-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Biblioteczka
https://iiimponderabilia.blogspot.com/
-Myślę,że ludzie, którzy nie są smutni, czują się dzięki temu lepiej. Myślą sobie, że smucić się jest fajnie, bo dzięki temu zyskuje się dogłębne zrozumienie prawdziewgo życia i bólu czy co tam chcesz. Dlatego ludzie porównują łzy do deszczu. Ja pierdolę! Łzy to łzy. Bolą cię przez nie oczy i nie chcą przestać płynąć, kiedy już masz ich dosyć, i w ogóle, bleee. Pełno jest wszystkich tych artystycznych zdjęć płaczących kobiet...zauważyłaś, że zawsze to kobiety? I te fotografie są takie piękne, gustowne i poruszające. A tak naprawdę kiedy płaczesz, twarz ci puchnie, z nosa spływają smarki i czujesz ten okropny posmak przy każdym wdechu.
-Jaki posmak?
-Bólu. Smutku. Chcę tylko powiedzieć, że smutek wcale nie jest czymś pięknym, a jeśli tak właśnie się jawi, to nie jest prawdziwy.
Chyba każdy w życiu miał, lub będzie miał złamane serce. Jest to cios, który boli bez względu na to, ile mamy lat. Największy ból sprawia nam chyba uderzenie od kogoś, kto miał być dla nas niczym alter ego- przyjaciel.
Przyjaźń nie zawsze bywa łatwa, zwłaszcza gdy jesteśmy w wieku ciągłych zmian, chęci poznawania świata i odkrywania kim jesteśmy. Wiele sytuacji w naszym życiu splata nasze losy z ludźmi, którzy nie zawsze w nim zostaną, albo nie będą dobrym wspomnieniem. Właśnie o tym jest książka Piękne złamane serca.
Caddy i Rosie łączy głęboka więź. Mimo że są dwiema przeciwnymi osobowościami, to są dla siebie niczym siostry. Nadchodzi jednak moment, gdy dziewczyny wkraczają w kolejne etapy niełatwego życia społecznego, a na horyzoncie pojawia się Suzanne, która zbliża się do dotychczas nierozłącznego duetu. Przebojowa dziewczyna, która skrywa w sobie ciężką przeszłość. Jak poradzić sobie z bliznami wyrytymi w naszym życiu?
Moje odczucia po przeczytaniu historii Caddy, Rosie i Suzanne są jak najbardziej pozytywne, choć tematy w niej poruszane nie należały do najprostszych.
Mamy tutaj;
Caddy, która pragnie zmian. Nie lubi swojego obecnego życia, więc chciałaby doświadczyć BUM, które sprawi, że wszystko zacznie nabierać koloru w jej nudnym dość uporządkowanym świecie.
Rosie, która chodzi do dobrej szkoły, ma znajomych, prowadzi rozrywkowe życie. Nie narzeka na nudę. Jest przeciętną nastolatką, którą można zdefiniować piosenką Girsl just want to have fun.
Suzanne, która skrywa w sobie blizny przeszłości. Codzienność nie zawsze jest dla niej łatwa. Mimo to potrafi z uśmiechem rzucać się w wir przygód i poznawać nowych ludzi.
Z postaciami myślę, że utożsami się każdy z nas nawet w najmniejszym stopniu. Przez to, że były zwyczajne, ale jednocześnie też chciały posmakować innego, ciekawszego życia i miały problemy jak każdy z nas, powieść była bardziej ujmująca.
Problemy społeczne są często trudne do opisania, bo z jednej strony chcielibyśmy widzieć happy end i zmotywować innych do działania, ale z drugiej wiemy, że nie wszystko jest tak piękne i proste.
Tym bardziej gdy jest się dzieckiem lub dopiero nastolatkiem, które tak naprawdę ma ograniczone pole do działania ze względu np. na wiek i środki. Brawa więc dla autorki, która pięknie przedstawiła pomoc przyjaciołom w formie wsparcia mentalnego i obecności kogoś, kto wysłucha.
Dzięki historiom tych dziewczyn mamy łatwiejsze spojrzenie na to, jak ogromny wpływ mają pierwsze lata życia i wpojone nam wzorce zachowań na całe późniejsze funkcjonowanie w społeczeństwie, a także jak ciężko funkcjonować po bolesnych przeżyciach, nawet lata po tragedii.
Brak wątku miłosnego jest ogromnym plusem, ponieważ możemy skupiać się na bohaterkach i ich problemach, a nie czytać kolejną oklepaną historię. Serdecznie zapraszam do lektury!/Fokeuek
https://iiimponderabilia.blogspot.com/
-Myślę,że ludzie, którzy nie są smutni, czują się dzięki temu lepiej. Myślą sobie, że smucić się jest fajnie, bo dzięki temu zyskuje się dogłębne zrozumienie prawdziewgo życia i bólu czy co tam chcesz. Dlatego ludzie porównują łzy do deszczu. Ja pierdolę! Łzy to łzy. Bolą cię przez nie oczy i nie chcą przestać płynąć, kiedy już masz...
"Czarna samica kruka- Lot nad krawędzią świadomości" to książka, która na pewno zostanie zapamiętana pośrod wszystkich dzieł literackich z jakimi miałam styczność. Gdy autor zaproponował zapoznanie się z powyższym tytułem, zastanawiałam się, czego mogę się spodziewać.
Pierwsze skojarzenie z krukiem, to zło, wojna, śmierć i niepokój, który pewnie większość z nas odczuwa, gdy w szary, wietrzny dzień widzi nieopodal te czarne ptaszyska. Ich odgłosy przypominają o najgorszych horrorach jakie widzieliśmy i miejscach do których niekoniecznie chcemy wracać.
Zafascynowana tytułem postanowiłam dowiedzieć się więcej. Moja euforia trochę zmalała, gdy okazało się, że jest to kryminał, czyli gatunek, który jako jeden z niewielu (a może i nawet jako jedyny) nie przypadł mi do gustu nawet w najmniejszym stopniu. Postanowiłam jednak przeczytać pierwsze rozdziały, żeby nie skreślać powieści już na wstępie tylko dlatego, że jest również kryminałem. Nie popełniłam błędu, zabierając się za tę pozycję. Z trzeciego rozdziału zrobił się piętnasty i nawet nie wiem kiedy pochłonęłam całość. Co mnie urzekło?
Ciężko zacząć opisywać fabułę czegoś,co jest jedną wielką tajemnicą, której nie można zdradzić, aby nie zepsuć całości. Co mogę zdradzić? Głównym bohaterem jest policjant Osowski, który bada sprawę brutalnych morderstw. Trop naprowadza go wraz z drużyną na sierociniec prowadzony przez siostry zakonne i księdza. Jak wielki wpływ przeszłość ma na naszą psychikę i teraźniejszość?
Ogromnym plusem powieści jest tocząca się akcja non-stop i to z wielu perspektyw. Dialogi nie brzmią sztucznie,gdy odtwarzam je w głowie, a całość jest owiana tajemnicą, która zmusza do dalszego czytania.
Początkowym minusem, który bardziej bawił niż irytował przez pierwsze strony, to ogromna ilość epitetów. Później się do nich przyzwyczaiłam i w sumie nadały one charakteru tej mrocznej powieści.
Całość jest brutalna, osadzona w szarej rzeczywistości w której nie ma miejsca na happy end'y. To jest czas na zemstę, ktora przesiąka człowieka do kości i szepta co noc, aby nie zbaczać z kursu...
Moim zdaniem książki, które przekazują wiedzę na jakikolwiek temat, lub skłaniają do refleksji czy do zgłębiania nowych nam tematów są więcej warte niż spisana banalnie historia. Dlatego autor ma ode mnie plus ze względu na umieszczeniu wielu informacji między innymi z dziedziny grafologii, kryminalistyki, psychologii. To było naprawdę wciągające i zachęciło mnie do zbadania własnego pisma.
Pierwszy kryminał/horror o którym mogę napisać,że mi się spodobał. Nie wiem czy przełamie się do tego gatunku, jednak na pewno będę patrzyła przychylniejszym okiem na półki z kryminałami. Polecam/Fokeuek
"Czarna samica kruka- Lot nad krawędzią świadomości" to książka, która na pewno zostanie zapamiętana pośrod wszystkich dzieł literackich z jakimi miałam styczność. Gdy autor zaproponował zapoznanie się z powyższym tytułem, zastanawiałam się, czego mogę się spodziewać.
