Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W ramach osobistej refleksji sądzę, iż pod miano „sztuki” można podciągnąć wszystko to, co oddziałując na nas wywołuje określone emocje, (jakiekolwiek by one nie były). Lecz każdy człowiek zawiera w sobie pewien poziom absurdu, który jest w stanie przyswoić. Więc, gdy granica owej absorpcji zostanie przekroczona momentalnie przestaje postrzegać się coś w kanwach sztuki, a zaczyna dopatrywać się w danym tworze dzieła wariata bądź dewianta.
Sądziłam, że tak właśnie spojrzę na „Szewców” Witkacego. Jednak ku memu zaskoczeniu, nie przekroczył on u mnie tej granicy w tak znacznym stopniu, jak przypuszczałam. Choć mimo wszystko bardziej doceniam wartość merytoryczną tego utworu, niż jego formę, bez której to Witkiewicz nie byłby wszakże Witkiewiczem, a która to jednak była dla mnie wysoce nieapetyczna.

W ramach osobistej refleksji sądzę, iż pod miano „sztuki” można podciągnąć wszystko to, co oddziałując na nas wywołuje określone emocje, (jakiekolwiek by one nie były). Lecz każdy człowiek zawiera w sobie pewien poziom absurdu, który jest w stanie przyswoić. Więc, gdy granica owej absorpcji zostanie przekroczona momentalnie przestaje postrzegać się coś w kanwach sztuki, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W pełni podziwiam autora za jego nieprzeciętną wyobraźnię i trafne uwagi względem ludzkiej natury. Światy, które kreuje Grzędowicz są nieodmiennie oryginalne, chodź dotykają podwórka przeciętnego człowieczka. Czuć, iż tworzenie powieści wychodzi od niego w sposób całkowicie niewymuszony. Jest to typ pisarza, który doskonale wie czego chce od własnych książek. Przekuwa on swój światopogląd na niesztampowe historie, pakując je przy tym w kunsztowne, jeśli chodzi o warsztat pisarski, opakowanie.
"Klub Absolutnej Karty Kredytowej" był przekombinowany i przez to nijaki; w ogóle mi się nie podobał, ale już reszta opowiadań okazała się być w porządku.
"Wiedźma i wilk" złamało mi serce, a "Czarne motyle" - majstersztyk.

W pełni podziwiam autora za jego nieprzeciętną wyobraźnię i trafne uwagi względem ludzkiej natury. Światy, które kreuje Grzędowicz są nieodmiennie oryginalne, chodź dotykają podwórka przeciętnego człowieczka. Czuć, iż tworzenie powieści wychodzi od niego w sposób całkowicie niewymuszony. Jest to typ pisarza, który doskonale wie czego chce od własnych książek. Przekuwa on...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak oto kończy się moja wielka sympatia względem Geralta, a zaczyna okres, gdzie wiedźmin permanentnie mnie irytuje i niestety z doświadczenia wiem, że sytuacja ta nie prędko ulegnie zmianie. Na szczęście owa cześć sagi przynosi ze sobą postacie, takie jak Milva czy Regis oraz przybliża personę Cahira, którzy to w moim skromnym panteonie stanowią Świętą "Wiedźmińską" Trójcę.
Doskonała cześć; jedna z bardziej humorystycznych, pomimo iż w dominującej mierze skupia się na coraz bardziej zagmatwanej sytuacji politycznej i próbach odnalezienia się poszczególnych postaci w powszechnie szerzącym się bałaganie.

