rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Czy kryminał/thriller mogą czegoś uczyć? Czy mogą nam coś uświadamiać?

Oczarowana lekturą książki "Osada" Michała Śmielaka od momentu zapowiedzi "Wilcza chata" czułam, że chcę ją przeczytać, więc właśnie z ową ciekawością wgryzłam się w jej lekturę, dałam się pochłonąć dusznej atmosferze Bieszczad, w których nie da się przewidzieć warunków pogodowych, które ostatnio mam wrażenie są bardzo w modzie.

Agata szykująca się do maratonu postanawia zrobić rundkę po górach. Wbiegając po raz wtóry na Dwernik Kamień zauważa mężczyznę, którego zachowanie wzbudza jej niepokój. Rozgrzana podczas biegu postanawia uciec, jednak mężczyzna podąża za nią. Chwilę później dziewczyna spada z góry i cała poobijana próbuje się ratować, mężczyzna jednak ją odnajduje. Kiedy po uderzeniu, w wyniku którego traci przytomność, budzi się w łóżku w domu mężczyzny, nie wie, czy to jej oprawca czy wybawiciel. Troska i pomoc jakiej jej udziela sprawia, że dziewczyna zaczyna czuć się bezpiecznie. Piotr, który udzielił jej pierwszej pomocy medycznej, okazuje się samotnikiem, zamieszkującym chatkę umieszczoną na odludziu. Warunki pogodowe się pogarszają uniemożliwiając sprowadzenie pomocy.
Tymczasem zaniepokojona brakiem dziewczyny właścicielka pensjonatu postanawia zawiadomić służby. Nim GOPR ruszy na jej poszukiwania, muszą czekać na poprawę warunków atmosferycznych. Kiedy pierwszego dnia ruszają w trasę, spotykają Piotra, który wyszedł w góry z zamiarem sprowadzenia pomocy - jak poinformował Agatę, jednak przy spotkaniu z ratownikami, twierdzi, że nie widział dziewczyny.

Dokąd może doprowadzić ciekawość?

Książka jest pełna zagadek, trzyma w napięciu, a kolejne poszlaki i wydarzenia z chaty w której przebywa Agata, budzą niepokój i dezorientację. Przerzucając kolejne strony nie szybko zyskujemy odpowiedzi, co może w pewnym momencie nieco znudzić czytelnika, ale zarazem rozbudza ciekawość.

Książka sprawia, że współodczuwamy strach z główną bohaterką, która wciąż ma wątpliwości czy została ocalona, czy, jak wskazują niektóre zdarzenia, ofiarą, niczym Jaś i Małgosia w domu Baby Jagi, czekając na pożarcie. Która nie wie czy nie jest główną bohaterką kryminału, który właśnie czyta.

Choć nie wpadłam w sidła tej fabuły jak w przypadku wspomnianej "Osady" uważam, że książka jest jak najbardziej warta polecenia i poznania. Dzieje się w niej aż do samego końca, a i w samym zakończeniu nie brakuje elementów zaskoczenia. Myślę że lektura usatysfakcjonuje zwolenników thrillerów i będzie cudownym urozmaiceniem urlopów, niekoniecznie w Bieszczadach.

Czy kryminał/thriller mogą czegoś uczyć? Czy mogą nam coś uświadamiać?

Oczarowana lekturą książki "Osada" Michała Śmielaka od momentu zapowiedzi "Wilcza chata" czułam, że chcę ją przeczytać, więc właśnie z ową ciekawością wgryzłam się w jej lekturę, dałam się pochłonąć dusznej atmosferze Bieszczad, w których nie da się przewidzieć warunków pogodowych, które ostatnio mam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak pisze o sobie Autorka: "Piszę takie książki, jakie sama chciałabym przeczytać". Muszę przyznać, tą książkę chciało się czytać!

"Panny na wydaniu" rozpoczynające Sagę warszawską uważam za znakomity start. Książka, będąca połączeniem powieści historycznej z nutką romansu, została poprowadzona w bardzo gustownym stylu. W sposób wręcz malowniczy przenosi nas w czasie w lata dwudzieste XIX wieku, pobudza wyobraźnię, zaskakuje zwrotami akcji, zachęca ukrytymi w jej środku kolejnymi wątkami, które mogłyby stanowić osobne tematy na długą powieść, (mam tu na myśli historię opowiedzianą przez tajemniczego mężczyzny). Ukazuje nastroje społeczeństwa, jego podział na klasy, konwenanse oraz wiele wydarzeń, jakie miały miejsce w historii. Wyprostowuje na bieżąco małe zmiany na poczet fabuły i, no właśnie! Sposób w jaki przedstawione zostały przypisy - majstersztyk - niby mała rzecz, a mnie zachwyciła, takie objaśnienia chce się widzieć w tekście.

Jeżeli chodzi o fabułę, spotkacie w tej książce wielu barwnych bohaterów, zdecydowanie przypadających do mojego gustu. Po śmierci Marii Walewskiej "o pardon, Marii hrabiny d'Ornano", marginesem mówiąc sławnej kochance Napoleona Bonapartego, oddana jej Florentyna Glińska wraca do Polski, do posiadłości hrabiego Hieronima Żarskiego, by dokonać formalności pochówku zmarłej. Mniej więcej w tym samym czasie do domu wraca Helenka, która dotąd kształciła się w Warszawie celem wstąpienia do klasztoru, w którym samotny ojciec postanowił ją umieścić, nie wiedząc jak postępować z piękną córką, a obawiając się powtórki skandalu z udziałem Marii, jaki miał miejsce przed laty.
Jak się pewnie domyślacie obecność panny Florentyny, jak i przekazane przez nią wieści, sporo zmienią w życiu mieszkańców Kiernozi.

Z całą pewnością będę wypatrywała kolejnego tomu, mając nadzieję na rozwinięcie wątków, w których odczułam niedosyt, a coś czuję były specjalnym zabiegiem przed kolejną częścią.

Mam nadzieję, że osoby lubiące przenosić się w czasie, skuszą się na tą pozycję oraz tak jak ja się w niej odnajdą.

Jak pisze o sobie Autorka: "Piszę takie książki, jakie sama chciałabym przeczytać". Muszę przyznać, tą książkę chciało się czytać!