Pierwsze skojarzenie z krukiem, to zło, wojna, śmierć i niepokój, który pewnie większość z nas odczuwa,...
https://recenzjenawygodzie.blogspot.com/2018/01/tytu-zmierzch-autorstephenie-meyer.html
Przez lata w których Zmierzch stawał się coraz bardziej popularny, nigdy jakoś nie naszła mnie myśl, żeby go przeczytać, a tym bardziej obejrzeć. Nie miałam żadnego konkretnego powodu, aby go unikać. Biorąc pod uwagę, że ludzie oglądający popularniejsze serie dzieliły się na grupy byłam w tej, gdzie czekało się na list z Hogwartu i z zapartym tchem czekało się na rozwój wypadku, który jednocześnie znało się na pamięć. Ostatnio jednak postanowiłam dać szansę tej pozycji autorstwa Stephanie Meyer i tak oto po kilku dniach przybywam.
Nie ma raczej osoby, która nie zna choćby ogólnikowo historii Belli Swan i Edwarda Cullena, nawet jeśli nie miał żadnego kontaktu z tą serią, ale krótkie przypomnienie nie zaszkodzi.
Isabella przeprowadza się do ojca w Forks. Deszczowe i dość ponure miejsce nie napawa dziewczyny optymizmem. Wszystko się zmienia, gdy poznaje niesamowite rodzeństwo Cullenów, a szczególnie jednego chłopaka, który budzi w niej mieszane uczucia. Niedługo odkryje, że tajemnica jaką skrywają może okazać się dla Belli niebezpieczna.
Nie jest to literatura wysokich lotów. Całość jest przewidywalna. Love story, które leci stałym schematem jakim jest: główna bohaterka, która jest wyjątkowa i inna niż reszta podobnych jej ludzi, nieziemsko przystojny chłopak, który zakochuje się w naszej postaci, jedna próbuje wzbraniać się przed
tym uczuciem, druga postać kobieca lub męska, która wprowadza do książki trójkąt miłosny i happy end. Znane? A może wręcz coś, czego wszyscy się spodziewają?
Drugim minusem opowieści poza banalną fabułą jest poważne nadszarpnięcie wizerunku wampira.
Rok wydania Zmierzchu to rok 2005, a nawet jego końcówka, gdyż był to 5 października, więc historii o podobnej tematyce nie było wiele, a jeśli już to nasi krwiopijcy byli odpychający, okrutni, źli i budziły postrach. Nie znam historii kształtowania wizerunku naszych postaci, jednak bodajże na lata 90-e były takim przełomem, gdzie wampirowi został zmieniony wizerunek i zamiast budzić lęk, budzi respekt i jest obiektem westchnień wielu kobiet. Nie raz i nie dwa można było przeczytać opowieści o krwiopijcach, którzy byli uznawani za kogoś z arystokracji, czyli jak widać obraz wampira zmieniał się przez lata i jednocześnie odebrał nam w pewien sposób możliwość tworzenia historii mrożących krew w żyłach, a każda postać krwiożercy łączona jest już z love story.
Podsumowując: jeśli zależy Wam na relaksie i czymś, co nie wymaga od Waszego mózgu cięższej pracy, niż zazwyczaj, to książka idealna na taki wieczór. Na pewno jestem bardziej chętna na obejrzenie filmu i przeczytanie kolejnych części.
https://recenzjenawygodzie.blogspot.com/2018/01/tytu-zmierzch-autorstephenie-meyer.html
Przez lata w których Zmierzch stawał się coraz bardziej popularny, nigdy jakoś nie naszła mnie myśl, żeby go przeczytać, a tym bardziej obejrzeć. Nie miałam żadnego konkretnego powodu, aby go unikać. Biorąc pod uwagę, że ludzie oglądający popularniejsze serie dzieliły się na grupy byłam...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"Pomyślałem o tym, czym stają się różne rzeczy, kiedy już ich nie potrzebujemy, i co czeka na nas w przyszłości, kiedy już poradzimy sobie z naszymi osobistymi tragediami i udowodnimy, że ostatecznie można je przetrwać."
Po Początek wszystkiego sięgnęłam zupełnie przypadkowo, ponieważ kiedy szłam do biblioteki szkolnej, zamierzałam wybrać inną pozycję. Do przeczytania właśnie tej powieści nakłoniła mnie pani nauczycielka, która powiedziała, że zapoznanie się z nią będzie dla mnie wielką przyjemnością.
Po opisie znajdującym się na rewersie lektury pomyślałam, że będzie to kolejne romansidło, którego historia będzie się toczyć typowym schematem dla tego gatunku literackiego. Może trochę tak było, jednakże po głębszym wniknięciu i zatraceniu się w dzieje bohaterów stwierdziłam, iż nie jest to zwykła oklepana powiastka.
Ezra Faulkner to szkolna gwiazda sportu, która na pewno nie narzeka na brak popularności. Jednakże sielskie życie oraz kariera sportowa legła w gruzach, kiedy chłopak doświadczył poważnego wypadku. Powrót do szkoły nie sprawia mu radości, ponieważ wie, że nic nie będzie tak jak dawniej. Kiedy przypadkowo spotyka Cassidy Thorpe nie ma świadomości, że to ona zmieni jego życie.
Jak już wspomniałam, łatwo idzie się domyślić, że tą dwójkę coś połączy. Tylko, czy to chciała przekazać autorka? Czy miała na uwadze to, by odbiorca tak szybko zdał sobie sprawę co kryję się pod stronami utworu?
Książka jest napisana prostym językiem, który wywołuje u czytelnika mieszankę różnych uczuć. Osobiście lubię zapoznawać się z takimi lekturami, które pokazują jakie życie jest naprawdę. Przecież każdy dobrze wie, że nie ma się przez cały czas "łoża usłanego różami". Wiele razy doprowadzała do śmiechu, ale również do wyciszenia i zastanowienia się, o co tu tak naprawdę chodzi.
Polecam ją osobom, które myślą, że ich początek wszystkiego zaczął się już dawno. Nie zapominajcie kochani, że los nam płata różne figle, które raz będą coś wnosić, a raz zabierać. Ważne jest, by mimo wszystko nie poddawać się i dążyć do czegokolwiek, by później nie żałować, że nic się nie zrobiło. Gorąco zapraszam do jej przeczytania!
/Szalony Chomik
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"Pomyślałem o tym, czym stają się różne rzeczy, kiedy już ich nie potrzebujemy, i co czeka na nas w przyszłości, kiedy już poradzimy sobie z naszymi osobistymi tragediami i udowodnimy, że ostatecznie można je przetrwać."
Po Początek wszystkiego sięgnęłam zupełnie przypadkowo, ponieważ kiedy szłam do biblioteki szkolnej, zamierzałam...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"Imiona tracimy jako pierwsze, tuż po utracie oddechu i bicia serca. Trochę dłużej zostają nam wspomnienia."
Koralina i tajemnicze drzwi to dość nietypowa pozycja, która jest odradzana młodszym widzom, liczącym na miłe spędzenie czasu w sielankowym świecie. Mimo iż wyszła ona w 2009 r. to nadal budzi we mnie fascynację i czuję, że wielu rzeczy jeszcze nie odkryłam. Oglądałam to jakieś pięćdziesiąt razy i nadal nie jest mi mało.
Do czego jednak się odnosi tytuł? Otóż niedawno szukając jakichś głębszych teorii na temat świata Koraliny, znalazłam książkę, która zainspirowała do powstania tej animacji.
Nie wahając się długo zakupiłam ją i zaczęłam tę przygodę od drugiej strony. Tej oryginalnej.
Tak właśnie przedstawiam Wam moją osobistą opinię i jednocześnie porównanie książki i bajki.
Powieść Neila Gaimana opowiada o jedenastoletniej dziewczynce, która wraz z rodzicami wprowadza się do tajemniczego "Różowego pałacu". Rozczarowana jest zdziwaczałymi sąsiadami, brakiem zainteresowania ze strony ojca i matki oraz jakichkolwiek rozrywek. Aż tu nagle znajduje drzwi! Liczy na niesamowitą przygodę. Jej marzenia spełniają się, ale chyba nie w takiej formie w jakiej by chciała...
Ta część w sumie nie różni się wiele od ekranizacji aczkolwiek uważam, że Koralina w filmie, mimo iż ma jedenaście lat, jest dojrzała jak na swój wiek. Natomiast w książce dziewczynka jest przesadnie dziecinna, mam takie wrażenie.
Dalsza część obu produkcji jest kompletnie inna, a p przynajmniej chronologia tego, co się działo. Usunięto również niektóre mniej ważne wydarzenia.
Nie wiem czy to przez to, że jako pierwsze obejrzałam bajkę, ale uważam, że ekranizacja jest o wiele lepsza. Wszystko jest ciekawie ułożone i takie płynne. Tymczasem opowieść Neila Gaimana odbiera wiedźmie to okrucieństwo, które jest w niej tak niepokojące.
