Droga do przebaczenia Katarzyna Łochowska 8,7
ocenił(a) na 97 lata temu Na moim zegarze dochodzi północ, a ja nie mogę zaczekać choćby do rana by podzielić się z Wami moją opinią. Właśnie skończyłam czytać książkę i jestem niezwykle urzeczona. Sięgając po nią myślałam, że będzie ona piękną, romantyczną opowieścią z nutą melancholii i uroczymi krajobrazami w tle. Tym czasem dostałam to, co lubię najbardziej: przezabawną historię z wątkiem kryminalnym.
Moją największą miłością wśród tysięcy bohaterów, które poznałam w świecie literackim, są szajbnięte kobiety – niezdarne, pyskate, nieustannie pakujące się w kłopoty, ale jednocześnie posiadające na swój sposób urok osobisty. Julita dokładnie taka jest. Kiedy jej brat zakłóca jej spokojne, szare, poukładane życie, informując ją, że wpadł w kłopoty i prosząc o przechowanie ważnej dla niego koperty, kobieta nie wie jeszcze co ją czeka. Na jej progu staje zbir, który wzbudza w bohaterce sprzeczne emocje, przecież powinna się go strzec, a nie w nim zakochiwać. W Ukojeniu – zabitej deskami wiosce zaczyna się coś dziać. Tajemnice wychodzą na wierzch, a Julita porusza lawinę zdarzeń.
Autorka idealnie wyważyła humor, jednocześnie pamiętając o kryminalnym wątku, który w końcu jest głównym tematem powieści. Akcja mknie do przodu jak szalona i choć książka jest przewidywalna jak wynik polskiej reprezentacji piłki nożnej, to czyta się ją nad wyraz przyjemnie. Trzeba ją oczywiście brać z przymrużeniem oka, bo nie jest to typowy mrożący krew w żyłach dreszczowiec, a jedynie komedia obyczajowa. Jeśli ktoś czytał powieści Moniki Szwai, Sophie Kinseli czy Joanny Chmielewskiej, to doskonale wie o co chodzi.
Fabułę można nazwać pomieszaniem z poplątaniem, na szczęście jednak wszystkie elementy układanki wskakują na odpowiednie miejsca, a żaden wątek nie zostaje pominięty. Każda strona emanuje wulkanem emocji i galimatiasem rodem z kabaretu. Wielowątkowość i humorystyczne akcenty współgrają ze sobą tworząc idealną, spowitą lekko aurą całość. Dochodząc do ostatniej strony ma się ochotę krzyczeć „chcę jeszcze więcej!”.
Nie możemy zapomnieć również o różnorodnych, ponadprzeciętnych bohaterach drugoplanowych. Gdyby mieli mnie otaczać tacy pokręceni, sympatyczni ludzie, to chętnie spakowałabym kota oraz męża w walizkę i pognała do Ukojenia. Chętnie zwiedziłabym słynną stodołę, która ma w powieści swój udział i istotną rolę. Żałuję tylko, że nie miałam okazji do tej pory poznać poprzedniej części.
Muszę przyznać, że szata graficzna choć piękna, to może mylić. Zupełnie nie sugeruje charakteru książki. Nie dajcie się zwieźć pozorom, za tą niespecjalną okładką kryje się ciekawa pozycja, którą połknęłam w jeden wieczór. Gorąco polecam jako przyjemna ucieczka od coraz chłodniejszych jesiennych schyłków dnia.