-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2024-05-08
2024-05-05
2024-05-03
Jeżeli mielibyście ochotę przenieść się do Wilna i jego okolic, spotkać się z Mickiewiczem, poczuć rodzący się polski romantyzm, zgłębić tajniki historii i polityki oczami Adama Czartoryskiego, Mikołaja Nowosilcowa, cara Aleksandra to zapraszam Was na strony powieści historycznej Doroty Ponińskiej "Romantyczni". Dzięki lekturze przeniosłam się w początki XIX wieku i miałam wrażenie, że idealnie wstrzeliłam się czasem w czytanie tej lektury. W książce rzuca się w oczy znaczenie konstytucji dla ówczesnej ludności naszego kraju, choć niecałkowicie wolnego.
Smaku książce nadaje historia Maurycego, którego poznajemy już w dniu jego urodzin, kiedy traci matkę, a jego życie już od początku wiąże się z poczuciem winy za jej śmierć. Naście lat później umiera także ojciec Maurycego, zostawiając go i jego siostrę Krystynę samych w podupadłym majątku, przekazując im swą ostatnią wolę.
Przypomnę, że są to czasy konwenansów, aranżowanych małżeństw, kierowania się często rozumem, nie sercem. Są to też czasy buntu, zmiany pokolenia i ich podejścia i pragnienia wolności.
Bez wątpienia z taką lekturą łatwiej przyswoić pewne elementy historii, zrozumieć poezję wieszczów, gdy znamy ich genezę. Z całą pewnością jest to wartościowa pozycja, choć pod względem fabularnym momentami zdarzało mi się nudzić. Tempa i większych emocji nabiera w drugiej części, choć bez tej pierwszej nie odczuli byśmy jej w pełni. Nie wykluczam sięgnięcia po kolejne tomy, gdyż w niektórych wątkach wyczuwam niedosyt niewyjaśnionymi kwestiami.
Jeżeli mielibyście ochotę przenieść się do Wilna i jego okolic, spotkać się z Mickiewiczem, poczuć rodzący się polski romantyzm, zgłębić tajniki historii i polityki oczami Adama Czartoryskiego, Mikołaja Nowosilcowa, cara Aleksandra to zapraszam Was na strony powieści historycznej Doroty Ponińskiej "Romantyczni". Dzięki lekturze przeniosłam się w początki XIX wieku i miałam...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-27
"Teraz przychodzi mi na myśl, że moje życie jest jak notatki czynione na zagiętych rogach zeszytu: nieskładne, zawsze w pośpiechu, nieprzemyślane, wynikające z potrzeby chwili."
"Tam gdzie mój dom" Marleny Jarosz to książka, która naprawdę zaskakuje. Nie oceniajmy jej po okładce - to nie jest jedna z wielu książek o tej tematyce!
Choć napisana lekkim językiem, opowiada o ciągłej samotności, która mamy wrażenie była jej przeznaczeniem. Nie mamy tu fabuły opowiadającej wydarzenia od - do danego okresu, za to wiele wspomnień, niczym wyrwane z zeszytu notatki, dzięki którym poznajemy życie Ireny. Wspomnienia, które z jakiegoś powodu są dla bohaterki ważne.
Gdyby pominąć te wspomnienia poznamy Irenę, starszą kobietę, która przyjeżdża po wielu latach do Polski, gdzie została zaproszona na wykład z jej udziałem. Po kilku dniach pobytu wraca do Izraela. Gdzie jest właściwie jej dom? W Polsce, w której czasy pokazały jej, jak jest niechciana, w kraju w którym się urodziła? Czy w Izraelu, do którego musiała wyemigrować z nakazu ówczesnych władz?
Książka pokazuje wiele trudności z jakimi spotkała się ludność żydowska, jak nie na miejscu czuło się wiele osób w obcym dla nich kraju, w którym ciężko było im się zaaklimatyzować. Nie bagatelizuje też istotnej kwestii "wepchnięcia" się w rodzime strony Palestyńczyków. Ogólnie książka traktuje o wielu ważnych aspektach, jakie były skutkiem wojny. Myślę że warto ją rozważyć nie tylko personalnie wczuwając się w bohaterkę i jej życie, naznaczone ciągłym odrzuceniem, nielicznymi przyjaciółmi oraz ciągłą stratą najbliższych. Warto przyjrzeć się tłu tej powieści - a jest ono naprawdę bogate.
