rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Wielkie rozczarowanie

Wielkie rozczarowanie

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nicole przeprowadza się i trafia do nowej szkoły. Tam zostaje skierowana do klasy, która okazuje się nie tak zwyczajną. Okazuje się bowiem, że Nicole nie jest normalną dziewczyną i odtąd jej życie diametralnie się zmieni. Będzie musiała zmierzyć się z przepowiednią, w której ona i jej nowi przyjaciele mają ogromne znaczenie. Moc żywiołów, wyprawa, magiczne istoty. To wszystko składa się na pierwszy tom serii.

Przyglądając się opisowi fabuły można pomyśleć, że czeka nas niezwykła przygoda. Takie połączenie Percy’ego Jacksona z Harrym Potterem. I rzeczywiście. Pomysł na fabułę jest naprawdę zachęcający i ciekawy. Jeśli natomiast mielibyśmy skupić się na realizacji, to ciśnie mi się na usta tylko jedno stwierdzenie – totalna porażka. Wszystko tu jest złe. Zaczynając od języka, po akcję i postacie.

Po pierwsze. Tempo.

Nicole trafia do nowej klasy i w tym momencie dowiaduje się, że istnieją czarownicy i czarownice. I jak reaguje? Może i się zdziwiła troszeczkę, ale nic poza tym. Parę chwil później otrzymuje od nauczyciela przepowiednię, używa mocy i jest to dla niej zupełnie normalne. Następnie wyrusza w drogę z grupą znajomych właściwie kilka dni od rozpoczęcia całej tej historii. Wszystko dzieje się tak szybko i przy tym tak nielogicznie, że czytelnik nie jest w stanie wczytać się. Mam wrażenie je jest to troszkę rozbudowany plan wydarzeń opisany bardzo złym językiem…

Po drugie. Język.

Nie pozwala on czytać tej książki z przyjemnością. Jest to infantylna i lapidarna relacja na poziomie szkolnym. Brak zachęty w stylu. Dobrze zrealizowany pomysł mógłby być nawet epicką powieścią, a tutaj są to na siłę zrelacjonowane wydarzenia. Nie czuć magii, tajemnicy i ekscytacji, której moglibyśmy się spodziewać. Jest po prostu pusto i zwyczajnie źle.

Po trzecie. Postacie.

Bohaterowie są zupełnie płascy. Bez charakteru, bez osobowości, bez niczego. Relacje zupełnie nie wciągające. Pojawia się tu ulubiony przez wielu czytelników trójkąt miłosny, który jest bezsensowny i brak w nim emocji. Zresztą – całość książki to ok tydzień, a w tym czasie główna bohaterka już umiejscowiła się jako tak trzecia w relacji swoich znajomych.

Dodatkowym absurdem jest relacja głównej bohaterki z jej mamą. Bo o co może zapytać matka, gdy jej córka wraca pierwszego dnia z nowej szkoły? Nie o lekcje, nie o wrażenia. Ale, czy są jacyś przystojniacy! I to jest jedyne co ją interesowało.

Po czwarte. Emocje.

Brak. Nie ma ich w ogóle. Autorka nie potrafiła napełnić nimi książki. Jedyne jakie miałam podczas lektury, to znicierpliwienie – kiedy się to skończy? Nie mam w zwyczaju odkładać książek bez ich zakończenia. Tym bardziej, że ciekawy się okazał temat mocy energii i kolorów. Ciągle chciałam dać szansę tej historii licząc na to, ze zakończenie zrekompensuje choć trochę tę męczarnię. Ale nie udao się. Zakończenie jest tak samo słabe jak cała książka i absolutnie nie mam ochoty sięgnąć po kolejne tomy.

Mam wrażenie, ze gdyby za tę fabułę wziął się inny autor, mogłoby to być całkiem przyjemne doświadczenie, ale w tej realizacji tematu – nie polecam tej książki zdecydowanie.

Dlaczego trzy gwiazdki? Właśnie za ten pomysł, który ma potencjał i na potencjale się skończyło.

Nicole przeprowadza się i trafia do nowej szkoły. Tam zostaje skierowana do klasy, która okazuje się nie tak zwyczajną. Okazuje się bowiem, że Nicole nie jest normalną dziewczyną i odtąd jej życie diametralnie się zmieni. Będzie musiała zmierzyć się z przepowiednią, w której ona i jej nowi przyjaciele mają ogromne znaczenie. Moc żywiołów, wyprawa, magiczne istoty. To...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Harry Potter i Przeklęte Dziecko J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Ocena 6,2
Harry Potter i... J.K. Rowling, Jack ...

Na półkach: , ,

Czy znajdzie się jeszcze ktoś, kto nie słyszał o Harrym Potterze?
Tym razem pierwsze skrzypce grają dzieci głównych bohaterów sprzed lat: Scorpius i Albus. Synowie: Draco oraz Harrego. Chłopcy, którzy powinni w genach mieć zakodowaną wzajemną niechęć, o dziwo bardzo się lubią i do tego wspólnie przeżywają niesamowite przygody, gdzie będą ocierać się o czas i przestrzeń, aby w rezultacie pomóc swoim rodzicom rozprawić się z przeszłością, a tym samym bardziej się do nich zbliżyć.
W książce spotykamy tez osoby, które bardzo dobrze znamy. Choć miałam wrażenie, że nie do końca autorowi udało się odwzorować ich charaktery. Harry był trochę zbyt gburowaty, Hermiona zawsze ambitna tu straciła jednak swój nieodparty urok, a Ron jest przedstawiony jako totalnie nieodpowiedzialny i niedojrzały osobnik.
Sama historia nie jest zła i można się w nią wciągnąć, jednak odarta z tych elementów nadających specyficzny charakter książek o Harrym Potterze muszę stwierdzić, że zdecydowanie nie można jej nazwać ósmą częścią cyklu.