Pamiętacie może Waybi'ego? W pierwowzorze go nie znajdziecie. Nasza bohaterka nie dostaje więc od niego lalki, a historia jego babci jest wymyślona przez twórców filmowej adaptacji. To nie jedyne różnice. Jedna wizyta zamiast trzech i wypuszczenie dziewczynki dobrowolnie to kolejne rażące kontrasty. Rozłożenie tego w wersji ekranowej jest o niebo lepsze i wydłuża coś, co jest naprawdę ciekawe.
Jedną z irytujących rzeczy, które troszkę zepsuły radość, to wiele sytuacji, gdzie dziewczynka poprawiała innych, gdy źle wymawiali jej imię. Kiedy czyta się cały czas jeden wyraz, to może się już robić nudne.
-Nazywam się Koralina, nie Karolina, Koralina -poprawiła Koralina.
Podsumowując uważam, że film jest lepszy, a książkę można byłoby rozwinąć w taki sposób, żeby czytelnicy mogli odkrywać kolejne tajemnice obu światów.
Od czasu wyjścia na ekrany bajka nie schodzi u mnie z pierwszego miejsca uwielbianych pełnometrażowych produkcji, dlatego też dziękuję za trud włożony w pracę nad całością Koraliny na ekranach, a jeszcze większe podziękowania dla autora książki, bo bez niej nie byłoby tej cudownej i (sami przyznajcie) oryginalnej historii.
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"Imiona tracimy jako pierwsze, tuż po utracie oddechu i bicia serca. Trochę dłużej zostają nam wspomnienia."
Koralina i tajemnicze drzwi to dość nietypowa pozycja, która jest odradzana młodszym widzom, liczącym na miłe spędzenie czasu w sielankowym świecie. Mimo iż wyszła ona w 2009 r. to nadal budzi we mnie fascynację i czuję, że wielu...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Kto z nas nigdy nie oddawał się myślom oddalonym od nas samych o wiele kilometrów, a nawet światów? Nie marzył, gdy leżał, czekając aż sen otuli go tak, jak kołdra pod którą szukał ciepła? Podczas kąpieli czy słuchania muzyki? Jak wiele niespełnionych myśli przewinęło się przez nasze głowy?
Jakże było moje zdziwienie, gdy okazało się, że Medytacje o 6:38 to zbiór wierszy. Myślałam, że to przemyślenia złączone w jedno, a tutaj wszystko jest oddzielne, a jednak łączy je dusza, z której ta poezja pochodzi.
Teraz nadszedł okres skłębionych myśli, z którymi nie wiemy co robić. Najczęściej marzymy, a także bawimy się w poetów, którzy nadają kolory swojemu życiu, dlatego cieszę się, że w tym czasie mogłam oddać się zadumie nie tylko nad swoim jestestwem, ale też nad otaczającym światem. Człowiek może popaść w melancholię :)
Nigdy nie przepadałam za czytaniem wierszy, jednak większość z tych, które tu znalazłam bardzo mi się spodobała. Wydaję mi się, że to przez to, że każdy człowiek tak naprawdę dąży do tego samego, czyli do miłości, szczęścia, bezpieczeństwa czy bycia potrzebnym.
Oczywiście nie mamy tutaj tylko utworów poetyckich o charakterze uczuciowym, ale też sporo traktujących o otaczającej nas rzeczywistości i to niekoniecznie w pozytywnym wydźwięku. Mojego faworyta umieszczam poniżej.
WSPÓŁCZEŚNI
Otoczeni cyberprzestrzenią
Zapomnieliśmy kochać.
Głębokie spojrzenia w oczy
Zamieniliśmy na ekrany monitorów.
Nasze młodzieńcze marzenia
Zagubiły się na drogach sukcesu.
Pogoń za szczęściem
Zamieniliśmy na monety.
I tylko czasem,
Gdy nie możemy już złapać oddechu,
Ścielą się przed nami dzikie plaże
I gwiazdy.
I słyszymy czyjeś słowa,
Zagrzebane na dnie pamięci
Cieszę się, że coraz więcej ludzi podejmuje się dotykać problematyki jak to technologia odbiera nam człowieczeństwo, ponieważ więcej uczuć okazujemy do ekranom laptopów, niż do drugiemu człowiekowi. Coraz mniej rozmawiamy, bo wszyscy siedzimy z nosem w telefonach i izolujemy się, a warto przecież poczuć bliskość drugiej osoby, ciepło i troskę jaką nas ktoś otacza.
Język jest prosty, więc nie zniechęcają nas jakieś trudne metafory. Mamy wiele sytuacji, które odnoszą się do naszego życia, dlatego miło jest czytać o problemach, które są wszędzie. Tak, jakby się czuwało w oczekiwaniu na lepsze jutro z drugą osobą.
Żałuję tylko, że przeminęła już ta piękna polska złota jesień, ponieważ możliwość doświadczenia jakichś uczuć z wierszem jest o niebo lepsza i daje większą możliwość na odbiór emocji jak i sporządzenia własnych przemyśleń, niż suche czytanie.
Przez park jesienny idę, Zanurzam stopy w liściach I słucham ich protestu. [...]
Wdycham powiew wiatru,Który grał na nich,
Póki nie opadły.
Wtapiam się w szelest
Ich przemijania [...]
Polecam najgoręcej i zachęcam do przeczytania, ponieważ te wersy potrafią pochłonąć bez reszty. Wszystkie nasze myśli jednocześnie się porządkują i są chaotyczne i to się chyba nigdy nie zmieni. Najważniejsze to nie dać się zwariować przed nadejściem wiosny.
/Fokeuek
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Kto z nas nigdy nie oddawał się myślom oddalonym od nas samych o wiele kilometrów, a nawet światów? Nie marzył, gdy leżał, czekając aż sen otuli go tak, jak kołdra pod którą szukał ciepła? Podczas kąpieli czy słuchania muzyki? Jak wiele niespełnionych myśli przewinęło się przez nasze głowy?
Jakże było moje zdziwienie, gdy okazało się, że...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Można przepraszać za miłość? A wszystko to, co robi się z potrzeby serca lub choćby instynktu, który w swojej naturze też musi być boski, czy może być grzechem? [...] Może to żadna miłość, tylko uleganie własnym słabościom, pokusom, egoistyczne pragnienie posiadania. Posiadanie kogoś, jego uczuć, uwagi, a w końcu losu, ale też oddawanie siebie z potrzeby bycia w posiadaniu, jakby własna, odrębna tożsamość była czymś niepełnowartościowym, to też chyba nie miłość.
Nie wiem jak odnieść się do przedstawionej tu pozycji. Nawet nie wiem czy mi się książka spodobała. Budzi we mnie mieszane uczucia, których nie potrafię jednoznacznie określić.
Historia dwóch kobiet, które żyją w odległych od siebie czasach. Obie jednak łączy zamiłowanie do tych samych rzeczy, a także przebłyski ich wspólnego i zarazem oddzielnego życia. Jest to dla obu kobiet szokujące, gdyż jak Tekla żyjąca w początkach XX wieku widzieć może coś, czego wcześniej nie widziała, lub Maria widzieć coś, co miało miejsce ponad sto lat wcześniej?
Powieść jest prowadzona z kilku stron. Ze strony Tekli, Marii, a kilka razy nawet Mikołaja, czyli bohatera, który wprowadzi galimatias w historii jednej z kobiet, a może obu? Nie jesteśmy cały czas przy jednej postaci, ale krążymy bez przerwy, żeby nadążyć nad tym co dzieje się wszędzie. Czasami może to człowieka zmylić gdzie właśnie toczy się akcja.
Poprzedni wiek z perspektywy Tekli był dla mnie bardziej interesujący, gdyż był nieznany. Można było zobaczyć jak przez ponad sto lat zaszły zmiany nie tylko w rozwoju cywilizacji, ale też w relacjach między ludźmi. Coś, co kiedyś było nie do pomyślenia dzisiaj jest już powszechne i coraz bardziej akceptowalne.
Mimo wielu różnic, które mogą zadziwiać, a czasami irytować, to jednak chciałabym cofnąć się do dawnych czasów, gdzie było tak wiele pięknych nieskażonych technologią miejsc lub gdzie byli mężczyźni, którzy musieli starać się kobietę.
Oryginalne dzieło, które trudno mi ocenić, gdyż z jednej strony nie było tam wartkiej akcji, czy ciekawych bohaterów, a z drugiej strony jak urzeczona zostałam wciągnięta w świat pełen rodzinnych tajemnic, przewrotności losu i tych niesamowitych miejsc, których opisy były bogate nie tylko w to co można dostrzec, ale też poczuć.
Wiem, że ciężko byłoby mi przeczytać to po raz drugi, ponieważ była to opowieść niczym wolna podróż samochodem na prostej drodze.