"Panny na wydaniu" rozpoczynające Sagę warszawską uważam za znakomity start. Książka, będąca połączeniem powieści historycznej z nutką romansu, została poprowadzona w bardzo gustownym stylu. W sposób wręcz malowniczy przenosi nas w czasie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jeżeli mielibyście ochotę przenieść się do Wilna i jego okolic, spotkać się z Mickiewiczem, poczuć rodzący się polski romantyzm, zgłębić tajniki historii i polityki oczami Adama Czartoryskiego, Mikołaja Nowosilcowa, cara Aleksandra to zapraszam Was na strony powieści historycznej Doroty Ponińskiej "Romantyczni". Dzięki lekturze przeniosłam się w początki XIX wieku i miałam wrażenie, że idealnie wstrzeliłam się czasem w czytanie tej lektury. W książce rzuca się w oczy znaczenie konstytucji dla ówczesnej ludności naszego kraju, choć niecałkowicie wolnego.

Smaku książce nadaje historia Maurycego, którego poznajemy już w dniu jego urodzin, kiedy traci matkę, a jego życie już od początku wiąże się z poczuciem winy za jej śmierć. Naście lat później umiera także ojciec Maurycego, zostawiając go i jego siostrę Krystynę samych w podupadłym majątku, przekazując im swą ostatnią wolę.

Przypomnę, że są to czasy konwenansów, aranżowanych małżeństw, kierowania się często rozumem, nie sercem. Są to też czasy buntu, zmiany pokolenia i ich podejścia i pragnienia wolności.

Bez wątpienia z taką lekturą łatwiej przyswoić pewne elementy historii, zrozumieć poezję wieszczów, gdy znamy ich genezę. Z całą pewnością jest to wartościowa pozycja, choć pod względem fabularnym momentami zdarzało mi się nudzić. Tempa i większych emocji nabiera w drugiej części, choć bez tej pierwszej nie odczuli byśmy jej w pełni. Nie wykluczam sięgnięcia po kolejne tomy, gdyż w niektórych wątkach wyczuwam niedosyt niewyjaśnionymi kwestiami.

Jeżeli mielibyście ochotę przenieść się do Wilna i jego okolic, spotkać się z Mickiewiczem, poczuć rodzący się polski romantyzm, zgłębić tajniki historii i polityki oczami Adama Czartoryskiego, Mikołaja Nowosilcowa, cara Aleksandra to zapraszam Was na strony powieści historycznej Doroty Ponińskiej "Romantyczni". Dzięki lekturze przeniosłam się w początki XIX wieku i miałam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Teraz przychodzi mi na myśl, że moje życie jest jak notatki czynione na zagiętych rogach zeszytu: nieskładne, zawsze w pośpiechu, nieprzemyślane, wynikające z potrzeby chwili."

"Tam gdzie mój dom" Marleny Jarosz to książka, która naprawdę zaskakuje. Nie oceniajmy jej po okładce - to nie jest jedna z wielu książek o tej tematyce!

Choć napisana lekkim językiem, opowiada o ciągłej samotności, która mamy wrażenie była jej przeznaczeniem. Nie mamy tu fabuły opowiadającej wydarzenia od - do danego okresu, za to wiele wspomnień, niczym wyrwane z zeszytu notatki, dzięki którym poznajemy życie Ireny. Wspomnienia, które z jakiegoś powodu są dla bohaterki ważne.

Gdyby pominąć te wspomnienia poznamy Irenę, starszą kobietę, która przyjeżdża po wielu latach do Polski, gdzie została zaproszona na wykład z jej udziałem. Po kilku dniach pobytu wraca do Izraela. Gdzie jest właściwie jej dom? W Polsce, w której czasy pokazały jej, jak jest niechciana, w kraju w którym się urodziła? Czy w Izraelu, do którego musiała wyemigrować z nakazu ówczesnych władz?

Książka pokazuje wiele trudności z jakimi spotkała się ludność żydowska, jak nie na miejscu czuło się wiele osób w obcym dla nich kraju, w którym ciężko było im się zaaklimatyzować. Nie bagatelizuje też istotnej kwestii "wepchnięcia" się w rodzime strony Palestyńczyków. Ogólnie książka traktuje o wielu ważnych aspektach, jakie były skutkiem wojny. Myślę że warto ją rozważyć nie tylko personalnie wczuwając się w bohaterkę i jej życie, naznaczone ciągłym odrzuceniem, nielicznymi przyjaciółmi oraz ciągłą stratą najbliższych. Warto przyjrzeć się tłu tej powieści - a jest ono naprawdę bogate.

Powieść stworzona przez Marlenę Jarosz hipnotyzuje, wciąga.
Serdecznie Wam polecam!

"Teraz przychodzi mi na myśl, że moje życie jest jak notatki czynione na zagiętych rogach zeszytu: nieskładne, zawsze w pośpiechu, nieprzemyślane, wynikające z potrzeby chwili."

"Tam gdzie mój dom" Marleny Jarosz to książka, która naprawdę zaskakuje. Nie oceniajmy jej po okładce - to nie jest jedna z wielu książek o tej tematyce!

Choć napisana lekkim językiem, opowiada o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakże miło było przenieść się w znajome uliczki i ujrzeć je oczami XVIII-wiecznych mieszkańców. Mowa o Gdańsku, a w zasadzie, na tamte czasy Danzig. To tu niby do ziemi obiecanej ściąga dwóch rzezimieszków i oddanych przyjaciół z myślą o lepszej przyszłości. Zanim jednak zaciągną się, zgodnie z celem, na statek, ich plany ulegają zmianom. Jak to zresztą z planami najczęściej bywa. Niemały udział w tej zmianie ma Frieda.

Frieda zostaje świeżo zatrudniona jako pomoc kuchmistrzyni (swojej ciotki) w kamienicy Schopenhauerów. Niebawem jest świadkiem próby kradzieży przez wspomnianych gagatków, a niedługo później, jej ciotka zostaje zamordowana w drodze na targ.

Nie da się ukryć, że w książce dużo się dzieje, co trzyma czytelnika w ciągłej potrzebie poznania dalszych losów bohaterów. Swoją drogą dość barwnych i zyskujących moją sympatię. Bardzo podobał mi się wątek romantyczny, w którym dwojga przyjaciół ciągnie do jednej dziewczyny.

Nie da się też pominąć kwestii podziału społeczeństwa na klasy, panujących konwenansów i zasad, w których jeszcze bardziej rzuca się przewaga "lepiej urodzonych", przez co myślę, że zwolennicy historycznych podróży w czasie mogą się odnaleźć w tej historii.

Mimo jednak wielu zalet, czegoś mi w tej książce zabrakło, by móc zaliczyć ją do wybitnych. W moim odczuciu, choć bardzo dobrze czytało mi się tę powieść i chętnie sięgnę po kontynuację, czułam niedosyt. Nie wiem dokładnie, co to sprawiło. Może zbyt prosta była ta historia, zabrakło mi jakiejś głębi, wniknięcia bardziej w bohaterów.

