-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2023-06-01
Komiks jest fatalny. Rysunki są bardzo słabe. Książka była bardzo popularna, postanowili zarobić jeszcze więcej i wydali książkę w formie komiksu. Sam się dałem na to nabrać, książka mi się podobała, więc szybko kupiłem komiks. To samo co w książce tylko przerzedzone, rysunki nijakie, bardzo szybko to chyba było robione żeby zdążyć sprzedać póki temat był gorący.
Komiks jest fatalny. Rysunki są bardzo słabe. Książka była bardzo popularna, postanowili zarobić jeszcze więcej i wydali książkę w formie komiksu. Sam się dałem na to nabrać, książka mi się podobała, więc szybko kupiłem komiks. To samo co w książce tylko przerzedzone, rysunki nijakie, bardzo szybko to chyba było robione żeby zdążyć sprzedać póki temat był gorący.
Pokaż mimo toKomiks jest fatalny. Rysunki są bardzo słabe. Książka była bardzo popularna, postanowili zarobić jeszcze więcej i wydali książkę w formie komiksu. Sam się dałem na to nabrać, książka mi się podobała, więc szybko kupiłem komiks. To samo co w książce tylko przerzedzone, rysunki nijakie, bardzo szybko to chyba było robione żeby zdążyć sprzedać póki temat był gorący.
Komiks jest fatalny. Rysunki są bardzo słabe. Książka była bardzo popularna, postanowili zarobić jeszcze więcej i wydali książkę w formie komiksu. Sam się dałem na to nabrać, książka mi się podobała, więc szybko kupiłem komiks. To samo co w książce tylko przerzedzone, rysunki nijakie, bardzo szybko to chyba było robione żeby zdążyć sprzedać póki temat był gorący.
Pokaż mimo toKOLORY INNE. Tak jak pójść do muzeum i pokolorować Monę Lizę od nowa bo wyblakła. Nie wiadomo czy przy okazji samych rysunków "aktualizacji" nie poddają. Kolejny krok w następnych wydaniach egmontu, to odświeżyć tekst w dymkach na bardziej "bieżący". Do tego tandetne okładki, wyglądają jak tanie grafiki z painta z lat 90tych.
KOLORY INNE. Tak jak pójść do muzeum i pokolorować Monę Lizę od nowa bo wyblakła. Nie wiadomo czy przy okazji samych rysunków "aktualizacji" nie poddają. Kolejny krok w następnych wydaniach egmontu, to odświeżyć tekst w dymkach na bardziej "bieżący". Do tego tandetne okładki, wyglądają jak tanie grafiki z painta z lat 90tych.
Pokaż mimo toKOLORY INNE. Tak jak pójść do muzeum i pokolorować Monę Lizę od nowa bo wyblakła. Do tego całkowicie inne ułożenie ramek/kadrów na stronie, to co w oryginale było na jednej stronie egmont drukuje sobie na dwóch stronach. Swobodna ingerencja wydawcy w rdzeń komiksu.
KOLORY INNE. Tak jak pójść do muzeum i pokolorować Monę Lizę od nowa bo wyblakła. Do tego całkowicie inne ułożenie ramek/kadrów na stronie, to co w oryginale było na jednej stronie egmont drukuje sobie na dwóch stronach. Swobodna ingerencja wydawcy w rdzeń komiksu.
Pokaż mimo toKOMIKS W ORYGINALE CZARNO-BIAŁY w tym wydaniu został pokolorowany przez wydawcę. Do tego całkowicie inne ułożenie ramek/kadrów na stronie, to co w oryginale było na jednej stronie egmont drukuje sobie na dwóch stronach. Swobodna ingerencja wydawcy w rdzeń komiksu. Przypomina to kolejne special editions star wars, a nigdzie nie można obejrzeć oryginalnej trylogii.