Przez pierwsze kilkadziesiąt stron czekałam cierpliwie aż zacznie się jakiś zwrot akcji, jednak już zupełnie pod koniec zdałam sobie sprawę, że wszystkie tajemnice były tym magnesem, który nie chciał odciągnąć mnie od kolejnych stronic. Kiedy natomiast skończyłam całość, poczułam ogromny niedosyt. Tak wiele treści, których nie jest się pewnym, tak wiele niedokończonych historii o innych bohaterach. Nie ukrywam, że chciałabym dowiedzieć się co było dalej, jednak uważam, że gdyby druga część powstała, to zniszczyłaby magię Jaskółczego ziela. To coś jak słowo, które znasz, ale zapomniałeś i będzie tak długo Cię to dręczyło, aż dowiesz się czego szukałeś. Właśnie takie uczucie wiercenia w głowie odczuwam po przeczytaniu ostatnich kartek.
To chyba pierwsza książka, która wprowadziła zamęt na tyle, że nie wiedziałam jaką recenzję napisać. Z pewnością nie żałuję, a więc polecam! /zmieszany Fokeuek
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Można przepraszać za miłość? A wszystko to, co robi się z potrzeby serca lub choćby instynktu, który w swojej naturze też musi być boski, czy może być grzechem? [...] Może to żadna miłość, tylko uleganie własnym słabościom, pokusom, egoistyczne pragnienie posiadania. Posiadanie kogoś, jego uczuć, uwagi, a w końcu losu, ale też oddawanie...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"Na poddaszu ściągnęłam z siebie kurtkę i z wahaniem podeszłam do lustra. Wyrobiłam już w sobie nawyk, aby go unikać, bo nigdy nie potrafiło poprawić mi humoru, ale tym razem zacisnęłam pięści i zebrałam się na odwagę, aby naprawdę zobaczyć w nim swoje odbicie."
Kiedy trzymałam tę książkę w rękach, miałam co do niej mieszane uczucia. Po przeczytaniu tytułu myślałam, że okaże się marnym kryminałem, który będzie kręcił się w kółko jakichś długich i niekończących się zagadek.
Zanim zaczęłam zapoznawać się z treścią pozwoliłam sobie co nieco dowiedzieć się o autorce. Tak to może by mnie nie zainteresowało, ale imię pisarki wzbudziło moją ciekawość. Dowiedziałam się, że Gaja Kołodziej z wykształcenia jest psychologiem i rezultaty swoje pracy zdobywa na uczelniach zagranicznych. Przyznam, że jest to bardzo imponujące i pokazuje, że świat stoi dla nas otworem. "Złodziej stulecia" jest ósmym tworem naszej autorki i został wydany w listopadzie tegoż jeszcze roku.
Wiki to studentka robotyki, która swoją pasję może trochę wykorzystywać pracując u wujka w warsztacie samochodowym. Lubi uprawiać jogging oraz zapoznawać się z tajnikami walk takich jak taekwondo i krav maga. W sumie prowadzi zwykłe życie, jednakże wszystko ulegnie zmianie, kiedy zostaje zwerbowana jako praktykantka słynnego złodzieja. Jak mocno ta zmiana wpłynie na życie bohaterki?
Książka bardzo mi się spodobała z wielu względów. Mimo, że jej akcja działa się w Polsce, dała wiele razy odczuć jakby była wycięta z jakiegoś dobrego amerykańskiego filmu sensacyjnego. Powodował to głównie opis sytuacji, otoczenia, krajobrazów.
Miała wiele zabawnych momentów i śmiało mogę powiedzieć, że nie pamiętam przy jakiej książce się tak często śmiałam.
Warto również wspomnieć, że historia, która została przedstawiona również chwytała za serce. Można było wiele razy porównywać jak byśmy się zachowywali w skórze bohaterki. Czy postępowalibyśmy tak jak ona?
Fabuła nie toczyła się według określonego schematu i wartko przechodziła z jednego wątku w drugi. Spowodowało to, że nie czuło się utraty poczucia czasu.
Zachęcam serdecznie do zapoznania się z tą lekturą, ponieważ potrafi otworzyć oczy na pewne aspekty. Pozwolę zdradzić, że główną rolę odgrywa tu szukanie "własnego ja", co powoduje rozwój dalszych wydarzeń.
Uważam, że warto doceniać samego siebie i być pewnym tego, ile jesteśmy warci. Nie zawsze natrafiamy na ludzi, którzy nas będą w tym wspierać. Bardzo często spotykamy tych, którzy chcą to w nas zburzyć.
/Szalony Chomik
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"Na poddaszu ściągnęłam z siebie kurtkę i z wahaniem podeszłam do lustra. Wyrobiłam już w sobie nawyk, aby go unikać, bo nigdy nie potrafiło poprawić mi humoru, ale tym razem zacisnęłam pięści i zebrałam się na odwagę, aby naprawdę zobaczyć w nim swoje odbicie."
Kiedy trzymałam tę książkę w rękach, miałam co do niej mieszane uczucia. Po...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"– Bo ja... – zająknął się Jędrek. – żem chciał o rękę panienki prosić – wydusił z siebie, mnąc w dłoniach swój brązowy krawat.
[...]
– A to taki prezent przedślubny i jeszcze mom cztery świnie.
[...] – To tera jo – powiedział odważniej Staszek. – Jo tyż chcioł to samo, co i tyn. – Wskazał na Jędrka i podobnie jak on, również wręczył mi koszyk. "
Po książkę sięgnęłam całkiem przypadkiem. Tytuł i okładka utwierdzały mnie w przekonaniu, że będzie to historia z głębszymi przemyśleniami.
Dla wielu ludzi rozstanie jest ciężkim przeżyciem, a zwłaszcza zerwanie głębszych relacji jak np. utrata przyjaciela lub rozwód. Czasem pozorne uczucie okazać się może ucieczką od samotności lub po prostu przyzwyczajeniem, dlatego też po czasie człowiek jest silniejszy. Takie sytuacje dzieją się tysiącom ludzi na całym świecie. Jak jednak było z naszą bohaterką?
Po utracie męża i mieszkania niemająca dokąd się udać kobieta, wraca do swojego domu rodzinnego we wsi Ukojenie. Początkowo lekko zmieszana całą sytuacją zaczyna budować swoje życie od nowa.
Spodziewałam się po historii Kaśki czegoś zupełnie innego. Może dość słabej kobiety, która cały czas będzie próbowała ogarnąć życiowy galimatias? Tymczasem bohaterka bardzo energicznie przewróciła wieś do góry nogami, poznała masę ciekawych ludzi i przeżyła niesamowite i jednocześnie dość realistyczne przygody, które w takich małych miejscach się zdarzają.
Wiele razy śmiałam się do rozpuku przez los, który podkładał nogi postaciom, a zaraz potem pomagam im wstać i tak na okrągło. Bardzo ciężko mnie rozśmieszyć za pomocą książek. Zwykle wypada wszystko nienaturalnie, a komizm jest przesadzony. W Ukojeniu mogłam poczuć swojskość i przeczytać o tych wszystkich historiach, które są opowiadane na spotkaniach rodzinnych. Może dlatego, że dzięki temu skąd pochodzę, bardziej rozumiem mentalność ludzi z wiosek?
Obrazy prawdziwych osób wprowadzają pewnego rodzaju nostalgię do utworu. Czytamy o życiu ludzi, którzy żyją ze sobą od zawsze i znają siebie nawzajem, są otwarci, cieszą się z drobnych rzeczy, nie przejmują się tym, jak wyglądają i nawet mimo że czasem robią absurdalne rzeczy, które doprowadzają do jeszcze dziwniejszych sytuacji, to z większym zaangażowaniem walczą o własne szczęście.
W historii nie zabraknie wątków miłosnych, a także zakręconych przyjaciółek. Nie jest to może książka o wewnętrznym ukojeniu, ale wydarzenia dziejące się w wiosce pokazują, że los lubi płatać figle i jeszcze każdego w życiu coś czeka, nawet jeśli uważa inaczej.
Kontynuacją książki jest Droga do przebaczenia z którą mam nadzieję, że będę miała okazję się zapoznać i że nie straci tej energii z obecnej części.
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"– Bo ja... – zająknął się Jędrek. – żem chciał o rękę panienki prosić – wydusił z siebie, mnąc w dłoniach swój brązowy krawat.
[...]
– A to taki prezent przedślubny i jeszcze mom cztery świnie.
[...] – To tera jo – powiedział odważniej Staszek. – Jo tyż chcioł to samo, co i tyn. – Wskazał na Jędrka i podobnie jak on, również...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Dlaczego nic nie jest takie proste jak kiedyś, gdy byłam dzieckiem? Wówczas czarne to było czarne, białe było białe. Nagle pojawia się cała paleta barw i na dodatek mieszają się ze sobą. Wielu odcieni nie potrafię nawet nazwać, choć je widzę. Niektóre podobają mi się bardziej, inne mniej, ale nie potrafię dokonać wyboru. Gubię się w tym...
