-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Biblioteczka
2024-05-04
2024-04-29
2024-03-14
2024-03-06
2024-01-28
2024-01-13
2023-12-31
2023-12-31
2023-12-31
Jest lepiej niż w ostatnim, trzecim tomie serii Anioła Nocy, który był dla mnie fatalnym zakończeniem całej serii, ale wciąż jednak kiepsko.
Nie przepadam za stylem pisania Brenta Weeksa (przynajmniej w tej serii, bo nie czytałam jeszcze "Powiernika Światła"). Autor raz próbuje pisać jak nonszalancki "badass", a innym razem robi się tak pompatyczny, że jest to totalnie niestrawne. Niektóre zdania kompletnie nie mają żadnego sensu.
Bohaterowie w tym prequelu (bo tak chyba można nazwać "Cień Doskonały") są wręcz antypatyczni. Mama Ka to wyrachowana, knująca intrygi w celu pozbycia się Sa Kage odpychająca baba, bez krztyny jakichkolwiek skrupułów, a Durzo Blint nie jest od niej ani trochę lepszy.
Dla autora to jest takie "cool"? Dla mnie nie.
Niestety nie polubiłam się ani z bohaterami, ani z tą serią, ani ze stylem pisaniem Brenta Weeksa.
Szkoda, bo nowe wydanie tych książek Wydawnictwa Mag jest wizualnie przecudowne, ale będzie to chyba ich pierwsza seria fantasy, której nie kupię w tym przepięknym wydaniu. Męczyłam się z audiobookami tej serii (zwłaszcza ostatnim, trzecim tomem) i z mieszanymi uczuciami przebrnęłam przez ten prequel, który akurat miałam wcześniej kupiony w starym wydaniu, więc postanowiłam go przeczytać.
Nie dla mnie. Po stokroć bardziej wolałabym aby w pięknych wydaniach byli wznawiani tacy pisarze jak Gene Wolfe, czy np. Tad Williams. No cóż.
Jest lepiej niż w ostatnim, trzecim tomie serii Anioła Nocy, który był dla mnie fatalnym zakończeniem całej serii, ale wciąż jednak kiepsko.
Nie przepadam za stylem pisania Brenta Weeksa (przynajmniej w tej serii, bo nie czytałam jeszcze "Powiernika Światła"). Autor raz próbuje pisać jak nonszalancki "badass", a innym razem robi się tak pompatyczny, że jest to totalnie...
2023-12-30
Jest lepiej niż w ostatnim, trzecim tomie serii Anioła Nocy, który był dla mnie fatalnym zakończeniem całej serii, ale wciąż jednak kiepsko.
Nie przepadam za stylem pisania Brenta Weeksa (przynajmniej w tej serii, bo nie czytałam jeszcze "Powiernika Światła"). Autor raz próbuje pisać jak nonszalancki "badass", a innym razem robi się tak pompatyczny, że jest to totalnie niestrawne. Niektóre zdania kompletnie nie mają żadnego sensu.
Bohaterowie w tym prequelu (bo tak chyba można nazwać "Cień Doskonały") są wręcz antypatyczni. Mama Ka to wyrachowana, knująca intrygi w celu pozbycia się Sa Kage odpychająca baba, bez krztyny jakichkolwiek skrupułów, a Durzo Blint nie jest od niej ani trochę lepszy.
Dla autora to jest takie "cool"? Dla mnie nie.
Niestety nie polubiłam się ani z bohaterami, ani z tą serią, ani ze stylem pisaniem Brenta Weeksa.
Szkoda, bo nowe wydanie tych książek Wydawnictwa Mag jest wizualnie przecudowne, ale będzie to chyba ich pierwsza seria fantasy, której nie kupię w tym przepięknym wydaniu. Męczyłam się z audiobookami tej serii (zwłaszcza ostatnim, trzecim tomem) i z mieszanymi uczuciami przebrnęłam przez ten prequel, który akurat miałam wcześniej kupiony w starym wydaniu, więc postanowiłam go przeczytać.
Nie dla mnie. Po stokroć bardziej wolałabym aby w pięknych wydaniach byli wznawiani tacy pisarze jak Gene Wolfe, czy np. Tad Williams. No cóż.
Jest lepiej niż w ostatnim, trzecim tomie serii Anioła Nocy, który był dla mnie fatalnym zakończeniem całej serii, ale wciąż jednak kiepsko.
Nie przepadam za stylem pisania Brenta Weeksa (przynajmniej w tej serii, bo nie czytałam jeszcze "Powiernika Światła"). Autor raz próbuje pisać jak nonszalancki "badass", a innym razem robi się tak pompatyczny, że jest to totalnie...
2023-12-30
2023-12-30
2023-12-26
2023-12-26
2023-12-25
2023-12-25
2023-12-09
2023-11-22
2023-11-19
Lubię Thorgale- te nowe również.
Choć to nie jest to samo, co było na początku, nie zamierzam dołączać do grona malkontentów, którzy wieszają psy na tej serii, choć w sumie czytają ją dalej w imię jakiegoś pokręconego chyba masochizmu. Wiele osób zapomina też, że wcześniejsze albumy Thorgala ocenialiśmy z perspektywy dziecka (większość osób rozpoczęła swoją przygodę z tą serią jednak w czasach dzieciństwa). Spojrzenie jest wówczas zupełnie inne, jako dorośli jesteśmy bardziej surowi w ocenach i wymagający.
Jeśli można powiedzieć coś o nowych Thorgalach, to na pewno to, że są nierówne. Zdarzają się perełki, ale jest też sporo słabszych albumów (w odczuciu każdego będzie to coś innego).
Jednak również w starszych albumach zdarzały się słabsze historie. Pamiętam, że Wyspa Lodowych Mórz nie należała do moich ulubionych.
Ten album ma klimatem nawiązywać właśnie do "Wyspy Lodowych Mórz", z tą różnicą, że historia zrobiła się jeszcze bardziej zagmatwana.
Gdybym miała naprawdę się do czegoś przyczepić, to do sposobu rysowania w tym albumie Slivii. Duża bura dla rysownika Vignaux! Usta Slivii wyglądają jak u fanek medycyny estetycznej, które przesadzają z wypełniaczami. Normalnie Kardashianka po 10 botoxach, kwasach, czy co tam jeszcze jest w użyciu...bo inaczej tego nie można nazwać. Slivia miała naprawdę wyjątkową, oryginalną urodę, a to, co zrobił Vignaux, to nawet ciężko mi powiedzieć co to jest!
Dodatkowo rysownik zaczyna bazgrać. Postaci są narysowane tak rozchwianą, "artystycznie" rozmazaną kreską, że ciężko tam już w ogóle cokolwiek dostrzec. Starał się w Pustelniku, Selkie i Neokorze. A teraz już zaczynają się bazgroły.
Czyli dzieje się dokładnie to samo co z De Vita w serii o Kriss. Najpierw ok- później bazgroły.
Chyba najlepiej byłoby gdyby Surżanko przejął główną serię.
Lubię Thorgale- te nowe również.
więcej Pokaż mimo toChoć to nie jest to samo, co było na początku, nie zamierzam dołączać do grona malkontentów, którzy wieszają psy na tej serii, choć w sumie czytają ją dalej w imię jakiegoś pokręconego chyba masochizmu. Wiele osób zapomina też, że wcześniejsze albumy Thorgala ocenialiśmy z perspektywy dziecka (większość osób rozpoczęła swoją przygodę z tą...