Jakże miło było przenieść się w znajome uliczki i ujrzeć je oczami XVIII-wiecznych mieszkańców. Mowa o Gdańsku, a w zasadzie, na tamte czasy Danzig. To tu niby do ziemi obiecanej ściąga dwóch rzezimieszków i oddanych przyjaciół z myślą o lepszej przyszłości. Zanim jednak zaciągną się, zgodnie z celem, na statek, ich plany ulegają zmianom. Jak to zresztą z planami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Czereśniowy sad" to książka z rodzaju tych, jakie uwielbiam czytać. Budząca mnóstwo emocji, od drażliwych nut po złamane serce.

Już w pierwszych rozdziałach dostrzegamy, że Eliza niesie bagaż nigdy niezagojonych traum z dzieciństwa. Porzucona w wieku czternastu lat, przez matkę, która obiecała po nią wrócić, zostaje rzucona na pastwę babki i ojca, którzy zrzucają na dziewczynę całą odpowiedzialność za rodzinę, którą do tej pory dźwigała Maria.
Po wielu latach Eliza dostaje wiadomość, że jej matka przebywa w hospicjum na drugim końcu Polski. Eliza, która od lat była przekonana, że Maria nie żyje, musi zmierzyć się z chęcią poznania prawdy a przebaczeniem oraz czasem i świadomością, że niebawem po raz kolejny ją straci.

W sercu tej powieści poznajemy pełną dramatu i przewrotności losu historię Marii. Przenosimy się sercem do tytułowego czereśniowego sadu, by obudzić serce na miłość a po chwili złamać je na miliony kawałków.
Bez wątpienia, każda czereśnia przywoła mi wspomnienie Marii i Eryka.
Wraz z tą opowieścią, kruszy się złość, a pojawia zrozumienie.

"Czereśniowy sad" Aleksandry Rochowiak to przepięknie opowiedziana historia kryjąca rodzinne tajemnice, pełna trudnych decyzji i w sposób wręcz magiczny przenikająca emocjami na wskroś. Bardzo Wam ją polecam.

"Czereśniowy sad" to książka z rodzaju tych, jakie uwielbiam czytać. Budząca mnóstwo emocji, od drażliwych nut po złamane serce.

Już w pierwszych rozdziałach dostrzegamy, że Eliza niesie bagaż nigdy niezagojonych traum z dzieciństwa. Porzucona w wieku czternastu lat, przez matkę, która obiecała po nią wrócić, zostaje rzucona na pastwę babki i ojca, którzy zrzucają na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Puste miejsce" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki - Pauliny Cedlerskiej i uważam, że jak najbardziej udane. Myślę, że zwolennicy thrillerów będą usatysfakcjonowani.

Znalazłam w tej książce wciągającą, tajemniczą fabułę, która aż prosi, aby poznać ją do końca, najlepiej bez odrywania się od czytania. Kiedy w mazurskim lesie dochodzi do zaginięcia małżeństwa, Karolina widzi w tym szansę na wznowienie poszukiwań brata, który wraz z trzema innymi podopiecznymi poradni zdrowia psychicznego, zniknął bez śladu przed dziesięcioma laty. Dwa niewyjaśnione zdarzenia niemalże w tym samym miejscu Puszczy Piskiej nie mogą być przypadkiem. Niestety szybko okazuje się, że jeżeli chce poznać prawdę, musi wziąć sprawy we własne ręce.

Wydarzenia przedstawione w książce śledzimy w dwóch liniach czasowych - teraźniejszej oczami Karoliny oraz wydarzeniami zaczynającymi się na miesiąc przed zaginięciem małżeństwa z perspektywy zaginionej Jaśminy. Oba wątki zaskakują, trzymają w napięciu, ciekawią i poruszają w tle inne ważne kwestie.
Poczucie winy, które odczuwa Karolina, podtrzymywane przez lata, o to, że nie powinna pozwolić bratu na wyjazd, z którego już nigdy nie wrócił, stan zawieszenia w którym znajdują się osoby, którym nigdy nie było dane poznać, co właściwie się stało i czy zaginiona osoba wciąż żyje zostały przedstawione w sposób bardzo autentyczny. Choć rodziny pozostałych zaginionych pogodziły się z odejściem ich bliskich, Karolina wciąż nie traci nadziei, że jej brat żyje.

Zaciekawił mnie wątek szlaku opuszczonymi miejscowościami, które wchłonęła puszcza, a sama ta sceneria dodawała mrocznego smaczku tej opowieści.

Choć pewne elementy układanki mogłyby wskazywać na zakończenie tej historii, to i tak dałam się zaskoczyć. Sama akcja stopniowo nabiera tempa, karmiąc czytelnika kolejnymi odkryciami, by na końcu zwolnić wszelkie hamulce i przyspieszyć. A jednak w samym zakończeniu czuję lekki niedosyt.

Coby jednak nie mówić, książka była jak najbardziej wciągająca, pobudzała wyobraźnię, było mrocznie i tajemniczo - to lubię! I polecam.

"Puste miejsce" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki - Pauliny Cedlerskiej i uważam, że jak najbardziej udane. Myślę, że zwolennicy thrillerów będą usatysfakcjonowani.

Znalazłam w tej książce wciągającą, tajemniczą fabułę, która aż prosi, aby poznać ją do końca, najlepiej bez odrywania się od czytania. Kiedy w mazurskim lesie dochodzi do zaginięcia małżeństwa,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem niedawno zachwycałam się pierwszym tomem Sagi kresowej Katarzyny Majewskiej-Ziemba pt. "Cienie zostaną za nami", która przeniosła nas w niespokojne czasy sprzed wybuchu II wojny światowej oraz jej początek, kiedy na tereny Kresów wschodnich wkraczają wojska radzieckie.
Wraz z wojną obserwujemy zacięcie stosunków między sąsiadami, którzy dotąd żyjąc obok siebie, teraz zaczynają wyrzucać skrywane żale i nienawiść.

Dziś jestem już po lekturze drugiej części, czyli "Na moście pożegnań". Cieszę się, że nie upłynęło dużo czasu między ukazaniem się kolejnego tomu, gdyż w tej części wyjaśniają się przepowiednie Filomeny oraz Janki (która otrzymała dar jasnowidzenia po babce) o których już czytaliśmy. Bardzo podoba mi się ten wątek, który nieraz przyprawiał mnie o gęsią skórkę.
Zmianie ulega też sytuacja mieszkańców, kiedy rządy przejmuje armia niemiecka. Choć niektórzy odetchną z ulgą, nie oznacza to koniec problemów, a raczej ich nowy początek.