Pamiętnik kojarzy się z czymś bardzo osobistym. To miejsce, gdzie zapisujemy nasze tajemnice, problemy i żale, którymi nie chcemy dzielić się z nikim. Można powiedzieć, że jest to odzwierciedlenie nas samych, które ukrywamy przed światem. Książka o życiu Natalii z każdą stroną wciągała mnie coraz bardziej. Było warto!
Niewątpliwie wiek nastoletni to jednocześnie piękny, a z drugiej strony okropny okres pełen burzy hormonów. Ciężko przez niego przejść bez kłopotów czy jakichkolwiek wątpliwości. W tym czasie zaczynamy zawierać przyjaźnie, czuć motyle w brzuchu i doświadczać wielu rozczarowań jak i sukcesów.
Dziewczyna rozpoczęła gimnazjum. Od początku ma wiele wątpliwości dotyczących swojej przyszłości, a także nie jest pewna na kogo widok jej serce przyspiesza...
Pomimo moich wątpliwości co do wieku Natalii w odniesieniu do problemów z chłopakami, to zostały one rozwiane, ponieważ dojrzałość dziewczyny budzi do niej sympatię, przez co można już wybrać swojego męskiego faworyta. Niestety nie wybrałam żadnego i na pewno będę wyczekiwała ich dalszych postępowań. :)
Mimo że na początkowych kartach jest napisane, że nie jest to poradnik, to znalazłam w wielu słowach i sytuacjach sugestie, które myślę, że warto stosować w życiu codziennym. Biorąc pod uwagę, że wiele zachowań jest idealnie odwzorowanych z naszego życia, to myślę, że warto się zapoznać z tą pozycją. Nawet nie chodzi tutaj o porady, ale o pozytywne przesłanie. Nie mamy krzywdzić i odwzajemniać negatywnych uczuć. Mamy się jednoczyć. Nie jest to bezpośrednio powiedziane. Całość jest bardzo ciekawa i opisuje życie nastolatki, a jednak wszelkie moralności można wyczytać z opisu zachowań i przekazywania porad bliskich osób Natalii.
Książkę polecam przede wszystkim dziewczynom. Nawet jeśli nie lubicie czytać, to zapewniam, że na jesienne i zimowe dni, które się do nas zbliżają, będzie idealna. Dostała w końcu nagrody, a m.in od internautów. Bo kto rozumie nastolatkę lepiej niż inna nastolatka?
/Fokeuek
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Dlaczego nic nie jest takie proste jak kiedyś, gdy byłam dzieckiem? Wówczas czarne to było czarne, białe było białe. Nagle pojawia się cała paleta barw i na dodatek mieszają się ze sobą. Wielu odcieni nie potrafię nawet nazwać, choć je widzę. Niektóre podobają mi się bardziej, inne mniej, ale nie potrafię dokonać wyboru. Gubię się w...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Jeśli wygadasz sekret, to on wróci i trzeba będzie ponieść tego konsekwencje.
Jako osoba interesująca się kulturą azjatycką bardzo chętnie wzięłam do ręki egzemplarz książki koreańskiej autorki. Jest to chyba pierwszy raz, gdy spotykam prozę pisarza z Dalekiego Wschodu. Pozytywnie nastawiona ze względu odznaczeń literackich i wielu pochlebnych opinii, zaczęłam czytać.
Głównym bohaterem jest mężczyzna. Zostaje wyznaczony do wyjazdu i przeszkolenia w obcym kraju. Bez znajomości języka i innych ludzi wyrusza ku - jak mu się wydaje - wielkiej przygodzie.
Zostaje przetransportowany nie wiadomo gdzie, samotny.
Na początku gubiłam się w historii. Nie byłam pewna miejsca, ani nie miałam żadnych odczuć wobec głównego bohatera, który był nijaki i nie dawał czegoś osobistego, co mają inne książki, przez co możemy wczuć się "w niego", kibicować mu, czy zwyczajnie go nie lubić.
Po kilkunastu stronach zrozumiałam, że nie jest to typowa proza. Całość nie posiada konkretniejszego punktu zaczepienia niż fakt, że jest teraz i było kiedyś. Czytelnik do końca nie wie, gdzie się znajduje, ani jakimi prawami rządzi się otaczający książkowego bohatera harmider. Słowem - oryginalna pozycja bez typowego schematu.
Świat przedstawiony jest jednocześnie znany i obcy. Mamy tutaj mężczyznę, który dostał szansę wykazania się. Ciesząc się z losu na loterii został wyrzutkiem pośród kolegów z pracy.
Pierwsze co przyszło mi na myśl to Japonia, bo powszechnie jest uznawane, że ludzie tam są pracoholikami i często nie mają czasu na inne rzeczy. Reakcje społeczeństwa są raczej typowe dzisiaj i pewnie kiedyś też były. Każdy przecież chce godnie żyć i mimo iż wielu z nas się nie przyznaje, to jednak zawsze chcielibyśmy mieć więcej, niż na przykład współpracownik. To jest ta część znana, a ta obca, to miejsce do którego bohater wyruszył kojarzy się z bliżej nieokreśloną przyszłością... Choroby, smród, góry śmieci na ulicach, kombinezony ochronne, przestępczość i wyludnienie. Walka o przetrwanie. Bardzo łatwo było to sobie wyobrazić. Może, dlatego że jest wiele programów, które ukazują nam różne miejsca i niedaleką przyszłość, jeśli nie zadbamy o Matkę Ziemię.
Spojrzenie oczami Azjaty na różne sprawy może wydawać się banalne, jako coś niezbyt interesującego, jednak wiele razy dziwimy się widząc co robią na sąsiednim kontynencie. Patrząc na świat oczami bohatera możemy nabrać inny pogląd na niektóre sprawy.
Sens napisania tej książki każdy powinien zinterpretować na swój sposób. Czy to może zwykła historia, a może ma drugie dno? Okładka daje do myślenia, jednak wiele może się okazać podczas zapoznania z lekturą. :)
Zachęcam do czytania chociażby dlatego, że pochodzi z miejsca innego, niż Anglia czy Stany Zjednoczone. Jest to powiew świeżości na półki książkowe. :) Pozdrawiam.
/Foeuek
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Jeśli wygadasz sekret, to on wróci i trzeba będzie ponieść tego konsekwencje.
Jako osoba interesująca się kulturą azjatycką bardzo chętnie wzięłam do ręki egzemplarz książki koreańskiej autorki. Jest to chyba pierwszy raz, gdy spotykam prozę pisarza z Dalekiego Wschodu. Pozytywnie nastawiona ze względu odznaczeń literackich i wielu...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
- Colton, pamiętasz szpital?- zapytała Sonja
- Tak, pamiętam. To tam śpiewały mi anioły.
Zanim dowiedziałam się o książce obejrzałam film, który został pokazany mi na lekcji religii. Spodobała mi się jego fabuła, tym bardziej, że był on oparty na faktach. Wiadomo jak to bywa z adaptacjami powieści na ekranie. Czasami coś może być przerysowane, przekoloryzowane. Dlatego postanowiłam zapoznać się z oryginalną wersją Niebo istnieje naprawdę.
Państwo Burpo to prosta chrześcijańska rodzina. Mimo że życie płatało im "figle", potrafili czerpać z niego jak najwięcej. Wszystko znowu wywraca się do góry nogami, gdy niespełna czteroletni Colton - syn Sonji i Todd'a - wyjawia, że podczas operacji wyszedł ze swojego ciała i znalazł się w... NIEBIE. Przed rodzicami stoi nie lada wyzwanie, by dowiedzieć się jak najwięcej szczegółów z tej "przygody" i dowieść czy przypadkiem nie jest to wytwór dziecięcej wyobraźni.
Jak już pisałam książka jest na podstawie prawdziwych wydarzeń. Autorem jest ojciec chłopca, który pragnął spisać niezwykłą historię swego małego synka. Zrealizował ten cel przy pomocy znanej autorki bestsellerów Lynn Vincent, która już kilkakrotnie miała okazję współpracować nad pisaniem powieści.
Utwór wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Nie nudziłam się przy jego czytaniu. Mimo tego, że nie jest to obszerna lektura, było zawarte w niej wiele informacji, co wpływało na szybkie pochłanianie stron. Uczucia towarzyszące w tamtych wydarzeniach były pięknie odzwierciedlone. Pozwalało to na wczucie się w rolę bohaterów.
Polecam tą książkę osobom, które mają problem z wiarą. Tu nawet nie chodzi o wiarę w Boga, ale nawet w wiarę w drugiego człowieka. Czasem wydaję się nam, że gdy ktoś nie jest w dojrzałym wieku, to nie ma nic istotnego do powiedzenia. Uważam, że bez względu na wiek należy słuchać innych, gdyż pokazuje to jakimi ideami się kieruje i jakie ma stanowisko na dany temat. Często osobom starszym wydaje się, że nie należy słuchać tego co mówią dzieci, ponieważ "Co oni mogą wiedzieć?". Są to głupie stereotypy, które chyba powoli się żegnają. Nie zapominajmy, że maluchy, które potrafią już mówić, są bardziej szczere od niejednego "seniora". Może nie zawsze w pozytywnym znaczeniu, ale ich niewinność wynagradza wszystko. One nie muszą się zastanawiać nad doborem słów, by coś przekazać i żeby wszystko brzmiało jak należy.
