-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant25
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać424
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
Biblioteczka
2019-05-03
2019-05-03
Dla osób lubiących tego typu klimaty - super lektura.
Dla pozostałych pewnie książka przeciętna.
Ja należę do pierwszej z w/w grup, więc 9/10
Dla osób lubiących tego typu klimaty - super lektura.
Dla pozostałych pewnie książka przeciętna.
Ja należę do pierwszej z w/w grup, więc 9/10
2019-04-20
Niestety po genialnych 3 pierwszych częściach, w tej (podobnie jak i poprzedniej) duża obniżka formy tego niesłychanie utalentowanego pisarza.
Tzn. może nie jest aż tak źle jak w 4 tomie, ale do poziomu przyjemności z czytania 3 pierwszych części daleko.
ps. Niech Pan Panie Robercie zabierze bohaterów z tego dalekiego południa i z zaświwatów.
Niestety po genialnych 3 pierwszych częściach, w tej (podobnie jak i poprzedniej) duża obniżka formy tego niesłychanie utalentowanego pisarza.
Tzn. może nie jest aż tak źle jak w 4 tomie, ale do poziomu przyjemności z czytania 3 pierwszych części daleko.
ps. Niech Pan Panie Robercie zabierze bohaterów z tego dalekiego południa i z zaświwatów.
Reprezentacja Polski w piłce nożnej trenowana przez Adama Nawałkę -dotąd wyglądająca świetnie- nieco zaskakująco przegrywa mecz z Danią 0:4.
Trener Duńczyków -zamiast przyznać, że to po prostu przypadek- dorabia na pomeczowej konferencji dziwną ideologię, że wygrana przyszła im tak łatwo, bo Polska gra bardzo prymitywną i łatwą do rozczytania piłkę.
Adam Nawałka tym się przejmuje, zaczyna kombinować, co zmienić w dobrze dotąd (nie licząc tego pechowego meczu z Duńczykami)...
Kombinuje, miesza, udziwnia...
W efekcie tego zaliczamy kompromitację na mundialu w Rosji.
Tu widzę podobieństwo: Wegner stworzył super książki i wykreował super świat. Ale jacyś upierdliwcy zaczęli pisać, że to prymitywne i banalne wszystko, że na wschodzie step, na północy mróz, na południu pustynia. Że to już wszystko było w 100 innych książkach ble ble ble... Że to prymitywne, że same bitwy, a żadnej metafizyki ble ble ble.
Wegner się denerwuje i w odpowiedzi tworzy tą książkę. Robi to z myślą "hej, mój świat jest prosty? tak? to zobaczcie jak to pokomplikuję": nie ma w niej nic dobrego z jego poprzednich genialnych dzieł.
Jest jakiś metafizyczny -pardon my french- rzyg. Wynudziłem się strasznie.
Niestety
Reprezentacja Polski w piłce nożnej trenowana przez Adama Nawałkę -dotąd wyglądająca świetnie- nieco zaskakująco przegrywa mecz z Danią 0:4.
Trener Duńczyków -zamiast przyznać, że to po prostu przypadek- dorabia na pomeczowej konferencji dziwną ideologię, że wygrana przyszła im tak łatwo, bo Polska gra bardzo prymitywną i łatwą do rozczytania piłkę.
Adam Nawałka tym się...
Sceny batalistyczne miażdżą. W literaturze fantastycznej może tylko Sapkowski z bitwą pod Brenną zbliża się do tego poziomu. Reszta też fajna, choć wątek Północy ciekawszy od Południa.
Sceny batalistyczne miażdżą. W literaturze fantastycznej może tylko Sapkowski z bitwą pod Brenną zbliża się do tego poziomu. Reszta też fajna, choć wątek Północy ciekawszy od Południa.
Pokaż mimo to
Nie, nie i jeszcze raz nie.
Bardzo lubię książki Pani Gai. Niesłychanie ją cenię. Poza nieudaną "Topielicą" wszystkie inne jej książki były przynajmniej dobre, a "Grób" uważam, za książkę znakomitą.
Ale tu nic mi nie pasuje.
Po pierwsze:
To nie kryminał, to halekin (czy jak tam to się pisze). Tzn. kiedyś na fantastycznych fandomach wypracowano definicję kiedy książkę można zaliczyć do tego gatunku - w skrócie chodzi o to, że wtedy gdy wątki fantastyczne są na tyle istotne, że mają znaczenie dla rozwoju akcji. Gdyby tą samą miarę przyjąć do kryminału to ta pozycja nawet koło kryminału nie stała (po wycięciu wątków kryminalnych książka mogłaby spokojnie funkcjonować jako słaba, ale spójna całość).
Po drugie:
Pani Gaja postanowiła w książce zawrzeć wszystkie miejsca w których ostatnio była. A podróżowała wiele. Problem w tym, że każde z tych miejsc poznała pobieżnie jako turystka i siłą rzeczy żadne z nich nie ma jakiegokolwiek sensownego klimatu (a klimat Krakowa był bardzo mocnym elementem jej wcześniejszych dzieł).
Po trzecie:
Książka byłą pisana z wykorzystaniem programu dla scenarzystów, co sama GG podkreśla. Pisarka tak się tym gadżetem zachłysnęła, że postanowiła wykorzystać w jednej książce chyba wszystkie jego funkcjonalności, co doprowadziło do przesytu tymi planami czasowymi itd.
Po czwarte:
Zagadka kryminalna jest całkowicie zbędna, ale jest. I wypadałoby ją jakoś sensownie rozwiązać. Rozwiązanie zaproponowane przez Panią Gaję... Nie zdradzając szczegółów, ujmę to tak: ten program dla scenarzystów z którego korzystała był chyba w wersji z oper mydlanych.
Nie, nie i jeszcze raz nie.
więcej Pokaż mimo toBardzo lubię książki Pani Gai. Niesłychanie ją cenię. Poza nieudaną "Topielicą" wszystkie inne jej książki były przynajmniej dobre, a "Grób" uważam, za książkę znakomitą.
Ale tu nic mi nie pasuje.
Po pierwsze:
To nie kryminał, to halekin (czy jak tam to się pisze). Tzn. kiedyś na fantastycznych fandomach wypracowano definicję kiedy książkę można...