Wydarzenia przedstawione oczami bohaterów i odczuwane przez nich emocje przenikają czytelnika, nie jeden raz wywołując łzy na mojej twarzy. Pełna pożegnań, zmian, trudnych rozstań i decyzji, obrazów, które na zawsze zapisały się w oczach tych, którzy widzieli je na własne oczy, a nam mogą jawić się choć ułamkiem w wyobraźni. Sposób przekazywania historii w sposób tak autentyczny jak mogli to odbierać uczestnicy owych zdarzeń, chwyta za serce.
Książka porusza wiele kwestii, od pracy ruchu oporu, niezrozumiałej bohaterom rzezi dokonywanej na Polakach przez ludność ukraińską, ukrywanie Żydów, likwidację getta, ponowne rządy radzieckie i wysiedlenia. W tym kotle etnicznym bohaterowie już sami nie wiedzą komu można zaufać.

Zakończenie zostawia nas w jednej wielkiej niewiadomej. Cieszę się że na horyzoncie pojawia się już kontynuacja tej serii.

Jedna z najlepszych sag, jakie czytałam!

Całkiem niedawno zachwycałam się pierwszym tomem Sagi kresowej Katarzyny Majewskiej-Ziemba pt. "Cienie zostaną za nami", która przeniosła nas w niespokojne czasy sprzed wybuchu II wojny światowej oraz jej początek, kiedy na tereny Kresów wschodnich wkraczają wojska radzieckie.
Wraz z wojną obserwujemy zacięcie stosunków między sąsiadami, którzy dotąd żyjąc obok siebie,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Pamiętam, jak raz powiedziałaś, że tak Ci wstyd własnego życia, że nie możesz o nim nawet porozmawiać z Panem Bogiem, tylko musisz do Niego pisać, chociaż Ci się wydaje, że ledwo umiesz.”

W listach adresowanych do Boga, poznajemy życie Celii – Afroamerykanki oraz innych jej podobnych kobiet na początku lat 30-tych w południowych Stanach Zjednoczonych. W oczy od razu rzuca się ich pozycja społeczna, zepchnięta na margines z racji czarnego koloru skóry oraz płci. Książka, która wyciąga na wierzch domową przemoc, gwałty, których Celia doświadczała już od lat dziecięcych, pierw od strony ojca a następnie męża. Pokorna, oddana i posłuszna, przyjmująca wszystko bez sprzeciwu, wiedzie ciężkie życie pełne bólu i cierpienia. Któregoś dnia mąż do ich domu sprowadza swoją kochankę, a między kobietami zawiązuje się nić przyjaźni. Niedługo później Celia odnajduje listy od swojej siostry Nettie, którą uważała za zmarłą, z powodu braku informacji o niej. Te dwa zdarzenia są początkiem zmian jakie zajdą w głównej bohaterce. Nie tylko widać to w mniejszej ilości błędów ortograficznych oraz pisowni, ale także w jej poglądzie na życie, w którym kobieta zaczyna zauważać siebie i poznawać swoją wartość.

Listy pisane na przestrzeni wielu lat uświadamiają wielką miłość oraz siostrzaną solidarność, a także ciężką, szczerą i dramatyczną relację, obnażając, bez ubarwiania, sytuację kobiet, takich jak Celia. Z pewnością jest to odważne wyznanie, w którym nie szczędzono brutalnych fragmentów.

Początkowo ciężko było mi się w nią wczytać ze względu na pisownię, która zdradza umiejętność pisania bohaterki, która przez sytuację nie mogła kontynuować swojej edukacji. Błędy nadają listom realistycznej formy, budząc niesamowitą ciekawość, a ich treść i bomba emocjonalna, która zostaje zrzucona na czytelnika już na samym początku, nie pozwala się rozstać z tą powieścią.

Historia przedstawiona przez Alice Walker zaskakuje, wzrusza, oburza. Naprawdę warto ją poznać!

Książka nagrodzona National Book Award w 1983 roku, a także Nagrodą Pulitzera w kategorii fikcji literackiej, która doczekała się licznych adaptacji filmowych, między innymi w reżyserii Stevena Spielberga nominowaną do Oscara w 11 kategoriach. Niebawem pojawić ma się najnowsza adaptacja powieści, której przyznaję jestem niesamowicie ciekawa.

„Pamiętam, jak raz powiedziałaś, że tak Ci wstyd własnego życia, że nie możesz o nim nawet porozmawiać z Panem Bogiem, tylko musisz do Niego pisać, chociaż Ci się wydaje, że ledwo umiesz.”

W listach adresowanych do Boga, poznajemy życie Celii – Afroamerykanki oraz innych jej podobnych kobiet na początku lat 30-tych w południowych Stanach Zjednoczonych. W oczy od razu rzuca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przez chwilę już myślałam, że będzie to książka, jedna z wielu, która pojawia się na rynku, traktując o czasach drugiej wojny światowej. Choć każda z nich jest inna, można dostrzec w nich dany schemat. Jakże się myliłam, kiedy książka poruszyła tematykę, o której coś niecoś się słyszało, choć nigdy nie zgłębiło. Tu wyciągamy na wierzch wydarzenia, wydawałoby się zamiecione pod dywan. I choć samo wywożenie polskich dzieci, posiadających aryjskie cechy wizualne, do niemieckich rodzin nie było mi obce, tak przedstawienie procesu germanizacji, brutalności i piekła, jakie te dzieci musiały przejść w obozach przejściowych, było dla mnie totalnym zaskoczeniem.

Po wybuchu wojny, Magda, czująca potrzebę działania i walki wstępuje w szeregi konspiracji. Kiedy pewnego dnia jej siostra zostaje zabrana przez nazistów, zostaje oskarżona przez matkę, że to jej wina. Magda stara się dowiedzieć, gdzie wywieźli dzieci i sprowadzić je z powrotem do domu.
Bardzo bolesna była dla mnie sytuacja Magdy, która została obarczona całą winą, co rusz traciła kogoś bliskiego, nie mogąc nigdzie zaznać ukojenia. 

Historia Adeli - młodszej siostry Magdy - rozrywa serce. Odpowiedzialność, jaka spadła na jej dziecięce barki, której nie mogła podjąć mimo swoich chęci. Walka jaką podjęła, zaparcie, by zachować pamięć o swoim pochodzeniu, mimo, że twarze ukochanych osób z czasem zaczęły się zacierać, jej determinacja i siła sprawiły, że czasem zapominałam, że wciąż była dzieckiem. Kiedy w końcu zostaje adoptowana, czuję ulgę a jednocześnie z nią cierpię.