Jest to świetna książka, która łamie słynne powiedzenie "dzieci i ryby głosu nie mają"
/Szalony Chomik
recenzjenawygodzie.blogspot.com
- Colton, pamiętasz szpital?- zapytała Sonja
- Tak, pamiętam. To tam śpiewały mi anioły.
Zanim dowiedziałam się o książce obejrzałam film, który został pokazany mi na lekcji religii. Spodobała mi się jego fabuła, tym bardziej, że był on oparty na faktach. Wiadomo jak to bywa z adaptacjami powieści na ekranie. Czasami coś może być...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"Piękna jak kwiat. Silna jak chwast."
Dostałam tę książkę na urodziny w zeszłym roku. Zapewne wielu z Was ma tak, że dostając książkę - której wcale się nie pragnęło - odstawia ją na półkę. Stoi tam do momentu, w którym apogeum znudzenia nie osiąga szczytu. Wtedy nagle wpada w nasze ręce. Nie jestem w tej kwestii wyjątkiem. Czytając Narodziny odwagi już po pierwszych stronach wprost nie mogłam się oderwać.
Miejsce w jakim żyje nasz bohater jest odłączone od reszty cywilizacji. Ludzie przebywają tam albo od urodzenia, albo przybywają z zewnątrz, aby móc zacząć żyć od nowa oddając się modlitwie ku bogom. Bez technologii i innych przedmiotów codziennego użytku. Nad całą społecznością czuwa Hector. Jednym z członków społeczności jest Calder, który zakochuje się w przyszłej żonie naszego guru.
Na początku myślałam, że może autorka przeniosła nas do epoki, gdzie faktycznie się tak żyło. Jednak, kiedy padło słowo "Coca-Cola", zdałam sobie sprawę, że to czasy teraźniejsze, a ludzie żyją w izolacji. Po zachowaniach mieszkańców i tego "przywódcy", pierwsze co wpadło mi na myśl, to sekta. Społeczność, która ma przeprane mózgi, nie zdaje sobie sprawy dokąd to wszystko zmierza.
Mamy oczywiście naszego bohatera, który zaczyna się wyłamywać i myśleć samodzielnie. Zaczyna łamać reguły, a największą z nich jest zakazana miłość do młodej dziewczyny, która obiecana jest przywódcy.
Mogłabym powiedzieć, że książka jest oryginalna, ale akcji umieszczonej w sektach było wiele. Różnicą pomiędzy innymi jest to, że ludzie nie są za bardzo świadomi tego, co dzieje się na zewnątrz, a przynajmniej ich większa część.
Wątek miłosny dość przewidywalny, aczkolwiek ciekawie opisany. Kilka razy zdarzyło mi się parsknąć śmiechem ze względu na dobór słów, które nie wiem czy miały takie znaczenie w oryginale, czy może po prostu tłumacze chcieli urozmaicić język. Było to w pewnym sensie zabawne, ale z drugiej strony trochę psuło wczuwanie się w sytuację.
Główne postacie polubiłam, jednak się z nimi nie utożsamiałam. Poboczne osoby i ich zachowana były irytujące. Przez taka różnorodność, która brała się z poziomu przepranego mózgu, cały czas następował zwrot akcji. Bardzo często nie wiedziałam jak zakończy coś się zakończy, a to sprawiło, że z większym zaciekawieniem śledziłam wątki poboczne.
Okładka nasuwała mi myśl, że jest to jakiś słaby harleqin, ale nie ma tu tylko miłostek.
Przynależność do sekt jest częstym problemem ludzi, którzy do nich trafiają, a często i gęsto bezwiednie.
Do tego można odszukać odwagi. Odwagi do życia według własnych zasad, chęci poznawania wszystkiego, możliwość wyrażania swych uczuć i bezpieczeństwa. To wszystko czego człowiek chce, a tu tego brakowało. Niektórzy chcieli o to zawalczyć, bo wiedzieli, że człowiek jest stworzony do szczęścia.
Jest druga część i nie mogę się jej doczekać. Mam nadzieję, że okaże się równie dobra jak pierwsza.
Tymczasem zapraszam do zapoznania się z tą pozycją. Chętnie dowiem się co Was napędza do działania tak, a nie inaczej. Co daje Wam odwagę? :)/Fokeuek
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"Piękna jak kwiat. Silna jak chwast."
Dostałam tę książkę na urodziny w zeszłym roku. Zapewne wielu z Was ma tak, że dostając książkę - której wcale się nie pragnęło - odstawia ją na półkę. Stoi tam do momentu, w którym apogeum znudzenia nie osiąga szczytu. Wtedy nagle wpada w nasze ręce. Nie jestem w tej kwestii wyjątkiem. Czytając...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Odłamki przynoszą szczęście, ale tylko archeologom.
Moja pierwsza próba przełamania się do czytania kryminałów zakończyła się średnio. W miarę spodobała mi się Królowa zbrodni aczkolwiek nie było to ani wielkie wow. Nadal nie mam zamiaru zacząć czytać tego gatunku bez potrzeby.
Agatha Christie zaginęła na dziesięć dni. Do dziś nie wiadomo co działo się z nią przez ten czas. Nawet w swojej autobiografii zupełnie pominęła ten fragment. W ciągu kilkudziesięciu lat pojawiło się wiele teorii. Andrew Wilson łączy prawdziwe fakty z wyobraźnią i tworzy niesamowitą historię w którą uwikłana jest nasza pisarka.
Kobieta, która traci rodzica, a także w pewnym stopniu męża, może być zdolna do ryzykownych czynów. Ogarnięta jest cierpieniem i brakiem siły, ale wie, że ma dla kogo walczyć. Ten spokój próbuje zburzyć szalony lekarz, który, aby dopiąć swego, jest w stanie posunąć się bardzo daleko. Jak odnajdzie się w sytuacji Agatha?
Przedstawione z perspektywy kilku osób działania, które miały miejsce przez te kilkanaście dni było ciekawsze, niż obserwowanie cały czas jednej postaci. Dodawało nam to wiele informacji, co działo się w danym czasie. Na końcu wszystkie elementy łączą się w jeną spójną całość.
Braku realizmu i sztuczności relacji nie odczułam, przez co książka była bardziej wiarygodna. Czytało się ją lekko. Nie mogłam wczuć się w bohaterkę, co jakoś nie związało mnie z nią.
Książka szczędziła opisów. Jednakże potrafiłam wyobrazić sobie te stroje, w jakie były ubrane postacie, wygląd pomieszczeń oraz miejsc, jak i również zachowania i emocje postaci. Właśnie wtedy nachodziła mnie myśl, że czas znaleźć powieści, których akcja dzieje się dawno temu.
Jeśli chodzi o wątki poboczne, to mimo że były one ciekawe, to jednak mam mieszane uczucia, co do nich. Z jednej strony nie ma takiego słodzenia i sztucznych happy end'ów, a z drugiej strony kobiety uwielbiają dobre zakończenia. Ubolewam nad niespełnioną miłością i nad tym, jak bardzo można kogoś skrzywdzić.
Nigdy nie czytałam żadnego dzieła Agathy Christie. Nie wiem czy brało się to z faktu zachwalania książek, co mnie odpycha w pewien sposób, czy może po prostu na fakt, że są to kryminały. Obowiązkowa lektura jest to na pewno dla fanów twórczości tej kobiety. Zachęcam do zapoznania.
Książka uzyskała prawa do ekranizacji, więc może się skuszę i obejrzę./Fokeuek
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Odłamki przynoszą szczęście, ale tylko archeologom.
Moja pierwsza próba przełamania się do czytania kryminałów zakończyła się średnio. W miarę spodobała mi się Królowa zbrodni aczkolwiek nie było to ani wielkie wow. Nadal nie mam zamiaru zacząć czytać tego gatunku bez potrzeby.
Agatha Christie zaginęła na dziesięć dni. Do dziś nie wiadomo...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Tak zwykle jednak bywa z tymi, którzy nadużyli zaufania. Kontroluje się ich potem nawet wtedy, gdy mówią prawdę.
W szkole podstawowej nie miałam okazji przerobić jej jako lektury, jednak posiadam jeden egzemplarz w prywatnej biblioteczce. Książka stała na półce długi czas i wołała o uwagę. Niedawno doczekała się uwagi i mam nadzieję, że Was też zachęci do sięgnięcia po nią.
