-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
W okolicach Krakowa dochodzi do serii porwań. Jednym z uprowadzonych jest syn milionera, który otrzymuje żądanie okupu. Warunek jest jeden- żadnej policji. Wplątana w niebezpieczny świat Agata niejednokrotnie będzie zmuszona do przekroczenia swoich granic. Lawirowanie między dobrem, a złem okaże się niezwykle trudne. Nie pomaga również telefon od podinspektora Zalewskiego. Sprawy komplikują się coraz bardziej.
To była mocna książka. Paweł Leśniak w fenomenalny sposób zabrał nas w głąb przestępczego świata, w którym nic nie jest oczywiste, a niebezpieczeństwo czyha na każdym rogu. Brutalne opisy, wartka akcja, plot twisty i rewelacyjna kreacja bohaterów to największe zalety tej książki. Autor kolejny raz pokazał, że potrafi w kryminały. Napięcie towarzyszące lekturze tej książki jest ogromne i sprawia, że nie da się jej odłożyć. Bohaterowie wzbudzają wiele, czasami skrajnych emocji i bardzo mi się to podobało. Jestem przekonana, że tak jak ja, będziecie czasem obgryzać paznokcie z nerwów, spowodowanych ich zachowaniem i decyzjami. Ostatnie sto stron, to wręcz niemożliwa do zniesienia adrenalina, pomieszana z milionem pytań. Jestem pod ogromnym wrażeniem i nie mogę doczekać się kolejnego tomu, który mam nadzieję pojawi się szybciej niż później. Czytając ostatnie kilka zdań tej części, już nabrałam pewności, że to będzie równie dobra historia. Póki co, zachęcam Was do sięgnięcia po „Kim jesteś?” oraz „Na pewno?”. Gwarantuję Wam, że nie pożałujecie tej decyzji.
W okolicach Krakowa dochodzi do serii porwań. Jednym z uprowadzonych jest syn milionera, który otrzymuje żądanie okupu. Warunek jest jeden- żadnej policji. Wplątana w niebezpieczny świat Agata niejednokrotnie będzie zmuszona do przekroczenia swoich granic. Lawirowanie między dobrem, a złem okaże się niezwykle trudne. Nie pomaga również telefon od podinspektora Zalewskiego....
więcej mniej Pokaż mimo to
Adam Lebuda próbuje poukładać swoje życie i rozkręcić dziennikarską karierę. Z największą starannością wyszukuje tematów, które zapewnią mu dużo wyświetleń, a te z kolei są szybką drogą do premii. Pewnego dnia pod drzwiami znajduje tajemniczą łamigłówkę, która prowadzi go prosto...na miejsce zbrodni. Dziennikarz wykorzystuje temat na artykuł, ale nie wie jeszcze, że właśnie został wciągnięty w wir zbrodni szalonego mordercy. Adam rozpoczyna z początku własne śledztwo, a wszystkie tropy prowadzą do pewnej bestsellerowej książki. Czy uda mu się powstrzymać Szklarza?
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością Daniela Komorowskiego. Z ciekawości wygooglowałam sobie jego dorobek literacki i ogromne było me zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że to jego pierwsza książka tego gatunku. Poszło wyśmienicie. Uwielbiam kryminały, które już od pierwszych stron gwarantują napięcie i wciągają w swoje sidła i tak właśnie było w tym przypadku. „Szklarz” to książka, która zagwarantuje Ci mnóstwo adrenaliny, zwroty akcji, skomplikowane śledztwo, do którego zaangażujesz się nie mniej niż bohaterowie i brutalne opisy tortur i zbrodni. Ogromny plus za rozdziały z perspektywy mordercy. Być może nie brzmi to „zdrowo”, ale wspaniale było poznać jego chore myśli. Te momenty wywoływały u mnie ciarki na całym ciele. Być może jest to powieść oparta na schematach- nie twierdzę, że nie, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, a całość okropnie mnie wciągnęła. Nie potrafiłam jej odłożyć przed poznaniem zakończenia. A skoro już o zakończeniu mowa...Musiałam przeczytać je dwa razy. Szok, szok i jeszcze raz szok. Spotkałam się już z takim motywem, ale ani przez moment, nie przypuszczałam, że autor zdecyduje się na takie rozwiązanie. Czy mi się to podobało? Jeszcze nie wiem. Póki co, nadal jestem w szoku. Podsumowując: polecam!
Adam Lebuda próbuje poukładać swoje życie i rozkręcić dziennikarską karierę. Z największą starannością wyszukuje tematów, które zapewnią mu dużo wyświetleń, a te z kolei są szybką drogą do premii. Pewnego dnia pod drzwiami znajduje tajemniczą łamigłówkę, która prowadzi go prosto...na miejsce zbrodni. Dziennikarz wykorzystuje temat na artykuł, ale nie wie jeszcze, że właśnie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bastian Bishop, to chłopak z trudną przeszłością i ogromną traumą. Jest oschły, nieprzewidywalny i napędzany żądzą zemsty. Rocklin, to córka Raya Ravenawa- człowieka bezwzględnego, który nie cofnie się przed niczym. Co stanie się, kiedy niespodziewania Bastian wkradnie się do serca Rocklin? Czy ta dwójka ma szansę na szczęśliwe zakończenie?
