Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Sięgnąłem po tę książkę na kilka dni przed rozpoczęciem inwazji Rosji na Ukrainę i byłem zaskoczony tym niesamowitym zbiegiem okoliczności. Opowieści sprzed kilkudziesięciu lat stają się dla niektórych znowu prawdziwe... Książka nie jest pisana lekkim piórem. Chwilami męczy. Szczególnie ze względu na długie opisy i wewnętrzne rozterki bohatera książki. Mało jest tu akcji. Raczej więcej typowej rzeczywistości około wojennej. Końcówka książki bardzo chaotyczna. Niemniej jest to książka, po którą w szczególności powinni sięgnąć miłośnicy literatury wojennej.

Sięgnąłem po tę książkę na kilka dni przed rozpoczęciem inwazji Rosji na Ukrainę i byłem zaskoczony tym niesamowitym zbiegiem okoliczności. Opowieści sprzed kilkudziesięciu lat stają się dla niektórych znowu prawdziwe... Książka nie jest pisana lekkim piórem. Chwilami męczy. Szczególnie ze względu na długie opisy i wewnętrzne rozterki bohatera książki. Mało jest tu akcji....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Adam Bahdaj pod koniec swojej twórczości częściowo powrócił do korzeni. Umieścił część akcji książki pt. "Gdzie twój dom Telemachu?" w swoich ukochanych górach. Całość czyta się z niezwykłą lekkością i zainteresowaniem. Ciągle coś się dzieje. Pierwsza część książki zawiera motyw zaczerpnięty z legendarnej pozycji "Stawiam na Tolka Banana". Ponownie mamy do czynienia z młodym chłopakiem, którego celem jest ratowanie młodzieży przed degeneracją. Tym razem jednak jego działania są bardziej jawne.

Książka zawiera w sobie bardzo dużo zróżnicowanych zjawisk społecznych i psychologicznych. Prezentuje oblicze toksycznej kobiety, która wiecznymi żalami i pretensjami rozsiewa tony chemikalii wokół siebie, oraz mężczyzny, dla którego najważniejsze było ustatkować się w czyimś dobrobycie oraz popijać piwo siedząc przed telewizorem. Do tego kolejny obraz rozpieszczonego do granic wytrzymałości dzieciaka, który nie zna innych wartości ponad wartości materialne. Prezentuje sobą życie na pokaz, znane tak bardzo ze współczesnego lansowania się młodych osób w Internecie. Mamy też obraz wykolejonej młodzieży, która o dziwo nie załatwia swoich spraw siłowo. W dalszej części książki przekonujemy się, że wśród małych społeczności ważne jest pochodzenie (on jest nasz, bo jest stąd). Boleśnie przekonujemy się również, że wystarczy jedna plotka, by przyszyć komuś jakąś łatkę. Pomiędzy tym wszytskim musi balansować główny bohater, czyli Maciej, który nadal odczuwa skutki braku posiadania prawdziwego domu rodzinnego.

"Gdzie twój dom Telemachu" to zatem książka przygodowa, obyczajowa i psychologiczna w jednym. Bardzo cenna lektura. Wraz z "Telemachem w dżinsach" stanowi podwójny obraz młodej osoby, która boleśnie doświadczyła braku rodzicielstwa. Na szczęście całość kończy się względnym happy endem. I to jest najważniejsze.

Gorąco polecam. Warto przeczytać, by uświadomić sobie, że nikt z nas nie zasługuje na taki los, jaki spotkał Maćka.

Adam Bahdaj pod koniec swojej twórczości częściowo powrócił do korzeni. Umieścił część akcji książki pt. "Gdzie twój dom Telemachu?" w swoich ukochanych górach. Całość czyta się z niezwykłą lekkością i zainteresowaniem. Ciągle coś się dzieje. Pierwsza część książki zawiera motyw zaczerpnięty z legendarnej pozycji "Stawiam na Tolka Banana". Ponownie mamy do czynienia z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetny kryminał. Czyta się wyjątkowo lekko. Książka wciąga mocno. Ciągle coś się dzieje, choć na dłuższą metę można pogubić się - tyle złoczyńców kręci się dookoła. Zaskakujące zakończenie. Polecam!