Cała recenzja tutaj:
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2017/02/harry-potter-i-przeklete-dziecko-jack.html

Czy znajdzie się jeszcze ktoś, kto nie słyszał o Harrym Potterze?
Tym razem pierwsze skrzypce grają dzieci głównych bohaterów sprzed lat: Scorpius i Albus. Synowie: Draco oraz Harrego. Chłopcy, którzy powinni w genach mieć zakodowaną wzajemną niechęć, o dziwo bardzo się lubią i do tego wspólnie przeżywają niesamowite przygody, gdzie będą ocierać się o czas i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Rozumiana na początku lekka historia analizująca sekrety dojrzewania i zmagania z rzeczywistością młodych dziewczyn, przeistacza się we strząsające odkrycie realności, która jest nigdy nieodkrytą tajemnicą.

Można zastanowić się nad tym, czy właściwie jest miłość. Schmitt analizując jej sens opierając się na niestabilnym emocjonalnie młodym człowieku mówi o tym, że nie jest ona wcale wolnością, a przekleństwem, która może stać się pretekstem do niszczenia, kłamstw i intryg.

CAŁA RECENZJA
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2016/04/zazdrosnice-eric-emmanuel-schmitt.html

Rozumiana na początku lekka historia analizująca sekrety dojrzewania i zmagania z rzeczywistością młodych dziewczyn, przeistacza się we strząsające odkrycie realności, która jest nigdy nieodkrytą tajemnicą.

Można zastanowić się nad tym, czy właściwie jest miłość. Schmitt analizując jej sens opierając się na niestabilnym emocjonalnie młodym człowieku mówi o tym,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Hannah jest normalną nastolatką. Niedawno przeprowadziła się do nowego miasta i ma nadzieję na czystą kartę swojego życia. Chce zacząć od początku. Jedyną rzeczą różni się od innych… postanowiła przemówić zza grobu. Bo Hannah popełniła samobójstwo. Bo Hannah czuła, że ten świat nie jest taki, jakiego by pragnęła. Bo Hannah spotkała na swojej drodze ludzi, którzy nieświadomie doprowadzili ją do tego czynu. Bo Hannah… Powodów jej śmierci jest 13.

Jak może zacząć się najdłuższy dzień w życiu? Znajdując na schodach paczkę. Bez nadawcy. W środku znajduje się pudełko po butach, a w nim 7 kaset magnetofonowych z ponumerowanymi stronami od jeden do trzynaście. Tak rozpoczęły się dla Claya długie bezsenne i pełne emocji godziny. Bo z kaset rozbrzmiewa głos Hannah, która przedstawia słuchaczowi trzynaście powodów swojego samobójstwa. A słuchacz jest jednym z nich… Każdy słuchacz… każdy z trzynastu osób…
Bo okazuje się, że jedno słowo, jeden gest, czy dowcip może wywołać efekt kuli śniegowej i doprowadzić do tragedii.

Książka naprawdę wciąga. Przeczytałam ją w jeden wieczór i ciągle kołacze mi się po głowie. Świetnym zabiegiem są dwie narracje, z których jedna to czas teraźniejszy – relacja z emocji, myśli i uczuć Claya odsłuchującego kasety, a druga to snująca się opowieść Hannah. Nie ma tu wartkiej akcji i zwrotów wydarzeń ale pełne napięcia, powolne naciąganie cięciwy, która na końcu uwolniona -zostawia czytelnika bez tchu.

Cała recenzja TUTAJ
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2016/01/trzynascie-powodow-jay-asher.html

Hannah jest normalną nastolatką. Niedawno przeprowadziła się do nowego miasta i ma nadzieję na czystą kartę swojego życia. Chce zacząć od początku. Jedyną rzeczą różni się od innych… postanowiła przemówić zza grobu. Bo Hannah popełniła samobójstwo. Bo Hannah czuła, że ten świat nie jest taki, jakiego by pragnęła. Bo Hannah spotkała na swojej drodze ludzi, którzy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/10/oddam-ci-sonce-jandy-nelson.html

http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/10/oddam-ci-sonce-jandy-nelson.html

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dziwne zjawisko meteorologiczne zaskakuje mieszkańców Seattle. Bo jak to możliwe, aby w maju zaczął sypać śnieg? Tajemnica sama w sobie, a do tego dzieją się niewyjaśnione sytuacje. Z mieszkania Very Ray ginie chłopiec. Istnieją różne teorie na temat tego, co mogło się stać. Niestety żadne nie prowadzą do odnalezienia Daniela. I tu dochodzimy do tematu poświęcenia. Co jest w stanie zrobić matka, aby odzyskać syna? Czy istnieją granice moralne i społeczne? Ale zasadnicze pytanie… Dlaczego w tym przypadku sprawa jest tuszowana. Dlaczego nikt nie chce kobiecie pomóc? Jaka i czyja historia toczy się w tle tej poprzedniej i jaki mają ze sobą związek?

Tymczasem 77 lat po tamtych wydarzeniach, dziennikarka Claire Aldridge dostaje zlecenie, aby opisać niezwykłe zawirowania pogodowe. Brzmi znajomo? Podobno meteorolodzy nazywają to „jeżynową zimą”. Drążąc temat Claire dociera do informacji na temat zaginionego przed laty Daniela. Tak oto zaczyna się jej dziennikarska przygoda i ambicja, aby dowiedzieć się kim był chłopiec i jego matka oraz tego co się z nimi tak naprawdę stało. Temat ten jest jej szczególnie bliski, bo Claire sama doświadczyła tragedii straty dziecka.

Niesamowita historia o szeroko pojętej miłości, o przyjaźni i stratach. O tym, kim jesteśmy w obliczu sytuacji, które stawia przed nami los. Na ile jesteśmy ludźmi – z emocjami i sercem, a na ile człowiekiem z obmyślanym i sztywnym procesem życia. Co znaczy kochać, co znaczy pragnąć, co znaczy żyć?