Ciężko mi zebrać myśli po lekturze tej książki i ciężko mi napisać o niej tak, żeby nie przesadzić w żadną stronę. Jak możecie się domyślać, nie trafi ona u mnie na stos ulubionych książek, ale też nie mam ochoty wyrzucić jej przez okno. Przede wszystkim uważam, że była bardzo nierówna. Intrygujący prolog, zdawał się obiecywać bardzo emocjonującą lekturę, ale zaraz po nim nastał chaos. Miałam wielokrotnie wrażenie, że nie wiem co słucham (audiobook) i cofałam się o rozdział czy dwa. Niestety, ta dezorientacja nie dotyczyła mojego skupienia. W mojej ocenie autorka próbowała pociągnąć zbyt wiele srok za ogon i wyszło, jak wyszło. Ale żeby nie było, że tylko narzekam. W drugiej połowie książki jest już o wiele lepiej. Są emocje, jest akcja, jest intrygująco. Dzieje się nadal dużo, ale można już się połapać o co w tym wszystkim chodzi. Ta druga połowa tej powieści mocno podniosła moją ocenę i ogromnie się cieszę, że nie porzuciłam jej, kiedy miałam na to ochotę. Na plus zadziałała również kreacja głównych bohaterów. Są to postaci złożone, niejednokrotnie irytujące, ale też wzbudzające różne inne emocje- to autorce udało się bezapelacyjnie. Pomysł na fabułę też był super i ta, miała ogromny potencjał na nietuzinkowy romans, ale po drodze wkradło się kilka czynników, które zepsuły nieco odbiór. Jak widzicie, naprawdę bardzo ciężko mi stanowczo Wam doradzić lub odradzić lekturę tej książki. Ma mnóstwo minusów, ale tyle samo plusów. Chyba po prostu musicie przekonać się sami. Jeśli tylko przejdziecie przez ten ziejący chaosem początek, później będzie tylko lepiej. I promise!
Bastian Bishop, to chłopak z trudną przeszłością i ogromną traumą. Jest oschły, nieprzewidywalny i napędzany żądzą zemsty. Rocklin, to córka Raya Ravenawa- człowieka bezwzględnego, który nie cofnie się przed niczym. Co stanie się, kiedy niespodziewania Bastian wkradnie się do serca Rocklin? Czy ta dwójka ma szansę na szczęśliwe zakończenie?
Ciężko mi zebrać myśli po...
Wiktoria prowadzi własną kwiaciarnie, wychowuje córkę i utrzymuje dobre relacje z byłym mężem. Wszystko wydaje się być w najlepszym porządku. Do czasu, kiedy dowiaduje się, że jej była szkoła organizuje bal absolwentów. Choć z początku kobieta upiera się, że nie ma szans, aby poszła na to spotkanie, pojawiają się nowe okoliczności, które decydują o tym, że jednak się wybiera. Wszystkie szkolne wspomnienia powracają, a niezagojone rany się otwierają. Eliza ma niepowtarzalną szansę, aby wyjaśnić sobie nieporozumienia, które rozwaliły jej relację z Oskarem- byłym przyjacielem, w którym się podkochiwała.
Miałam ogromną ochotę na książkę, która mnie zrelaksuje i pozwoli się odprężyć i oto ona. Najnowsza powieść spod pióra Klaudii Bianek, to historia, która wciąga od samego początku, a lekki styl autorki sprawia, że strony uciekają w błyskawicznym tempie. „Zatańcz ze mną” jest książką nieco nostalgiczną, ale nie brakuje w niej pazura, odrobiny humoru, a nawet zwrotów akcji. Cudownie wykreowani bohaterowie, świetnie oddana chemia między dwójką byłych przyjaciół, ciekawe intrygi, które tę przyjaźń rozwaliły. Klaudia Bianek do tego wszystkiego dorzuciła jeszcze kilka piosenek przewodnich, które w mojej ocenie, niesamowicie oddają klimat tej historii. Nie sposób było ich nie nucić gdzieś między stronami. Ogromnie polubiłam Elizę i Oskara, którzy musieli przejść długą, pełną nieporozumień drogę, aby zrozumieć, że najważniejsza jest…miłość. Polecam!
Wiktoria prowadzi własną kwiaciarnie, wychowuje córkę i utrzymuje dobre relacje z byłym mężem. Wszystko wydaje się być w najlepszym porządku. Do czasu, kiedy dowiaduje się, że jej była szkoła organizuje bal absolwentów. Choć z początku kobieta upiera się, że nie ma szans, aby poszła na to spotkanie, pojawiają się nowe okoliczności, które decydują o tym, że jednak się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Eliza wiedzie spokojne i uporządkowane życie u boku męża i córki. Ciężko jej jednak odciąć pępowinę i kiedy córka wyjeżdża na obóz, kobieta nie potrafi znieść rozłąki. Jakby tego było mało, do jej zmartwień dochodzi niespodziewany telefon, który zmienia jej dotychczasowe życie. Z rozmowy dowiaduje się, że jej Matka przebywa w hospicjum i to ostatni moment, aby dowiedzieć się czegoś o przeszłości. Targana wątpliwościami, wsiada w pociąg i wyrusza na drugi koniec Polski. Wie, że ten wyjazd przysporzy jej dużo bólu.
Kiedy zdecydowałam się przeczytać tę książkę, tradycyjnie nie przeczytałam opisu. Patrząc na okładkę, spodziewałam się lekkiej, relaksującej historii. Nic bardziej mylnego. „Czereśniowy sad” dostarczył mi takich emocji, że nawet kiedy to piszę, czuję gulę w gardle. Ta powieść to historia pełna bólu, rozczarowania, skomplikowanych relacji rodzinnych i…miłości. Miłości nieoczywistej, która musiała przebyć długą i trudną drogę. Jednak na pierwszym miejscu jest tutaj miłość matczyna, skłonna do wielu poświęceń. Przez większą część książki czułam ogromny ucisk w sercu. Aleksandra Rochowiak w fenomenalnym stylu oddała wszystkie odczucia i emocje, które przeżywali bohaterowie tej książki. Trudne wybory, nieprzepracowane traumy, sztuka wybaczania, niesprawiedliwość losu, patologiczne relacje rodzinne, utracona miłość- to wszystko odnajdziecie w „Czereśniowym sadzie”. Ogromnie Wam polecam! Jestem pewna, że tak jak ja, mocno przeżyjecie losy Elizy i jej bliskich.