Świetny kryminał. Czyta się wyjątkowo lekko. Książka wciąga mocno. Ciągle coś się dzieje, choć na dłuższą metę można pogubić się - tyle złoczyńców kręci się dookoła. Zaskakujące zakończenie. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Widzę, że nie tylko ja mam podobne odczucia i spostrzeżenia na temat tej książki. Nie ma ona niestety, jak to zapowiadano szumnie, wiele wspólnego z bibliografią. Najwięcej jest tu analizy i opisów poszczególnych książek Niziurskiego, głównych bohaterów i tak dalej. Chwilami owe analizy są wręcz irytujące. Całość nie czytało mi się z lekkością, jaka towarzyszyła mi lekturze książek Niziurskiego.

Jeżeli autor tak bardzo chciał pochwalić się znajomością twórczości naszego literackiego idola, to chyba do końca mu to nie wyszło, bo zapomniał wspomnieć chociażby o "Gorączce w VII A". Ogólnie to niewiele ciekawostek znalazłem o Niziurskim w książce Vargi, a nastawiałem się na znacznie więcej.

Widzę, że nie tylko ja mam podobne odczucia i spostrzeżenia na temat tej książki. Nie ma ona niestety, jak to zapowiadano szumnie, wiele wspólnego z bibliografią. Najwięcej jest tu analizy i opisów poszczególnych książek Niziurskiego, głównych bohaterów i tak dalej. Chwilami owe analizy są wręcz irytujące. Całość nie czytało mi się z lekkością, jaka towarzyszyła mi lekturze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ostatnia z książeczek z serii "Przeczytaj, to ciekawe" i jedna z czterech, po którą sięgnąłem po czasie (pozostałe pochłaniałem w podstawówce na początku lat 90. XX wieku). Bardzo fajna, szybko i lekka lektura z fajnym przesłaniem. Gorąco polecam!

Ostatnia z książeczek z serii "Przeczytaj, to ciekawe" i jedna z czterech, po którą sięgnąłem po czasie (pozostałe pochłaniałem w podstawówce na początku lat 90. XX wieku). Bardzo fajna, szybko i lekka lektura z fajnym przesłaniem. Gorąco polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ależ zawiodłem się na samej końcówce tej książki. Liczyłem na happy end, a tu niemiła niespodzianka. Ogólnie książka dobra. Zazdrościłem wręcz głównemu bohaterowi spotkania na swojej drodze tak fajnej dziewczyny (swoją drogą, są jeszcze takie? chętnie zapoznam :) i bardzo ciekawiło mnie to, jak potoczą się losy zakochanej pary. Przeczuwałem, że coś się zepsuje. W końcu jest to oklepany schemat znany od lat z seriali telewizyjnych. Szkoda. Wg mnie powinien być happy end, bo skoro w życiu prywatnym go nie ma, to chociaż niech książka zawsze zabiera nas w krainę marzeń.

"Kajtek" to utwór o życiu. Poza zakończeniem nie podobał mi się wątek libacji alkoholowej oraz zbyt długie rozterki emocjonalne głównych bohaterów. Poza tym czytało mi się tę książkę całkiem dobrze, a najlepiej wciągnęła końcówka. Oczywiście jak najbardziej rozumiem zachowanie Rafała. Kuchnia, przecież tyle się starał.... Cóż, życie.