Tak oto kończy się moja wielka sympatia względem Geralta, a zaczyna okres, gdzie wiedźmin permanentnie mnie irytuje i niestety z doświadczenia wiem, że sytuacja ta nie prędko ulegnie zmianie. Na szczęście owa cześć sagi przynosi ze sobą postacie, takie jak Milva czy Regis oraz przybliża personę Cahira, którzy to w moim skromnym panteonie stanowią Świętą "Wiedźmińską"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie żałuje ani jednej sekundy spędzonej nad tą pozycją. Nie wiem czy wynika to z faktu, że po prostu sięgnęłam po odpowiednią książkę w odpowiednim czasie, ale jestem nią bezdyskusyjnie zauroczona.
Fakt - było to moje drugie podejście. Za pierwszym razem dobrnęłam do około setnej strony i z niewiadomych przyczyn ją porzuciłam. Jednak świadomość nieprzeczytania "Amerykańskich Bogów" nie dawała mi spokoju.
Sięgnęłam, więc po nich po raz wtóry i jestem sobie głęboko za to wdzięczna.
Najkrócej rzecz ujmując, jest to książka magiczna. Autor zawarł w niej błyskotliwe refleksje dotyczących życia, wiary, współczesności, ludzkiej natury i roli powinności, wsuwając to wszystko w niebanalną fabułę. To po prostu dobra historia opowiedziana w mistrzowski sposób. Zabawnie, niekiedy z nutką sarkazmu, czasem też przyprószona szczyptą goryczy.
Cień, jako główna postać staje na wysokości zadania. Jest na wskroś ludzki i taki niezwyczajny w swojej zwyczajności. W prawdziwie urokliwy sposób prowadzi czytelnika przez kolejne rozdziały.
Inne postacie również nie zostają w tyle - choćby bardzo się starały nie potrafią być czarno-białe. I pomimo, że domyśliłam się zakończenia dobre 150 stron przed ostatnim akapitem to nie czuje się zawiedziona.
Serdecznie polecam ją każdemu czytelnikowi. Naprawdę warto.

Nie żałuje ani jednej sekundy spędzonej nad tą pozycją. Nie wiem czy wynika to z faktu, że po prostu sięgnęłam po odpowiednią książkę w odpowiednim czasie, ale jestem nią bezdyskusyjnie zauroczona.
Fakt - było to moje drugie podejście. Za pierwszym razem dobrnęłam do około setnej strony i z niewiadomych przyczyn ją porzuciłam. Jednak świadomość nieprzeczytania...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rzadko zdarza mi się bym po przeczytaniu jakieś książki, z własnej, nieprzymuszonej woli sięgała do życiorysu autora. Krasiński przez dwuznaczność swojego utworu wręcz przymusił mnie do tego. Ten chaos, sprzeczności i brak logiki w niektórych momentach nieznośnie kłuł po oczach i wręcz prosił się o szukanie wyjaśnień.
Co do samego dramatu mam bardzo mieszane uczucia, jednakże gdy wziąć pod uwagę elementy biograficzne i wydarzenia, które towarzyszyły powstaniu "Nie-boskiej", to nabiera ona pewnej ideologicznej głębi.
Stąd w ostatecznym rozrachunku doceniam tę książkę, ze względu na osobisty dramat Krasińskiego, będący podłożem do jej napisania.

Rzadko zdarza mi się bym po przeczytaniu jakieś książki, z własnej, nieprzymuszonej woli sięgała do życiorysu autora. Krasiński przez dwuznaczność swojego utworu wręcz przymusił mnie do tego. Ten chaos, sprzeczności i brak logiki w niektórych momentach nieznośnie kłuł po oczach i wręcz prosił się o szukanie wyjaśnień.
Co do samego dramatu mam bardzo mieszane uczucia,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mój pierwszy kontakt z Panem Poe i nie czuję się w żadnym stopniu zawiedziona. Autor wykazał się logiką rozumowania, obszerną wiedzą z zakresu wielu dziedzin, zachwycającym, kunsztownym stylem pisania oraz spójnością treści i całej kompozycji. W jego utworach nic nie jest incydentalne czy nieprzemyślane, a przy tym czuć "lekkość pióra".
Co prawda zdarzały się i nużące fragmenty, powstałe przez wprowadzenie zbyt dużej ilości zbędnych szczegółów (jak np. w przypadku "Williama Wilsona"). Jednakże w ogólnym zarysie z prawdziwą przyjemnością wspominam tę pozycję. Czyta się ją jednym tchem.

Mój pierwszy kontakt z Panem Poe i nie czuję się w żadnym stopniu zawiedziona. Autor wykazał się logiką rozumowania, obszerną wiedzą z zakresu wielu dziedzin, zachwycającym, kunsztownym stylem pisania oraz spójnością treści i całej kompozycji. W jego utworach nic nie jest incydentalne czy nieprzemyślane, a przy tym czuć "lekkość pióra".
Co prawda zdarzały się i nużące...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba spodziewałam się czegoś więcej. Dopiero od połowy wciągnęłam się w fabułę. Bez rozczarowania, ale i bez szczególnej egzaltacji. Dobra pozycja, z intrygującą psychologizacją postaci, będąca swoistym pomnikiem dla ważnych wydarzeń historycznych i oceną moralną człowieka oddanego sprawie, ale też zniewolonego przez powinności. Niemniej trzeba przyznać, że powieść ta jest zniewalająco smutna.

