-
ArtykułyPierwszy zwiastun drugiego sezonu „Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy” i nie tylkoLubimyCzytać3
-
ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
-
ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
-
ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
Biblioteczka
Stephen King jest uważany za króla powieści grozy. Nie mogę napisać, czy zgadzam się z tą powszechnie obowiązującą opinią, ponieważ nie czytałam żadnego horroru jego autorstwa. Lekturę jego książek zaczęłam od kryminału, zresztą pierwszego w jego dorobku. ,,Pan Mercedes" to blisko kilkusetstronicowy literacki zapis gry prowadzonej przez szaleńca i śledczego oraz wszystkich towarzyszących jej okoliczności. Nie jest to jednak kryminał w skandynawskim stylu, którego autor tkałby zbrodniczą koronkę, a ,,powieść popowa" w całkiem dobrym stylu. Całkiem.
Wszystko zaczęło się na Środkowym Zachodzie. Pierwsze Doroczne Targi Pracy w 2009 roku zakończyły się tragicznie zanim na dobre się zaczęły. Szaleniec wjechał w tłum bezrobotnych rozpędzonym mercedesem, zabijając osiem osób, w tym niemowlę. By pojmać sprawcę tej zbrodni, policja zmobilizowała wszystkich swoich najlepszych funkcjonariuszy, w tym zespół Billa Hodgesa. Pomimo wysiłków policji i szumu medialnego nie udało się pojąć zbrodniarza, którego prasa ochrzciła mianem Mordercy z mercedesa. Brady Hartsfield pozostawał nieuchwytny, nikt nie podejrzewał miłego chłopaka z sąsiedztwa o dokonanie takiego czynu. Po pewnym czasie sprawa ucichła, a policja zaklasyfikowała ją do kategorii zbrodni ,,do wyjaśnienia w przypadku pojawienia się nowych dowodów". Nowe dowody pojawiły się, jednak nie na komisariacie, a w skrzynce na listy emerytowanego już Hodgesa.
,,Pan Mercedes" zaczyna się trzęsieniem ziemi. Augiego Odenkirka, Janice i Patti Cray oraz kilka innych osób poznajemy tylko po to, by szybko rozstać się z nimi makabryczny, a zarazem spektakularny sposób. Skoro jesteśmy już przy makabrze, to należy wspomnieć, że w tej książce jest jej jak na lekarstwo - King wprowadza ją półsłówkami i aluzjami. Jako przykład mogę podać wspomniane już trzęsienie ziemi, czyli zmiażdżenie ośmiorga bezrobotnych rozpędzonym mercedesem sedanem. King oszczędził nam opisu ,,flaków", ale w liście Brady'ego do Hodgesa wspomniał o wiele mówiącym ,,dżemie truskawkowym w śpiworze". Biorąc pod uwagę to, z czego powstał ów dżem, ten krótki fragment śmiało można nazwać potwornym. Po dwudziestej pierwszej stronie, ostatniej pierwszego rozdziału, zaczyna się zabawa Brady'ego z Hodgesem. Na początku jej prowodyrem jest Hartsfield, potem przewagę zyskuje były detektyw, a potem znowu Hartsfield. I tak w kółko. W międzyczasie żegnamy się z kilkoma postaciami, niezbyt wieloma jak na zasłyszane umiejętności i upodobania Kinga i zmierzamy do kolejnej katastrofy. To, czy dojdzie ona do skutku, zależy od tego, kto na ostatniej prostej zdobędzie przewagę nad swoim przeciwnikiem: zbrodniarz czy emerytowany stróż prawa.
,,Pan Mercedes" ma jedną zasadniczą wadę - schematyczność. Pomimo tego, że czyta się tę książkę szybko i przyjemnie, nie można pozbyć się wrażenia, że ,,to już było". Najprawdopodobniej gdyby nie nazwisko autora, ta książka przeszłaby bez echa, o ile w ogóle zostałaby przetłumaczona na język polski. King nie odkrywa w niej niczego nowego, nie zaskakuje językiem (wyjątkiem są liczne ironiczne wstawki takie jak, np. opis programu przywodzącego na myśl ,,Potyczki Jerryego Springera" czy ,,trolli" zaczepiających dziecko). Inteligentny, skrzywdzony przez los i pozostający w chorym erotycznym związku z matką złoczyńca i podstarzały, walczący z depresją śledczy są typami postaci, które często występują na kartach kryminałów. W ,,Panu Mercedesie" znajduje się wiele podobnych szablonów, między innymi w licznych rozwiązaniach fabularnych (jako przykład mogą służyć kontakty Hodgesa z kolegami z policji).
Po przeczytaniu tej książki, zanotowałam, że muszę wspomnieć w jej recenzji o rozczarowującym zakończeniu. Teraz nie jestem pewna, czy mogę określić je tym przymiotnikiem, ponieważ dowiedziałam się, że ,,Pan Mercedes" jest pierwszą częścią trylogii. Ten fakt znacząco wpływa na odbiór ostatnich rozdziałów tego kryminału. Rozczarowaniem bez względu na okoliczności mogę określić lekturę tej książki jako moje pierwsze spotkanie z prozą Stephena Kinga. ,,Pan Mercedes" jest kryminałem, który nie wymaga od czytelnika wytężonego wysiłku intelektualnego, jest dobrą ,,książką odstresowującą". Spodziewałam się czegoś więcej.