Powieść stworzona przez Marlenę Jarosz hipnotyzuje, wciąga.
Serdecznie Wam polecam!
"Teraz przychodzi mi na myśl, że moje życie jest jak notatki czynione na zagiętych rogach zeszytu: nieskładne, zawsze w pośpiechu, nieprzemyślane, wynikające z potrzeby chwili."
"Tam gdzie mój dom" Marleny Jarosz to książka, która naprawdę zaskakuje. Nie oceniajmy jej po okładce - to nie jest jedna z wielu książek o tej tematyce!
Choć napisana lekkim językiem, opowiada o...
2024-04-22
Jakże miło było przenieść się w znajome uliczki i ujrzeć je oczami XVIII-wiecznych mieszkańców. Mowa o Gdańsku, a w zasadzie, na tamte czasy Danzig. To tu niby do ziemi obiecanej ściąga dwóch rzezimieszków i oddanych przyjaciół z myślą o lepszej przyszłości. Zanim jednak zaciągną się, zgodnie z celem, na statek, ich plany ulegają zmianom. Jak to zresztą z planami najczęściej bywa. Niemały udział w tej zmianie ma Frieda.
Frieda zostaje świeżo zatrudniona jako pomoc kuchmistrzyni (swojej ciotki) w kamienicy Schopenhauerów. Niebawem jest świadkiem próby kradzieży przez wspomnianych gagatków, a niedługo później, jej ciotka zostaje zamordowana w drodze na targ.
Nie da się ukryć, że w książce dużo się dzieje, co trzyma czytelnika w ciągłej potrzebie poznania dalszych losów bohaterów. Swoją drogą dość barwnych i zyskujących moją sympatię. Bardzo podobał mi się wątek romantyczny, w którym dwojga przyjaciół ciągnie do jednej dziewczyny.
Nie da się też pominąć kwestii podziału społeczeństwa na klasy, panujących konwenansów i zasad, w których jeszcze bardziej rzuca się przewaga "lepiej urodzonych", przez co myślę, że zwolennicy historycznych podróży w czasie mogą się odnaleźć w tej historii.
Mimo jednak wielu zalet, czegoś mi w tej książce zabrakło, by móc zaliczyć ją do wybitnych. W moim odczuciu, choć bardzo dobrze czytało mi się tę powieść i chętnie sięgnę po kontynuację, czułam niedosyt. Nie wiem dokładnie, co to sprawiło. Może zbyt prosta była ta historia, zabrakło mi jakiejś głębi, wniknięcia bardziej w bohaterów.
Jakże miło było przenieść się w znajome uliczki i ujrzeć je oczami XVIII-wiecznych mieszkańców. Mowa o Gdańsku, a w zasadzie, na tamte czasy Danzig. To tu niby do ziemi obiecanej ściąga dwóch rzezimieszków i oddanych przyjaciół z myślą o lepszej przyszłości. Zanim jednak zaciągną się, zgodnie z celem, na statek, ich plany ulegają zmianom. Jak to zresztą z planami...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-27
2024-04-19
2024-04-12
"Czereśniowy sad" to książka z rodzaju tych, jakie uwielbiam czytać. Budząca mnóstwo emocji, od drażliwych nut po złamane serce.
Już w pierwszych rozdziałach dostrzegamy, że Eliza niesie bagaż nigdy niezagojonych traum z dzieciństwa. Porzucona w wieku czternastu lat, przez matkę, która obiecała po nią wrócić, zostaje rzucona na pastwę babki i ojca, którzy zrzucają na dziewczynę całą odpowiedzialność za rodzinę, którą do tej pory dźwigała Maria.
Po wielu latach Eliza dostaje wiadomość, że jej matka przebywa w hospicjum na drugim końcu Polski. Eliza, która od lat była przekonana, że Maria nie żyje, musi zmierzyć się z chęcią poznania prawdy a przebaczeniem oraz czasem i świadomością, że niebawem po raz kolejny ją straci.
W sercu tej powieści poznajemy pełną dramatu i przewrotności losu historię Marii. Przenosimy się sercem do tytułowego czereśniowego sadu, by obudzić serce na miłość a po chwili złamać je na miliony kawałków.