Eliza wiedzie spokojne i uporządkowane życie u boku męża i córki. Ciężko jej jednak odciąć pępowinę i kiedy córka wyjeżdża na obóz, kobieta nie potrafi znieść rozłąki. Jakby tego było mało, do jej zmartwień dochodzi niespodziewany telefon, który zmienia jej dotychczasowe życie. Z rozmowy dowiaduje się, że jej Matka przebywa w hospicjum i to ostatni moment, aby dowiedzieć...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mila kocha okolice, z których pochodzi. Jest niezależna, pracuje w księgarni i od lat toczy walkę z deweloperami, którzy klimatyczną Szklarską Porębę, próbują zniszczyć szklanymi apartamentowcami.
Alex to rodowity warszawiak, który na zlecenie ojca, ma zająć się najnowszą inwestycją. Wyrusza więc w Karkonosze, aby… wybudować nowy apartamentowiec.
Co się stanie, kiedy ta dwójka stanie sobie na drodze?
Na sam początek chciałabym wyrazić kilka słów uznania dla autorki za klimat, jaki stworzyła w tej powieści. Choć nigdy nie byłam w tamtych okolicach, to czułam się jakbym wraz z bohaterami spacerowała ulicami Szklarskiej Poręby. To zaś sprawiło, że miałam ochotę już, natychmiast pakować walizkę i wyruszyć w podróż- najchętniej w towarzystwie Mili i Alexa, których bardzo polubiłam. Cieszę się ogromnie, że Mila to kobieta z pazurem, potrafiąca postawić na swoim, uwielbiająca sarkazm i wiedząca czego chce od życia kobieta. Całe szczęście, bo bałam się historii o szarej myszce i bogatym biznesmenie. „Glass Hills” to powieść na jeden wieczór, a to wszystko za sprawą lekkiego pióra autorki oraz wciągającej i nie nużącej fabuły. Postaci, których poznacie na kartach tej lektury są charakterne, z bagażem doświadczeń, które ich ukształtowały, z wadami i zaletami. Jednym słowem (albo zdaniem) książka Anny Szczepczyńskiej bardzo poleca się do przeczytania i spędzenia kilku godzin w karkonoskich klimatach.
Mila kocha okolice, z których pochodzi. Jest niezależna, pracuje w księgarni i od lat toczy walkę z deweloperami, którzy klimatyczną Szklarską Porębę, próbują zniszczyć szklanymi apartamentowcami.
Alex to rodowity warszawiak, który na zlecenie ojca, ma zająć się najnowszą inwestycją. Wyrusza więc w Karkonosze, aby… wybudować nowy apartamentowiec.
Co się stanie, kiedy ta...
To miał być zwyczajny dzień. Nikt nie spodziewał się tragedii, która na zawsze odmieniła życie Dandelion. W wyniku strzelaniny w szkole straciła matkę, a sama długo walczyła o życie i sprawność. Teraz opiekę nad nią sprawuje brat, a ona musi zaliczyć ostatni rok liceum w nowej szkole. Z powodu nieprzepracowanej traumy, dziewczyna zostaje zmuszona do spotkań ze szkolnym pedagogiem. Niespodziewanie spędzany razem czas zaczyna zmieniać ich oboje.
„Sweet Dandelion” to niewątpliwie bardzo poruszająca historia, wywołująca ogrom emocji. Przyznam Wam szczerze, że po „Wytrwałości dzikich kwiatów”, moje oczekiwania były ogromne. Czy czuję się usatysfakcjonowana? I tak, i nie. Z jednej strony bardzo przeżywałam tę historię, zżyłam się z bohaterami, odczuwałam wszystko to, co miałam odczuwać: śmiałam się, wzruszałam, kibicowałam. Z drugiej strony, zabrakło mi elementu zaskoczenia bo cała powieść jest dość przewidywalna. Nie spodziewajcie się więc spektakularnego plot twistu jak w „Wytrwałości…”. Mimo to, pokochałam „Sweet Dandelion” bo przecież nie każda historia potrzebuje takiej bomby. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak autorka potrafi oddawać emocje- w szczególności ból i rozterki bohaterów, którzy walczą między tym co chcą, a tym co powinni. Choć ich związek wydawał się nie do końca moralny, to kreacja postaci, ich ciepło i wspaniałość aż krzyczały: trzymajcie za nas kciuki! I ja tak robiłam. Jak to się skończyło? Musicie dowiedzieć się z książki.
To miał być zwyczajny dzień. Nikt nie spodziewał się tragedii, która na zawsze odmieniła życie Dandelion. W wyniku strzelaniny w szkole straciła matkę, a sama długo walczyła o życie i sprawność. Teraz opiekę nad nią sprawuje brat, a ona musi zaliczyć ostatni rok liceum w nowej szkole. Z powodu nieprzepracowanej traumy, dziewczyna zostaje zmuszona do spotkań ze szkolnym...
więcej mniej Pokaż mimo to
Leah czerpie z życia pełnymi garściami. Spełnia się jako artystka. Do tego, jej książka ma zostać niebawem wydana przez Desired Books- wydawnictwo jej przyjaciółki. Tylko najpierw trzeba tę książkę skończyć, a w tym przeszkadza jej pewien przystojny arystokrata, który skrada jej myśli. To jednak jeszcze nie wszystko. Leah na balu maskowym poznaje tajemniczego mężczyznę, z którym zaczyna wymieniać wiadomości. Kobieta nie może się zdecydować, dla którego z nich jej serce przyspiesza.