Ależ zawiodłem się na samej końcówce tej książki. Liczyłem na happy end, a tu niemiła niespodzianka. Ogólnie książka dobra. Zazdrościłem wręcz głównemu bohaterowi spotkania na swojej drodze tak fajnej dziewczyny (swoją drogą, są jeszcze takie? chętnie zapoznam :) i bardzo ciekawiło mnie to, jak potoczą się losy zakochanej pary. Przeczuwałem, że coś się zepsuje. W końcu jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Bandę Rudego" przeczytałem po raz pierwszy na początku lat 90. XX wieku będąc uczniem czwartej lub piątej klasy szkoły podstawowej. Próbowałem wówczas stosować hasła typu "normalka, kwadrat w kole" itp. ustawiając się na przerwie z moim ówczesnym serdecznym kolegą, ale on nie za bardzo łapał znaczenia tych sloganów, pomimo moich prób ich wyjaśnienia. ;) Figura w haśle odpowiadała numerowi sali lekcyjnej, pod której drzwiami mieliśmy się spotkać. Piękne wspomnienia. A książka sama w sobie rewelacyjna, nic dodać, nic ująć. Polecam!!!

ps. Fajne to były czasy, gdy jakąś książkę wydawano w cyklu i czytelnik musiał czekać, aż wyjdzie kolejna część. Miało to też istotny walor kolekcjonerski.

"Bandę Rudego" przeczytałem po raz pierwszy na początku lat 90. XX wieku będąc uczniem czwartej lub piątej klasy szkoły podstawowej. Próbowałem wówczas stosować hasła typu "normalka, kwadrat w kole" itp. ustawiając się na przerwie z moim ówczesnym serdecznym kolegą, ale on nie za bardzo łapał znaczenia tych sloganów, pomimo moich prób ich wyjaśnienia. ;) Figura w haśle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Żelaznego" przeczytałem niejako na raty. Po raz pierwszy uczyniłem to w połowie lat 90. XX wieku. Posiadany przeze mnie egzemplarz był wybrakowany. Ktoś pozbawił go ostatnich stron, więc moje pierwsze spotkanie z "Żelaznym" nie zostało ukończone. Gdy sięgnąłem po książkę ponownie, zapragnąłem przeczytać ją w całości. Brakujące strony (a było ich zaledwie dwie) przeczytałem z drugiego, kompletnego egzemplarza zakupionego na serwisie aukcyjnym. Mission complete. ;)

Książka jest naprawdę świetna. Zaskakuje rozwojem wydarzeń, a w szczególności zakończeniem, oraz spokojem, jaki dostrzec można w relacjach między chłopcami. Dziś taka historia byłaby raczej niemożliwa do zaistnienia.

Gorąco polecam.

"Żelaznego" przeczytałem niejako na raty. Po raz pierwszy uczyniłem to w połowie lat 90. XX wieku. Posiadany przeze mnie egzemplarz był wybrakowany. Ktoś pozbawił go ostatnich stron, więc moje pierwsze spotkanie z "Żelaznym" nie zostało ukończone. Gdy sięgnąłem po książkę ponownie, zapragnąłem przeczytać ją w całości. Brakujące strony (a było ich zaledwie dwie) przeczytałem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po raz pierwszy przeczytałem tę książkę około 25 lat temu i pamiętam, że bardzo mnie wciągnęła. Po długiej przerwie sięgnąłem po nią ponownie i nie zawiodłem się. Czyta się ją nadal z zainteresowaniem i lekkością. Akcja rozwija się stosunkowo szybko, jest wielowątkowa i chwilami zaskakująca. To będzie dobre lektura dla miłośników powieści młodzieżowych. Polecam!

Po raz pierwszy przeczytałem tę książkę około 25 lat temu i pamiętam, że bardzo mnie wciągnęła. Po długiej przerwie sięgnąłem po nią ponownie i nie zawiodłem się. Czyta się ją nadal z zainteresowaniem i lekkością. Akcja rozwija się stosunkowo szybko, jest wielowątkowa i chwilami zaskakująca. To będzie dobre lektura dla miłośników powieści młodzieżowych. Polecam!

Pokaż mimo to


Na półkach:

Temat z cyklu "przeczytaj to, czego nie zdążyłeś za dzieciaka". Warto. Czyta się całkiem lekko, akcja wciąga, a nawet kilkukrotnie potrafi rozbawić. Może ma ktoś z Was ochotę na porridż? :) Nie do końca jednak jestem zwolennikiem stylistyki wtrąceń do treści wykonywanych przez autora książki. Jakościowo sporo brakuje do moich ulubieńców, tj. Niziurskiego, czy Bahdaja. Teraz przydałoby się nadrobić zaległości w zakresie ekranizacji tego dzieła.