KOMIKS W ORYGINALE CZARNO-BIAŁY w tym wydaniu został pokolorowany przez wydawcę. Do tego całkowicie inne ułożenie ramek/kadrów na stronie, to co w oryginale było na jednej stronie egmont drukuje sobie na dwóch stronach. Swobodna ingerencja wydawcy w rdzeń komiksu. Przypomina to kolejne special editions star wars, a nigdzie nie można obejrzeć oryginalnej trylogii.
Pokaż mimo toKOMIKS W ORYGINALE CZARNO-BIAŁY w tym wydaniu został pokolorowany przez wydawcę. Do tego całkowicie inne ułożenie ramek/kadrów na stronie, to co w oryginale było na jednej stronie egmont drukuje sobie na dwóch stronach. Swobodna ingerencja wydawcy w rdzeń komiksu. Przypomina to kolejne special editions star wars, a nigdzie nie można obejrzeć oryginalnej trylogii.
KOMIKS W ORYGINALE CZARNO-BIAŁY w tym wydaniu został pokolorowany przez wydawcę. Do tego całkowicie inne ułożenie ramek/kadrów na stronie, to co w oryginale było na jednej stronie egmont drukuje sobie na dwóch stronach. Swobodna ingerencja wydawcy w rdzeń komiksu. Przypomina to kolejne special editions star wars, a nigdzie nie można obejrzeć oryginalnej trylogii.
Pokaż mimo to1993
1 za kolory inne niż w oryginale, czyli chamską ingerencję w szatę graficzną
komputerowe koloryzownie od nowa jest plagą wznowień marvela kaleczącą stare komiksy
1 za kolory inne niż w oryginale, czyli chamską ingerencję w szatę graficzną
komputerowe koloryzownie od nowa jest plagą wznowień marvela kaleczącą stare komiksy
1991
KOLORY SĄ INNE, czyli PRZEDRUK NIEZGODNY Z ORYGINAŁEM. Jest lepiej niż w przedrukach z serii "Essentials", gdzie wogóle kolorów nie było, ale tutaj to jest też dalej co innego niż oryginał. W tamtych czasach były inne sposoby kładzenia kolorów w komiksach, jakieś tumany z marvela doszły do wniosku, że jak mają komputery to od nowa sobie w photoshopie pokoloryzują komiksy i będzie lepiej. Nie jest lepiej. Widać już po samej okładce. To jest wogóle inny komiks.
KOLORY SĄ INNE, czyli PRZEDRUK NIEZGODNY Z ORYGINAŁEM. Jest lepiej niż w przedrukach z serii "Essentials", gdzie wogóle kolorów nie było, ale tutaj to jest też dalej co innego niż oryginał. W tamtych czasach były inne sposoby kładzenia kolorów w komiksach, jakieś tumany z marvela doszły do wniosku, że jak mają komputery to od nowa sobie w photoshopie pokoloryzują komiksy i...
