-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać246
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
„Kurs na ulicę szczęśliwą” to zapiski autora, który po latach spędzonych w korporacji zmienia swoje życie i wsiada za kółko taksówki. Chciałabym, aby każdy taksówkarz tak przygotowywał się do kursu – zastanawiał się jakiej muzyki lubię słuchać i wyczuwał czy mam ochotę na rozmowę, czy może wolę akurat błądzić samotnie wśród swoich myśli, obserwując świat zza szyby. Kierowca i pasażer są przecież na siebie w trakcie takiego kursu skazani.
Każdy ma swoją historię, ale w ciągu kursu możemy poznać jedynie jej wycinek i to jest właśnie zbiór takich wycinków zebranych w kameralnym wnętrzu auta. Całość czyta się błyskawicznie, a krótkie rozdziały sprawiają, że ma się ochotę poświęcić kolejne pięć minut i dowiedzieć się jaka historia kryje się w kolejnym. Łatwo w ten sposób przeciągać to wielokrotnie, przez co można zarwać noc. ;)
Używając lekkiego języka, Gardocki przemyka się od jednej historii do drugiej. Z niejakim zdziwieniem zdaje się przyjmować fakt, że niektórzy pasażerowie wolą spędzić te kilka minut w ciszy. Czasami zostaje zaproszony na herbatę po zakończonym kursie, w co aż ciężko uwierzyć. Autor przeplata opowieści swoimi przemyśleniami, w których momentami ciężko znaleźć odgórnie narzuconą strukturę. Cały reportaż jest także poszatkowany krótkimi odpowiedziami osób na temat czym jest szczęście. Wydaje się to trochę wymuszone i tekst nic by nie stracił na ich pominięciu.
Jeżeli szukacie czegoś lekkiego na oderwanie myśli to jest to pozycja idealna. Jeżeli oczekujecie pogłębionych przemyśleń to zostawcie tę książkę na inny moment.
W warszawskim slangu taksówkarzy nazywa się „cierpami”, podobno od tego, że tyle narzekają cierpią. Gardocki przedstawia jednak teorię, że to skrót od „cierpliwości”, którą są obdarzeni i takie wytłumaczenie mi się podoba. ;)
„Kurs na ulicę szczęśliwą” to zapiski autora, który po latach spędzonych w korporacji zmienia swoje życie i wsiada za kółko taksówki. Chciałabym, aby każdy taksówkarz tak przygotowywał się do kursu – zastanawiał się jakiej muzyki lubię słuchać i wyczuwał czy mam ochotę na rozmowę, czy może wolę akurat błądzić samotnie wśród swoich myśli, obserwując świat zza szyby. Kierowca...
więcej mniej Pokaż mimo to
„Matki i córki” Ałbeny Grabowskiej to trudna i bolesna historia prababki, babki, matki i córki, które zmagają się z przeszłością. Reprezentują cztery pokolenia kobiet mierzących się z problemami, które odciskają na nich piętno, kształtują je jako kobiety, wpływają na postrzeganie świata i dalsze wspólne życie. Prababka Maria w przypływie romantycznych wyobrażeń podążyła za mężem na Sybir. Jej córka Sabina uciekła z piekła obozu koncentracyjnego Ravensbrück, w którym dokonywano eksperymentów medycznych na kobietach. Wnuczka Magdalena po utracie ukochanego została samotną matką w czasach PRL-u. Najmłodsza – Lila - stara się zrozumieć kim jest, przełamując panujące w domu milczenie, które przykrywa pokłady kłamstw i niedomówień łączących starsze pokolenia jej rodziny.
W domu Lili zawsze były tylko kobiety. Nie było śladu po rodzinnych pamiątkach. O mężczyznach się nie mówiło, wszelkie pytania odczytywano jako nietakt. Lila dorastała w domu bez bliskości. Poszukiwanie swojej tożsamości, korzeni i poskładanie historii jej rodziny stało się dla niej obsesją, wokół której budowała swoje życie.
Autorka zgrabnie przechodzi między przeszłością a teraźniejszością, pokazując nam po kawałku cztery linie czasowe, w których żyją bohaterki. Porusza temat tego jaką rolę ma poznanie swojego dziedzictwa w budowaniu swojej tożsamości. Jaki wpływ ma na nas rodzinny bagaż psychiczny? W jaki sposób przełamać schemat dziedziczenia traumy? Powieść wzrusza, skłania do wysłuchania historii do końca przed wydaniem opinii. Jej koniec daje nadzieję na przełamanie schematu dziedziczenia traumy, zaakceptowanie trudności i przełamanie strachu przed bliskością. Dopiero koniec historii sprawia, że zaczynamy rozumieć ten ciąg trudnych doświadczeń. Wartościowa podróż, którą polecam.
„Matki i córki” Ałbeny Grabowskiej to trudna i bolesna historia prababki, babki, matki i córki, które zmagają się z przeszłością. Reprezentują cztery pokolenia kobiet mierzących się z problemami, które odciskają na nich piętno, kształtują je jako kobiety, wpływają na postrzeganie świata i dalsze wspólne życie. Prababka Maria w przypływie romantycznych wyobrażeń podążyła za...
więcej Pokaż mimo to