Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka – soczysty rodzynek wstrząsu, zdumienia i zamętu. Prawdziwa jazda bez trzymanki! Trąci Palahniukiem, ale znacznie więcej w niej mięsa. Surowego i zgniłego mięsa. Z każdą stroną rdzawy, ale ostry gwóźdź rzeźnika (a może było to pióro Sławcia) wbijał(o) się w moją głowę głębiej i głębiej aż w końcu mój Nucleus Accumbens zamienił się w miazgę i zalał szyszynkę mielonym klopsem. Polecam zwolennikom "literatury klasycznej inaczej", fanom białych i czarnych kruków i w ogóle wszystkim przyjaciołom i wrogom, wszystkim otwartym umysłom i wszelakim zakutym łbom.

Książka – soczysty rodzynek wstrząsu, zdumienia i zamętu. Prawdziwa jazda bez trzymanki! Trąci Palahniukiem, ale znacznie więcej w niej mięsa. Surowego i zgniłego mięsa. Z każdą stroną rdzawy, ale ostry gwóźdź rzeźnika (a może było to pióro Sławcia) wbijał(o) się w moją głowę głębiej i głębiej aż w końcu mój Nucleus Accumbens zamienił się w miazgę i zalał szyszynkę ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W jakimś nowoczesnym "domu towarowym" przechodząc obok skrzyni po brzegi wypełnionej książkami wpadła mi w oko wielka, tłusta 660 stronicowa cegła autorstwa Arnolda Schwarzenegerra. Biorąc ją do ręki zauważyłem, że waży przynajmniej tyle samo co autor. Pomyślałem również, że gdyby organizowano konkurs nie na najwartościowszą książkę a na najgłupsze nazwisko to Schwarzenegger mógłby stanąć na podium. Szanse miałby tak ogromne jak jego mięśnie. Nie jego jednak w tym wina. Książki kupić nie miałem zamiaru, gdyż nie byłem zainteresowany dziełem gościa, który większą część życia parał się dźwiganiem żelastwa i odgrywaniem ról żelaznych terminatorów. Zdanie zmieniłem, gdy zauważyłem, że książka jest przeceniona i kosztuje 9,90zł. czyli tyle co piwko w knajpie. A że piwka nie piję więc się pokusiłem. Poza tym była zima a ja grzeję piecem. Jeżeli miałoby okazać się, że dzieło Arnolda jest "drewnem", to takie tomisko ogrzeje mi przecież całą chatę.
Podczas lektury stwierdziłem, że autora "Pamięci absolutnej" kompletnie mylnie oceniałem. Moja opinia o nim była gdzieś z kosmosu. Wydawało mi się bowiem, że od ludzi przesiadujących od 6 do 8 godzin w śmierdzących potem siłowniach nie można wiele oczekiwać. Okazuje się jednak, że Arnold Schwarzenegger to absolutnie nietuzinkowa persona. Jego determitacja, siła woli i "positive thinking" skazały go na sukces. Wielokrotny, najlepszy kulturysta świata, najbogatszy aktor w Hollywood i gubernator najbogatszego Stanu Ameryki w jednym. Tak szeroki wachlarz to nie dzieło przypadku. Ten człowiek najprawdopodobniej posiada jakiś dodatkowy "gen rywalizacji". Z pewnością ma on również niespożyte chęci robienia wszystkiego na 200%. Jak Terminator.
Schwarzenegger nie jest jednak bez skazy: nieślubne dziecko z pokojówką. Wiem, że część facetów stwierdzi, że skoro domowa sprzątaczka była aktrakcyjniejsza od żony to 7 krotny Mr. Olimpia pomyślał nie tą "główką". Inna część innych facetów dojdzie może nawet do wniosku, że wielokrotne przepompowywanie krwi z mózgu do mięśni przyspiesza zanikanie szarych komórek. Być może coś w tym jest, ale ja nie wiem jakiej opinii mam bronić. ;-)
Inną "rysą na cokole" jest fakt, że jako gubernator Kalifornii Schwarzenegger podpisał nakaz (zgodę?, dekret kata?) na wykonanie kary śmierci na afroamerykańskim analfabecie, który w więzieniu nauczył się czytać i pisać i został poczytnym pisarzem książek dla dzieci, w których ostrzega(ł) przed wchodzeniem na kryminalną drogę.
Jest jeszcze inna rzecz, której nie potrafię zrozumieć a która daje do myślenia. Otóż Schwarzenegger miał brata z którym miał normalne, zdrowe kontakty(podobnie zresztą jak z rodzicami). Brat ten niestety zginął w wypadku samochodowym a Arnold nie był na jego pogrzebie. Można by powiedzieć, że Austria obok Kalifornii nie leży, ale gdy się dowiemy, że autorowi książki jako politykowi udało się w przeciągu zaledwie kilkunastu dni oblecieć wszystkie Stany Ameryki to można odczuć pewną rozczarowującą gorycz.
A może pogoń za sukcesem przysłania nam inne rzeczy, które w życiu powinny mieć pierwszeństwo? Nie wiem ile w tym prawdy, ale sądzę, że warto się nad tym zastanowić. Tym bardziej, gdy przeczytamy, że Arnold Schwarzenegger nie był również na pogrzebie swojego ojca.
Czytadło najpopulaniejszego Austriaka w U.S.A. polecam każdemu, kto machał hantelkami na siłowni, rozróżnia między republikanami a demokratami i ma pokojówkę.
P.S. Książki nie spaliłem nie tylko dlatego, że nie chciałem, aby mój piecyk przypominał hitlerowskie Niemcy z 1933 roku. Po prostu książek nie pali się w ogóle!