Oficjalnie kocham twórczość Magdaleny Szponar. To jak ona kreuje bohaterów, to jakie historie tworzy, na jakie pomysły wpada, to jest jakiś kosmos. „Mascarade” to dwa romanse i gdybym miała wybrać, który lubię bardziej, to poprosiłabym kolejne pytanie. Nie potrafię. Choć jeszcze jakiś czas temu mówiłam, że romans kostiumowy to raczej nie moja bajka, tu autorka stanowczo udowodniła mi, że byłam w błędzie. Nie zaprzeczę- moje serce zdobył Keith, ale Henderson z wersji kostiumowej, depcze mu po piętach. Dialogi w obu tych powieściach to złoto. Przepełnione humorem, ironią, ale też takie, przy których niejednokrotnie można się wzruszyć. Nawiązania do „Milestones” - kocham! Miałam uśmiech od ucha, do ucha. Poświęćmy jeszcze chwilkę dla relacji głównych postaci. Idealne tempo, idealna chemia, idealne sceny (ta, w której Leah pisała książkę, a Keith odtwarzał scenę…OMG!). Mogłabym Wam jeszcze pisać i pisać, ale zamiast tego, wolę abyście właśnie teraz wzięli do ręki „Mascarade” i po prostu zaczęli ją czytać. To będzie najpiękniejsze.
Leah czerpie z życia pełnymi garściami. Spełnia się jako artystka. Do tego, jej książka ma zostać niebawem wydana przez Desired Books- wydawnictwo jej przyjaciółki. Tylko najpierw trzeba tę książkę skończyć, a w tym przeszkadza jej pewien przystojny arystokrata, który skrada jej myśli. To jednak jeszcze nie wszystko. Leah na balu maskowym poznaje tajemniczego mężczyznę, z...
więcej mniej Pokaż mimo to
Rzeźnik znad Odry jest od lat nieuchwytny. Nie pozostawia po sobie śladów, nie da się go namierzyć w żaden sposób. Teraz najprawdopodobniej porwał Ninę- przynajmniej tak twierdzi Langer. Była żona prokuratora Paderborna jest więc w ogromnym niebezpieczeństwie. Padre i Siarka rozpoczynają walkę z czasem i…astrologią, bo to ona jest kluczem do złapania seryjnego.
Co to była za książka?! Nie skłamię, jeśli powiem, że była to jedna z najmocniejszych historii, jakie ostatnio przeczytałam. Opisy tortur wręcz bolały. Naprawdę. Czy to mnie odrzucało? Absolutnie. Pochłaniałam najpierw audioserial (swoją drogą- genialny), później przeszłam się na papier i przerzucałam stronę po stronie z prędkością światła. Wspaniałe to było. Wyśmienite. Jak wspomniałam na story: z chęcią bym tę książkę odczytała, żeby przeczytać jeszcze raz. Połącznie makabrycznych zbrodni, z ironicznymi dialogami bohaterów, to znak rozpoznawczy twórczości Mroza. Znak, który ja osobiście uwielbiam, dlatego też tak wielką sympatią darzę serię z Joanną i Zordonem. Owszem, domyśliłam się kto jest zabójcą, ale ani trochę nie zepsuło mi to zabawy. Dodam jeszcze, że motyw astrologii został tu świetnie przedstawiony i wykorzystany. Nie nudził, nie zniechęcał- brawo dla autora! Strasznie mi szkoda, że mam już tę powieść za sobą. Na szczęście, w posłowiu, Remigiusz dał nadzieję na szybki powrót do bohaterów, co niezmiernie mnie cieszy.
Rzeźnik znad Odry jest od lat nieuchwytny. Nie pozostawia po sobie śladów, nie da się go namierzyć w żaden sposób. Teraz najprawdopodobniej porwał Ninę- przynajmniej tak twierdzi Langer. Była żona prokuratora Paderborna jest więc w ogromnym niebezpieczeństwie. Padre i Siarka rozpoczynają walkę z czasem i…astrologią, bo to ona jest kluczem do złapania seryjnego.
Co to była...
Lena wiedzie szczęśliwe życie. Ma fajną rodzinę, psy, pasję. Kiedy jednak przegląda zapiski swojej matki, postanawia odnaleźć swojego biologicznego ojca. Kamperem przemierza Polskę, a w poszukiwaniach (niezbyt dobrowolnie) towarzyszy jej Kornel. Kandydatów na ojca jest ośmiu. Co może pójść nie tak? Lena udowadnia, że wszystko.
Zacznę od tego, że jeśli nie czytaliście dwóch poprzednich książek Martyny, to wyjścia macie dwa: 1. Nadrobić zaległości. 2. Przeczytać najpierw tę, aby nabrać olbrzymią ochotę na poprzednie i patrz pkt.1. Ja doskonale znam twórczość autorki i dlatego, kiedy otrzymałam propozycję patronatu przy najnowszej książce, nie musiałam się długo zastanawiać czy sięgnąć po lekturę. Przeczytałam i podtrzymuję: uwielbiam pióro Martyny Pustelnik. Nikt, tak jak ona, nie potrafi przemycić tylu ważnych i trudnych tematów, przykrywając je ogromną dawką humoru. Taką, że czytając wybuchacie śmiechem, a jednocześnie przytakujecie rozmyślaniom bohaterów, ich rozterkom i problemom, które dotykają wielu z nas. Choć ta historia liczy sobie prawie 500 stron, nie okłamię Was, jeśli powiem że przeczytałam ją w jeden dzień. Była tak strasznie wciągająca, a ja tak bardzo pokochałam bohaterów, że nie dało się jej odłożyć. Wisienką na torcie była dla mnie postać Kornela, który okazał się mi bliższy niż jakakolwiek inna postać książkowa. Dlaczego, zapytacie? Ano dlatego, że główny bohater „Dałaś plamę Leno” jest niepełnosprawny i jest to identyczna niepełnosprawność jak u mojego syna. Moje serce skradło nawet jego podejście do tego tematu bo jest bardzo moje. Jak więc widzicie, nie było innej opcji- musiałam zakochać się w tej książce.
