po zbiór skeczów, z rzadka okraszonych jakimś faktem lub opinią. Tymczasem było dokładnie na odwrót.
Ta wspaniała xiążka to skrupulatnie opisana historia kultowej szóstki Pytonów, zawierająca mnóstwo faktów oraz opinii wyrażonych przez samych bohaterów. Żarty są nienachalne i ściśle związane z opisywanymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo nierówny ten zbiór opowiadań. Są tam prawdziwe perełki, błyskotliwe pomysły by spojrzeć inaczej na różne sprawy, niemal gotowe trajlery do scenariuszy, których nie powstydziłoby się Hollywood. Ale są też nudne, ciężkie texty, które Zajdel na siłę opakowywał w formę opowiadań bo chyba miał już zapłacone za napisanie czegokolwiek.

Bardzo nierówny ten zbiór opowiadań. Są tam prawdziwe perełki, błyskotliwe pomysły by spojrzeć inaczej na różne sprawy, niemal gotowe trajlery do scenariuszy, których nie powstydziłoby się Hollywood. Ale są też nudne, ciężkie texty, które Zajdel na siłę opakowywał w formę opowiadań bo chyba miał już zapłacone za napisanie czegokolwiek.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Paragraf 22 to jedna z trzech moich ulubionych xiążek o wojnie. Właśnie ją sobie odświeżyłem i nadal bawi i przeraża jednocześnie.
Wiadomo, że Heller oparł ją na swoich osobistych doświadczeniach. Nie jestem psychologiem, ale wydaje mi się, że reakcją obronną człowieka wystawionego na silny stres bywa ucieczka w śmiech i absurd. To chyba ten przypadek.

Paragraf 22 to jedna z trzech moich ulubionych xiążek o wojnie. Właśnie ją sobie odświeżyłem i nadal bawi i przeraża jednocześnie.
Wiadomo, że Heller oparł ją na swoich osobistych doświadczeniach. Nie jestem psychologiem, ale wydaje mi się, że reakcją obronną człowieka wystawionego na silny stres bywa ucieczka w śmiech i absurd. To chyba ten przypadek.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest znakomita, wielowymiarowa xiążka. Nie tylko o traumach, nie tylko o tym, że ludzie nie rozmawiają ze sobą, nie tylko o tym, że małe gesty, trwające sekundę zdarzenia zmieniają bezpowrotnie cały świat, ale także o braku porozumienia wynikającym z niemożności porozumienia.
Bo jak mam opowiedzieć swoim bliskim, że mordowałem z zimną krwią? Jak powiedzieć, że mam depresję, skoro sam nie wiem, że ją mam? Jak powiedzieć, że desperacko łaknę akceptacji innych, że gotów jestem stać się inwalidą aby zwrócić na siebie uwagę ojca?

To jest znakomita, wielowymiarowa xiążka. Nie tylko o traumach, nie tylko o tym, że ludzie nie rozmawiają ze sobą, nie tylko o tym, że małe gesty, trwające sekundę zdarzenia zmieniają bezpowrotnie cały świat, ale także o braku porozumienia wynikającym z niemożności porozumienia.
Bo jak mam opowiedzieć swoim bliskim, że mordowałem z zimną krwią? Jak powiedzieć, że mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Adekwatny tytuł. Bo to nie jest xiążka zawierająca jakąś spójną historię lecz zbiór wyrwanych z kontextu "kadrów" właśnie.
Brencz chyba chciał w swojej xiążce zawrzeć jak najwięcej ciekawych tematów i informacji ale przesadził. Nadmiar wiadomości sprawia, że czasami miałem wrażenie, że czytam jakieś streszczenie xięgi rekordów. Zastanawiam się czy nie lepiej byłoby zamiast wielu wątków potraktowanych po łebkach wybrać kilka tematów i solidnie się skupić na nich. Zamiast tego dostajemy czasami dwustronicowe zajawki.

Adekwatny tytuł. Bo to nie jest xiążka zawierająca jakąś spójną historię lecz zbiór wyrwanych z kontextu "kadrów" właśnie.
Brencz chyba chciał w swojej xiążce zawrzeć jak najwięcej ciekawych tematów i informacji ale przesadził. Nadmiar wiadomości sprawia, że czasami miałem wrażenie, że czytam jakieś streszczenie xięgi rekordów. Zastanawiam się czy nie lepiej byłoby zamiast...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To mogłoby być arcydzieło gdyby Lem dał radę powstrzymać samego siebie. Niestety, ale autor nie tylko musiał pobawić się w tworzenie fikcyjnych światów, ale bardzo dokładnie i szczegółowo opisał różne formy aktywności oceanu na planecie, co na pewno dało mu dużo satysfakcji, ale w żaden sposób nie wzbogaciło głównego wątku i na dodatek niepotrzebnie rozdęło xiążkę.