Stephen King jest uważany za króla powieści grozy. Nie mogę napisać, czy zgadzam się z tą powszechnie obowiązującą opinią, ponieważ nie czytałam żadnego horroru jego autorstwa. Lekturę jego książek zaczęłam od kryminału, zresztą pierwszego w jego dorobku. ,,Pan Mercedes" to blisko kilkusetstronicowy literacki zapis gry prowadzonej przez szaleńca i śledczego oraz wszystkich...
więcej mniej Pokaż mimo to
Przez wiele lat, właściwie od początku mojego zainteresowania literaturą, konsekwentnie odrzucałam kryminały. Teraz wydaje mi się to zabawne, ponieważ zawsze pasjonowałam się zakazanym owocem: lekturę czasopism zaczynałam od rubryk opisujących panujące bezprawie, oglądałam seriale i reportaże detektywistyczne. Tylko powieściowe kryminały znajdowały się u mnie na cenzurowanym. Moje upodobania literackie zmieniły się dzięki sile perswazji zamiłowanej w kryminałach AnnRK oraz Jo Nesbø i jego ,,Czerwonemu gardłu".
Jo Nesbø,
,,Czerwone gardło",
Wydawnictwo Dolnośląskie,
stron 424.
Harry Hole to człowiek o wielu twarzach: introwertyk, alkoholik, wierny przyjaciel i genialny śledczy, któremu podczas rutynowych działań policyjnych, udaje się wpaść na trop przemyconego do Norwegii karabinu snajperskiego Märklin. Najprawdopodobniej w sprawę zamieszane są kręgi neofaszystów. W tym samym czasie, w pobliżu miejsca, w którym spotyka się ta grupa, policja znajduje starego hitlerowca z poderżniętym gardłem. Hole szybko zauważa, że to nie przypadek i rozwiązania obu tych spraw szuka w przeszłości, w ostatnich latach trwania II wojny światowej.
W 2004 roku, w plebiscycie czytelników, ,,Czerwone gardło" zdobyło tytuł norweskiego kryminału wszech czasów. Skandynawskie kryminały już od lat cieszą się dobrą opinią czytelników i krytyków, więc miano najlepszego z najlepszych zobowiązuje do prezentowania pewnego poziomu. Poziom Nesbø to zawiła intryga, wyrazisty główny bohater, mnóstwo dobrze scharakteryzowanych bohaterów drugoplanowych, dwie płaszczyzny czasowe i rozbudowane tło obyczajowe. Jednak nagromadzenie tylu elementów nie sprawia, że książka jest dobra, należy je jeszcze odpowiednio połączyć w taki sposób, by czytelnik nie tylko nie zmęczył się tym, co dostał, ale by chciał jeszcze więcej. Nesbø ta sztuka udała się bez zarzutu.
Ogromnym atutem wszystkich książek Nesbø jest ich główny bohater, Harry Hole. To dzięki jego determinacji norweska policja zainteresowała się sprawą Märklina. Próba wyjaśnienia tej sprawy, prezentacja bohaterów oraz zawiązanie akcji zajmują pierwsze sto, sto pięćdziesiąt stron tej książki. Wszystko odbywa się błyskawicznie, ale dopiero po przebrnięciu przez ten wstęp, akcja pędzi jak oszalała, jednocześnie sprawiając wrażenie powolnej. To bardzo interesujący zabieg, który Nesbø osiągnął przeplatając wątek kryminalny z obyczajową częścią fabuły ,,Czerwonego gardła". Uczuciowe perypetie Hole stanowią przyjemną odskocznię od pościgu za mordercą oraz wydarzeń wojennych, choć nawet podczas spotkań z piękną Rakel, Harry nie może pozwolić swoim szarym komórkom na odpoczynek. Podobnie jak czytelnik.
W tej książce znajduje się jednak mnóstwo rozdziałów, w których nie uświadczymy charyzmatycznego głównego bohatera. Akcja tych rozdziałów rozgrywa się w różnych miejscach Europy w latach 1942-1967. Szczególnie ważne dla rozwoju fabuły są wydarzenia rozgrywające się w latach wojennych. Za ich pomocą Nesbø nie tylko wprowadził dodatkowy, bardzo ważny, wątek do swojej powieści, ale też rozprawił się z narodowym mitem zwycięskiej w wojnie Norwegii. Historyczny smaczek w tej postaci bardzo przysłużył się tej książce.
,,Czerwone gardło" to bardzo dobry kryminał, który nie męczy nagłymi zwrotami akcji (jest ich niewiele i są one bardzo dobrze wplecione w akcję), nie obrzydza krwawymi scenami i nie irytuje wszechwiedzącym detektywem. Jest to jedna z najlepiej skomponowanych książek, jakie miałam przyjemność czytać i głównie z tego powodu mogę polecić ją wszystkim miłośnikom literatury, nawet tym, którzy tak jak ja do niedawna, nie gustowali w kryminałach. Może i im uda się za sprawą tej książki przejść na dobrą stronę mocy?