więcej mniej Pokaż mimo to1994
KOMIKS O NICZYM, czyli Ostanie Łowy Kravena . W środku tego komiksu jest taka strona, która jest cała biała, są 3 "prostąciki" z 3 słowami i na środku malutki rysuneczek Petera Parkera. Ta strona najlepiej oddaje zawartość całego tego komiksu. A zawartośc tego komiksu to CAŁKOWITA PUSTKA. Pamiętam jak ten komiks pierwszy raz w Polsce wychodził od stycznia do marca w 1994 roku, dla mnie wtedy to były trzy stracone miesiące jeśli chodziło o serię ze Spidermanem. Zacząłem myśleć, że to może ja jestem za młody i nic z tego nie rozumiem. Nic z tych rzeczy! Do komiksu specjalnie wróciłem jeszcze dwa razy jak miałem dwadzieścia kilka lat i trzydzieści kilka lat. W obu przypadkach wnioski końcowe były te same co wcześniej. Zauważyłem i nauczyłem się za to kilku innych rzeczy między innymi na temat całego tak zwanego "środowiska komiksowego" i osób czytających komiksy. Ten komiks to wzorcowy przykład bajki "Nowe Szaty cesarza" Andersena, czyli "jak zrobić coś z niczego". Seria ze Spidermane wydawana była przez kilka dekad i kilkaset komiksów według tego samego, oklepanego, ale przynoszącego sukces postaci schematu. "Ostatnie Łowy Kravena" zerwały z tym schematem i w środowisku "fanów komiksu" automatycznie przyklejono im łatkę komiksowego arcydzieła. W świecie komiksów amerykanskich, gdzie do połowy lat 80tych, wszystkie były robione na to samo "kopyto", "dziecinnych" historyjek o superbohaterach, każdy inny rodzaj historii "fani komiksów" stosowali na leczenie kompleksów i wzajemne poklepywanie się po plecach, że czytają coś "wartościowego". Innym doskonałym na to przykładem z tamtego okresu jest seria "Sandman" ! Prawdą jest, że od tamtego czasu zaczęły powstawać komiksy, z których "coś" można wynieść, ale "Ostatnie łowy Kravena" zdecydowanie do nich nie należą. Chciałoby się coś tu więcej o tym komiksie napisać, ale nie ma co, gdyż komiks nie posiada fabuły. Jest to zlepek rysunków i "dymków" z często powtarzanym słowem "honor" w środku. Jeśli masz kilka , kilkanaście lat, komiks Ci się nie podoba i nic w nim nie widzisz, to masz rację, nic w nim nie ma i jest on zwykłą stratą czasu. Nieważne co tam kolesie na konwentach mówią czy na blogach wypisują.
Scenariusz 0 (w skali 1/10)
Rysunki 3,5/10
KOMIKS O NICZYM, czyli Ostanie Łowy Kravena . W środku tego komiksu jest taka strona, która jest cała biała, są 3 "prostąciki" z 3 słowami i na środku malutki rysuneczek Petera Parkera. Ta strona najlepiej oddaje zawartość całego tego komiksu. A zawartośc tego komiksu to CAŁKOWITA PUSTKA. Pamiętam jak ten komiks pierwszy raz w Polsce wychodził od stycznia do marca w 1994...
więcej mniej Pokaż mimo to1994-03
KOMIKS O NICZYM. W środku tego komiksu jest taka strona, która jest cała biała, są 3 "prostąciki" z 3 słowami i na środku malutki rysuneczek Petera Parkera. Ta strona najlepiej oddaje zawartość całego tego komiksu. A zawartośc tego komiksu to CAŁKOWITA PUSTKA. Pamiętam jak ten komiks pierwszy raz w Polsce wychodził od stycznia do marca w 1994 roku, dla mnie wtedy to były trzy stracone miesiące jeśli chodziło o serię ze Spidermanem. Zacząłem myśleć, że to może ja jestem za młody i nic z tego nie rozumiem. Nic z tych rzeczy! Do komiksu specjalnie wróciłem jeszcze dwa razy jak miałem dwadzieścia kilka lat i trzydzieści kilka lat. W obu przypadkach wnioski końcowe były te same co wcześniej. Zauważyłem i nauczyłem się za to kilku innych rzeczy między innymi na temat całego tak zwanego "środowiska komiksowego" i osób czytających komiksy. Ten komiks to wzorcowy przykład bajki "Nowe Szaty cesarza" Andersena, czyli "jak zrobić coś z niczego". Seria ze Spidermane wydawana była przez kilka dekad i kilkaset komiksów według tego samego, oklepanego, ale przynoszącego sukces postaci schematu. "Ostatnie Łowy Kravena" zerwały z tym schematem i w środowisku "fanów komiksu" automatycznie przyklejono im łatkę komiksowego arcydzieła. W świecie komiksów amerykanskich, gdzie do połowy lat 80tych, wszystkie były robione na to samo "kopyto", "dziecinnych" historyjek o superbohaterach, każdy inny rodzaj historii "fani komiksów" stosowali na leczenie kompleksów i wzajemne poklepywanie się po plecach, że czytają coś "wartościowego". Innym doskonałym na to przykładem z tamtego okresu jest seria "Sandman" ! Prawdą jest, że od tamtego czasu zaczęły powstawać komiksy, z których "coś" można wynieść, ale "Ostatnie łowy Kravena" zdecydowanie do nich nie należą. Chciałoby się coś tu więcej o tym komiksie napisać, ale nie ma co, gdyż komiks nie posiada fabuły. Jest to zlepek rysunków i "dymków" z często powtarzanym słowem "honor" w środku. Jeśli masz kilka , kilkanaście lat, komiks Ci się nie podoba i nic w nim nie widzisz, to masz rację, nic w nim nie ma i jest on zwykłą stratą czasu. Nieważne co tam kolesie na konwentach mówią czy na blogach wypisują.