Chłopcy z Placu Broni to dzieło węgierskiego autora z 1906 roku. W Polsce ukazało się tłumaczenie Janiny Mortjkowicz w 1913 roku. Czytam nowszą wersję i bardziej wiarygodne tłumaczenie Tadeusza Olszańskiego. Oryginalny tytuł brzmiał: A Pál utcai fiúk (Chłopcy z ulicy Pawła).
Bohaterami powieści są chłopcy mający własną paczkę, która niczym w prawdziwym wojsku ma stopnie, zadania, zasady, a nawet flagę. Ich małym miejscem na świecie jest Plac Broni. Wrogie ugrupowanie Czerwonych Koszul chce jednak odebrać im małą Ojczyznę. Przywódca Boka wie, że wraz z resztą chłopców, będą musieli stanąć do walki.
Czymże jest przyjaźń, honor i ojczyzna? Czym jest wierność, męstwo i odwaga? Czym jest prawdziwy patriotyzm?
Niepozorna historia o dzieciach, które walczą o miejsce do zabawy i traktują je jak swoje "państwo".
Pomimo tak młodego wieku, gotowi są cierpieć za Ojczyznę, płakać, a także walczyć. Miłość chłopców do tego miejsca porusza do szpiku kości.
Wierność względem przyjaciół i swojego "kraju", a także bezpieczeństwa obu wymaga wiele męstwa. Chłopcy zdawali sobie z tego sprawę, ale nie poddawali się i walczyli o wszystko do końca. Mam wrażenie, że bohaterowie poważniej traktowali swój skrawek ziemi, niż niektórzy dzisiaj swoje państwo, a wręcz jestem o tym przekonana.
Rozmaite postacie, a każda inna. W pewien sposób przedstawiają każdego z nas. Czasami tchórzymy, nie jesteśmy lojalni, wątpimy, a czasem pełni determinacji chcemy walczyć o swoje, kochać i żyć, a jedyne co może nas pokonać i zdusić chęć do walki, to śmierć.
Nie wczułam się w bohaterów, jednak poczułam ich ogromną potęgę wyobraźni. Choć bańka iluzji czasami pęka, to nikt nie odbierze nam tego, co mamy w sercu. I myślę, że jest to piękne przesłanie w prostej formie.
Lepszą rzeczą jest umrzeć, niż patrzeć jak tracimy coś, co tak kochamy?
Słyszałam kiedyś, że patrioci są romantykami, którzy walczą o idee i kochają to, co dostali rodząc się w danym miejscu. Nieważne gdzie by się urodzili i nieważne jak źle by tam było. Największą odwagą jest walka mimo beznadziei, a więc bądźmy tacy. Bądźmy romantykami, którzy walczą i kochają.
/Fokeuek
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Tak zwykle jednak bywa z tymi, którzy nadużyli zaufania. Kontroluje się ich potem nawet wtedy, gdy mówią prawdę.
W szkole podstawowej nie miałam okazji przerobić jej jako lektury, jednak posiadam jeden egzemplarz w prywatnej biblioteczce. Książka stała na półce długi czas i wołała o uwagę. Niedawno doczekała się uwagi i mam nadzieję, że Was...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Niektóre uparciuchy, nie zważając na wszystko, decydują się pomóc tej nieznajomej osobie wydostać się na powierzchnię, są to zwykle ludzie opętani miłością i nadzieją.
Narkotyki to jedne z najbardziej uzależniających substancji. Ciekawi mnie to, jak ludzie zaczynają wpadać w swoje nałogi. Co jest tego powodem, z czym muszą się borykać? Dlatego postanowiłam przeczytać tę książkę. Kiedyś miałam okazję zapoznać się z utworem My, dzieci z dworca ZOO, który bardzo mnie poruszył i zmusił do refleksji. Chciałam zobaczyć, czy ta książka będzie równie dobra jak biografia Christiane Vera Felscherinow.
Jacek to młody chłopak, który nie powinien narzekać na swoje życie. Rodzice, których większość czasu nie ma w domu, dają mu luz i pieniądze. Jak długo potrwa taka sielanka? Czy bohaterowie przejrzą na oczy po tragedii, która ich spotka?
Historia przedstawiona w tak krótki sposób była świetna. Kiedy się zapoznawało z treścią, czuło się jakby to działo się tuż obok. Jednakże, wielkim jej minusem jest to, że często nie wiadomo, kto jest narratorem. Powoduje to mętlik w głowie, przez co czytanie przedłuża się.
Myślę jednak, że warto sięgnąć po tę pozycję i zobaczyć, jakich relacji należy unikać. Jak należałoby postępować, kiedy zauważymy, że ktoś ma problemy. Pokazuje, że rozmowa jest potrzebna i nie należy trzymać się od tego z daleka. Czasem może być trudno wypowiedzieć jakieś słowa, lecz nie powinno się ich ukrywać. Może zapobiec to wielu nieszczęściom, które los ma przygotowane w zanadrzu.
Co uważam o braniu narkotyków? Z jednej strony każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny. Podąża według tego, co mu się podoba, co uważa za słuszne. Tylko jak wiadomo jesteśmy istotami, które nie są nieomylne. Możemy zabłądzić, pogubić się, gdyż problemy codzienności sprawią, że będziemy potrzebować jakiegoś odstresowania. Niestety bywa tak, że takim ukojeniem są właśnie środki odurzające, bądź alkohol. Owszem, taka osoba sama wpada w nałóg, oczywiście mówiąc, że nie ma problemu. Myślę, że wtedy należy pomóc takiemu człowiekowi. Oskarżanie nic nie da, ale silna wola i chęć bycia oparciem może zdziałać cuda. Warto wierzyć i myśleć z optymizmem o tym, co będzie dalej.
Pozdrawiam cieplutko.
/Szalony Chomik.
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Niektóre uparciuchy, nie zważając na wszystko, decydują się pomóc tej nieznajomej osobie wydostać się na powierzchnię, są to zwykle ludzie opętani miłością i nadzieją.
Narkotyki to jedne z najbardziej uzależniających substancji. Ciekawi mnie to, jak ludzie zaczynają wpadać w swoje nałogi. Co jest tego powodem, z czym muszą się borykać?...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"Strzelał do człowieka bez powodu, zmieniał zdanie bez powodu. Zabijał nawet dzieci. Jakże on nienawidził żydowskich kobiet i dzieci, a zwłaszcza <<brudnych żydowskich dzieci>>. Ojciec mawiał, że Josef Grzimek wolał martwe dziecko od brudnego. Taki był nasz pogromca zwyciężonych"
Jak może pamiętają nasi dziadkowie i krewni czasy II wojny światowej były dla wielu z nich niczym walka o przetrwanie. Nie był to okres splamienia krwią tak wielu ludzi tylko u nas, jednak chciałabym skupić się dzisiaj właśnie na części Polskiej historii. Na książkę trafiłam krótko po obejrzeniu zwiastuna i postanowiłam ją kupić. Wtedy nie mogłam obejrzeć tego w kinie ze względu na ograniczenia wiekowe, jednak mając wszystko w postaci pisemnej wiedziałam, że jedynie na tym zyskam. Stała kilka dobrych lat na półce i wreszcie doczekała się uwagi.
Wydarzenia zaczynają się w Lwowie gdzie poznajemy szczęśliwe życie naszych bohaterów aż do
roku 1939, kiedy to wybucha wojna. Ośmioletnia Krysia Chiger wraz z rodziną żyją nie wiedząc, co czeka na nich jutro i dbają o to, żeby wszyscy mogli być bezpieczni. Ich dni pełne są strachu, bólu, ucieczek i przede wszystkim trwania. Utrzymywania własnego jestestwa i czekanie aż koszmar się skończy.
To tylko mały zarys. Nie mam słów, żeby opisać taki ogrom wydarzeń, postaci i miejsc w kilku krótkich zdaniach.
Pierwszy raz spotykam się z historią opowiedzianą... inaczej. Nie podręcznikowo. Nie nudno i nie sucho. Tutaj mamy przedstawionych ludzi z krwi i kości, którzy nie robią za statystyki w podręczniku. Kochają, cierpią, walczą i umierają. Prawdziwe emocje buchają z kart tej powieści. Nie mogę powiedzieć, że od początku mnie urzekła, ponieważ wiele emocji przyszło wtedy, kiedy nadeszła wojna, a wraz z nią strach, że niedługo nie będzie czuło się nic. Ludzi poznajemy osobiście i patrzymy na ich losy. Widzimy co działo się naprawdę, kiedy człowiek zmieniał się w bestię, a czasami nawet gdy potwór otwierał serce na krzywdę ludzką.
Historia o życiu w gettcie i o tym jak Żydzi byli traktowani przez nazistowskie Niemcy.