Cała recenzja tutaj:
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/08/jezynowa-zima-sarah-jio.html

Dziwne zjawisko meteorologiczne zaskakuje mieszkańców Seattle. Bo jak to możliwe, aby w maju zaczął sypać śnieg? Tajemnica sama w sobie, a do tego dzieją się niewyjaśnione sytuacje. Z mieszkania Very Ray ginie chłopiec. Istnieją różne teorie na temat tego, co mogło się stać. Niestety żadne nie prowadzą do odnalezienia Daniela. I tu dochodzimy do tematu poświęcenia. Co jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wielka wyprawa. Podróż w kosmos. Tajna misja. Bardzo specyficzna załoga i pasażerowie. Któż z nas nie marzył kiedyś, aby sięgnąć gwiazd. Obawiam się jednak, że owe gwiazdy czasami mogą bardzo sparzyć… Tylko co na to przestępcy, prostytutki i staruszkowie? Jaki jest cel naszej podróży i czy przypadkiem nie jest tak, że gramy swoją rolę w scenariuszu stworzonym przez innych ludzi?



„Prześwietny raport kapitana Dosa” czy może inaczej – ironia i cynizm stosowany - jest spisem bardzo nieprzewidywalnych sytuacji dziwnej misji kosmicznej pod dowództwem tytułowego kapitana Dosa. Nikt nie zna celu tej podróży, nikt nie zna jej sensu. Natomiast z minuty na minutę pogarsza się atmosfera na statku. Bo niespodziewanie zaczyna brakować wody dla wszystkich pasażerów i różu do policzków w sektorze kobiet upadłych.


Jedynym sposobem, aby uratować się z tej katastrofy, jest zacumowanie na stacji kosmicznej, która – jak się okazuje – nie cieszy się dobrą opinią. Dość ważna rzecz. Otóż przewodzeniem akcji podejmuje się więzień z sektora przestępców. Niespodziewanie również ważną postacią okazuje się pewna kobieta. Niby to tak zwana kobieta upadła, jednak coś nie pasuje w tej całej układance. Bo jak to możliwe, że więźniowie swobodnie poruszają się po statku, a do tego zaczynają grać pierwsze skrzypce w akcji operacyjnej naprawy sytuacji wewnętrznej misji.


W tej niezwykle krótkiej historii zawartych jest niesamowicie wiele wątków. Jest element opowieści si-fi, powieści sensacyjnej, przygodowej ale też romans, a przede wszystkim totalny absurd, który całkowicie zniewala cały raport.

Cała recenzja tutaj:
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/07/przswietny-raport-kapitana-dosa-eduardo.html

Wielka wyprawa. Podróż w kosmos. Tajna misja. Bardzo specyficzna załoga i pasażerowie. Któż z nas nie marzył kiedyś, aby sięgnąć gwiazd. Obawiam się jednak, że owe gwiazdy czasami mogą bardzo sparzyć… Tylko co na to przestępcy, prostytutki i staruszkowie? Jaki jest cel naszej podróży i czy przypadkiem nie jest tak, że gramy swoją rolę w scenariuszu stworzonym przez innych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W małym miasteczku był wypadek, w którym ginie młody chłopak. Wszyscy milczą. Sprawa, która na pierwszy rzut oka wyglądała na prostą i mało interesującą z dnia na dzień zaczyna coraz bardziej się gmatwać. Niedomówienia, tajemnice i dobijająca się do głównych drzwi przeszłość.

Do głosu dochodzi trochę znudzona dotychczasowym życiem sierżant Maria Gajda. Kobieta o trudnej przeszłości, o czym świadczą liczne rany i blizny, które wręcz można dojrzeć gołym okiem na jej głowie. Jest to osoba, która po części wydaje się być robotem bez płci. Wykonuje swoje obowiązki, stara się to robić jak najrzetelniej, jednak tak jak całe miasteczko, tak i ona ukrywa się za bujnym żywopłotem tajemnic i niepewności. Ta sprawa będzie miała dla niej ogromne znaczenie, nie tylko w sferze zawodowej, ale też prywatnej, jak najbardziej intymnej… bo w końcu może uda jej się przekonać samą siebie o swojej kobiecości?

Książka na poły obyczajowa, na poły kryminalna obnaża ludzką naturę, a najbardziej małe społeczności, w których główną rolę odgrywają pozory, maski i głęboko skrywane tajemnice oraz namiętności.
Co stanie się, gdy jedna z nich ujrzy światło dzienne?

Cała recenzja tutaj:
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/06/zmowa-milczenia-katarzyna-pisarzewska.html

W małym miasteczku był wypadek, w którym ginie młody chłopak. Wszyscy milczą. Sprawa, która na pierwszy rzut oka wyglądała na prostą i mało interesującą z dnia na dzień zaczyna coraz bardziej się gmatwać. Niedomówienia, tajemnice i dobijająca się do głównych drzwi przeszłość.

Do głosu dochodzi trochę znudzona dotychczasowym życiem sierżant Maria Gajda....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podobno choroba nie jest wstydem. Jedni współczują, pocieszają, starają się pomóc. Rozmawiają z innymi, próbują dać nadzieję. Przeważnie osoba chora jest w pewien sposób uprzywilejowana.

Czy istnieje coś takiego jak „wygodna choroba dla społeczeństwa”? Tego nie wiem. Natomiast jestem przekonana, że do tych przeciwnych zdecydowanie można zaliczyć chorobę, która przeszkadza, a wręcz niejednokrotnie mogłaby doczekać się linczu na osobie, która na nią zapadła. Narkomania, alkoholizm oraz inne uzależnienia. Na czym to polega? Może człowiek wcale nie chce pomagać bezinteresownie, bo zawsze oczekuje wdzięczności. A w przypadku uzależnienia może liczyć na obelgę. Na pewno nie na „dziękuję”.

Życie człowieka uzależnionego nie jest wesołe. To, że się uśmiecha, to nie jest jego stan ducha. To chemia, narkotyk, alkohol podnosi jego kąciki ust do góry. W rzeczywistości świat jest zupełnie bezbarwny, a osoba cierpiąca na chorobę uzależnienia czuje się bardzo samotna. I choć wcale nie chce się do tego przyznać pragnie, aby otoczenie się nim zajęło i traktowało godnie. Jednak jestem świadoma tego, że jest to bardzo trudne.