Scenariusz 0 (w skali 1/10)
Rysunki 3,5/10
KOMIKS O NICZYM. W środku tego komiksu jest taka strona, która jest cała biała, są 3 "prostąciki" z 3 słowami i na środku malutki rysuneczek Petera Parkera. Ta strona najlepiej oddaje zawartość całego tego komiksu. A zawartośc tego komiksu to CAŁKOWITA PUSTKA. Pamiętam jak ten komiks pierwszy raz w Polsce wychodził od stycznia do marca w 1994 roku, dla mnie wtedy to były...
więcej mniej Pokaż mimo to2014
Defenders # 42
Defenders VS Emissaries of Evil
Skład Defenders:
Dr Strange
Hulk
Valkyrie
Luke Cage
Nighthawk
Skład Emissaries of Evil:
Egghead
Rhino
Solarr
Cobalt Man
Defenders # 42
Defenders VS Emissaries of Evil
Skład Defenders:
Dr Strange
Hulk
Valkyrie
Luke Cage
Nighthawk
Skład Emissaries of Evil:
Egghead
Rhino
Solarr
Cobalt Man
2014
Defenders # 43
Defenders VS Emissaries of Evil
Skład Defenders:
Dr Strange
Hulk
Valkyrie
Luke Cage
Nighthawk
+ Starlight
Skład Emissaries of Evil:
Egghead
Rhino
Solarr
Cobalt Man
+ Red Rajah
Defenders # 43
Defenders VS Emissaries of Evil
Skład Defenders:
Dr Strange
Hulk
Valkyrie
Luke Cage
Nighthawk
+ Starlight
Skład Emissaries of Evil:
Egghead
Rhino
Solarr
Cobalt Man
+ Red Rajah
2003
2001
W 1994 roku Mike Mignola rozpoczął jedną z najbardziej przereklamowanych serii komiksowych, jakie kiedykolwiek wydano. W 2001 roku "Nasienie Zniszczenia" pojawiło się po raz pierwszy w Polsce.
Ta seria to symbol amerykańskiej pustki fabularnej, jeśli chodzi o dotychczasową scenę komiksu amerykańskiego. Do połowy lat 80 komiksy amerykańskie, symbolizowały się akcją, tempem, bijatykami , kolorami itp. itd. W 1986 roku wyszły 3 komiksy, które postawiły na tzw. "głębszy scenariusz" - Strażnicy, Powrót Mrocznego Rycerza, Daredevil Born Again i zaczęły tę scenę zmieniać. "Hellboy" miał z założenia też iść tym torem, czyli rezygnacji z fabuły typu "przygody kolorowych superbohaterów". Wszyscy od razu przyklasnęli i zaczęli się zachwycać "och , ach jakie to jest wspaniałe!!!" "a jakie różne od reszty, jakie nowatorskie ". Nic nowego tu nie ma - fabuła opiera się na "przedruku" wierzeń, mitologii i zabobonów ludowych ala Lovecraft, w środek wstawiony jest bohater w iście amerykańskim stylu (przykładem, w którym najwyrazniej to widać jest album "Spętana trumna"). O ile w pierwszym albumie historia jest jeszcze do przełknięcia (John Byrne), to dalsze tomy fabularnie zlewają się w całość. Na plus na pewno należy zaliczyć rysunki Mike'a Mignoli, które są mega atutem tej serii (oczywiście w pózniejszych albumach przestaje już rysować, trzepie tylko kasę z postaci na fanach i zatrudnia jakiś zastępczych rysowników).