W jakimś nowoczesnym "domu towarowym" przechodząc obok skrzyni po brzegi wypełnionej książkami wpadła mi w oko wielka, tłusta 660 stronicowa cegła autorstwa Arnolda Schwarzenegerra. Biorąc ją do ręki zauważyłem, że waży przynajmniej tyle samo co autor. Pomyślałem również, że gdyby organizowano konkurs nie na najwartościowszą książkę a na najgłupsze nazwisko to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo ciekawa książka (raczej zbiór felietonów) dla każdego, kto jest zainteresowany polską kinomatografią, polskim filmem oraz ich zakulisowymi ciekawostkami. Bardzo łatwa w odbiorze. Zresztą podobnie jak filmy Machulskiego. W pamięci utkwił mi fakt, w jaki autor "wbijał szpilki" innym artystom. N.p. Kosińskiemu (Malowany ptak), który gdzieś w Szwajcarii fotografując okolicę w obecności Machulskiego rzekł, że do rzeczy materialnych w ogóle nie przywiązuje wagi. Machulski spłentował to, że Kosiński z pewnością nawet fotki pstrykał pożyczonym aparatem. Inny przykład: Kieślowski nigdy nie wypowiadał się na temat filmów zrobionych przez Machulskiego. Kwitował to raczej uśmiechem. Machulski z kolei oceniał kino Kieślowskiego jako nudne. Kieślowski był bardzo bliskim współpracownikiem innego Krzysztofa. Zanussiego. Zanussi był (jest)? przez studentów nazywany profesorem i wiadomo, że jego kino jest kinem intelektualnym, wartościowszym, głębszym. Machulski w swojej książce opisał, że gdy Zanussi doznał kiedyś urazu kręgów szyjnych to musiał chodzić w plastikowym, przezroczystym gorsecie i nawet przez ten gorset było widać prześwitujący krawat. Nie wiem dlaczego Machulski musiał to napisać. Być może zazdrościł jego filmów? A może krawata?
W książce jest naprawdę wiele ciekawostek. N.p.że Kieślowski część swoich oszczędności lokował w małe sztabki złota(uncje), które na wypadek wojny można by spieniężyć.
Jeszcze raz: książka bawi podobnie jak lekkie kino autora. Z czystym sumieniem polecam.

Bardzo ciekawa książka (raczej zbiór felietonów) dla każdego, kto jest zainteresowany polską kinomatografią, polskim filmem oraz ich zakulisowymi ciekawostkami. Bardzo łatwa w odbiorze. Zresztą podobnie jak filmy Machulskiego. W pamięci utkwił mi fakt, w jaki autor "wbijał szpilki" innym artystom. N.p. Kosińskiemu (Malowany ptak), który gdzieś w Szwajcarii fotografując...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kapuściński zwiedził więcej niż pół świata(zobaczył przy tym wszystko co najistotniejsze). W swych podróżach oddychał pełnym płucem ponieważ...
Cytat z "Herodota": "Kiedyś znalazłem w antykwariacie wydaną w 1922 roku rozsypującą się i pogryzioną przez myszy, książkę Jogi Ramy-Czaraki p.t."Hatha-Joga", nauka Jogów o zdrowiu i sztuce oddychania z licznymi ćwiczeniami. Oddychanie, tłumaczył autor, to najważniejsza czynność, jaką wykonuje człowiek, gdyż właśnie tą drogą komunikujemy się ze światem. Jeżeli przestaniemy oddychać, przestaniemy żyć. Toteż od jakości oddychania zależy jakość naszego życia, to, czy jesteśmy zdrowi, silni i rozumni. Niestety większość ludzi, zwłaszcza na Zachodzie, stwierdza Rama Czaraka, oddycha fatalnie, stąd tyle chorób, ułomności, cherlactwa i depresji".
...miał płuca ze stali, teflonowe, nierdzewne.