Ogólnie - polecam. Szczególnie tym, którzy lubią młodzieżowe pozycje z czasów PRL-u.

Temat z cyklu "przeczytaj to, czego nie zdążyłeś za dzieciaka". Warto. Czyta się całkiem lekko, akcja wciąga, a nawet kilkukrotnie potrafi rozbawić. Może ma ktoś z Was ochotę na porridż? :) Nie do końca jednak jestem zwolennikiem stylistyki wtrąceń do treści wykonywanych przez autora książki. Jakościowo sporo brakuje do moich ulubieńców, tj. Niziurskiego, czy Bahdaja. Teraz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po raz pierwszy sięgnąłem po tę książkę jako dziecko na początku lat 90. XX wieku i wówczas była dla mnie bardzo mocno wciągająca. Po latach przeczytałem ją ponownie i czegoś mi brakowało. Cóż, percepcja się zmienia, ale nadal uważam, że to świetna pozycja i polecam ją wszystkim, którzy lubią książki młodzieżowe z małym akcentem kryminalistycznym.

Po raz pierwszy sięgnąłem po tę książkę jako dziecko na początku lat 90. XX wieku i wówczas była dla mnie bardzo mocno wciągająca. Po latach przeczytałem ją ponownie i czegoś mi brakowało. Cóż, percepcja się zmienia, ale nadal uważam, że to świetna pozycja i polecam ją wszystkim, którzy lubią książki młodzieżowe z małym akcentem kryminalistycznym.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę zakupiłem 27 marca 2011 r. na internetowej aukcji. Okazało się, że pochodzi z zasobów Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy i została skreślona z inwentarza (nr inw. 3593). Czekała 7 lat, bym w końcu ją przeczytał.

W książce znalazłem kartę biblioteczną. Zaskoczył mnie fakt, iż jest ona pusta. Oznacza to, że przez kilkadziesiąt lat nikt tej książki nie wypożyczył i nie przeczytał...

Książka zasługuje na uwagę. Jest bardzo ciekawa, ponieważ prezentuje obraz górskiej wsi w pierwszych latach życia po II wojnie światowej. Powieść zdominowana jest przez opis obyczajów, ale zawiera również wątek miłosny, polityczny i przestępczy. Są nawet momenty humorystyczne. Ogólnie gorąco polecam!

Książkę zakupiłem 27 marca 2011 r. na internetowej aukcji. Okazało się, że pochodzi z zasobów Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy i została skreślona z inwentarza (nr inw. 3593). Czekała 7 lat, bym w końcu ją przeczytał.

W książce znalazłem kartę biblioteczną. Zaskoczył mnie fakt, iż jest ona pusta. Oznacza to, że przez kilkadziesiąt lat nikt tej książki nie wypożyczył i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę określiłbym mianem protoplasty filmu "Dzień świra". Jest stosunkowo trudna w odbiorze ze względu na brak dialogów. To wyjątkowa odskocznia od typowych powieści obyczajowo-przygodowych, do jakich przyzwyczaił nas Bahdaj.

Książkę określiłbym mianem protoplasty filmu "Dzień świra". Jest stosunkowo trudna w odbiorze ze względu na brak dialogów. To wyjątkowa odskocznia od typowych powieści obyczajowo-przygodowych, do jakich przyzwyczaił nas Bahdaj.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak na Bahdaja (Damiana) powieść mogłaby być napisania ciekawiej. Mało jest w niej wciągających wątków, dostrzegalna jest względnie prosta fabuła, choć całość nie zachowuje ciągłości czasowej. Lektura na jeden długi wieczór.

Ciekawostką jest użycie przez autora nazwiska Lasak. Pojawia się też znany z późniejszej powieści "Maski i twarze" slogan "śmierć frajerom" (czyżby to był tak popularny slogan używany w tamtych latach?). Bahdaj zdradził się też swoim zamiłowaniem do gór, bo przy opisie krajobrazu użył jednego ze swoich ulubionych słów "smrek", który jest regionalnym odpowiednikiem wyrazu "świerk".