Bez wątpienia, każda czereśnia przywoła mi wspomnienie Marii i Eryka.
Wraz z tą opowieścią, kruszy się złość, a pojawia zrozumienie.
"Czereśniowy sad" Aleksandry Rochowiak to przepięknie opowiedziana historia kryjąca rodzinne tajemnice, pełna trudnych decyzji i w sposób wręcz magiczny przenikająca emocjami na wskroś. Bardzo Wam ją polecam.
"Czereśniowy sad" to książka z rodzaju tych, jakie uwielbiam czytać. Budząca mnóstwo emocji, od drażliwych nut po złamane serce.
Już w pierwszych rozdziałach dostrzegamy, że Eliza niesie bagaż nigdy niezagojonych traum z dzieciństwa. Porzucona w wieku czternastu lat, przez matkę, która obiecała po nią wrócić, zostaje rzucona na pastwę babki i ojca, którzy zrzucają na...
2024-04-07
"Puste miejsce" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki - Pauliny Cedlerskiej i uważam, że jak najbardziej udane. Myślę, że zwolennicy thrillerów będą usatysfakcjonowani.
Znalazłam w tej książce wciągającą, tajemniczą fabułę, która aż prosi, aby poznać ją do końca, najlepiej bez odrywania się od czytania. Kiedy w mazurskim lesie dochodzi do zaginięcia małżeństwa, Karolina widzi w tym szansę na wznowienie poszukiwań brata, który wraz z trzema innymi podopiecznymi poradni zdrowia psychicznego, zniknął bez śladu przed dziesięcioma laty. Dwa niewyjaśnione zdarzenia niemalże w tym samym miejscu Puszczy Piskiej nie mogą być przypadkiem. Niestety szybko okazuje się, że jeżeli chce poznać prawdę, musi wziąć sprawy we własne ręce.
Wydarzenia przedstawione w książce śledzimy w dwóch liniach czasowych - teraźniejszej oczami Karoliny oraz wydarzeniami zaczynającymi się na miesiąc przed zaginięciem małżeństwa z perspektywy zaginionej Jaśminy. Oba wątki zaskakują, trzymają w napięciu, ciekawią i poruszają w tle inne ważne kwestie.
Poczucie winy, które odczuwa Karolina, podtrzymywane przez lata, o to, że nie powinna pozwolić bratu na wyjazd, z którego już nigdy nie wrócił, stan zawieszenia w którym znajdują się osoby, którym nigdy nie było dane poznać, co właściwie się stało i czy zaginiona osoba wciąż żyje zostały przedstawione w sposób bardzo autentyczny. Choć rodziny pozostałych zaginionych pogodziły się z odejściem ich bliskich, Karolina wciąż nie traci nadziei, że jej brat żyje.
Zaciekawił mnie wątek szlaku opuszczonymi miejscowościami, które wchłonęła puszcza, a sama ta sceneria dodawała mrocznego smaczku tej opowieści.
Choć pewne elementy układanki mogłyby wskazywać na zakończenie tej historii, to i tak dałam się zaskoczyć. Sama akcja stopniowo nabiera tempa, karmiąc czytelnika kolejnymi odkryciami, by na końcu zwolnić wszelkie hamulce i przyspieszyć. A jednak w samym zakończeniu czuję lekki niedosyt.
Coby jednak nie mówić, książka była jak najbardziej wciągająca, pobudzała wyobraźnię, było mrocznie i tajemniczo - to lubię! I polecam.
"Puste miejsce" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki - Pauliny Cedlerskiej i uważam, że jak najbardziej udane. Myślę, że zwolennicy thrillerów będą usatysfakcjonowani.
Znalazłam w tej książce wciągającą, tajemniczą fabułę, która aż prosi, aby poznać ją do końca, najlepiej bez odrywania się od czytania. Kiedy w mazurskim lesie dochodzi do zaginięcia małżeństwa,...
2024-04-03
Całkiem niedawno zachwycałam się pierwszym tomem Sagi kresowej Katarzyny Majewskiej-Ziemba pt. "Cienie zostaną za nami", która przeniosła nas w niespokojne czasy sprzed wybuchu II wojny światowej oraz jej początek, kiedy na tereny Kresów wschodnich wkraczają wojska radzieckie.