Andrzej Sowa, człowiek, który przeżył bardzo wiele. Doświadczył pełnego wachlarza możliwości, jakie daje człowiekowi uzależnienie. Zatargi z prawem, bezdomność, izolacja, odejście od rodziny, cierpienie – czasem nieświadome. To wszystko było na porządku dziennym.
Co doprowadziło młodego człowieka do tego, aby żyć życiem nieswoim, kreowanym przez narkotyki?
Pewne tajemnice z dzieciństwa odkrywamy dopiero będąc dorosłymi. Okazuje się jednak, że niewypowiedziane na głos, mogą doprowadzić do skraju przepaści.

"Ocalony", to książka autobiograficzna. Andrzejowi udało się pokonać wiele lat niszczenia samego siebie. Teraz jest świadomym człowiekiem i wie, co może osiągnąć i że życie leży w jego rękach – przy pomocy Boga, który uzdrowił go z jego choroby. Dziś ten niegdyś złamany człowiek, opowiada swoją historię wielu młodym ludziom, dając świadectwo na to, że warto żyć, warto zaufać i wierzyć.

Na całą recenzję zapraszam tutaj:
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/06/ocalony-cpunk-w-kosciele-andrzej-sowa.html

Podobno choroba nie jest wstydem. Jedni współczują, pocieszają, starają się pomóc. Rozmawiają z innymi, próbują dać nadzieję. Przeważnie osoba chora jest w pewien sposób uprzywilejowana.

Czy istnieje coś takiego jak „wygodna choroba dla społeczeństwa”? Tego nie wiem. Natomiast jestem przekonana, że do tych przeciwnych zdecydowanie można zaliczyć chorobę, która...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Cinder jest najlepszym mechanikiem w Nowym Pekinie – mieście, które powstało po kolejnych tragediach. Mimo, że z dziewczyną nikt nie może konkurować w fachu, to wcale nie jest szanowana. Jest coś, co każdego zniechęca w jej osobie. Cinder jest inna, jest odrażająca dla wielu, a dla swojej opiekunki jedynie źródłem dochodu. Dlaczego? Bo jest cyborgiem…

Marissa Meyer funduje czytelnikowi niesamowitą przygodę. I choć na początku miałam niewielki problem żeby wejść w tę historię, to później nie potrafiłam oderwać się od lektury. Dzięki autorce przemierzamy ulice Nowego Pekinu w atmosferze tajemniczości, brutalności ale też baśniowości. Bo „Cinder" z powodzeniem można nazwać współczesną historią Kopciuszka. Jest i zła macocha, jest książę (co prawda nie na białym koniu, ale a to z androidem w rękach), jest królewski bal, ale… czy ta bajka zakończy się równie szczęśliwie jak pierwowzór?

Na całą recenzję zapraszam:
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/05/cinder-marissa-meyer.html

Cinder jest najlepszym mechanikiem w Nowym Pekinie – mieście, które powstało po kolejnych tragediach. Mimo, że z dziewczyną nikt nie może konkurować w fachu, to wcale nie jest szanowana. Jest coś, co każdego zniechęca w jej osobie. Cinder jest inna, jest odrażająca dla wielu, a dla swojej opiekunki jedynie źródłem dochodu. Dlaczego? Bo jest cyborgiem…

Marissa...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Krystyna Siesicka jest jedną z najpopularniejszych autorek książek dla młodzieży. Sama zaczytywałam się w nich ładnych parę lat temu. Przyglądając się dzisiejszej literaturze dla młodych ludzi, mam wrażenie, że właściwie niewiele się zmieniło. Może tyle, że główni bohaterowie traktowani są jakby poważniej. Jak młodzi dorośli. Kiedyś dzieciństwo i prawo do niego trwało jednak dłużej.

„Jezioro osobliwości” opowiada o wchodzeniu w dorosłość młodych ludzi, którzy jeszcze nie są na nią gotowi. Marta wychowuje się bez ojca. Od pewnego czasu ich sytuacja się zmienia, bo oto mama postanowiła ułożyć sobie na nowo życie, co zupełnie burzy świat dziewczyny. Zostaje zmuszona do zamieszkania w nowym mieszkaniu z ojczymem. Traktuje go jak największego wroga. Dodatkowo okazuje się, że chłopak, do którego ostatnio poczuła coś więcej, jest jej przyrodnim bratem. Dziewczyna zupełnie nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Czuje się niepotrzebna i niezauważana. Aby temu zapobiec zaczyna zachowywać się jak dziecko: infantylnie, nieodpowiedzialnie i lekkomyślna.

Historia zaczyna się w momencie, gdy Marta leży w szpitalu po wypadku. Autorka ujawnia przed czytelnikiem strzępki informacji, których na początku jednak nie można ułożyć w całość. Pełnej sytuacji i przyczyny zastanego faktu dowiadujemy się w trakcie czytania historii. Bo oto Marta prosi swego znienawidzonego ojczyma o przeczytanie jej pamiętnika. Tak śledzimy wydarzenia, które doprowadziły do tragedii z wątkiem kryminalnym w tle.

Główna postać - Marta, jest niesamowicie naiwna i denerwująca. Żyje w swoim wymyślonym światopoglądzie, a wszelkie próby zwrócenia jej na właściwy tor odbiera jako atak. Prowadzi grę między dwoma chłopcami nie wiedząc, czego tak naprawdę chce. A kolejnymi głupimi decyzjami coraz bardziej komplikuje życie swoje i otoczenia.

Jak najbardziej pozytywnym bohaterem jest ojczym Marty. Człowiek, który wydaje mi się aniołem, że wytrzymywał tak długo ze zwariowaną córką swojej żony. Facet o niesamowitej cierpliwości. Bardzo dobrze wykreowana postać.