To mogłoby być arcydzieło gdyby Lem dał radę powstrzymać samego siebie. Niestety, ale autor nie tylko musiał pobawić się w tworzenie fikcyjnych światów, ale bardzo dokładnie i szczegółowo opisał różne formy aktywności oceanu na planecie, co na pewno dało mu dużo satysfakcji, ale w żaden sposób nie wzbogaciło głównego wątku i na dodatek niepotrzebnie rozdęło xiążkę.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo przyjemna w odbiorze, chociaż niepozbawiona mankamentów, xiążka.
Genow-Jopek z jednej strony opisuje Bułgarię i Bułgarów bardzo drobiazgowo, a z drugiej strony jednym, krótkim akapitem "opędza" Buzłudżę, najsłynniejszą bułgarską budowlę ostatnich stu lat i w ogóle pomija fenomen lutenicy, która w bułgarskich hipermarketach ma odrębne alejki - tak jak u nas musztarda lub majonez.

Bardzo przyjemna w odbiorze, chociaż niepozbawiona mankamentów, xiążka.
Genow-Jopek z jednej strony opisuje Bułgarię i Bułgarów bardzo drobiazgowo, a z drugiej strony jednym, krótkim akapitem "opędza" Buzłudżę, najsłynniejszą bułgarską budowlę ostatnich stu lat i w ogóle pomija fenomen lutenicy, która w bułgarskich hipermarketach ma odrębne alejki - tak jak u nas musztarda...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Owszem, znalazłem w tej xiążce kilka celnych spostrzeżeń, ale ogólna jej wymowa jest wielce rozczarowująca. Przemyślenia Czendlika są przede wszystkim niespójne, wewnętrznie sprzeczne, infantylne, momentami wręcz żenujące. Gdy Czendlik mówi o kwestiach strikte religijnych to jeszcze da się to czytać, ale gdy dotyka relacji między kobietą a mężczyzną, a zwłaszcza między małżonkami to jest zwyczajnie żałosny.
Zawsze się zastanawiam dlaczego żonaty ślusarz albo zamężna xięgowa nie mają prawa pouczać hierarchów katolickich w kwestiach doktryny a bezdzietni i samotni duchowni mogą pouczać małżonków jak żyć w związku i wychowywać dzieci. To jest dla mnie niepojęte. Po tej xiążce jeszcze bardziej.

Owszem, znalazłem w tej xiążce kilka celnych spostrzeżeń, ale ogólna jej wymowa jest wielce rozczarowująca. Przemyślenia Czendlika są przede wszystkim niespójne, wewnętrznie sprzeczne, infantylne, momentami wręcz żenujące. Gdy Czendlik mówi o kwestiach strikte religijnych to jeszcze da się to czytać, ale gdy dotyka relacji między kobietą a mężczyzną, a zwłaszcza między...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Właśnie sobie odświeżyłem tę xiążkę i nadal robi wrażenie.
Trudno mi uwierzyć, że to prawdziwa historia, ale nawet jeśli Wharton ją sobie wymyślił, na przykład posiłkując się takim zdarzeniem, które faktycznie miało miejsce podczas I Wojny Światowej, to nie mam mu tego za złe, bo historia ma piękne humanistyczne przesłanie.

Właśnie sobie odświeżyłem tę xiążkę i nadal robi wrażenie.
Trudno mi uwierzyć, że to prawdziwa historia, ale nawet jeśli Wharton ją sobie wymyślił, na przykład posiłkując się takim zdarzeniem, które faktycznie miało miejsce podczas I Wojny Światowej, to nie mam mu tego za złe, bo historia ma piękne humanistyczne przesłanie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie jest xiążka. To jest poważna praca naukowa w formie eseju.
Mnogość wątków, zakres czasowy, erudycja autorki i brak wyraźnego wątku prowadzącego przez tę pracę, czynią lekturę prawdziwą torturą.
Wiem, że Bałkany wyobrażone często są lekturą obowiązkową na studiach związanych z Bałkanami. Szczerze współczuję studentom.

To nie jest xiążka. To jest poważna praca naukowa w formie eseju.
Mnogość wątków, zakres czasowy, erudycja autorki i brak wyraźnego wątku prowadzącego przez tę pracę, czynią lekturę prawdziwą torturą.
Wiem, że Bałkany wyobrażone często są lekturą obowiązkową na studiach związanych z Bałkanami. Szczerze współczuję studentom.

Pokaż mimo to


Na półkach:

To moja ulubiona xiążka. Czytam ją co jakiś czas i wciąż uważam, że to najlepsza xiążka jaką przeczytałem.
Vonnegut ma niebywały dar pisania o rzeczach poważnych w sposób niepoważny. Jest niepowtarzalny gdy o rzeczach smutnych pisze w sposób śmieszny a o śmiesznych w smutny. Na przykład w wydaniu Rzeźni, które mam, na stronach 17 i 18 znajduje się najlepszy jaki przeczytałem opis wojny jako takiej i ludzkiej marności wobec niej. Nie do powtórzenia.
Dla mnie Rzeźnia to arcydzieło a Vonnegut to geniusz.

To moja ulubiona xiążka. Czytam ją co jakiś czas i wciąż uważam, że to najlepsza xiążka jaką przeczytałem.
Vonnegut ma niebywały dar pisania o rzeczach poważnych w sposób niepoważny. Jest niepowtarzalny gdy o rzeczach smutnych pisze w sposób śmieszny a o śmiesznych w smutny. Na przykład w wydaniu Rzeźni, które mam, na stronach 17 i 18 znajduje się najlepszy jaki...

więcej Pokaż mimo to