Wraz z wojną obserwujemy zacięcie stosunków między sąsiadami, którzy dotąd żyjąc obok siebie, teraz zaczynają wyrzucać skrywane żale i nienawiść.
Dziś jestem już po lekturze drugiej części, czyli "Na moście pożegnań". Cieszę się, że nie upłynęło dużo czasu między ukazaniem się kolejnego tomu, gdyż w tej części wyjaśniają się przepowiednie Filomeny oraz Janki (która otrzymała dar jasnowidzenia po babce) o których już czytaliśmy. Bardzo podoba mi się ten wątek, który nieraz przyprawiał mnie o gęsią skórkę.
Zmianie ulega też sytuacja mieszkańców, kiedy rządy przejmuje armia niemiecka. Choć niektórzy odetchną z ulgą, nie oznacza to koniec problemów, a raczej ich nowy początek.
Wydarzenia przedstawione oczami bohaterów i odczuwane przez nich emocje przenikają czytelnika, nie jeden raz wywołując łzy na mojej twarzy. Pełna pożegnań, zmian, trudnych rozstań i decyzji, obrazów, które na zawsze zapisały się w oczach tych, którzy widzieli je na własne oczy, a nam mogą jawić się choć ułamkiem w wyobraźni. Sposób przekazywania historii w sposób tak autentyczny jak mogli to odbierać uczestnicy owych zdarzeń, chwyta za serce.
Książka porusza wiele kwestii, od pracy ruchu oporu, niezrozumiałej bohaterom rzezi dokonywanej na Polakach przez ludność ukraińską, ukrywanie Żydów, likwidację getta, ponowne rządy radzieckie i wysiedlenia. W tym kotle etnicznym bohaterowie już sami nie wiedzą komu można zaufać.
Zakończenie zostawia nas w jednej wielkiej niewiadomej. Cieszę się że na horyzoncie pojawia się już kontynuacja tej serii.
Jedna z najlepszych sag, jakie czytałam!
Całkiem niedawno zachwycałam się pierwszym tomem Sagi kresowej Katarzyny Majewskiej-Ziemba pt. "Cienie zostaną za nami", która przeniosła nas w niespokojne czasy sprzed wybuchu II wojny światowej oraz jej początek, kiedy na tereny Kresów wschodnich wkraczają wojska radzieckie.
Wraz z wojną obserwujemy zacięcie stosunków między sąsiadami, którzy dotąd żyjąc obok siebie,...
2024-04-01
2024-03-28
„Pamiętam, jak raz powiedziałaś, że tak Ci wstyd własnego życia, że nie możesz o nim nawet porozmawiać z Panem Bogiem, tylko musisz do Niego pisać, chociaż Ci się wydaje, że ledwo umiesz.”
W listach adresowanych do Boga, poznajemy życie Celii – Afroamerykanki oraz innych jej podobnych kobiet na początku lat 30-tych w południowych Stanach Zjednoczonych. W oczy od razu rzuca się ich pozycja społeczna, zepchnięta na margines z racji czarnego koloru skóry oraz płci. Książka, która wyciąga na wierzch domową przemoc, gwałty, których Celia doświadczała już od lat dziecięcych, pierw od strony ojca a następnie męża. Pokorna, oddana i posłuszna, przyjmująca wszystko bez sprzeciwu, wiedzie ciężkie życie pełne bólu i cierpienia. Któregoś dnia mąż do ich domu sprowadza swoją kochankę, a między kobietami zawiązuje się nić przyjaźni. Niedługo później Celia odnajduje listy od swojej siostry Nettie, którą uważała za zmarłą, z powodu braku informacji o niej. Te dwa zdarzenia są początkiem zmian jakie zajdą w głównej bohaterce. Nie tylko widać to w mniejszej ilości błędów ortograficznych oraz pisowni, ale także w jej poglądzie na życie, w którym kobieta zaczyna zauważać siebie i poznawać swoją wartość.
Listy pisane na przestrzeni wielu lat uświadamiają wielką miłość oraz siostrzaną solidarność, a także ciężką, szczerą i dramatyczną relację, obnażając, bez ubarwiania, sytuację kobiet, takich jak Celia. Z pewnością jest to odważne wyznanie, w którym nie szczędzono brutalnych fragmentów.