Książka sięga naprawdę czułych zakamarków serca. Jest to bolesna opowieść nie tylko o tym, co zostało odebrane rodzinom. To pierwsza książka jaką czytam o germanizacji i nie wiem, czy przez to zderzenie z tą prawdą tak mną wstrząsnęło. Myślę że bez wątpienia sprawił to w głównej mierze talent autorki, która nadała taki wydźwięk wykreowanym słowom, sprawiając, że momentami łzy wzbierały mi w oczach.

Zapiszcie sobie ten tytuł, przeczytajcie i dajcie się zachwycić!

Przez chwilę już myślałam, że będzie to książka, jedna z wielu, która pojawia się na rynku, traktując o czasach drugiej wojny światowej. Choć każda z nich jest inna, można dostrzec w nich dany schemat. Jakże się myliłam, kiedy książka poruszyła tematykę, o której coś niecoś się słyszało, choć nigdy nie zgłębiło. Tu wyciągamy na wierzch wydarzenia, wydawałoby się zamiecione...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powieść Idy Jessen "Bękart" to wyjątkowa książka, surowa a zarazem piękna, ujęła mnie nie tylko swoją fabułą ale i formą, narracją, która wydaje się równie sucha jak i nieujarzmione wrzosowiska, które wręcz wydają się jednym z bohaterów tej powieści.
Przenosimy się w czasie do XVIII-wiecznej Dani, na tereny półwyspu jutlandzkiego, którego tereny zostają niewykorzystane. Wśród wrzosowisk osiedla się kapitan Ludwig von Kahlen, próbując użyźnić jałowe, wręcz pustynne tereny. Ogrom pracy i długa perspektywa osiągnięcia sukcesu nie zniechęca cierpliwego kapitana, wbrew wykluczeniu go przez okoliczną społeczność. Nie udaje mu się zyskać żadnego pomocnika i sam wykonuje pracę przeznaczoną dla wielu osób. Zmagając się z żywiołem i samotnością oraz bezwzględnym sąsiadem, znaczącym właścicielem ziemskim - Shinkelem, który wszystkim uprzykrza życie i czyni wszystko by utrudnić je także kapitanowi.
W pewnym momencie w jego domu zjawiają się mała cygańska dziewczynka, a następnie Ann Barbara. Co je sprowadza i jak ich obecność wpłynie na życie kapitana?
Bezwzględna, okrutna, nasiąknięta samotnością, ciężką pracą i ciągłym zmaganiem się z głodem, biedą i odrzuceniem. Przepiękna, emocjonalna historia o walce o marzenia, wytrwałym dążeniu do celu, wielkim poświęceniu, zemście i miłości. Powieść, która na pewno zostanie na długo w moim sercu.
Z pewnością nie będzie to powieść dla osób, które lubią szybką akcję, pełną zwrotów akcji. Skrupulatnie przyglądamy się próbom uzdatnienia nie zaludnionego terenu, w celu jego kolonizacji. Badamy granicę ludzkiej wytrzymałości. Autentyczna, realistyczna, cudowna.

Powieść Idy Jessen "Bękart" to wyjątkowa książka, surowa a zarazem piękna, ujęła mnie nie tylko swoją fabułą ale i formą, narracją, która wydaje się równie sucha jak i nieujarzmione wrzosowiska, które wręcz wydają się jednym z bohaterów tej powieści.
Przenosimy się w czasie do XVIII-wiecznej Dani, na tereny półwyspu jutlandzkiego, którego tereny zostają niewykorzystane....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Utracone światło" Bożeny Gałczyńskiej-Szurek to książka, która ostatnio totalnie mnie wciągnęła.

Nie mamy tu dwóch linii czasowych, a poznajemy wydarzenia z czasów wojny. Wszystko zawdzięczamy wspomnieniom, które, choć nieliczne ostały się wraz ze świadkami tych wydarzeń. Tak więc z roku 2004, możemy przenieść się w czasie do 1942 roku, którego wiosną do Bełżca przybył pierwszy transport Żydów.

Tematyka około obozowa - obóz, o którym mało dziś wiadomo, a niejedne źródła nawet nie ujmują go na liście. Totalnie zapomniany, choć nie mogło ujść uwadze zamordowanie pół miliona ludzi.

Jeżeli chodzi o samą książkę? Otwieracie, zaczynacie czytać, a tu raptem jesteście już na 130 stronie. Otóż tak porywa nas przedstawiona na jej stronach historia.

Do Zamościa przyjeżdża Jakub - Amerykanin, melduje się w apartamencie najdroższego hotelu, a jego pojawienie się nie może przejść obojętnie wobec tak małej społeczności. Tajemnicą przez chwilę pozostaje również zlecenie, a w zasadzie dwa, powierzone przez różne osoby. Przypadek, bądź przeznaczenie, sprawia, że kluczem do obu poszukiwań jakich się podjął, jest dziewczyna, którą zaraz po przyjeździe poznaje w recepcji i z którą wdaje się w romans.

Wielowątkowa akcja porusza wiele istotnych kwestii - pamięci o dokonanych na Zamojszczyźnie zbrodniach, podziale rasowym, wciąż aktualnym rasizmie a dokładnie antysemityzmie, wiele skrywanych od lat tajemnic. 

Autorka maluje nam obraz Zamościa, przypomina historię zapisaną na Roztoczu. Zabiera nas na spacer po Muzeum Pamięci w Bełżcu, ścieżką śmierci i choć nie miałam okazji osobiście tam być, to gdy sprawdziłam informacje i dostępne w internecie zdjęcia, miałam poczucie, że tam byłam.

Bardzo podobała mi się ta książka i serdecznie polecam wszystkim, którzy lubią czytać książki z historią w tle.

"Utracone światło" Bożeny Gałczyńskiej-Szurek to książka, która ostatnio totalnie mnie wciągnęła.

Nie mamy tu dwóch linii czasowych, a poznajemy wydarzenia z czasów wojny. Wszystko zawdzięczamy wspomnieniom, które, choć nieliczne ostały się wraz ze świadkami tych wydarzeń. Tak więc z roku 2004, możemy przenieść się w czasie do 1942 roku, którego wiosną do Bełżca przybył...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przez sporą część książki zastanawiałam się czy słowo "miłość" jest właściwym dla określenia uczucia, jakie pokładał w Ferminie Daza Florentino Ariza. Jednak jak dobrze wiemy, niejedno ma ono imię. Dwoje młodych ludzi, których znajomość przez większość czasu zawierała się w listach. Uczucie marzycielskie, zuchwałe a zarazem nierealne, stwarzające wręcz pozory obsesji, zostaje zerwane przez twardo stąpającą, rozsądniejszą Ferminę. Kiedy jakiś czas później Fermina poślubia doktora Juvenala Urbino, Florentino Ariza postanawia czekać na nią, jak się okazuje ponad 50 lat, by po tym czasie na nowo spróbować ożywić uczucie, które kiedyś się między nimi nawiązało.

