-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2015-09-04
2015-06-13
2015-01-09
2014-01-06
Nie wypowiem się niestety na temat jakości polskiego przekładu (coś mi podpowiada, że pewnie jest mierny), ponieważ czytałem tłumaczenie na język angielski, niemniej książka świetna - dowcipna, lekka, pełna ciekawych anegdot i łamiąca stereotyp piłkarza jako skończonego idioty. Pirlo jest nie tylko błyskotliwy i zabawny (choć jasne, że pewnie pomógł mu tu nieco dziennikarzyna, z którym pisał tę książkę), ale jawi się również jako koleżka z wartościami, dla którego reprezentowanie kraju było jedną z najważniejszych rzeczy w życiu, i nie zniechęcał się nigdy przeciwnościami, choć nieraz przeżywał momenty, że nawet koledzy z drużyny nie chcieli mu podawać i próbowali go ściągnąć do parteru, zamiast pomóc mu się rozwijać. Bardzo ciekawa autobiografia, polecam!
Nie wypowiem się niestety na temat jakości polskiego przekładu (coś mi podpowiada, że pewnie jest mierny), ponieważ czytałem tłumaczenie na język angielski, niemniej książka świetna - dowcipna, lekka, pełna ciekawych anegdot i łamiąca stereotyp piłkarza jako skończonego idioty. Pirlo jest nie tylko błyskotliwy i zabawny (choć jasne, że pewnie pomógł mu tu nieco...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-02-04
2014-02-23
2014-02-13
2014-01-12
Przeczytałem tę książkę po raz pierwszy niedawno, już jako dorosły człowiek, żywiąc nadzieję, że może łatwiej mi będzie przebrnąć i docenić coś, co w szkole uchodziło za przykład rozpaczliwie nudnej lektury, której być w kanonie nie powinno. Niestety, moje optymistyczne założenia okazały się być troszeczkę z czapy.
Naturalnie w żadnym wypadku nie powiem, że jest to książka o niczym. Wręcz przeciwnie, dostrzegam w niej podjęcie pewnej problematyki i rzekłbym nawet, że ujęło mnie zakończenie i honorowy gest Jima. Niestety z dziełem Conrada jest dość poważny problem. Choć kreatywność językowa autora może niekiedy imponować, to książka ta jest po prostu męczącym, kwiecistym słowotokiem, pełnym irytujących dygresji oraz pobocznych wątków i postaci, które nie wnoszą niemal nic. Ot, takie wysublimowane nudziarstwo. Oczywiście można tego bronić - skoro znaczną część narracji stanowi gawęda Marlowa, to wierne oddanie stylu opowieści ustnej pociąga za sobą konieczność takich wtrąceń, ale dlaczego zajmują one 80% książki? Temu, co w tej książce mogło być najbardziej interesujące, czyli wglądowi w psychikę bohatera radzącego sobie z hańbą i uciekającego od przeszłości, poświęcono naprawdę niewiele miejsca. Można by śmiało wyciąć jakieś 200 stron i książka nie straciłaby swojego przekazu. Owszem, docenić należy zróżnicowanie technik narracyjnych (list, opowieść ustna), ale to za mało, by uratować ten tytuł od nazwania go koszmarem w wyszukanej formie. Jeśli ktoś nie czytał tej książki w szkole, to nie ma się czego wstydzić. Waste of time.
Przeczytałem tę książkę po raz pierwszy niedawno, już jako dorosły człowiek, żywiąc nadzieję, że może łatwiej mi będzie przebrnąć i docenić coś, co w szkole uchodziło za przykład rozpaczliwie nudnej lektury, której być w kanonie nie powinno. Niestety, moje optymistyczne założenia okazały się być troszeczkę z czapy.
więcej Pokaż mimo toNaturalnie w żadnym wypadku nie powiem, że jest to książka...