rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

recenzję zamieszczono również na blogu:
http://literkomania.blogspot.com/

W ostatnich latach sporo pojawiło się książek traktujących o wojennych losach kobiet. Były „Dziewczyny z Powstania”, „Dziewczyny z Syberii”, i między innymi również „Igły. Polskie Agentki, które zmieniły historię” autorstwa Marka Łuszczyny.
Gdybym miała książkę tą opisać filmami i emocjami jakie im towarzyszyły byłaby to mieszanka „Czasu honoru”, „Jamesa Bonda” i „Sensacji XX wieku” Wołoszańskiego. Czytając "Igły" stale towarzyszył mi w głowie głos i sposób mówienia Wołoszańskiego.
Książkę czyta się bardzo szybko. Mimo to, jest czas na przerwę i refleksję. Całość składa się z 10 historii kobiet, które odegrały znaczącą rolę dla polskiego wywiadu.

Sam tytuł jest, moim zdaniem, lekko nietrafiony, bo nie wszystkie bohaterki były polskimi agentkami. Była wśród nich Szwajcarka, Węgierka. Czasami ich praca dla polskiego wywiadu była jedynie działaniem ubocznym. Mogę się oczywiście mylić, ale takie wrażenie odniosłam czytając „Igły.”

Praca w wywiadzie, bycie szpiegiem – wielu o tym śni. Działalność taka jawi się jak spełnienie marzeń. Skoki ze spadochronem, niebezpieczne przygody, szpiegowskie gadżety - to wszystko prawda. Marek Łuszczyna sprowadza czytelnika jednak na ziemię ukazując nie tylko blaski, ale i cienie takiej działalności. Bohaterki reportażu bywały bite, siedziały w więzieniach, były ranne, poświęcały życie osobiste, ginęły lub do śmierci żyły w nędzy. Nawet te spośród nich, które miały świetne wykształcenie (lekarka, nauczycielka), czy pochodzenie (arystokratka) nie do końca odnalazły się w świecie po wojnie.

Śledząc ich losy poznajemy historię drugiej wojny światowej z wielu perspektyw (angielskiej, niemieckiej, włoskiej), mamy też okazję poddać uważniejszej analizie działalność AK i Rządu Polskiego na uchodźstwie. Jak wynika z niektórych relacji nie była to działalność tak kryształowa jak przedstawia się ją nam w mediach.

AK działało dywersyjnie w stosunku do innych ugrupowań prowadzących wywiad na rzecz Polski, a Rząd interesował się głównie sobą - jak trafnie puentuje jedna z bohaterek „Liczy się dla nich dobre jedzenie, kawka rano, herbatka o siedemnastej” a rozkazy wydają w całkowitym oderwaniu od realiów wojny w Polsce, często nawet nie czytając raportów agentów narażających życie dla kraju, bo jak oświadczył jednej z bohaterek członek rządu „Za dużo tego. Komu by się chciało?”

Smutna konstatacja w zetknięciu z dzisiejszą rzeczywistością jest taka, że niestety niewiele się przez sto lat w Polsce zmieniło.

Nadal, zamiast wspólnego dobra ważniejsza jest walka polityczna dwóch ugrupowań, nadal żywy jest w Polsce antysemityzm, nadal rządzących nie obchodzi co właściwie dzieje się w kraju.

Dlatego warto pisać i czytać takie książki. W przystępnej formie wskazują dawne błędy. Jeśli ktoś zechce, będzie mógł wyciągnąć właściwe wnioski.

recenzję zamieszczono również na blogu:
http://literkomania.blogspot.com/

W ostatnich latach sporo pojawiło się książek traktujących o wojennych losach kobiet. Były „Dziewczyny z Powstania”, „Dziewczyny z Syberii”, i między innymi również „Igły. Polskie Agentki, które zmieniły historię” autorstwa Marka Łuszczyny.
Gdybym miała książkę tą opisać filmami i emocjami jakie im...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/09/normal-0-21-false-false-false-pl-x-none.html

moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/09/normal-0-21-false-false-false-pl-x-none.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/08/ksiega-negrow-aminata-sia-miosci.html

moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/08/ksiega-negrow-aminata-sia-miosci.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

przez całą książkę czekałam na obiecywaną wartką akcję i zaskakujące zwroty. Nie doczekałam się. Książka jest po prostu nudna. Szkoda, bo pozostałe powieści autorki mnie zachwyciły.

przez całą książkę czekałam na obiecywaną wartką akcję i zaskakujące zwroty. Nie doczekałam się. Książka jest po prostu nudna. Szkoda, bo pozostałe powieści autorki mnie zachwyciły.