Ogólnie polecam, nie tylko miłośnikom mniej znanej twórczości Bahdaja, ale przede wszystkim tym, którzy chcą rozpocząć swoją przygodę z literaturą kryminalną.

Jak na Bahdaja (Damiana) powieść mogłaby być napisania ciekawiej. Mało jest w niej wciągających wątków, dostrzegalna jest względnie prosta fabuła, choć całość nie zachowuje ciągłości czasowej. Lektura na jeden długi wieczór.

Ciekawostką jest użycie przez autora nazwiska Lasak. Pojawia się też znany z późniejszej powieści "Maski i twarze" slogan "śmierć frajerom" (czyżby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gdybym miał użyć jednego przymiotnika, by określić tę książkę, to bym użył słowa "absurdalna". Bo taka jest też akcja powieści kryminalnej przedstawionej przez Adama Bahdaja (pod pseudonimem Dominik Damian). Absurd goni absurd, ale i pozwala w pewnym stopniu przypuszczać, jak skończy się akcja powieści (i tak też się stało w moim przypadku - przewidziałem po części zakończenie).

Książkę czytało mi się lekko i zarazem nieco ciężko. Głównie ze względu na wiele różnorodnych abstrakcyjnych sformułowań i metafor zastosowanych przez autora. Można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że "Drugie dno" to protoplasta książki "Maski i twarze", ponieważ odnaleźć można w obu pozycjach kilka podobieństw. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek sięgnę po lekturę tej książki, może na starość. :)

I jeszcze jedna ciekawostka: "Drugie dno" ma wyjątkowo dużo literówek, za dużo...

Gdybym miał użyć jednego przymiotnika, by określić tę książkę, to bym użył słowa "absurdalna". Bo taka jest też akcja powieści kryminalnej przedstawionej przez Adama Bahdaja (pod pseudonimem Dominik Damian). Absurd goni absurd, ale i pozwala w pewnym stopniu przypuszczać, jak skończy się akcja powieści (i tak też się stało w moim przypadku - przewidziałem po części...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To chyba pierwsza książeczka, którą pamiętam z dzieciństwa. Lata 80., choć dla dorosłych ponure, dla nas były całkiem kolorowe. I jakieś takie fajniejsze. To właśnie dzięki takim książeczkom świat był piękny. Świetnie rozwijały wyobraźnię.

To chyba pierwsza książeczka, którą pamiętam z dzieciństwa. Lata 80., choć dla dorosłych ponure, dla nas były całkiem kolorowe. I jakieś takie fajniejsze. To właśnie dzięki takim książeczkom świat był piękny. Świetnie rozwijały wyobraźnię.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To chyba najbardziej eksploatowana książka z mojej kolekcji. Choć posiada kilka błędów, to jest to moim zdaniem podstawowa lektura dla osób chcących nauczyć się programowania w BASIC-u i assemblerze na poczciwym C64. Mnie ta książka nauczyła baardzo wiele. I nadal z niej sporadycznie korzystam.

To chyba najbardziej eksploatowana książka z mojej kolekcji. Choć posiada kilka błędów, to jest to moim zdaniem podstawowa lektura dla osób chcących nauczyć się programowania w BASIC-u i assemblerze na poczciwym C64. Mnie ta książka nauczyła baardzo wiele. I nadal z niej sporadycznie korzystam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kolejna z mniej znanych powieści przygodowo-obyczajowych Adama Bahdaja, dedykowanych głównie młodzieży szkolnej. Czyta się ją z lekkością. Posiada momenty bardzo wciągające. Wbrew pozorom nie dotyczy tylko i wyłącznie rywalizacji sportowej, ale porusza bardzo ważne aspekty związane z przyjaźnią, przynależnością do grupy społecznej i przede wszystkim z młodzieńczym zagubieniem. To kolejna obowiązkowa pozycja po "Ich pierwszy start". Mamy tutaj też trochę akcji związanej ze skokami narciarskimi. Jak dla mnie rewelacja! Gorąco polecam!