Sam tytuł książki można odczytać na różne sposoby.
Po pierwsze – dosłownie, bo część powieści snuje się właśnie na letnim obozie harcerskim nad Jeziorem Osobliwości.
Po drugie – metaforycznie – jak etap dorastania i rozumienia życia, który jest naprawdę jeziorem pełnym osobliwości.

Pełna recenzja
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/05/jezioro-osobliwosci-krystyna-siesicka.html

Krystyna Siesicka jest jedną z najpopularniejszych autorek książek dla młodzieży. Sama zaczytywałam się w nich ładnych parę lat temu. Przyglądając się dzisiejszej literaturze dla młodych ludzi, mam wrażenie, że właściwie niewiele się zmieniło. Może tyle, że główni bohaterowie traktowani są jakby poważniej. Jak młodzi dorośli. Kiedyś dzieciństwo i prawo do niego trwało...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Chcę przedstawić Wam dzisiaj książkę, z której recenzją nie potrafiłam dojść do ładu. Robiąc sobie notatki i zastanawiając się nad sensem tej powieści ciągle dostrzegałam coś nowego, ważnego i nawet oczywiste rzeczy po pewnym czasie zmieniały swoją barwę.
Dwunastoletni Hans Thomas wyrusza wraz z ojczulkiem w podróż do Aten,aby odszukać swoją matkę, która osiem lat wcześniej odeszła, by siebie odnaleźć…

Jest to dość ciekawy duet współtowarzyszy. Ojciec jest bowiem filozofem, który nie wylewa za kołnierz, a jego pasją jest zbieranie Dżokerów z talii kart. Natomiast Hans Thomas skrywa pewną tajemnicę, której sam jeszcze nie jest świadomy. A nakierowuje go na nią pewien napotkany karzeł. Podarowuje on chłopcu dziwną lupę, a piekarz, podczas kolejnego postoju, częstuje go bułeczkami z zastrzeżeniem, że największą ma zjeść sam.

I tak rozpoczyna się druga warstwa tej książki – historia opisana w książeczce, która została ukryta w bułce.
Odtąd dwie opowieści wzajemnie się przeplatają i nie możemy ulec wrażeniu, że piękna i niesamowita historia opisana w bułeczkowej książeczce, która wydarzyła się blisko 150 lat temu, ma swoje odzwierciedlenie w teraźniejszości, a fakty uzupełniają się wzajemnie.

Bo oto na tajemniczej wyspie pojawia się rozbitek, który napotyka na swej drodze karły. Wszystkie są naznaczone symbolami kart do gry, dziwnie się zachowują i mówią trochę bez ładu i składu. Zaprowadzają go do człowieka imieniem Frodo. To jedyny „normalny człowiek” na tej wyspie. Od niego nasz rozbitek słyszy historię, która wykracza wszelkie granice zdrowego rozsądku. Skąd wzięły się karzełki, i czym tak naprawdę są? Dlaczego mówią i zachowują się w tak irracjonalny sposób? Dlaczego nie można zadawać im żadnych pytań? I przede wszystkim… Kim jest Dżoker?

Wracając do Hansa Thomasa. Odkąd otrzymał bułeczkową książeczkę, nie może ulec wrażeniu, że ciągle jest obserwowany, że pewne sytuacje, które zdarzają się w czasie ich podróży z ojcem, nie są przypadkowe. Jaki to wszystko ma związek z czytaną historią wyspy?

„Fantazje są piękne, ale wszystkie bez wyjątku postradały rozum. Tylko jeden Dżoker przejrzy ułudę. (…) Bo prawda zawsze jest samotna.”

Cała recenzja dostępna:
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/04/przepowiednia-dzokera-jostein-gaarder.html

Chcę przedstawić Wam dzisiaj książkę, z której recenzją nie potrafiłam dojść do ładu. Robiąc sobie notatki i zastanawiając się nad sensem tej powieści ciągle dostrzegałam coś nowego, ważnego i nawet oczywiste rzeczy po pewnym czasie zmieniały swoją barwę.
Dwunastoletni Hans Thomas wyrusza wraz z ojczulkiem w podróż do Aten,aby odszukać swoją matkę, która osiem lat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Miłość romantyczna. Jedni o niej marzą a drudzy z niej szydzą. Obojętność rzadko się zdarza. Bo Amor z łukiem wykonuje pierwszy krok. Reszta zależy od człowieka.


W świecie Jane Austen tylko z pozoru wszystko jest łatwe. Bo serce nie sługa i rządzi się swoimi prawami. Ale gdzież serce i gdzież umysł, a już o zasobności portfela nie wspominając. Dodać do tego jeszcze należy to, co mówią sąsiedzi i w jakich kręgach ważnych ludzi się obracamy. Może jeszcze troszeczkę gustu i zapotrzebowań rodziców i powoli możemy myśleć o zakochaniu się.

Proste prawda?

Kobieta ma być uległą, piękną i pomocną. Nie musi za wiele mówić mądrych rzeczy. Ważne by się uśmiechała i siadała z gracją. I wówczas pewien młodzieniec, kapitan spojrzy na taką panienkę i po sporządzeniu tabeli plusów i minusów stwierdzi, że to całkiem niezła partia na żonę. O miłość zatroszczymy się później. Bo przecież zamążpójście, to musi być dobra inwestycja.
I nie daj boże, aby któraś z pań miała odmienny gust, zdanie na jakiś temat. Wówczas sytuacja diametralnie się zmienia. Właściwie, to komplikuje. Bo coś tu nie gra. Trudno kogoś takiego włożyć w utarte ramki, więc jak jej znaleźć męża?