Początkowo ciężko było mi się w nią wczytać ze względu na pisownię, która zdradza umiejętność pisania bohaterki, która przez sytuację nie mogła kontynuować swojej edukacji. Błędy nadają listom realistycznej formy, budząc niesamowitą ciekawość, a ich treść i bomba emocjonalna, która zostaje zrzucona na czytelnika już na samym początku, nie pozwala się rozstać z tą powieścią.
Historia przedstawiona przez Alice Walker zaskakuje, wzrusza, oburza. Naprawdę warto ją poznać!
Książka nagrodzona National Book Award w 1983 roku, a także Nagrodą Pulitzera w kategorii fikcji literackiej, która doczekała się licznych adaptacji filmowych, między innymi w reżyserii Stevena Spielberga nominowaną do Oscara w 11 kategoriach. Niebawem pojawić ma się najnowsza adaptacja powieści, której przyznaję jestem niesamowicie ciekawa.
„Pamiętam, jak raz powiedziałaś, że tak Ci wstyd własnego życia, że nie możesz o nim nawet porozmawiać z Panem Bogiem, tylko musisz do Niego pisać, chociaż Ci się wydaje, że ledwo umiesz.”
W listach adresowanych do Boga, poznajemy życie Celii – Afroamerykanki oraz innych jej podobnych kobiet na początku lat 30-tych w południowych Stanach Zjednoczonych. W oczy od razu rzuca...
2024-03-28
2024-03-24
Przez chwilę już myślałam, że będzie to książka, jedna z wielu, która pojawia się na rynku, traktując o czasach drugiej wojny światowej. Choć każda z nich jest inna, można dostrzec w nich dany schemat. Jakże się myliłam, kiedy książka poruszyła tematykę, o której coś niecoś się słyszało, choć nigdy nie zgłębiło. Tu wyciągamy na wierzch wydarzenia, wydawałoby się zamiecione pod dywan. I choć samo wywożenie polskich dzieci, posiadających aryjskie cechy wizualne, do niemieckich rodzin nie było mi obce, tak przedstawienie procesu germanizacji, brutalności i piekła, jakie te dzieci musiały przejść w obozach przejściowych, było dla mnie totalnym zaskoczeniem.
Po wybuchu wojny, Magda, czująca potrzebę działania i walki wstępuje w szeregi konspiracji. Kiedy pewnego dnia jej siostra zostaje zabrana przez nazistów, zostaje oskarżona przez matkę, że to jej wina. Magda stara się dowiedzieć, gdzie wywieźli dzieci i sprowadzić je z powrotem do domu.
Bardzo bolesna była dla mnie sytuacja Magdy, która została obarczona całą winą, co rusz traciła kogoś bliskiego, nie mogąc nigdzie zaznać ukojenia.
Historia Adeli - młodszej siostry Magdy - rozrywa serce. Odpowiedzialność, jaka spadła na jej dziecięce barki, której nie mogła podjąć mimo swoich chęci. Walka jaką podjęła, zaparcie, by zachować pamięć o swoim pochodzeniu, mimo, że twarze ukochanych osób z czasem zaczęły się zacierać, jej determinacja i siła sprawiły, że czasem zapominałam, że wciąż była dzieckiem. Kiedy w końcu zostaje adoptowana, czuję ulgę a jednocześnie z nią cierpię.
Książka sięga naprawdę czułych zakamarków serca. Jest to bolesna opowieść nie tylko o tym, co zostało odebrane rodzinom. To pierwsza książka jaką czytam o germanizacji i nie wiem, czy przez to zderzenie z tą prawdą tak mną wstrząsnęło. Myślę że bez wątpienia sprawił to w głównej mierze talent autorki, która nadała taki wydźwięk wykreowanym słowom, sprawiając, że momentami łzy wzbierały mi w oczach.
Zapiszcie sobie ten tytuł, przeczytajcie i dajcie się zachwycić!