Hellboy to jedna z tych takich pierwszych powstałych na przełomie lat 80 i 90 serii, które odstawały od reszty amerykańskiego rynku komiksowego o superbohaterach i z miejsca przyklejono mu łatkę "komiks wybitny". Niesłusznie, bo seria poza rysunkami Mignoli jest bezwartościowa. Co ciekawe bardzo dużo fanów komiksów w Polsce też się złapało na trik "Czytam komiks, który ma znaczenie !", o czym świadczy trzecie już wydanie tych komiksów w Polsce (na rok 2018), tym razem wydania zbiorcze.
Nasienie Zniszczenia
Rysunki: 9/10
Scenariusz: 4/10
Obudzić Diabła
Rysunki: 9/10
Scenariusz: 2/10
Ocena całej serii Hellboy: 2/10
W 1994 roku Mike Mignola rozpoczął jedną z najbardziej przereklamowanych serii komiksowych, jakie kiedykolwiek wydano. W 2001 roku "Nasienie Zniszczenia" pojawiło się po raz pierwszy w Polsce.
Ta seria to symbol amerykańskiej pustki fabularnej, jeśli chodzi o dotychczasową scenę komiksu amerykańskiego. Do połowy lat 80 komiksy amerykańskie, symbolizowały się akcją, tempem,...
2002
Ten komiks to prawdziwy światowy fenomen.
Rysunki są tak złe, że trudno o gorsze. "Marylin w kosmosie" narysowany przez Polaków jest jedynym, który może się pochwalić szatą graficzną na zbliżonym poziomie.
Fabuła taka jak i rysunki. Pierwsze odcinki to historyjki gangsterskie o cwaniaczkach, więzniarkach i innych mętach ulicznych. W każdym filmie czy serialu telewizyjnym w tej tematyce jest dokładnie to samo. Nudą wieje na kilometr. Pomysł ogólny na całą serię jest absurdalny. Dostajesz broń, nieoznakowane kule i możesz zabić każdego bo kule są nieoznakowane. Co za nonsens!
Fenomenem jest dosyć spora popularność jaką cieszy się ta seria. Jeśli ktoś żyje tylko w świecie komiksów amerykańskich, tutaj będzie miał odmianę od kolorowych suberbohaterów (koszmarnie nudną, ale jednak odmianę). Jeśli ktoś korzysta też z innych form fikcji (książek, kina itd.) nie wymęczy tego do końca...
Rysunki 1/10
Fabuła 1/10
Ten komiks to prawdziwy światowy fenomen.
Rysunki są tak złe, że trudno o gorsze. "Marylin w kosmosie" narysowany przez Polaków jest jedynym, który może się pochwalić szatą graficzną na zbliżonym poziomie.
Fabuła taka jak i rysunki. Pierwsze odcinki to historyjki gangsterskie o cwaniaczkach, więzniarkach i innych mętach ulicznych. W każdym filmie czy serialu telewizyjnym w...
2001
W 1994 roku Mike Mignola rozpoczął jedną z najbardziej przereklamowanych serii komiksowych, jakie kiedykolwiek wydano. W 2001 roku "Nasienie Zniszczenia" pojawiło się po raz pierwszy w Polsce.