Kapuściński zwiedził więcej niż pół świata(zobaczył przy tym wszystko co najistotniejsze). W swych podróżach oddychał pełnym płucem ponieważ...
Cytat z "Herodota": "Kiedyś znalazłem w antykwariacie wydaną w 1922 roku rozsypującą się i pogryzioną przez myszy, książkę Jogi Ramy-Czaraki p.t."Hatha-Joga", nauka Jogów o zdrowiu i sztuce oddychania z licznymi ćwiczeniami....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Rodzinna saga z czasów okupacji o tyle ciekawa bo wychowałem się obok tego mostu (dobrze, że nie pod mostem) ;-)

Rodzinna saga z czasów okupacji o tyle ciekawa bo wychowałem się obok tego mostu (dobrze, że nie pod mostem) ;-)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Witkacy miał "anteny". Ten nietuzinkowy artysta to prawdziwy rodzynek a jego "Nienasycenie" to wyjątkowa uczta żąglerką słowa, nazwy i nazwiska. Tej pracy nie da się czytać na pół gwizdka. Lektura ta wymaga skupienia. Warto przeczytać bo fajnie dymi mózg ;-)

Witkacy miał "anteny". Ten nietuzinkowy artysta to prawdziwy rodzynek a jego "Nienasycenie" to wyjątkowa uczta żąglerką słowa, nazwy i nazwiska. Tej pracy nie da się czytać na pół gwizdka. Lektura ta wymaga skupienia. Warto przeczytać bo fajnie dymi mózg ;-)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor i zarazem bohater co prawda sam przyczynił się do tego, że wpadł w tajlandzkie bagno, ale każdy kto go krytykuje pisząc, że zamiast narzekać powinien w książce posypać sobie głowę popiołem, zupełnie nie wie w czym rzecz. Jego kryminalny czyn nie jest adekwatny do kary, na którą go skazano! Pauli z pewnością zasłużył na karę, ale nie na takie piekło. Nogi zaspawane łańcuchem, codziennie tylko zgniły ryż polany śmierdzącą mazią, wegetacja w stęchłych i dusznych klatkach ze spoconymi Nigeryjczykami, Pakistańczykami oraz Tajami. I to wszystko dożywotnio!!!! Pytam za co??? Za to, że dał się namówić (przez policyjną agentkę) na wysłanie kilku listów z tabletkami extasy??? Przecież on został potraktowany stokroć surowiej niż kryminaliści z krwi i kości (ci co całe życie kradną i z tego żyją) czy też n.p. pedofile, którzy gwałcą i maltretują małe dzieci. To nie wszystko: niejeden morderca, który zabił z premedytacją siedział wiedząc kiedy wyjdzie. A bohater książki takiej perspektywy nie miał! Jaką on miał w ogóle perspektywę? Nie miał żadnej!! Proszę się zastanowić jaka to straszna rzecz. On miał zgnić w syfie a taki "Słowik" czy inny "Oczko" (m.in.handel tonami narkotyków) jeżdżą sobie Ferrari. Dziwię się, że znajduję wypowiedzi typu: "handlował dragami to teraz ma". (Ah jak łatwiutko jest usiąść sobie w pluszowym foteliku i machnąć coś na necie nie zastanawiając się co to empatia). Dodam, że na youtube są wywiady z Michałem Pauli, gdzie zaraz rzuca się w oczy, że jest to człowiek o poczciwej duszy.
Co do książki: już od pierwszych stron wiedziałem, że przeczytam to "jednym tchem". I było warto. Historia wciąga choćby dlatego, że jest prawdziwa. Szkoda niestety, że autor napisał ją "po łebkach". Moim zdaniem wiele wątków powinien zgłębić a nawet celebrować. Pomimo tego czytając tę historię znalazły się momenty, gdzie oblewały mnie raz zimne raz gorące poty. Wielkim plusem są wspaniałe rysunki autora wykonane konspiracyjnie czarnym długopisem w więziennych warunkach.
Michałowi Pauli życzę sto lat w zdrowiu i spełnieniu.

Autor i zarazem bohater co prawda sam przyczynił się do tego, że wpadł w tajlandzkie bagno, ale każdy kto go krytykuje pisząc, że zamiast narzekać powinien w książce posypać sobie głowę popiołem, zupełnie nie wie w czym rzecz. Jego kryminalny czyn nie jest adekwatny do kary, na którą go skazano! Pauli z pewnością zasłużył na karę, ale nie na takie piekło. Nogi zaspawane...

więcej Pokaż mimo to