Przez chwilę już myślałam, że będzie to książka, jedna z wielu, która pojawia się na rynku, traktując o czasach drugiej wojny światowej. Choć każda z nich jest inna, można dostrzec w nich dany schemat. Jakże się myliłam, kiedy książka poruszyła tematykę, o której coś niecoś się słyszało, choć nigdy nie zgłębiło. Tu wyciągamy na wierzch wydarzenia, wydawałoby się zamiecione...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03-18
Powieść Idy Jessen "Bękart" to wyjątkowa książka, surowa a zarazem piękna, ujęła mnie nie tylko swoją fabułą ale i formą, narracją, która wydaje się równie sucha jak i nieujarzmione wrzosowiska, które wręcz wydają się jednym z bohaterów tej powieści.
Przenosimy się w czasie do XVIII-wiecznej Dani, na tereny półwyspu jutlandzkiego, którego tereny zostają niewykorzystane. Wśród wrzosowisk osiedla się kapitan Ludwig von Kahlen, próbując użyźnić jałowe, wręcz pustynne tereny. Ogrom pracy i długa perspektywa osiągnięcia sukcesu nie zniechęca cierpliwego kapitana, wbrew wykluczeniu go przez okoliczną społeczność. Nie udaje mu się zyskać żadnego pomocnika i sam wykonuje pracę przeznaczoną dla wielu osób. Zmagając się z żywiołem i samotnością oraz bezwzględnym sąsiadem, znaczącym właścicielem ziemskim - Shinkelem, który wszystkim uprzykrza życie i czyni wszystko by utrudnić je także kapitanowi.
W pewnym momencie w jego domu zjawiają się mała cygańska dziewczynka, a następnie Ann Barbara. Co je sprowadza i jak ich obecność wpłynie na życie kapitana?
Bezwzględna, okrutna, nasiąknięta samotnością, ciężką pracą i ciągłym zmaganiem się z głodem, biedą i odrzuceniem. Przepiękna, emocjonalna historia o walce o marzenia, wytrwałym dążeniu do celu, wielkim poświęceniu, zemście i miłości. Powieść, która na pewno zostanie na długo w moim sercu.
Z pewnością nie będzie to powieść dla osób, które lubią szybką akcję, pełną zwrotów akcji. Skrupulatnie przyglądamy się próbom uzdatnienia nie zaludnionego terenu, w celu jego kolonizacji. Badamy granicę ludzkiej wytrzymałości. Autentyczna, realistyczna, cudowna.
Powieść Idy Jessen "Bękart" to wyjątkowa książka, surowa a zarazem piękna, ujęła mnie nie tylko swoją fabułą ale i formą, narracją, która wydaje się równie sucha jak i nieujarzmione wrzosowiska, które wręcz wydają się jednym z bohaterów tej powieści.
Przenosimy się w czasie do XVIII-wiecznej Dani, na tereny półwyspu jutlandzkiego, którego tereny zostają niewykorzystane....
2024-03-12
"Utracone światło" Bożeny Gałczyńskiej-Szurek to książka, która ostatnio totalnie mnie wciągnęła.
Nie mamy tu dwóch linii czasowych, a poznajemy wydarzenia z czasów wojny. Wszystko zawdzięczamy wspomnieniom, które, choć nieliczne ostały się wraz ze świadkami tych wydarzeń. Tak więc z roku 2004, możemy przenieść się w czasie do 1942 roku, którego wiosną do Bełżca przybył pierwszy transport Żydów.
Tematyka około obozowa - obóz, o którym mało dziś wiadomo, a niejedne źródła nawet nie ujmują go na liście. Totalnie zapomniany, choć nie mogło ujść uwadze zamordowanie pół miliona ludzi.
Jeżeli chodzi o samą książkę? Otwieracie, zaczynacie czytać, a tu raptem jesteście już na 130 stronie. Otóż tak porywa nas przedstawiona na jej stronach historia.
Do Zamościa przyjeżdża Jakub - Amerykanin, melduje się w apartamencie najdroższego hotelu, a jego pojawienie się nie może przejść obojętnie wobec tak małej społeczności. Tajemnicą przez chwilę pozostaje również zlecenie, a w zasadzie dwa, powierzone przez różne osoby. Przypadek, bądź przeznaczenie, sprawia, że kluczem do obu poszukiwań jakich się podjął, jest dziewczyna, którą zaraz po przyjeździe poznaje w recepcji i z którą wdaje się w romans.