Ta seria to symbol amerykańskiej pustki fabularnej, jeśli chodzi o dotychczasową scenę komiksu amerykańskiego. Do połowy lat 80 komiksy amerykańskie, symbolizowały się akcją, tempem, bijatykami , kolorami itp. itd. W 1986 roku wyszły 3 komiksy, które postawiły na tzw. "głębszy scenariusz" - Strażnicy, Powrót Mrocznego Rycerza, Daredevil Born Again i zaczęły tę scenę zmieniać. "Hellboy" miał z założenia też iść tym torem, czyli rezygnacji z fabuły typu "przygody kolorowych superbohaterów". Wszyscy od razu przyklasnęli i zaczęli się zachwycać "och , ach jakie to jest wspaniałe!!!" "a jakie różne od reszty, jakie nowatorskie ". Nic nowego tu nie ma - fabuła opiera się na "przedruku" wierzeń, mitologii i zabobonów ludowych ala Lovecraft, w środek wstawiony jest bohater w iście amerykańskim stylu (przykładem, w którym najwyrazniej to widać jest album "Spętana trumna"). O ile w pierwszym albumie historia jest jeszcze do przełknięcia (John Byrne), to dalsze tomy fabularnie zlewają się w całość. Na plus na pewno należy zaliczyć rysunki Mike'a Mignoli, które są mega atutem tej serii (oczywiście w pózniejszych albumach przestaje już rysować, trzepie tylko kasę z postaci na fanach i zatrudnia jakiś zastępczych rysowników).
Hellboy to jedna z tych takich pierwszych powstałych na przełomie lat 80 i 90 serii, które odstawały od reszty amerykańskiego rynku komiksowego o superbohaterach i z miejsca przyklejono mu łatkę "komiks wybitny". Niesłusznie, bo seria poza rysunkami Mignoli jest bezwartościowa. Co ciekawe bardzo dużo fanów komiksów w Polsce też się złapało na trik "Czytam komiks, który ma znaczenie !", o czym świadczy trzecie już wydanie tych komiksów w Polsce (na rok 2018), tym razem wydania zbiorcze.
W 1994 roku Mike Mignola rozpoczął jedną z najbardziej przereklamowanych serii komiksowych, jakie kiedykolwiek wydano. W 2001 roku "Nasienie Zniszczenia" pojawiło się po raz pierwszy w Polsce.
Ta seria to symbol amerykańskiej pustki fabularnej, jeśli chodzi o dotychczasową scenę komiksu amerykańskiego. Do połowy lat 80 komiksy amerykańskie, symbolizowały się akcją, tempem,...
2004-10
2005-03
2003-09
Tak samo jak w poprzednich tomach.
KOLORY INNE. To jest zmora wznowień komiksów polskich i zagranicznych, samowolka wydawców, którzy sami "lepsze" kolory kładą w komiksach. Tak jak pójść do muzeum i pokolorować Monę Lizę od nowa, żeby miała bardziej nowoczesne komputerowe barwy i odcienie. . Nie wiadomo też czy rysunków nie poprawiają, żeby były ostrzejsze, bardziej wyraźne. Do tego całkowicie inne ułożenie ramek/kadrów na stronie, to co w oryginale było na jednej stronie egmont drukuje sobie na dwóch stronach. Swobodna ingerencja wydawcy w rdzeń komiksu. Pompowanie pustych stron i zwiększanie objętości na siłę.
Egmont od ponad 20 lat zawyża ceny komiksów w Polsce. Nie kupować tego. Nie karmić potwora. Bankructwo Egmontu to najlepsza rzecz dla fanów komiksów w Polsce.
Tak samo jak w poprzednich tomach.
więcej Pokaż mimo toKOLORY INNE. To jest zmora wznowień komiksów polskich i zagranicznych, samowolka wydawców, którzy sami "lepsze" kolory kładą w komiksach. Tak jak pójść do muzeum i pokolorować Monę Lizę od nowa, żeby miała bardziej nowoczesne komputerowe barwy i odcienie. . Nie wiadomo też czy rysunków nie poprawiają, żeby były ostrzejsze, bardziej...