Lena wiedzie szczęśliwe życie. Ma fajną rodzinę, psy, pasję. Kiedy jednak przegląda zapiski swojej matki, postanawia odnaleźć swojego biologicznego ojca. Kamperem przemierza Polskę, a w poszukiwaniach (niezbyt dobrowolnie) towarzyszy jej Kornel. Kandydatów na ojca jest ośmiu. Co może pójść nie tak? Lena udowadnia, że wszystko.
Zacznę od tego, że jeśli nie czytaliście...
12 listów- tyle zostało Joshowi po jego zmarłej żonie. Joshua i Lauren byli parą idealną. Świetna kariera, ogromna miłość i szacunek. Potem okazuje się, że Lauren jest chora, a na jej chorobę nie ma lekarstwa. Oboje pragną przeżyć czas, który im pozostał najlepiej jak potrafią, ale Lauren jak nikt inny, zna swojego męża. Wie, jak trudno mu będzie po jej śmierci. Postanawia więc zostawić mu 12 listów, w których udziela mu wskazówek i prowadzi go przez żałobę.
Kiedy to piszę, jestem świeżo po lekturze, a z moich oczu nadal kapią pojedyncze łzy. Od początku wiedziałam, że to będzie bardzo emocjonalna historia, ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak boleć. Zacznę od tego, że to świetnie skonstruowana powieść. Czytelnik ma okazję poznać Lauren, która dopiero poznaje diagnozę i która przygotowuje się na to co nastanie. Druga perspektywa to Josh- już po stracie. Razem z nim i jego najbliższymi przeżywamy wszystkie etapy żałoby i niemal czujemy ból, z którym oni muszą żyć. Zaś wspomniana już perspektywa Lauren pozwala nam ją poznać, zbliżyć się do jej życia i relacji. To z kolei prowadzi do późniejszych łez. Ogromnych łez. Bo kiedy już pokochacie tych wszystkich bohaterów, nie da się inaczej. Ostatnie 100 stron ciągle płakałam. Wycierałam oczy, po to żeby zaraz siegnąć po nową chusteczkę i znów płakać. Mało było w moim życiu książek, które doprowadziły mnie do takiego stanu (mogę je zliczyć na palcach jednej ręki). Od teraz „Zdejmij z nieba księżyc” dołącza do tego grona. Dołącza do książek, które złamały mi serce i po których nie mogłam się pozbierać. Kac książkowy 3, 2, 1 start!
12 listów- tyle zostało Joshowi po jego zmarłej żonie. Joshua i Lauren byli parą idealną. Świetna kariera, ogromna miłość i szacunek. Potem okazuje się, że Lauren jest chora, a na jej chorobę nie ma lekarstwa. Oboje pragną przeżyć czas, który im pozostał najlepiej jak potrafią, ale Lauren jak nikt inny, zna swojego męża. Wie, jak trudno mu będzie po jej śmierci. Postanawia...
więcej mniej Pokaż mimo to
Mitch to wiecznie niezadowolony i gburowaty obrońca D.C. Eagles. Jego temperament i wybuchowość doprowadziło do zawieszenia drużyny na piętnaście meczów. Do tego wszystkiego mężczyzna, dla ocieplenia wizerunku, został zmuszony do trenowania młodzieżowej drużyny hokeja. Już podczas pierwszego treningu na lodowisko wkracza energiczna blondynka, która zwraca uwagę trenerowi, że zachowuje się niegrzecznie w stosunku do jej młodszego brata. Mitch nie potrafi wyjaśnić co takiego jest w tej kobiecie i chłopcu, że jego mur obronny zaczyna pękać.
Zacznę od tego, że „Desire or defense”, to książka napisana lekkim, przystępnym językiem, który faktycznie sprawia, że zrelaksujecie się podczas lektury. Jednak oprócz tego, że jest lekką historią, jest też powieścią, która skłania do refleksji. Największym jej atutem są problemy poruszone na jej stronach. Problem zdrowia psychicznego, nieprzepracowanych traum, kłopoty z wyrażaniem emocji- to wszystko, to bardzo ważne kwestie, rzadko poruszane w książkach tego typu. Oczywiście znajdziecie tu też motyw hokeja, ale tak naprawdę jest on tylko tłem dla całej historii i nie przysłania tego co najważniejsze. Ujęła mnie kreacja bohaterów- szczególnie małego Noaha, który wniósł tak wiele w fabułę „Desire or defense”. Pokazał, że czasami dorośli mogą brać przykład z dzieci i do wielu spraw podchodzić tak, jak one. Nie zapomnijmy o wątku romantycznym, który oczywiście również jest tu bardzo istotny. Tutaj też nie mam żadnych uwag, bo jak mogłabym mieć, jeśli autorka dostarczyła mi dwójkę pyskatych bohaterów, dialogi pełne ironii i ogromną chemię jaka się między nimi wytworzyła. Czego można chcieć więcej?