Przez wiele lat, właściwie od początku mojego zainteresowania literaturą, konsekwentnie odrzucałam kryminały. Teraz wydaje mi się to zabawne, ponieważ zawsze pasjonowałam się zakazanym owocem: lekturę czasopism zaczynałam od rubryk opisujących panujące bezprawie, oglądałam seriale i reportaże detektywistyczne. Tylko powieściowe kryminały znajdowały się u mnie na...
więcej mniej Pokaż mimo to
Po wojnie Edward Popielski ukrywa się w rządzonym przez Armię Czerwoną i Urząd Bezpieczeństwa Darłowie. Niespodziewanie w mieście pojawia się zwyrodnialec, który gwałci i gryzie kobiety, zarażając je przy tym śmiertelną chorobą. Popielski, chcąc nie chcąc, musi odnaleźć sprawcę tych zbrodni. Nie spodziewa się jednak tego, że budzący grozę morderca jest tylko trybikiem w machinie zła, które przyczaiło się w pozornie spokojnym nadmorskim miasteczku.
„Arena szczurów” to ostatni kryminał autorstwa Marka Krajewskiego, którego głównym bohaterem jest Edward Popielski i zarazem pierwszy, który przeczytałam (czytanie części cykli literackich w odpowiedniej kolejności zawsze sprawiało mi nieopisany trud), przez co nie mam możliwości porównania tej książki z jej poprzedniczkami. Tych, którzy planują pójść moim śladem i zapoznać się najpierw z finałem przygód „Łysego” uprzedzam, że znajomość poprzednich powieści o lwowskim policjancie nie jest konieczna, by móc bez przeszkód czytać o jego ostatnich doświadczeniach, ale przy tym ostrzegam, że zasadnicze wątki poprzednich części tego cyklu, zostały w jego zwieńczeniu skrupulatnie wyjaśnione.
Wbrew pozorom „Arena szczurów” nie jest typowym kryminałem. Zbrodnia kryminalna to drugo-, może nawet trzeciorzędny wątek, który został stworzony po to, by doprowadzić Popielskiego do tytułowej areny szczurów i wyprowadzić kluczowe dla tej powieści zagadnienie: czy można dla ocalenia własnego życia zabić niewinnych ludzi? Z odpowiedzią na to pytanie mierzył się nie tylko główny bohater, ale też, wiele lat po swoim ojcu, jego syn — Wacław Remus. Współczesność, przez którą prowadzi nas Remus jest drugorzędnym planem fabularnym w stosunku do przeszłości, a konkretnie roku 1948. Mimo to zagadka, którą próbuje rozwikłać syn detektywa, jest nie mniej ważna niż to, co dzieje się z Popielskim.
Krajewski zaznaczył, że dołożył wszelkich starań, by wiernie odwzorować powojenną darłowską rzeczywistość. Nietrudno jest dostrzec efekty jego wysiłków, ale nie są one wystarczające. Co prawda w lasach ukrywają się konkretne ugrupowania Żołnierzy Wyklętych, a Popielski spaceruje po rzeczywistych ulicach Darłowa, lecz są to jedynie przejawy poprawności faktograficznej. To za mało, by poczuć atmosferę powojennego nadmorskiego miasta. Kiepsko wypadają próby stylizowania wypowiedzi postaci na język przedwojennych inteligentów lub wręcz przeciwnie — chłopów ledwie oderwanych od pługa, którzy dostali od czerwonoarmistów trochę władzy. Stylizacja powinna być albo dokładna i skończona, albo wcale nie powinno jej być. W „Arenie szczurów” raz jest, a raz jej nie ma: tylko wybrane postacie posługują się jakąkolwiek gwarą lub odmianą języka, która zdradza ich pochodzenie lub stan społeczny, przez co ten zabieg wydaje się zbędny, a już na pewno niedopracowany.
Po lekturze tej książki wnioskuję, że Krajewski lubuje się w soczystych opisach przejawów okrucieństwa. W „Arenie szczurów” jest ich pod dostatkiem, a pewnym momencie jest ich tak dużo, że stają się one groteskowe, a nie przerażające. Pożegnanie Popielskiego przypomina raczej thriller, a nie klasyczny kryminał. Jest to typowy przykład literatury rozrywkowej bez drugiego dna, ale stosunkowo przyjemnej w odbiorze.
Po wojnie Edward Popielski ukrywa się w rządzonym przez Armię Czerwoną i Urząd Bezpieczeństwa Darłowie. Niespodziewanie w mieście pojawia się zwyrodnialec, który gwałci i gryzie kobiety, zarażając je przy tym śmiertelną chorobą. Popielski, chcąc nie chcąc, musi odnaleźć sprawcę tych zbrodni. Nie spodziewa się jednak tego, że budzący grozę morderca jest tylko trybikiem w...
więcej Pokaż mimo to