Pokaż mimo to


Na półkach:

moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/08/epoka-hipokryzji.html

moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/08/epoka-hipokryzji.html

Pokaż mimo to

Okładka książki Takie buty z cholewami Anna Jarmusiewicz, Szewach Weiss
Ocena 7,5
Takie buty z c... Anna Jarmusiewicz, ...

Na półkach:

moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/07/takie-buty-z-cholewami.html

moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/07/takie-buty-z-cholewami.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/07/zaginione-miasto-z.html

Moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/07/zaginione-miasto-z.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/07/rozmowy-na-trzech-grabarzy-i-jedna.html

Moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/07/rozmowy-na-trzech-grabarzy-i-jedna.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/07/chopiec-z-latawcem.html

Moja recenzja: http://literkomania.blogspot.com/2015/07/chopiec-z-latawcem.html

Pokaż mimo to


Na półkach:

Menachem Bornsztajn, chłopak urodzony w ubogiej żydowskiej rodzinie w Łęczycy. Rodzina wierząc w magię wielkiego miasta Łodzi przeprowadziła się tam wkrótce po narodzinach chłopca. Gdy umiera ojciec chłopak zaczyna żebrać pod kościołem. Czy to miejsce odmieni jego życie? Tak.
Po kilku latach swoistych studiów nikomu nieznany Menachem Bornsztajn staje się Maksem, ślepym Maksem. Nazwisko to będą sobie powtarzali łodzianie wielu pokoleń i dla wielu z nich oznaczać ono będzie kogoś całkiem innego.
Dla jednych Maks, analfabeta, bez wykształcenia i zawodu prowadzi w przedwojennej Łodzi biuro porad prawnych, jest jednocześnie sędzią i adwokatem, a często i komornikiem. Ludzie z Bałut wiedzą, że po „sprawiedliwość” idzie się do Maksa. Złudna to jednak sprawiedliwość, i bardzo przekupna. Kto lepiej zapłaci ten wygra.
Inni nazywają go Janosikiem, który odbierając bogatym daje biednym i często ich broni.
Jeszcze inni widzą w nim tylko tępego bandytę zdobywającego majątek wymuszeniami, siłą pięści i podstępem.
Był także mordercą, bezkarnym w majestacie prawa. Blagierem, kłamcą, krętaczem i fantastą. Jak mało kto umiał okręcić sobie wokół małego palca przedstawicieli policji, dziennikarzy, prawników a nawet prominentów.
Kim zatem był Menachem Bornsztajn? Niektórzy porównują go – choć moim zdaniem jednak na wyrost – do Ala Capone i Ojca Chrzestnego.
Do dziś przetrwały tylko dwie jego fotografie, mnóstwo artykułów prasowych i wspomnienia starych już ludzi, dawnych mieszkańców Bałut, dzielnicy Łódzki o niezbyt pewnej reputacji.
Śledząc losy Maksa, prowadzi nas Remigiusz Piotrowski ulicami, które dziś już nie istnieją, pokazuje świat, jakim był przed II wojną, wielokulturowy, ale i hermetycznie wręcz oddzielony. Zaryzykuję śmiałą tezę, iż antysemityzm w ówczesnej Łodzi miał ogromne korzenie wśród samych Żydów.
Książka Piotrowskiego pozwala szerzej spojrzeć na życie jakie wiedli ludzie przed wojną, pozwala też dostrzec w analfabecie człowieka bardzo mądrego, który wiedział i widział więcej niż jego wykształceni znajomi, którzy się go wstydzili.

Menachem Bornsztajn, chłopak urodzony w ubogiej żydowskiej rodzinie w Łęczycy. Rodzina wierząc w magię wielkiego miasta Łodzi przeprowadziła się tam wkrótce po narodzinach chłopca. Gdy umiera ojciec chłopak zaczyna żebrać pod kościołem. Czy to miejsce odmieni jego życie? Tak.
Po kilku latach swoistych studiów nikomu nieznany Menachem Bornsztajn staje się Maksem, ślepym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

lubię Rzym, lubię tematyke wczesno-chrześcijańską, z pasja połknęłam "Szatę" Lloyd'a, ale to szło mi opornie

lubię Rzym, lubię tematyke wczesno-chrześcijańską, z pasja połknęłam "Szatę" Lloyd'a, ale to szło mi opornie

Pokaż mimo to