Mitch to wiecznie niezadowolony i gburowaty obrońca D.C. Eagles. Jego temperament i wybuchowość doprowadziło do zawieszenia drużyny na piętnaście meczów. Do tego wszystkiego mężczyzna, dla ocieplenia wizerunku, został zmuszony do trenowania młodzieżowej drużyny hokeja. Już podczas pierwszego treningu na lodowisko wkracza energiczna blondynka, która zwraca uwagę trenerowi,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Angela postanawia zapisać się do klubu miłośników kryminałów. Nawet nie przypuszcza, jak ta decyzja odmieni jej życie. Niemoralna propozycja, którą otrzymuje od jednego z profesorów jest początkiem koszmaru. Kiedy klubowicze postanawiają zemścić się na profesorze i śmiertelnie go wystraszyć, nie spodziewają się, że wszystko wymknie się spod kontroli.
Kiedy zasiadałam do tej książki, nawet w najśmielszych marzeniach, nie przypuszczałam, że nie oderwę się od niej aż do ostatniej strony. Aż głupio mi to pisać, ale jestem bardzo mile zaskoczona. Nie spodziewałam się czegoś tak dobrego. „Klub miłośników kryminałów” ma w sobie wszystko, czego pragnie każdy…miłośnik kryminałów. Jest morderstwo (albo kilka), jest podejrzany (albo kilku), są tajemnice, są sekrety, są mylne tropy, są zwroty akcji. Jest też motyw, który uwielbia większość z nas, czyli książka w książce. Przez prawie całą lekturę towarzyszyło mi uczucie niepokoju i napięcia i właśnie to uwielbiam w książkach tego gatunku. Smaczku dodają liczne nawiązania do twórczości Kinga i jak mam być szczera, to właśnie ta książka przekonała mnie do sięgnięcia po któreś z jego powieści. Carlos Garcia Miranda stworzył świetne profile psychologiczne swoich bohaterów- każdy z nich jest inny, każdy z sekretami, każdy podejrzany. Dla mnie „Klub miłośników kryminałów” okazał się lekturą na jeden wieczór i jestem przekonana, że u Was będzie podobnie. Dajcie się porwać mrocznym wydarzeniom.
Angela postanawia zapisać się do klubu miłośników kryminałów. Nawet nie przypuszcza, jak ta decyzja odmieni jej życie. Niemoralna propozycja, którą otrzymuje od jednego z profesorów jest początkiem koszmaru. Kiedy klubowicze postanawiają zemścić się na profesorze i śmiertelnie go wystraszyć, nie spodziewają się, że wszystko wymknie się spod kontroli.
Kiedy zasiadałam do...
Jedna noc, która rujnuje wszystko i posyła Kiliana w miejsce, do którego bardzo nie chciał trafić. Wiktoria nie ma pojęcia jak w tym wszystkim pomóc chłopakowi. Nie może zrozumieć co się stało i dlaczego Hatter tak się od niej odsunął. Nie podda się jednak bez walki. Czy ta dwójka ma szansę na szczęśliwe zakończenie? Czy Kilian pokona swoje demony?
Jeśli czytaliście pierwszy tom „Gamerki” (a mam nadzieję, że tak było) to znacie zakończenie. Takie zakończenie, że choćby się waliło i paliło, nie ma szans żeby nie wyczekiwać kontynuacji. Kiedy PDF z drugim tomem wleciał na mojego maila, rzuciłam wszystko. Najpierw chciałam przeczytać tylko kilka stron i wrócić do niej kiedy przyjdzie jej czas, ale nie dało się. Tyle miesięcy czekania, po to aby w dwa wieczory ujrzeć napis „KONIEC”. To była cudowna, ale za krótka przygoda. Choć Kasia Wycisk popełniła aż niespełna 500 stron losów Kiliana i Ostrej, to gwarantuję Wam, że ani przez moment nie odczujecie tej objętości. „Gamerka 2” to znów totalny rollercoaster emocji, ale tym razem mamy więcej mroku, demonów bohaterów i ich nieustającej walki. Podczas lektury nie pozbędziecie się mocno wyczuwalnego napięcia, które będzie się utrzymywać aż do ostatnich stron. Wielkie brawa dla autorki za temat, który dominuje w tej książce. Szczerze, chyba nie spotkałam się z takim wątkiem w żadnej innej powieści. Reserch jakiego dokonała Kasia w tym temacie jest na najwyższym poziomie. No i oczywiście FIFA ❤️ Tak samo jak w pierwszym tomie, sporo się dzieje. Nie sądziłam, że będę prawie obgryzać paznokcie, kibicując bohaterom w rozgrywkach. Kocham tę dylogie całym sercem i wierzę, że Wy również ją pokochacie.
Jedna noc, która rujnuje wszystko i posyła Kiliana w miejsce, do którego bardzo nie chciał trafić. Wiktoria nie ma pojęcia jak w tym wszystkim pomóc chłopakowi. Nie może zrozumieć co się stało i dlaczego Hatter tak się od niej odsunął. Nie podda się jednak bez walki. Czy ta dwójka ma szansę na szczęśliwe zakończenie? Czy Kilian pokona swoje demony?
Jeśli czytaliście...
Emery miała plan. Wystarczyło zakraść się do pokoju Reeda i się z nim przespać, aby wyjść ze strefy przyjaźni. Niestety przez przypadek przesypia się ze znacznie starszym bratem Reeda- Nashem. Po latach ich role się odwracają. Nash jest szukającym zemsty milionerem, a Emery jest spłukana, skłócona z matką i pilnie potrzebująca pracy. Mężczyzna jest dla niej bezlitosny, a swoją pogardę do kobiety okazuje na każdym kroku.