Chyba spodziewałam się czegoś więcej. Dopiero od połowy wciągnęłam się w fabułę. Bez rozczarowania, ale i bez szczególnej egzaltacji. Dobra pozycja, z intrygującą psychologizacją postaci, będąca swoistym pomnikiem dla ważnych wydarzeń historycznych i oceną moralną człowieka oddanego sprawie, ale też zniewolonego przez powinności. Niemniej trzeba przyznać, że powieść ta jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trywialny sposób pisania nadał całości niesamowitego autentyzmu. Fathallah potrafi przyznać się do irracjonalnych myśli i zachowań, które towarzyszą anoreksji, nie ubarwiając ich przy tym jak to robią niekiedy autorzy i to jest w tej pozycji najlepsze.
Książka pokazuje czytelnikowi, że choroba nie przekreśla nas jako ludzi. Docenia wartość inteligencji, pasji i miłości najbliższych, które stanowią oparcie dla osób załamanych i nie dostrzegających dla siebie szansy na lepszy byt, piętnując przy tym samolubny charakter anoreksji.
Chyba najlepsza relacja dotycząca tego zagadnienia jaką dotychczas czytałam.

Trywialny sposób pisania nadał całości niesamowitego autentyzmu. Fathallah potrafi przyznać się do irracjonalnych myśli i zachowań, które towarzyszą anoreksji, nie ubarwiając ich przy tym jak to robią niekiedy autorzy i to jest w tej pozycji najlepsze.
Książka pokazuje czytelnikowi, że choroba nie przekreśla nas jako ludzi. Docenia wartość inteligencji, pasji i miłości...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozycja lekka, prosta i przyjemna. Może to i nie najlepsza książka z cyklu Świata Dysku, ale z pewnością wartościowa, jeśli chodzi o utrzymanie klimatu świątecznej atmosfery. W mojej opinii Pratchett jest mistrzem absurdu oraz niezwykle błyskotliwym satyrykiem. Jego książki nieodmiennie pozwalają mi nabrać dystansu do świata i ludzi, a także wprawiają w dobry nastrój. Chcąc podsumować "Wiedźmikołaja" najtrafniejszym byłoby użycie stwierdzenia, iż "w tym szaleństwie tkwi metoda".

Pozycja lekka, prosta i przyjemna. Może to i nie najlepsza książka z cyklu Świata Dysku, ale z pewnością wartościowa, jeśli chodzi o utrzymanie klimatu świątecznej atmosfery. W mojej opinii Pratchett jest mistrzem absurdu oraz niezwykle błyskotliwym satyrykiem. Jego książki nieodmiennie pozwalają mi nabrać dystansu do świata i ludzi, a także wprawiają w dobry nastrój. Chcąc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Im dalej zagłębiałam się w fabułę tym Pan Ćwiek bardziej mnie rozczarowywał. Kiedy czytałam momenty związane ściśle z Lokim, moje myśli automatycznie uciekały w inne obszary. Jak na książkę fantasy dość nudna pozycja. Zawiodła mnie potwornie. Męczące były liczne nawiązana do pop-kulturalnych tworów zachodu. Było ich po prostu za dużo i zamiast bawić( co jak mniemam było założeniem autora) nudziły, a niekiedy wręcz odpychały.
Książkę ratuje Lucyfer, który przemówił do mnie jako postać nieco sztampowa, ale w gruncie rzeczy wywierająca pozytywne wrażenie.

Im dalej zagłębiałam się w fabułę tym Pan Ćwiek bardziej mnie rozczarowywał. Kiedy czytałam momenty związane ściśle z Lokim, moje myśli automatycznie uciekały w inne obszary. Jak na książkę fantasy dość nudna pozycja. Zawiodła mnie potwornie. Męczące były liczne nawiązana do pop-kulturalnych tworów zachodu. Było ich po prostu za dużo i zamiast bawić( co jak mniemam było...

więcej Pokaż mimo to