Przede wszystkim należy sobie powiedzieć jedno. Nie była to wojna polityków, nie była to wojna królów. Była to nasza walka, nasza ojczyzna, nasza krew i dzisiaj chodzimy po splamionej krwią ziemi, ale za to nadal naszej ziemi-Polski.
Przede wszystkim jest to wojna, jednak kluczowa jest tu miłość. Wojny bez miłości nie da się wygrać, czyż nie?
Po raz kolejny jest tu też pokazany spryt Polaków, który wiele razy był wspominany podczas omawiania działań naszych rodaków. Tylko czy wykorzystaliśmy nasz spryt aby czuć się bezpiecznie, czy może aby czuć się bezpiecznie uruchomił się w Polakach instynkt, który kazał przetrwać? Duża część książki dzieje się pod ziemią- w kanałach, jednak co tam się działo musicie dowiedzieć się sami.
Zachęcam z całą stanowczością do sięgnięcia po Dziewczynkę w zielonym sweterku. W ciemności.
CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM! :) /Fokeuek
recenzjenawygodzie.blogspot.com
"Strzelał do człowieka bez powodu, zmieniał zdanie bez powodu. Zabijał nawet dzieci. Jakże on nienawidził żydowskich kobiet i dzieci, a zwłaszcza <<brudnych żydowskich dzieci>>. Ojciec mawiał, że Josef Grzimek wolał martwe dziecko od brudnego. Taki był nasz pogromca zwyciężonych"
Jak może pamiętają nasi dziadkowie i krewni czasy II wojny...
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Życie jest jak surfing: w jednej chwili wskakujemy na pędzącą falę i, unosząc się na niej, mamy wrażenie, że cały świat leży u naszych stóp.
Wybierając tę pozycję kierowałam się głównie tytułem. Chciałam zrozumieć, co autor miał na myśli wybierając taką nazwę.
Rafałowi już los nie sprzyjał, kiedy przyszedł na świat. Zaatakował go gronkowiec złocisty, który narobił spustoszenia w organizmie. Udało się go pokonać, lecz bakteria zostawiła po sobie ślad, mianowicie dosyć mocne skrzywienie kręgosłupa. Co będzie czekało na kolejnych etapach życia naszego bohatera?
Lektura spodobała mi się z dwóch powodów. Pierwszym jest to, że opisana w książce historia opiera się na faktach. Lubię, jeśli dzieło literackie jest oparte na prawdziwych wydarzeniach. Pozwala mi to zagłębić się bardziej w treść i spojrzeć na nią z innej perspektywy.
Drugim czynnikiem budzącym sympatię jest postawa głównego bohatera. Jego światopogląd na dane sprawy dawał wiele razy do myślenia. Otworzył oczy na pewne aspekty, które na pozór wydawałyby się łatwym kawałkiem chleba do zgryzienia.
Jest to krótka powieść napisana łatwym językiem, co pozwoliło na to, że czytało się ją lekko i ze smakiem. Co jakiś czas pojawiała się fotografia, która również umilała zaznajomienie się z utworem.
Polecam przeczytać tę książkę osobom, którym brak motywacji do czegokolwiek. A dlaczego? Uważam, że historia skłoni do wielu refleksji. Czytelnik będzie mógł spojrzeć na świat ze swojej strony, a także ze strony bohatera. Porównać własne możliwości, by zrozumieć kto może łatwiej osiągnąć cel. Zdać sobie sprawę, że los wiele razy jest niesprawiedliwy, ale nie można na to patrzeć i mieć pretensje do całego świata, ponieważ nie tędy droga. Należy gonić za obranymi przez siebie celami, ponieważ jeśli nie spróbujemy, to nie dowiemy się jakie będą efekty. Nie wolno się poddawać w żadnej sytuacji, ponieważ z każdej jest jakieś wyjście, które raz odnajdziemy szybciej, a inne wolniej.
Gorąco zachęcam. Pozdrawiam!
/Szalony Chomik
recenzjenawygodzie.blogspot.com
Życie jest jak surfing: w jednej chwili wskakujemy na pędzącą falę i, unosząc się na niej, mamy wrażenie, że cały świat leży u naszych stóp.
Wybierając tę pozycję kierowałam się głównie tytułem. Chciałam zrozumieć, co autor miał na myśli wybierając taką nazwę.
Rafałowi już los nie sprzyjał, kiedy przyszedł na świat. Zaatakował go gronkowiec...
https://iiimponderabilia.blogspot.com
Podczas internetowych książkowych zakupów natrafiłam na ten oto tytuł Chłopak, który wiedział o mnie wszystko. Po opisie pomyślałam-zapowiada się ciekawie. Zostawiłam ją na sam koniec,bo czułam, że będzie BUM. Było. Rozczarowujące i to na całej linii.
Główną bohaterką jest Riley, czyli siedemnastolatka, która przenosi się do szkoły w połowie trzeciej klasy. Nie musi długo obawiać się 'bycia nową', bo do tejże placówki chodzi jej najlepszy przyjaciel Clay- gwiazda futbolu i szkolne ciacho.
Wszystko zaczyna się komplikować, gdy dziewczyna zdaje sobie sprawę, że jest zakochana w Clay'u, ale uważa, że on nic do niej nie czuje jak również nie chce niszczyć ich relacji. Do tego na horyzoncie pojawia się Blake, czyli absolwent szkoły i bożyszcze nastolatek. W dodatku jest zainteresowany naszą bohaterką, co nie podoba się przyjacielowi.
Chciałabym najpierw skupić się na wadach (licząc, że w tym czasie znajdę jakieś plusy, dzięki którym udowodnię, że powieść zasłużyła na łaskawe 2/10).
Pierwsze co razi w oczy podczas czytania tej powieści, to nijakość postaci. Mamy tu wiele bohaterów i zrozumiałabym, gdyby autorka nie nadała barw postaciom pobocznym, ale głównych nie da się wybaczyć. Riley jest nijaka. W książce nie ma nic o niej, jako o człowieku.. Nie wiem kompletnie co ona lubi (poza czytaniem książek), o czym myśli (poza płytkimi i żenującymi opisami walorów fizycznych swojego przyjaciela). Dziewczyna nie ma własnych zainteresowań, nie podejmuje się głębszym rozważaniom. Bardzo ciężko się z nią zżyć, a nawet polubić. Przez większą część książki była po prostu irytująca (Clay był niewiele lepszy).
Częstotliwość wydarzeń i nadużywanie, czyli akcja dziejąca się bez przerwy. Riley jest ze swoim przyjacielem non stop. Nawet jeżeli rozdzielą się na jeden akapit, to w następnym już są razem (w obawie jakby czytelnicy się zestresowali, czy to już koniec ich relacji). Opisy są ubogie, bo większą część zajmują dialogi, które są mało interesujące. Nie ma miejsca na myśli bohaterów, przez co nie mamy wglądu w ich dusze kompletnie. Nadużycia, czyli wielokrotnie powtarzanie 'przesłodkich' słów takich jak np. Kocham Cię sprawiają, że cała ich magia gdzieś zanika.
Fizyczność i dziecinność bohaterów, czyli przerażający fakt, że główna bohaterka będąc w związku bez przerwy zachwyca się fizycznością Clay'a Prestona. Jej głębsze przemyślenia mają rozmiar odbytu Prestona, którym się tak zachwyca. Gdy związek wchodzi na dalsze etapy pt. seks (czekali na to aż tydzień od zostania parą, dacie wiarę ile musieli czekać?) nie obyło się bez ich miłosnych ekscesów w każdym rozdziale, albo przynajmniej publicznego okazywania swojego pożądania. Tak, dokładnie. Bohaterka ma siedemnaście lat.
Kończąc już całą tę kpinę nie będę skupiała się na innych wadach i napiszę jedną zaletę, a nawet dwie, za które książka ma całe 2/10!
Pierwsza to to, że się kończy kiedyś. Druga to postać Blake'a. Chciałabym nie dzielić się tą informacją, ale po co skazywać Was na tę historię tylko po to, żeby zaspokoić ciekawość?
UWAGA SPOJLER!
Blake jest psychopatą, który próbuje się pozbyć Clay'a z tego świata.
Nawet dałabym 3/10 gdyby udało mu się to i pozbyłby się również głównej bohaterki, bo tym samym zakończenie byłoby ciekawsze i miałabym ok. 120 stron do czytania mniej. Dziękuję, dobranoc.
https://iiimponderabilia.blogspot.com
więcej Pokaż mimo toPodczas internetowych książkowych zakupów natrafiłam na ten oto tytuł Chłopak, który wiedział o mnie wszystko. Po opisie pomyślałam-zapowiada się ciekawie. Zostawiłam ją na sam koniec,bo czułam, że będzie BUM. Było. Rozczarowujące i to na całej linii.
Główną bohaterką jest Riley, czyli siedemnastolatka, która przenosi się do szkoły w...