Autor sprawnie porusza się w meandrach myśli, momentami rozlewnie opisując dane sceny, co może niektórych odstraszyć, choć w moim odczuciu czyni to sprawnie, wręcz z czułością, realizmem i w tak przyjemny sposób, że nawet, gdy mam poczucie, że oddalamy się od brzegu, to podoba mi się ta zawiła opowieść. Docenić też należy płynność zmiany tematu wypowiedzi na innego z bohaterów, by dokładnie móc ich poznać.

Z jednej strony śledzimy cierpliwość w oczekiwaniu na odwzajemnienie uczucia oraz losy Florentina Arizo, z drugiej Ferminy Daza, która bardziej z rozsądku niż miłości, wychodzi za mąż by obserwować jak pomału między małżonkami zawiązuje się więź. W obu przypadkach, co nieuchronne obserwujemy upływ lat oraz nadchodzącą starość.

Może nie zaliczę się do grona osób stojących za tym, że to jedna z piękniejszych historii o miłości, choć doceniam jej piękno. Co by jednak nie powiedzieć jest to powieść, którą warto poznać chociażby dla samego poczucia z jakim autor operuje słowem.

Przez sporą część książki zastanawiałam się czy słowo "miłość" jest właściwym dla określenia uczucia, jakie pokładał w Ferminie Daza Florentino Ariza. Jednak jak dobrze wiemy, niejedno ma ono imię. Dwoje młodych ludzi, których znajomość przez większość czasu zawierała się w listach. Uczucie marzycielskie, zuchwałe a zarazem nierealne, stwarzające wręcz pozory obsesji,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Marzenia mają to do siebie, że pozwalają i biednym i bogatym pieścić nadzieję o ich spełnieniu".

Kiedy Marta spotyka na swojej drodze Waldemara, zauroczony od pierwszego wejrzenia pocztylion stara się zdobyć względy ochmistrzyni, a kiedy Marta zaczyna cieszyć się swoją pierwszą miłością, ich uczucie zostaje wystawione na próbę.

Czuć, że to pierwsza miłość, pełna emocji, uniesień. Jednak co szybko przychodzi poznać głównej bohaterce, to że miłość nierozerwalnie łączy się z zazdrością, strachem i cierpieniem.
Cieszę się, że przed lekturą "Zakochanej służącej" nadrobiłam "Dom pełen tajemnic". Mogłam dłużej pielęgnować znajomość z bohaterami, a i lepiej byłam zaznajomiona z sytuacją w jakiej się znajdowali.

Początkowo akcja stopniowo nabiera tempa, przez co z jednej strony nie mogłam doczekać się tajemniczej przyczyny wezwania Marty do rodziców, a przedłużająca się cisza przed burzą, nieco już zdążyła ostudzić mój zapał w czytaniu, aż tu nagle! Jakże podniosła mi ciśnienie jedna scena, która rozerwała serce Marty na kawałki (moje również)! Później to już działo się intensywnie.

Od czasu do czasu lubię sięgnąć po romanse historyczne i, jeżeli także lubicie, to śmiało mogę polecić. Oczywiście jeżeli skusicie się na lekturę, zachęcam aby poznać najpierw tom pierwszy.

Choć główna fabuła w obu tomach skupia się na innej postaci, myślę, że należy do nich podejść zgodnie z kolejnością wydania.
Książka przy której można totalnie się zrelaksować, poczuć, że marzenia się spełniają, choć droga do ich spełnienia wcale nie jest prosta. Fabuła pełna zwrotów akcji, nieporozumień, emocji, pochłania czytelnika na tyle, że nim się obejrzy przewraca ostatnią stronę.

"Marzenia mają to do siebie, że pozwalają i biednym i bogatym pieścić nadzieję o ich spełnieniu".

Kiedy Marta spotyka na swojej drodze Waldemara, zauroczony od pierwszego wejrzenia pocztylion stara się zdobyć względy ochmistrzyni, a kiedy Marta zaczyna cieszyć się swoją pierwszą miłością, ich uczucie zostaje wystawione na próbę.

Czuć, że to pierwsza miłość, pełna emocji,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ależ podobała mi się ta książka!
Miks gatunków, wręcz szalona fabuła od której nie sposób było się oderwać. To pierwsza książka Hanny Cygler, jaką miałam okazję poznać, ale myślę że nadrobię także wcześniejszą historię z Joy w roli głównej - "Córki tęczy".
Nie wiem, czy macie w planach, ale osobiście już dawno nie czytałam takiej książki. Tam ciągle się coś działo. Podobała mi się narracja - oczami głównej bohaterki oraz jej przemyślenia, napisana trochę jakby w formie dziennika.
Dwudziestoletnia Joy jest stażystką w lokalnej gazecie. Wraz z przyjacielem z Polski, ma udać się na dwutygodniowy urlop do Kapsztadu. Kiedy jednak odbiera Natana z lotniska, skąd od razu mieli wypożyczonym autem ruszyć w drogę, okazuje się, że chłopak nie jest sam. Jego towarzyszka Melinda bez skrupułów dołącza do zaplanowanej przez nich wyprawy. Już od samego początku ich podróż przybiera zupełnie inny kierunek niż miała.
Na stronach powieści odbywamy podróż przez praktycznie całą RPA, w którą wpleciono odrobinę obyczaju, nutkę romansu, wątek kryminalno-śledczy, sporą dawkę wierzeń, zabobonów oraz sytuacji społecznej mieszkańców. Nie zabraknie wielu ciekawostek, statystyk, czasem wręcz szokujących. Jest to zdecydowanie książka wielopłaszczyznowa i aż sama się dziwię, jakim sposobem tyle treści zawarło się na tych trzystu stronach.
Sposób w jaki Hanna Cygler przedstawia Afrykę Południową sprawia, że mamy wrażenie tam być. Czytając przenosiłam się w czasoprzestrzeni i naprawdę ciężko było mi się z tego świata oderwać. Pragnęłam wręcz więcej, a gdyby nie obowiązki, najpewniej przeczytałabym ją jednym tchem.
Książka jest nie tylko wyprawą w głąb egzotycznego kraju, ale także o poszukiwaniu siebie, swoich wartości, odkryciu tego co najważniejsze. Pokazująca, że choć różnimy się kulturowo, to jednak wiele nas łączy. Mamy takie same marzenia, ambicje.
Koniecznie ją czytajcie! Nie wiem, jakimi słowami ubrać mój zachwyt.