Kolejna z mniej znanych powieści przygodowo-obyczajowych Adama Bahdaja, dedykowanych głównie młodzieży szkolnej. Czyta się ją z lekkością. Posiada momenty bardzo wciągające. Wbrew pozorom nie dotyczy tylko i wyłącznie rywalizacji sportowej, ale porusza bardzo ważne aspekty związane z przyjaźnią, przynależnością do grupy społecznej i przede wszystkim z młodzieńczym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Chyba niefortunnie dokonałem po wieeelu latach powrotu do lektury Muminków (nie było to intencjonalne, po prostu tę pozycję nabyłem w likwidowanej właśnie jednej z najstarszych księgarń w Szczecinie).

Refleksja: nigdy nie zaczynajcie czytać całego cyklu "muminkowych" książek od tej pozycji. Jest chyba najsłabszą ze wszystkich. Zakładam, że intencją autorki było napisanie kolejnej części opowieści o Muminkach, w której ani przez chwilę nie występują główni bohaterowie. I to się jej udało. Zamiast Muminków mamy w ich legendarnym domu zbiorowisko problematycznych postaci z różnorodnymi zaburzeniami i fobiami. Czyta się to całkiem ciężko. Cóż, trzeba będzie sięgnąć po wcześniejsze pozycje z serii o Muminkach i zredukować niesmak, jaki pozostał po lekturze "Doliny Muminków w listopadzie".

Chyba niefortunnie dokonałem po wieeelu latach powrotu do lektury Muminków (nie było to intencjonalne, po prostu tę pozycję nabyłem w likwidowanej właśnie jednej z najstarszych księgarń w Szczecinie).

Refleksja: nigdy nie zaczynajcie czytać całego cyklu "muminkowych" książek od tej pozycji. Jest chyba najsłabszą ze wszystkich. Zakładam, że intencją autorki było napisanie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po wielu latach sięgnąłem po książkę z czasów dzieciństwa. Podobno ją uwielbiałem mając 3-4 latka. Tata czytał mi przed snem. Potem, gdy już sam umiałem czytać, sięgnąłem po nią i również mi się podobała (dlatego tak utknęła mi w pamięci).

Po ponad 20 latach od ostatniej lektury moje odczucia się zmieniły. Zresztą nie ma się co dziwić, ponieważ książka w momencie powstawania dedykowana była dzieci i młodzieży z nastawieniem na pierwszą grupę odbiorców. Choć czyta się ją z dużą lekkością (jest w niej kilka naprawdę zabawnych momentów!), to jednak ja ją odbieram za minimalnie zbyt dziecinną. I co mnie najbardziej zaskoczyło, to ogromna zmienność zainteresowań głównych bohaterów. Podejmują oni non stop zmienne rodzaje aktywności i bardzo szybko się nimi nudzą. Moje dzieciństwo w czasach PRL-u wyglądało inaczej - potrafiliśmy przez pół albo cały dzień bawić się w jedną zabawę i czasami trudno było nas od niej oderwać. A u Kosmohikan znudzenie się jakąś zabawą jest na porządku dziennym.

Na sam koniec książki pojawia się nieoczekiwanie wątek niepedagogiczny. Szkoda, że autorka nie wybrnęła z niego w jakiś racjonalny sposób, bo jednak pożyczanie pieniędzy bez zgody drugiej osoby nie jest czymś godnym pochwały. Ale cóż...

Mimo wszystko książkę warto przeczytać. Chociaż raz, by porównać swoje dzieciństwo z Kosmohikanami.

Po wielu latach sięgnąłem po książkę z czasów dzieciństwa. Podobno ją uwielbiałem mając 3-4 latka. Tata czytał mi przed snem. Potem, gdy już sam umiałem czytać, sięgnąłem po nią i również mi się podobała (dlatego tak utknęła mi w pamięci).

Po ponad 20 latach od ostatniej lektury moje odczucia się zmieniły. Zresztą nie ma się co dziwić, ponieważ książka w momencie...

więcej Pokaż mimo to