Anna Elliot, główna bohaterka powieści, była kiedyś zakochana. Ba, miała nawet wychodzić za mąż. Ale niestety perswazje, perswazje, perswazje. Otoczenie panny Elliot wymusiło na niej zerwanie zaręczyn, co skutkowało długoletnim rozstaniem naszej pary. Oczywiście zawiłości miłosne to główny temat Austen i teraz nie mogło być inaczej. Zupełnym przypadkiem rodzina Anny musi w ramach oszczędności przeprowadzić się i wydzierżawić swoją dawną posiadłość, czego podejmują się właśnie krewni kapitana Wentwortha. Teraz spotkanie jest wręcz nieuniknione.
Ale nie może być tak pięknie. O nie! Bo są i inne panienki, którym spodobał się kapitan, a Anna też ma swojego adoratora. Niedomówienia, podstępne gierki i ciągłe mijanie się, są tu na porządku dziennym.

Na całą recenzję zapraszam tutaj:
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/04/perswazje-jane-austen.html

Miłość romantyczna. Jedni o niej marzą a drudzy z niej szydzą. Obojętność rzadko się zdarza. Bo Amor z łukiem wykonuje pierwszy krok. Reszta zależy od człowieka.


W świecie Jane Austen tylko z pozoru wszystko jest łatwe. Bo serce nie sługa i rządzi się swoimi prawami. Ale gdzież serce i gdzież umysł, a już o zasobności portfela nie wspominając. Dodać do tego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dlaczego młoda dziewczyna postanawia spędzić samotnie noc przy stoliku restauracyjnym w tętniącym blaskiem mieście? Co skłoniło ją do metaforycznej ucieczki przed czy w głąb siebie? Dlaczego jej siostra śpi? – od dwóch miesięcy. I kim jest człowiek, który ją obserwuje zza szklanego ekranu telewizora? Co ma z tym wszystkim wspólnego mężczyzna, który w motelu katuje prostytutkę? Więcej pytań?

Proszę bardzo.

Albo nie.

Sami sobie je zadajcie po lekturze. Natomiast odpowiedzi… pozostają w gestii wyobraźni…

Murakami kreuje świat, którego nie jesteśmy w stanie określić. Może jest to realizm, może fantastyka a może jeszcze coś zupełnie innego, coś niepowtarzalnego. A odpowiedź zna sam autor.

W książce dostrzegamy elementy wielu gatunków literackich.
Mamy obyczajówkę
Mari Asai postanawia spędzić samotnie noc w mieście, co jej się kompletnie nie udaje. Spotyka bowiem młodego saksofonistę, który przez przypadek wciąga ją w taką oto sytuację…
Mamy wątek kryminalny
W jednym z podrzędnych moteli zostaje pobita chińska prostytutka, a tylko Mari zna język, którym posługuje się kobieta. Staje się więc pośrednikiem między ofiara a mafią…
Z drugiej strony, samotnie śpiąca w swoim (?) pokoju siostra Mari – Eri jest obserwowana przez tajemniczego mężczyznę oraz… czytelnika… Jak? A tak!
Wątek psychologiczny/ porozważajmy sobie życie

„Myślę, że z czasem po trochu zbudowałam sobie jakby własny świat. I kiedy jestem w nim sama, jest mi nieco lżej na duszy. Ale fakt, że musiałam sobie taki świat zbudować, świadczy o tym, że jestem słabym człowiekiem, którego łatwo zranić. I ten mój świat w oczach innych ludzi jest bezwartościowy, nieważny. Jak domek z kart, który może znieść każdy silny podmuch…”
Fantastyka
Eri śpi (ponoć) w swoim pokoju. Właściwie jest to niejasne. Czy to faktycznie jej pokój? A może została gdzieś przeniesiona? Podróże w czasie? W przestrzeni?

Oj! Chyba nigdy nie postawiłam w tekście tak wiele znaków zapytania. Ale sięgając po tę książkę sami przekonacie się dlaczego.

Spoglądając ogólnie na to, co prezentuje nam Murakami, to powiastka o samotności. Tak często dostrzegamy ten problem szczególnie w miejscach zupełnie sprzecznych z logiką – w wielkich miastach. Gdzie anonimowość określa jednostki, a jedynym sposobem na szczęście okazuje się być ucieczka: w sen, w wykreowany po swojemu świat. Książka w doskonały sposób ukazuje ten mechanizm. Życie cudzym życiem jest reakcją na własny smutek.

Cała recenzja:
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/04/po-zmierzchu-haruki-murakami.html

Dlaczego młoda dziewczyna postanawia spędzić samotnie noc przy stoliku restauracyjnym w tętniącym blaskiem mieście? Co skłoniło ją do metaforycznej ucieczki przed czy w głąb siebie? Dlaczego jej siostra śpi? – od dwóch miesięcy. I kim jest człowiek, który ją obserwuje zza szklanego ekranu telewizora? Co ma z tym wszystkim wspólnego mężczyzna, który w motelu katuje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ile człowiek jest w stanie poświęcić aby obudzić się ze snu, o którym myśli jak o koszmarze? A może właśnie ten koszmar okaże się któregoś dnia nowym początkiem, zachętą i inspiracją? Życie, to wieczne pielgrzymowanie… a droga prowadzi albo w górę, albo płasko, albo w dół. Innej możliwości nie ma…

„Dzika droga” do książka o podróży, miłości, przyjaźni, pokonywaniu samego siebie oraz o ….

Spotykamy tu kobietę, z którą może utożsamiać się wiele osób. Częściowo lub w całości. Bo otóż staje przed nami postać z krwi i kości, która w życiu popełniła wiele błędów, którą życie doświadczyło wieloma problemami i tragediami. I weszła w tę rosyjską ruletkę bez opamiętania… całe szczęście, że w pewnym momencie okazało się, że magazynek jest pusty. Zrządzenie losu? Przypadek? A może przeznaczenie.