Ależ podobała mi się ta książka!
Miks gatunków, wręcz szalona fabuła od której nie sposób było się oderwać. To pierwsza książka Hanny Cygler, jaką miałam okazję poznać, ale myślę że nadrobię także wcześniejszą historię z Joy w roli głównej - "Córki tęczy".
Nie wiem, czy macie w planach, ale osobiście już dawno nie czytałam takiej książki. Tam ciągle się coś działo....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejny, już czwarty, tom Podróży wołyńskiej za mną. Zaczynając czytać miałam wrażenie, jakie towarzyszy odwiedzinom dawno niewidzianych przyjaciół. Każdy kolejny tom tej sagi kończy się w sposób, że wyczekuje się kontynuacji, a jak ta się już pojawi, to pochłania się ją w wieczór lub dwa, by znów wyczekiwać dalszych losów bohaterów. Nie inaczej było w przypadku „Codzienność naznaczonej łzami”.

Przenosimy się w lata 60-te, by kibicować Andrzejowi, który po wydarzeniach czerwca 1956 roku stara się odzyskać uczucie Marylki. Wciąż jest linią łączą Zygmunta oraz swoje siostry, które nie odzywają się do ojca, nie uznając jego związku z Ireną. Wanda, mimo nieudanego małżeństwa stara się o dziecko. Jadzia wciąż walczy z byłym mężem o córkę, która zachwycona ojcem coraz bardziej odsuwa się od matki. U Zosi zaś istna rewolucja, zarówno u niej, jak i ich córek!

„Ostatnio rodzinie wiodło się nie najgorzej i miała nadzieję, że limit ich spokoju właśnie się nie wyczerpał. Nie chciała być czarnowidzem, dlatego nie odzywała się na głos, by jednocześnie nie wywoływać wilka z lasu.
Mimo to dostrzegała cienie, które coraz śmielej sięgały w stronę Stawińskich.”

Ciężko pisze mi się o kolejnych tomach serii, kiedy są nierozerwalną częścią z poprzednimi. Nie chcę wówczas za dużo zdradzić osobom, które być może jeszcze nie czytały tej serii, bądź są na jej początku. Nie ukrywam jednak, że Podróż wołyńska to saga, której kontynuacji się oczekuje. Pojedyncze tomy mniej lub bardziej wplatają w tło wydarzenia historyczne, ale i bez tego, śledzenie losów rodziny Stawińskich, ich kłopotów, szczęścia i rozterek wciąga, intryguje. Choć przy niejednej sadze moje zainteresowanie słabło zwłaszcza, gdy nadchodziła zmiana pokolenia i fabuła zaczynała się skupiać na tym młodszym, tu zdecydowanie nie mogę tego zarzucić. Mimo mnogości bohaterów, nie mamy odczucia, że jest ich zbyt wielu. Każdego mamy okazję poznać, jednocześnie dostając pełen ogląd sytuacji.

Jeżeli jeszcze nie czytaliście – zdecydowanie polecam! Osobiście nie mogę się z tą serią rozstać i wciąż wypatruję, jak potoczą się dalsze losy rodziny Stawińskich.

Kolejny, już czwarty, tom Podróży wołyńskiej za mną. Zaczynając czytać miałam wrażenie, jakie towarzyszy odwiedzinom dawno niewidzianych przyjaciół. Każdy kolejny tom tej sagi kończy się w sposób, że wyczekuje się kontynuacji, a jak ta się już pojawi, to pochłania się ją w wieczór lub dwa, by znów wyczekiwać dalszych losów bohaterów. Nie inaczej było w przypadku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Piękna i wartościowa powieść historyczna, w której autor wśród fikcyjnych bohaterów ujął wiele autentycznych postaci i faktów. Książka traktuje o wydarzeniach I wojny światowej, swoją tematyką głównie obejmuje założenie pierwszej na świecie szkoły psów przewodników, założoną dzięki doktorowi Gerhardowi Stellingowi. Pokazuje ogromną skalę ofiar wśród żołnierzy, którzy po zetknięciu z gazami bojowymi tracili wzrok.
Poprowadzona fabuła ukazuje nam wyścig zbrojeń chemicznych i skutek ich użycia. Jako osoba, która ukończyła chemiczny kierunek studiów, zainteresował mnie wątek Fritza Habera, a dokładnie mniej znanych faktów z życiorysu laureata Nagrody Nobla w 1918 roku w dziedzinie chemii.
Przy tle m.in. wyżej wymienionych wydarzeń mamy piękną historię Anny, Maxa i Brunona. Walkę o miłość, marzenia i próbę uciszenia sumienia wobec popełnionych na wojnie czynów.

Piękna i wartościowa powieść historyczna, w której autor wśród fikcyjnych bohaterów ujął wiele autentycznych postaci i faktów. Książka traktuje o wydarzeniach I wojny światowej, swoją tematyką głównie obejmuje założenie pierwszej na świecie szkoły psów przewodników, założoną dzięki doktorowi Gerhardowi Stellingowi. Pokazuje ogromną skalę ofiar wśród żołnierzy, którzy po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Mówi się, że temat wojny został wyczerpany w naszej literaturze. W rzeczywistości nawet nie zaczęto pisać jej prawdziwej historii”.

„Sołdat” to wspomnienia autora, które po latach spisał, chcąc wyrzucić kłębiące się w nim myśli, „próbą uwolnienia się od przeszłości”. Stworzony przez autora rękopis, który powstał głównie w 1975 roku, początkowo nie miał na celu publikacji zawartych w nim treści. Jak sam przyznaje „Gdy przeczytałem go po wielu latach, byłem zadziwiony swoją powściągliwością. Okropności wojny są tu wygładzone, najpotworniejsze epizody nienazwane. Wiele spraw przedstawiłem o wiele łagodniej niż miało to miejsce”. Nikolaj Nikulin na front trafił jako 18-latek w 1941 roku, a swoimi zapiskami obejmuje wydarzenia od Leningradu przez m.in. Warszawę, Gdańsk aż do Berlina w maju 1945 roku. Należy do nielicznych, którzy przeszli cały ten szlak bojowy.

„Swoimi wspomnieniami (…) chciałem uchylić kotary, która zakrywa ciemną stronę wojny”.