Zacznę od tego, że choć „Podłe kłamstwa” są lekkim grubaskiem, to autorka zadbała o to, aby czytelnik zupełnie tego nie odczuł. Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, byłam już w 100% pewna, że to będzie szybka przygoda i miałam rację. Oczywiście, jak na Parker S. Huntington przystało, znajdziecie w tej historii sporo opisów, ale mogę Was zapewnić, że nie będzie nudno, a każdy z nich jest potrzebny. „Podłe kłamstwa” nie są pozbawione też humoru i ciętych dialogów, a to uwielbiam najbardziej. Ta historia to idealna propozycja dla osób lubiących motyw hate/love czy age gap. Do tego dodajmy jeszcze mnóstwo tajemnic, sekretów i tytułowych kłamstw, przepełnioną problemami i pożądaniem relację oraz wyśmienitą kreację bohaterów, których poznajemy stopniowo wraz z upływem przeczytanych stron. Nic tu nie jest oczywiste, a droga którą odbędziemy wraz z Nashem i Emery jest długa i wyboista. Chcesz do niej dołączyć?
Emery miała plan. Wystarczyło zakraść się do pokoju Reeda i się z nim przespać, aby wyjść ze strefy przyjaźni. Niestety przez przypadek przesypia się ze znacznie starszym bratem Reeda- Nashem. Po latach ich role się odwracają. Nash jest szukającym zemsty milionerem, a Emery jest spłukana, skłócona z matką i pilnie potrzebująca pracy. Mężczyzna jest dla niej bezlitosny, a...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ania i Olivier spotykają się przypadkiem na promie wycieczkowym. Dla niego, to ostatnia podróż z byłą partnerką, która postanowiła go zostawić. Ona, podróżuje z Mamą, która zna jej bolesny sekret. Oboje nie są gotowi na uczucie, które ich dopadnie, a po powrocie do Polski przekonają się ile przeszkód przyjdzie im pokonać.
Nie zaskoczę Was niczym. Ja po prostu uwielbiam twórczość Eweliny Dobosz. Uwielbiam ją w każdym jej wydaniu, ale chyba w tym emocjonalnym najbardziej. „Bądź tak po prostu” najbardziej zbliżona jest do „Nie naszej godziny” i… I love it! Ania i Olivier to bohaterowie, których nie da się nie polubić, a co za tym idzie mocno im kibicować. Oboje z ogromnym bagażem, próbujący ogarnąć swoje życie i uczucia, które nimi targają. Czytałam tę książkę w styczniu i to była moja pierwsza lektura w 2024. Bardzo udana lektura. Autorka niezwykle sprawnie przemyciła w tej historii mnóstwo ważnych i trudnych tematów m.in. nieuleczalną chorobę, toksyczne relacje, brak wiary w siebie, a przy tym wszystkim nie pozbawiła tej historii nadziei na lepsze jutro. „Bądź tak po prostu” to bardzo wciągająca, momentami bolesna, momentami zabawna powieść o walce o szczęście, którą będziecie czytać z gulą w gardle.
Ania i Olivier spotykają się przypadkiem na promie wycieczkowym. Dla niego, to ostatnia podróż z byłą partnerką, która postanowiła go zostawić. Ona, podróżuje z Mamą, która zna jej bolesny sekret. Oboje nie są gotowi na uczucie, które ich dopadnie, a po powrocie do Polski przekonają się ile przeszkód przyjdzie im pokonać.
Nie zaskoczę Was niczym. Ja po prostu uwielbiam...
Jeszcze kilka lat temu, życie Gabrieli przypominało bajkę. Teraz ma 25 lat, mieszka w wynajmowanym mieszkaniu i zastanawia się za co żyć. Niespodziewanie otrzymuje propozycję, która odmieni jej los. Dziewczyna ma podjąć się zaprojektowania ogrodu u tajemniczego bogacza. Mimo obaw, Gabi przyjmuje tę propozycję i szybko dowiaduje się, że wkroczyła do świata pełnego tajemnic z przeszłości.
Uwielbiam książki Agaty Czykierdy-Grabowskiej, ale w takim wydaniu jej jeszcze nie znałam. Zasiadłam do lektury bez czytania opisu bo przecież autorkę znam więc jestem niemal pewna, że to nie będzie stracony czas. Czy miałam rację? Oczywiście! Historia Dawida i Gabi porwała mnie w swoje szpony już od pierwszych stron. Od razu wiedziałam, że to nieco inna odsłona twórczości autorki. Było romantycznie, były motylki w brzuchu, ale z tego wszystkiego powolutku zaczął też wyłaniać się mrok i niepokój. „Heterochromia serca” to nie tylko miłosne uniesienia i słodkie dialogi, ale też dużo niebezpieczeństw, zwrotów akcji i adrenaliny. Pani Agata postawiła na romans z wątkiem mafijnym, ale cudownie to wszystko wyważyła bo i zwolennicy lekkich romansów i fani mafijnych historii będą usatysfakcjonowani. Bohaterowie są przecudowni- czasem pyskaci, czasem do bólu kochani, poważni i z poczuciem humoru. Nie dało się ich nie polubić i nie trzymać kciuków za ich skomplikowaną i przepełnioną pożądaniem relację. Wszystko to złożyło się na książkę idealną więc bookholiczka poleca!
Jeszcze kilka lat temu, życie Gabrieli przypominało bajkę. Teraz ma 25 lat, mieszka w wynajmowanym mieszkaniu i zastanawia się za co żyć. Niespodziewanie otrzymuje propozycję, która odmieni jej los. Dziewczyna ma podjąć się zaprojektowania ogrodu u tajemniczego bogacza. Mimo obaw, Gabi przyjmuje tę propozycję i szybko dowiaduje się, że wkroczyła do świata pełnego tajemnic...
więcej mniej Pokaż mimo to
Aurora jest wzorową studentką, dorabiającą sobie na sekstelefonie. Jej klienci lubią z nią rozmawiać, a ona bezbłędnie wyczuwa ich potrzeby.