CAŁA RECENZJA TUTAJ:
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/03/dzika-droga-cheryl-strayed.html
ZAPRASZAM:)

Ile człowiek jest w stanie poświęcić aby obudzić się ze snu, o którym myśli jak o koszmarze? A może właśnie ten koszmar okaże się któregoś dnia nowym początkiem, zachętą i inspiracją? Życie, to wieczne pielgrzymowanie… a droga prowadzi albo w górę, albo płasko, albo w dół. Innej możliwości nie ma…

„Dzika droga” do książka o podróży, miłości, przyjaźni, pokonywaniu samego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

John Grisham jest autorem, który wciąga czytelnika w intrygi, w światek prawniczy. Jest niezaprzeczalnym mistrzem w swoim fachu. Nie spodziewałabym się – patrząc na dokonania literackie polskich twórców – że przeczytam książkę, która nijak ma się do moich wyobrażeń, że MY tak nie potrafimy.
Remigiusz Mróz. Młody pisarz, który w ostatnim czasie robi zawrotną karierę. Jego publikacje, jedna za drugą, zyskują na popularności i ocenach recenzentów. W końcu i ja postanowiłam tego pana poznać i coś czuję, że ta znajomość nie będzie epizodyczną.
W najnowszej „Kasacji” zostajemy szarpnięci wręcz z zawrotną prędkością w historię, która nie zwalnia do ostatniej strony. Mamy tu morderstwo i to podwójne, mamy mafię i porwania a wszystko to okraszone niesamowitą dawką humoru.

Któregoś dnia na pięknym strzeżonym nowym osiedlu, do jednego z mieszkań puka policja. Drzwi otwiera im chłopak w szlafroku z kamienną twarzą. Zza jego pleców jednak wyłaniają się dwa ciała, które jak się okazuje były tam od dziesięciu dni. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Kim jest chłopak? Kim są ofiary? Dlaczego nikt z sąsiadów niczego nie zauważył?
W tym samym czasie u progu wielkiej korporacji prawniczej staje Zordon – Kordian Oryński. Młody adwokacina zaraz po studiach.
„-Tu się nie smrodzi – dobiegł go zza pleców kobiecy głos.
- Słucham? - zapytał, odwracając się
- Mówiłam, ze tu się nie smrodzi - powtórzyła około czterdziestoletnia kobieta, którą Kordian mimowolnie otaksował wzrokiem.
(…) Ku zdumieniu chłopaka, nieznajoma wyciągnęła paczkę malboro i sama zapaliła.”

Tą kobietą, która ma swoje zasady – nie natomiast ogólnoprzyjęte – jest Joanna Chyłka. Mentorka Oryńskiego.

Tych dwoje zaczyna zatem pracę nad wyżej wymienioną sprawą. Ale wszystko coraz bardziej się komplikuje. No bo jak? Człowiek, który może siedzieć do końca swoich dni w więzieniu, nie ma zamiaru się bronić. Oddaje pałeczkę obrońcom i to by było na tyle, jeśli chodzi o jego współpracę.
Zupełnie niezrozumiałe. No i zaczyna się…

Nic tu nie jest oczywiste. Za to wszystko jest tu nie tak. Do tego pojawiają się kolejne okoliczności, które rzucają nowe światło na sytuację. Ale nie jest to wcale białe i jasne światło. A czytelnik w jego blasku musi chodzić po omacku.

Historia jest ciekawa i wciągająca. Nie zwalnia ani na minutę. Przez cały czas trzyma w napięciu i ciągle chce się czytać dalej i dalej. Nie znajdziemy tu nudny, niepotrzebnych artystycznych wstawek. To jest absolutnie zbędne w typu literaturze, która ma po prostu bawić.
A robi to, szczególnie za sprawą głównych bohaterów. Nie ma tu przypadkowych osób a każda z nich jest częścią bardzo dobrej całości. Nie ma postaci gorzej i lepiej skonstruowanych. Joanna Chyłka – kobieta wulkan, z własnymi zasadami i bardzo twardym charakterem. Wiedzie prym i nie zatrzyma jej absolutnie nic. Mimo wszystkich tych męskich właściwie cech, autorowi udało się przemycić w niej kobietę, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło. Cięty język, doskonale cyniczno-ironiczne komentarze (które uwielbiam) ukrywają jednak pewną „puchatość”.
Zordon – świeżak, jednak z zapędem detektywistycznym i usilnie stara się gonić swoją opiekunkę, mimo, że ta spycha go ciągle niżej. Jednak jest to facet z krwi i kości. Świetnie wykreowany i spójny. Moją ulubiona postacią jest jednak Kormak – czyli techniczny od zadań specjalnych. Potrafi w internecie wyszperać o każdym wszystko, zna od podszewki portale społecznościowe, dzięki którym dla niego nikt nie jest anonimowy. Zaczytuje się w westernach i coś czuję pod skórą, że marzy o tym, aby jak jego książkowi przyjaciele, zostać bohaterem.

Niezaprzeczalnym atutem tej książki jest język. Może nie chodzi tu o jakieś walory estetyczne, bo jest on prosty, jasny i zrozumiały. Natomiast odnajdziemy tu tak niesamowitą dawkę humoru, że miejscami naprawdę pokładałam się ze śmiechu. Nie przypuszczałam, że w thrillerze prawniczym (jak określa się tą powieść) może wystąpić takie zjawisko. Jest to humor pełen sceptycyzmu, ironii – czyli taki, jaki kocham. Dodatkowym walorem są bardzo krótkie rozdziały, które sprawiają, że czyta się ją bardzo szybko. Wiele razy sobie powtarzałam: jeszcze jeden rozdział… no dobra, to ostatni… na tym, to już naprawdę dzisiaj kończę… itd.

Reasumując… Książka naprawdę warta polecenia. Nie byłam w stanie się przy niej nudzić. Nie miałam po prostu na to czasu. Jeśli ktoś szuka książki, która go wciągnie bez reszty, to zdecydowanie powinien po nią sięgnąć. Oczy i buzia z wrażenia szeroko otwarte – gwarantowane!