W tej luźnej zbieraninie przemyśleń, powracających obrazów, przedstawia, jak wyglądało życie na pierwszej linii frontu. Nie z perspektywy dowódców, a szeregowców. Obnaża, w sposób szczery, nieidealizowany, bezwzględność oraz często bezmyślność dowodzących. Nie pomija działań swoich pobratymców – gwałcących i rabujących. Nie tworzy kolejnych pieśni pochwalnych ku zwycięstwom Armii Czerwonej, a odkrywa to, co skrzętnie skrywano przed światem, jak chociażby ilość ofiar, bezmyślnie wysłanych na śmierć tysięcy żyć oraz jak nic nie warte były one w oczach rządzących.

Oprócz subiektywnych opisów, znajdziemy też miejsce na wiele refleksji, które wyniósł z tych wojennych lat autor. Mnogość informacji, i towarzyszące ich przekazywaniu bezsilność, strach, głód, nieraz ból sprawiały, że wolałam dozować sobie te informacje stopniowo.

„Mówi się, że temat wojny został wyczerpany w naszej literaturze. W rzeczywistości nawet nie zaczęto pisać jej prawdziwej historii”.

„Sołdat” to wspomnienia autora, które po latach spisał, chcąc wyrzucić kłębiące się w nim myśli, „próbą uwolnienia się od przeszłości”. Stworzony przez autora rękopis, który powstał głównie w 1975 roku, początkowo nie miał na celu publikacji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź "Do końca moich dni" Anny Rybakiewicz, wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Apolonia kończy pisać swoją historię, jej spowiedź, rozgrzeszenie. Składa kartki na rogu biurka, wyrównując je perfekcyjnie. Niestety nieszczęśliwy wypadek sprawia, że jedyna kopia jej rozliczenia z przeszłością zostaje zniszczona. Choć ponoć nic nie dzieje się przypadkowo. Kiedy Sasza próbuje naprawić wyrządzoną w mieszkaniu szkodę, Marta, sąsiadka Apolonii, pomaga jej odtworzyć spisaną opowieść.
"Trzy złamane życia, dwie miłosne historie, jedno smutne zakończenie"
Utkana słowami autorki powieść, inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, zsyła nas wraz z rodziną Dobkowskich do oddalonej pięć tysięcy kilometrów od rodzinnego dworu Kamyszenki. Na "nieludzką ziemię" przenikniętą mrozem Syberię. Wykwintnie urządzone pokoje zamieniają na ziemlankę i kto wie, jak potoczyłyby się losy dziewczyny, gdyby nie Andriej, któremu dziewczyna od razu wpada w oko, któremu nie raz przyszło ratować jej życie. Zakochany chłopak świadomy jest jednak, że dziewczyna zostawiła w Polsce ukochanego. Nie powstrzymuje to go jednak przed staraniami o serce dziewczyny.
Po wielu latach ciągłej walki o przetrwanie, życia w okolicznościach, do których zesłańcy zdążyli przywyknąć, spełnia się ich marzenie o możliwości powrotu do ojczystego kraju. To był moment, w którym pękło mi serce. Moment przed pożegnaniem z Syberią, z Andriejem.
Przez strony tej powieści się wręcz płynie, wywołując coraz to kolejne emocje, wywlekając ból, strach, tęsknotę i trudne w podjęciu decyzje.
Jedyne co mogłabym zarzucić tej książce, to wrażenie, że to co działo się na Syberii, zostało "wygładzone". Nie poczułam "skutego lodem serca" i "nieludzkości ziemi". Trochę o tym było, w moim odczuciu, za mało. Jednak rozumiem patrząc oczami głównej bohaterki, która spisuje swoje wspomnienia po wielu latach od tych wydarzeń, która obraz sytuacji ma złagodzony oczami miłości i której los oszczędził wielu nieszczęść przez obecność zakochanego w niej mężczyzny. Bo czy i sami nie wypieramy niemiłych wspomnień?
Mimo to przyznaję, że po raz kolejny dałam się oczarować treści. Poczuć rozterki Apolonii, walkę o dobro rodziny, jej radosne usposobienie oraz wbrew pozorom siłę i wytrwałość.
To kolejna przepiękna opowieść autorki, która na pewno na długo zostanie w mojej pamięci.

Gdy tylko zobaczyłam zapowiedź "Do końca moich dni" Anny Rybakiewicz, wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Apolonia kończy pisać swoją historię, jej spowiedź, rozgrzeszenie. Składa kartki na rogu biurka, wyrównując je perfekcyjnie. Niestety nieszczęśliwy wypadek sprawia, że jedyna kopia jej rozliczenia z przeszłością zostaje zniszczona. Choć ponoć nic nie dzieje się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opowiadana w dwóch liniach czasowych, historia Stefanii oraz jej rodziny na tle przedwojennych lat. "Cienie zostaną za nami" to początek nowej, opartej na faktach sagi, zarazem debiut autorki, która już od pierwszych zdań przenosi nas na tereny Kresów wschodnich.
Początek Sagi kresowej oczarował mnie od samego początku. Czytając totalnie przenosiłam się w inną czasoprzestrzeń. Jakże realnie przedstawieni bohaterowie, dialogi, w których czujemy różnorodność nacji zamieszkujących tamte tereny, a była to zaiste mieszanka narodowości - polskiej, białoruskiej i żydowskiej.
Między wierszami jesteśmy w stanie odczuć nastroje panujące pomiędzy sąsiadami, zgrzyty ale i nawiązane przyjaźnie, w których nie ważne było pochodzenie a człowiek. Nadzieje i obawy, zwłaszcza w momencie wybuchu wojny. Niepokój wywoływany przepowiedniami Filomeny. Strach towarzyszący wkroczeniu wojsk sowieckich i trudne wybory, jakim muszą sprostać po śmierci Ludwika.
To co dzieje się na tych raptem 352 stronach hipnotyzuje. Nie wiem czy jestem w stanie wyrazić swój zachwyt. Do tego oczywiście porzucenie czytelnika w takim momencie! Co będę się dużo rozwodzić - czytajcie! Bardzo polecam.
Osobiście nie mogę doczekać się kontynuacji. Gratuluję takiego debiutu.

Opowiadana w dwóch liniach czasowych, historia Stefanii oraz jej rodziny na tle przedwojennych lat. "Cienie zostaną za nami" to początek nowej, opartej na faktach sagi, zarazem debiut autorki, która już od pierwszych zdań przenosi nas na tereny Kresów wschodnich.
Początek Sagi kresowej oczarował mnie od samego początku. Czytając totalnie przenosiłam się w inną...

więcej Pokaż mimo to