Hektor to oschły i surowy profesor, który pod nienaganną reputacją skrywa wiele tajemnic. W pewnym momencie drogi tej dwójki się przecinają. Co wyniknie z tej skomplikowanej relacji?
Mimo, iż ostatnio czytałam kilka książek z motywem profesor/studentka, to poczułam tu jakąś taką świeżość. Świetnie mi się czytało tę historię, wciągnęła mnie od pierwszych stron, a relacja głównych bohaterów dostarczyła całej gamy emocji. Wiadomo, że jest to powieść oparta w głównej mierze na schematach, nie znajdziecie tu wielkich zaskoczeń, ale to wcale nie sprawia, że „Call girl” to zła książka. Wręcz przeciwnie. Idealnie spędziłam z nią czas, zagwarantowała mi relaks i odmóżdżenie i właśnie tego od niej oczekiwałam. Zakończenie za to sprawiło ze miałam ochotę walić głową w ścianę. Autorka słynie z braku litości dla swoich bohaterów i dla czytelników, ale tym razem przeszła samà siebie. Nie wiem jak żyć w oczekiwaniu na kontynuacje, ale wiem jedno: muszę ją przeczytać. Najlepiej na wczoraj :)
Aurora jest wzorową studentką, dorabiającą sobie na sekstelefonie. Jej klienci lubią z nią rozmawiać, a ona bezbłędnie wyczuwa ich potrzeby.
Hektor to oschły i surowy profesor, który pod nienaganną reputacją skrywa wiele tajemnic. W pewnym momencie drogi tej dwójki się przecinają. Co wyniknie z tej skomplikowanej relacji?
Mimo, iż ostatnio czytałam kilka książek z...
Rodzice Tommy’ego budzą się w środku nocy i znajdują w swoim domu obce dziecko. Nie mają pojęcia skąd się wzięło i do głowy by im nie przyszło, że to ich syn i właśnie obchodzi pierwsze urodziny. Takie jest właśnie przeznaczenie Tommy’ego. Co roku- w dzień urodzin, zapomina o nim cały świat, znikają jego rzeczy, przyjaźnie, relacje.
Mimo, iż czytałam tę książkę w grudniu, doskonale pamiętam emocje, które targały mną podczas lektury. Z pozoru niespieszna historia chłopca, o którym zapomina cały świat, to tak naprawdę tajfun uczuć. Nie da się nie kibicować głównemu bohaterowi, nie da się nie przeżywać Resetu razem z nim, nie da się nie trzymać kciuków za jego przyjaźnie i… miłość. Fascynująca opowieść z magiczną nutką, która zmusza do refleksji i uświadamia czytelnika co jest w życiu najważniejsze. Bardzo rzadko trafiam na książki z motywem zapętlenia czasu, które by mnie nie nużyły po kilku rozdziałach, a tutaj nudy nie było ani przez chwilę. Bardzo przeżywałam determinację Tommy’ego i jego bezradność. Choć o nim zapominali wszyscy, ja napewno nie zapomnę tej książki. Ma wyjątkowe miejsce w moim sercu.
Rodzice Tommy’ego budzą się w środku nocy i znajdują w swoim domu obce dziecko. Nie mają pojęcia skąd się wzięło i do głowy by im nie przyszło, że to ich syn i właśnie obchodzi pierwsze urodziny. Takie jest właśnie przeznaczenie Tommy’ego. Co roku- w dzień urodzin, zapomina o nim cały świat, znikają jego rzeczy, przyjaźnie, relacje.
Mimo, iż czytałam tę książkę w...
"Miejsce cudów" to opowieść o czterech kobietach pogrążonych w żałobie po śmierci Augustusa - słynnego szefa kuchni. Meadow - była żona, Maya - córka, Rory - córka Meadow i Norah - ostatnia kochanka. Każda z nich przeżywa żałobę na swój sposób i każda stara się na nowo ułożyć swoje życie. Przed tym nowym początkiem muszą przepracować traumy z przeszłości oraz pozbyć się sekretów.
Fabuła tej powieści toczy się wolno, ale mimo to wciąga czytelnika w losy kobiet i pozwala przeżywać ich ból, cierpienie i smutek. Autorka doskonale wplotła tutaj bardzo trudne tematy. Zdrada, uzależnienie od narkotyków i alkoholu, trudne dzieciństwo, wykorzystywanie. To właśnie z tymi problemami zmagają się główne bohaterki i te traumy muszą pokonać, aby rozpocząć nowy etap w życiu. Pomiędzy bolesnymi rozterkami, autorka pozwala nam na chwilę relaksu, możemy wręcz poczuć zapachy potraw jakie przyrządzają one w swoich kuchniach oraz oczami wyobraźni zobaczyć piękno oceanu.
"Miejsce cudów" pokazuje, że każda kobieta, bez względu na wiek jest silna i jest w stanie zrobić wszystko zarówno dla siebie jak i najbliższych.
Bookholiczka_poleca
"Miejsce cudów" to opowieść o czterech kobietach pogrążonych w żałobie po śmierci Augustusa - słynnego szefa kuchni. Meadow - była żona, Maya - córka, Rory - córka Meadow i Norah - ostatnia kochanka. Każda z nich przeżywa żałobę na swój sposób i każda stara się na nowo ułożyć swoje życie. Przed tym nowym początkiem muszą przepracować traumy z przeszłości oraz pozbyć się...
więcej Pokaż mimo to