Wielowątkowa akcja porusza wiele istotnych kwestii - pamięci o dokonanych na Zamojszczyźnie zbrodniach, podziale rasowym, wciąż aktualnym rasizmie a dokładnie antysemityzmie, wiele skrywanych od lat tajemnic.
Autorka maluje nam obraz Zamościa, przypomina historię zapisaną na Roztoczu. Zabiera nas na spacer po Muzeum Pamięci w Bełżcu, ścieżką śmierci i choć nie miałam okazji osobiście tam być, to gdy sprawdziłam informacje i dostępne w internecie zdjęcia, miałam poczucie, że tam byłam.
Bardzo podobała mi się ta książka i serdecznie polecam wszystkim, którzy lubią czytać książki z historią w tle.
"Utracone światło" Bożeny Gałczyńskiej-Szurek to książka, która ostatnio totalnie mnie wciągnęła.
Nie mamy tu dwóch linii czasowych, a poznajemy wydarzenia z czasów wojny. Wszystko zawdzięczamy wspomnieniom, które, choć nieliczne ostały się wraz ze świadkami tych wydarzeń. Tak więc z roku 2004, możemy przenieść się w czasie do 1942 roku, którego wiosną do Bełżca przybył...
2024-03-09
Jak pisze o sobie Autorka: "Piszę takie książki, jakie sama chciałabym przeczytać". Muszę przyznać, tą książkę chciało się czytać!
"Panny na wydaniu" rozpoczynające Sagę warszawską uważam za znakomity start. Książka, będąca połączeniem powieści historycznej z nutką romansu, została poprowadzona w bardzo gustownym stylu. W sposób wręcz malowniczy przenosi nas w czasie w lata dwudzieste XIX wieku, pobudza wyobraźnię, zaskakuje zwrotami akcji, zachęca ukrytymi w jej środku kolejnymi wątkami, które mogłyby stanowić osobne tematy na długą powieść, (mam tu na myśli historię opowiedzianą przez tajemniczego mężczyzny). Ukazuje nastroje społeczeństwa, jego podział na klasy, konwenanse oraz wiele wydarzeń, jakie miały miejsce w historii. Wyprostowuje na bieżąco małe zmiany na poczet fabuły i, no właśnie! Sposób w jaki przedstawione zostały przypisy - majstersztyk - niby mała rzecz, a mnie zachwyciła, takie objaśnienia chce się widzieć w tekście.
Jeżeli chodzi o fabułę, spotkacie w tej książce wielu barwnych bohaterów, zdecydowanie przypadających do mojego gustu. Po śmierci Marii Walewskiej "o pardon, Marii hrabiny d'Ornano", marginesem mówiąc sławnej kochance Napoleona Bonapartego, oddana jej Florentyna Glińska wraca do Polski, do posiadłości hrabiego Hieronima Żarskiego, by dokonać formalności pochówku zmarłej. Mniej więcej w tym samym czasie do domu wraca Helenka, która dotąd kształciła się w Warszawie celem wstąpienia do klasztoru, w którym samotny ojciec postanowił ją umieścić, nie wiedząc jak postępować z piękną córką, a obawiając się powtórki skandalu z udziałem Marii, jaki miał miejsce przed laty.
Jak się pewnie domyślacie obecność panny Florentyny, jak i przekazane przez nią wieści, sporo zmienią w życiu mieszkańców Kiernozi.
Z całą pewnością będę wypatrywała kolejnego tomu, mając nadzieję na rozwinięcie wątków, w których odczułam niedosyt, a coś czuję były specjalnym zabiegiem przed kolejną częścią.
Mam nadzieję, że osoby lubiące przenosić się w czasie, skuszą się na tą pozycję oraz tak jak ja się w niej odnajdą.
Jak pisze o sobie Autorka: "Piszę takie książki, jakie sama chciałabym przeczytać". Muszę przyznać, tą książkę chciało się czytać!
więcej Pokaż mimo to"Panny na wydaniu" rozpoczynające Sagę warszawską uważam za znakomity start. Książka, będąca połączeniem powieści historycznej z nutką romansu, została poprowadzona w bardzo gustownym stylu. W sposób wręcz malowniczy przenosi nas w czasie w...