WIĘCEJ NA
http://dodekafonia-literatury.blogspot.com/2015/03/kasacja-remigiusz-mroz_15.html

John Grisham jest autorem, który wciąga czytelnika w intrygi, w światek prawniczy. Jest niezaprzeczalnym mistrzem w swoim fachu. Nie spodziewałabym się – patrząc na dokonania literackie polskich twórców – że przeczytam książkę, która nijak ma się do moich wyobrażeń, że MY tak nie potrafimy.
Remigiusz Mróz. Młody pisarz, który w ostatnim czasie robi zawrotną karierę....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na temat miłości powstało już mnóstwo opowieści. Ale czy jest to źródło wyczerpane? Owszem, można powielać oklepane schematy i bazować na wzruszeniu. Jednak dla mnie najciekawsze jest to, co ukryte.
Przedstawiam dzisiaj mistrza obserwacji międzyludzkich: Erica – Emmanuela Schmitta.

W swojej najnowszej książce dotyka rzeczy, które w codziennym życiu rzadko wypływają na światło dzienne. Zresztą jest on dla mnie mistrzem w zaskakiwaniu czytelnika oczywistościami, do których ciężko się przyznać.

Kobieta i mężczyzna. Adam i Luiza. Para, która przeżyła ze sobą pięć lat, po czym się rozstała. Postawili linię oddzielającą ich życia. Inne miasta, inne wszystko… inni oni sami. Ale czy rzeczywiście? Czy może nigdy się nie znali?
Pewnego dnia Adam postanawia ponownie nawiązać kontakt z Luizą, wysyła do niej wiadomość i proponuje jej… przyjaźń. Jednak z biegiem czasu ich korespondencja nabiera rumieńców i zamienia się w „obgadywanie miłości”. Czym jest? Jaka jest różnica między uczuciem miłości kobiet i mężczyzn?

„kobiety kochają miłość, a mężczyźni ją uprawiają”
Tak w zaparte twierdzi on. A ona… tu zostawiam Was z nutką tajemnicy, która wwierca się w rozemocjonowane serca czytelników.
Tytułowy napój miłosny to sposób na rozkochanie w sobie drugiego człowieka. Psychoanalityk Adam jest przekonany, że takowy wynalazł. Ale czy na pewno?

W książce zawartych jest mnóstwo pytań i tylko sam czytelnik musi sobie na nie odpowiedzieć.
Postacie w książce to prawdziwi ludzie. Tacy, których na ulicy możemy spotkać każdego dnia. Nie mają nadprzyrodzonych mocy. Nie są ani dobrzy, ani źli. Są normalni. Schmitt ma umiejętność kreowania ich osobowości od początku do końca spójnie – czy to w zachowaniach, czy w języku jakim operują.

Napój miłosny jest zapisem korespondencji. Krótkie wiadomości, czasami wręcz jednozdaniowe, posuwają jednak historię do przodu. Mimo rozważań o miłości książka jest dynamiczna i czyta się ją z zapartym tchem.
Jak we wszystkich tytułach Schmitta, język jest zrozumiały, prosty – ale absolutnie nie prostacki. W swej jasności często poetycki, jednak nie nachalny.
Czytając tę opowieść można wychwycić mnóstwo ciekawych myśli i spostrzeżeń, które niewątpliwie można nazwać przesłaniami, aforyzmami i na pewno zmuszają do głębszego zastanowienia się.

Na temat miłości powstało już mnóstwo opowieści. Ale czy jest to źródło wyczerpane? Owszem, można powielać oklepane schematy i bazować na wzruszeniu. Jednak dla mnie najciekawsze jest to, co ukryte.
Przedstawiam dzisiaj mistrza obserwacji międzyludzkich: Erica – Emmanuela Schmitta.

W swojej najnowszej książce dotyka rzeczy, które w codziennym życiu rzadko wypływają na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo fajny kryminał, który opiera się nie tylko na tym, aby "popchnąć" akcję do przodu i aby czytelnik za bardzo się nie zmęczył. Autor postarał się o to, aby tę książkę można było CZYTAĆ i aby czerpać z samej tej czynności przyjemność.
Sama historia ciekawa, choć pewne wątki - które wydawały mi się ciekawe - jedynie zaznaczone i nie zostały rozwinięte, a szkoda. Mimo wszystko polecam ten kryminał dla CZYTELNIKÓW, a nie dla POCHŁANIACZY.

Bardzo fajny kryminał, który opiera się nie tylko na tym, aby "popchnąć" akcję do przodu i aby czytelnik za bardzo się nie zmęczył. Autor postarał się o to, aby tę książkę można było CZYTAĆ i aby czerpać z samej tej czynności przyjemność.
Sama historia ciekawa, choć pewne wątki - które wydawały mi się ciekawe - jedynie zaznaczone i nie zostały rozwinięte, a szkoda. Mimo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem w szoku po przeczytaniu tej książki. Jestem w szoku, ale nie dlatego, że mój ideał runął - bo tak się nie stało. Bo nigdy nie stawiam pomników historii. Ale czy naprawdę historii?
Jestem w szoku, bo nic się nie zmieniło. Mam wrażenie, że polityka Polski z tamtego okresu nic się nie zmieniła. Nadal chcemy się przypodobać, nadal patrzymy na pozory, na opinię innych zamiast na dobro nas samych.
W ostatnim rozdziale książki (Zakończenie)opisane są mity, na których oparli ówcześni zarządzający politykę. Mit siódmy brzmi: "przywiązywanie większej wagi do tego "co o nas pomyślą" w Londynie, Waszyngtonie i Moskwie, niż do realizowania własnych interesów"

Czyż nie odnajduje się w tych słowach analogii do dzisiejszych czasów?

Książka nie stawia pomników. Opisuje prawdę, która wcale nie jest tak piękna, wzruszająca i niewinna.
Otwiera oczy i przestrzega przyszłe pokolenia.

Jestem w szoku po przeczytaniu tej książki. Jestem w szoku, ale nie dlatego, że mój ideał runął - bo tak się nie stało. Bo nigdy nie stawiam pomników historii. Ale czy naprawdę historii?
Jestem w szoku, bo nic się nie zmieniło. Mam wrażenie, że polityka Polski z tamtego okresu nic się nie zmieniła. Nadal chcemy się przypodobać, nadal patrzymy na pozory, na opinię innych...

więcej Pokaż mimo to