-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04-24
2024-04-21
2024-04-18
2024-04-19
2024-04-10
2024-04-06
2024-03-28
2024-03-20
Co tu dużo pisać, w moim odczuciu „Poławiacz dusz" to najlepszy z dotychczas wydanych tomów cyklu.
Tym razem historia jest nieco bardziej zagmatwana niż w poprzednich częściach, ale niewątpliwie Jonathan Stroud ostatecznie spina Poławiacza dusz w jedną, satysfakcjonującą całość, od której nie można się oderwać od pierwszej do ostatniej strony. W tej części poławianie dusz nie zawsze gra pierwsze skrzypce i chyba w poprzednich tomach były sprawy z tej dziedziny, które polubiłam bardziej. Tym razem autor poświęcił bardzo dużo uwagi relacjom bohaterów oraz swojemu uniwersum i oba te elementy sprawiły mi przeogromną radość, bo w końcu dostaliśmy nieco więcej! No dobrze - dużo więcej, bo otrzymujemy nie tylko emocje i uczucia, ale też trochę informacji o świecie duchów, o duchokryzysie i o jego początkach czy o agencjach. Oczywiście jest też ONA - czaszka we włas... Ekhm. We własnym słoju. ;) To był najlepszy zwrot akcji i powiem szczerze, marzy mi się, że w ostatnim tomie dowiemy się o niej jeszcze więcej. „Poławiacz dusz" dowodzi, że czaszka w słoju może otrzymać więcej akapitów niż inni bohaterowie, a fabuła wyłącznie na tym zyska. :D W mojej opinii w tej części wydarza się naprawdę wiele w ulubionych wątkach czytelników, więc myślę, że nie ma możliwości, żeby ktoś przeczytał trzy poprzednie części i nie polubił tej. ;)
W dodatku chociaż pan Stroud zawsze na sam koniec książki dawał czytelnikom niewielki zwrot akcji (taki, który napędza historię, ale jednocześnie w oczekiwaniu na kolejny tom nie skręca trzewi), to tym razem niespodzianka była jednak większa niż zwykle. Jestem arcyciekawa co z tego wyniknie i dokąd to zaprowadzi naszych agentów z agencji Lockwood and CO.
Pisałam już wiele razy, że uwielbiam książki pana Strouda i „Poławiacz dusz" wyłącznie mnie w tym utwierdza. To jest rewelacyjna pozycja i fenomenalna kontynuacja cyklu. W tej książce było wszystko na co czekałam i muszę Wam się przyznać, że od kiedy otrzymałam swój egzemplarz przeczytałam go już dwa razy, a coś czuje, że nie ostatni w tym roku...
Co tu dużo pisać, w moim odczuciu „Poławiacz dusz" to najlepszy z dotychczas wydanych tomów cyklu.
Tym razem historia jest nieco bardziej zagmatwana niż w poprzednich częściach, ale niewątpliwie Jonathan Stroud ostatecznie spina Poławiacza dusz w jedną, satysfakcjonującą całość, od której nie można się oderwać od pierwszej do ostatniej strony. W tej części poławianie dusz...
2024-03-17
2024-03-14
2024-03-09
2024-03-01
2024-02-21
2024-02-16
2024-02-04
„Bractwo Jurajskie" to książka, w której widać debiutancki sznyt, ale jednocześnie fabuła intryguje, wciąga i przypomina, że kryminały mogą mieć naprawdę wiele twarzy. Jest to też pozycja ewidentnie napisana z uczuciem - do Zawiercia (co traktuję jako wielki atut, no bo ileż można czytać o Warszawie, Gdańsku czy Krakowie!), do motoryzacji, do podań i legend, do sprawiedliwości. Naturalnie autor musi jeszcze zdobyć trochę wprawy, ale myślę, że twórczość pana Sikory ma potencjał. :)
„Bractwo Jurajskie" to książka, w której widać debiutancki sznyt, ale jednocześnie fabuła intryguje, wciąga i przypomina, że kryminały mogą mieć naprawdę wiele twarzy. Jest to też pozycja ewidentnie napisana z uczuciem - do Zawiercia (co traktuję jako wielki atut, no bo ileż można czytać o Warszawie, Gdańsku czy Krakowie!), do motoryzacji, do podań i legend, do...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-02-13
2024-02-11
2024-01-09
2024-01-04
2024-01-03
Drugi tom historii Ani Kowalskiej i jej przyjaciół obfituje w wydarzenia. Po tym jak Ania przeżyła spotkanie z Wielomrokiem wielu zaczęło jeszcze intensywniej szukać sposobu na jego pokonanie, ale Mroczni nie zamierzają się poddać. Dla Ani, Moniki, Piotrka, Michała i Franka, jak i dla wszystkich dwuświatowców, to kto wygra jest kluczowe, jednak równocześnie młodzież ma swoje własne, bardziej lokalne, wyzwania. Ania nie czuje się dobrze w świetle reflektorów, jest nieco zmęczona "wielkimi rzeczami", a dręczą ją osobiste sprawy. Chciałaby dowiedzieć się czegoś o swojej przeszłości, pochodzeniu, o tym kto przyniósł ją do domu dziecka. W dodatku wciąż zadręcza się tym co zrobiła i nie znajduje odpowiedzi jak to jest z tym zaufaniem i zdradą, a na to wszystko dochodzi jeszcze przyspieszone bicie serca.
„Ania, karabela i Drzewo Poznania" to pełna przygód młodzieżówka. Pod kątem językowym warto nie zrażać się nie najlepszym początkiem, bo im dalej tym lepiej. :) Są tajemnice, są wyzwania, są uczucia, dzieje się wiele. Mam co nieco zastrzeżeń do zachowania ciągów przyczynowo-skutkowych w fabule oraz do emocji, które wywarła na mnie lektura, ale zdaję sobie sprawę, że nie mieszczę się w docelowej grupie wiekowej odbiorców książki.
Pod względem językowym, poza początkiem, widać dużą poprawę w stosunku do poprzedniego tomu. Ogólnie widać, że autor nie ustaje w pracy nad warsztatem i to bardzo się chwali.
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak poczekać na tom trzeci! :)
Drugi tom historii Ani Kowalskiej i jej przyjaciół obfituje w wydarzenia. Po tym jak Ania przeżyła spotkanie z Wielomrokiem wielu zaczęło jeszcze intensywniej szukać sposobu na jego pokonanie, ale Mroczni nie zamierzają się poddać. Dla Ani, Moniki, Piotrka, Michała i Franka, jak i dla wszystkich dwuświatowców, to kto wygra jest kluczowe, jednak równocześnie młodzież ma...
więcej Pokaż mimo to