Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel15
- ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
- ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
- Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bartłomiej Baranowski
Znany jako: archigame
2
5,7/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura młodzieżowa
Urodzony: 08.03.1988
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.plhttp://archigame.pl
5,7/10średnia ocena książek autora
17 przeczytało książki autora
11 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ania, karabela i Drzewo Poznania. Tom 2
Bartłomiej Baranowski
Cykl: Ania i Wielomrok (tom 2)
0,0 z ocen
5 czytelników 1 opinia
2024
Najnowsze opinie o książkach autora
Ania, klechdy i Wielomrok Bartłomiej Baranowski
5,7
Lubię czytać książki dla dzieci, czy też młodszych nastolatków. To często miła odskocznia od thrillerów. Biorąc się za tę książkę liczyłam na fajną opowieść fantastyczną, która zabierze mnie w magiczny świat i razem z główną bohaterką będę przeżywać przygody. Natomiast to, co dostałam... Boże szumiący i jeżu kolczasty, jakie to było złe.
Sam początek jeszcze dawał nadzieję. Która wyparowywała wraz z "rozwojem" akcji w samym dwuświecie. Niby trafiliśmy do innego świata pełnego magii, ale tego się prawie nie czuje. Mam wrażenie, że po pewnym czasie autorowi znudziło się opisywanie własnej krainy. Ja rozumiem, że nadmierne opisy mogą zabić książkę, ale raczej nie w magicznym świecie, w którym czytelnik jest pierwszy raz.
Problemem jest też sama akcja. Książka jest raczej z tych mówiących, że coś się dzieje niż opisująca, jak coś się dzieje. Najprostszy przykład. Główni bohaterowie trafiają na szkolenie i uczą się tam zaklinać przedmioty. Fajnie by było dowiedzieć się w jaki sposób to robią, przejść z nimi choćby jedną lekcję (tak jak miało to miejsce w Harrym Potterze). Nie ma szans. O całym zaklinaniu dowiadujemy się tyle, że jedna z głównych bohaterek mówi czytelnikowi, że jej koleżanka cały czas zaklina przedmioty, żeby robiły coś konkretnego. Po prostu zaklina i już.
O nauce walki też mamy dwa słowa i to w zasadzie wszystko, co wiemy o systemie magicznym dwuświata. Nie wiadomo, jak działa magia, co można z nią zrobić, jakie ma ograniczenia. Dzięki temu autor dał sobie możliwość wyjaśnienia dosłownie wszystkiego magią. Bardzo tanie zagranie.
Samo szkolenie to też jakiś żart. Poszli, dowiedzieliśmy się, że nauczyli się tego i owego (bo nawet nam tego i owego nie pokazano) po czym wrócili do domu.
Bohaterowie też są płascy jak wykres mojej chęci do pracy. Ania jeszcze się trzyma, chociaż też wydaje się bohaterką, która sama nie wie, czego chce. No, ale ma 14 lat więc mogę to zrzucić na jej wiek.
Magda jest postacią naprawdę fatalną. Nie sposób jej polubić. Impulsywna aż za bardzo (szczytem było, jak pobiła Anię, bo coś sobie ubzdurała a po wszystkim okazało się, że Ania i tak uważała ją za super przyjaciółkę i się pogodziły. Cudowna lekcja dla dzieci! Po co rozmawiać! Najlepiej się pobić!). W dodatku z lekką obsesją na punkcie własnych piersi... Czternastolatka? No, ok... Możliwe... Ale chyba lepiej, żeby scen, gdzie dziewczynka właściwie, całuje swoje piersi i mówi, że to najlepsze co ma, nie było w książkach dla dzieci.
Piotrek to NPC, dosłownie. Został wprowadzony chyba tylko po to, żeby wprowadzić konflikt na początku znajomości (Ania ma 14 lat. Serio nie wpadła, że spanie z nowo poznanym chłopakiem w jednym namiocie to raczej słaby pomysł??). I wyjaśniać zasady dwuświata, które powinniśmy poznać podczas szkolenia, ale autorowi nie chciało się tego pisać. A także być podstawą napięć seksualnych jednej z głównych bohaterek. I żeby powstało trio, przecież w Harrym Potterze to się sprawdziło.
Niby twierdzi, że zrobi wszystko, żeby pozostać w dwuświecie i móc tam pracować. A już kilka kartek później nie ma problemu z łamaniem podstawowych zasad. I nie ma też żadnych obiekcji, co do tego, że jedna z osób z jego otoczenia należy do grupy terrorystycznej.
No nie ma to, jak spójna postać.
Sama fabuła też się kupy doopy nie trzyma. Na przykład nasze trio chce się dowiedzieć, co po wypadku stało się z ich przyjacielem Franciszkiem. Więc muszą iść do pewnego człowieka w wiosce (naprawdę nie pamiętam kim on był). Bo tylko on wie. Ale kilkanaście kartek dalej opiekun Ani, Tadeusz mówi jej, że mogą się spotkać z Franciszkiem bo przecież młody jest na zamku. A Tadeusz jako rycerz o tym wie. Więc po co cała wyprawa?? Żeby Ania dostała magiczny artefakt, który będzie potrzebny w dalszej części książki.
W dodatku wszyscy tu chleją. Tak, nawet nasi nastoletni bohaterowie.
Ale na te wszystkie głupoty i problemy można by przymknąć oko. Tym, co naprawdę sprawiło, że niemal znienawidziłam tę książkę było jedno zdanie.
Dowiadujemy się, że Piotrek miał ojca alkoholika i ma w związku z tym bardzo niefajne doświadczenia. Na domiar złego jego mentorem w dwuświecie został burmistrz, który też za kołnierz nie wylewa i częściej jest pijany niż trzeźwy. I jak na to reaguje Magda?? Teoretycznie najlepsza przyjaciółka Piotrka??
"Musisz się tam czuć jak w domu"
Z uśmiechem na twarzy.
Przypominam! Przyjaciółka!
W tym momencie chciałam tylko, żeby książka się skończyła i żebym mogła o niej zapomnieć. Dlatego na reszcie fabuły się nawet nie skupiałam.
Dlatego jeśli się zastanawiasz czy dać tę książkę swojemu dziecku odpowiedź brzmi NIE! NIE! i jeszcze raz NIE!
Ania, klechdy i Wielomrok Bartłomiej Baranowski
5,7
Osoby, które mnie znają, wiedzą, że tak samo często jak po literaturę dla dorosłych równie często sięgam po literaturę dla dzieci czy też młodzieży. Czytając literaturę przeznaczoną dla młodszych czytelników nierzadko spotykać się w niej możemy z problemami właśnie ich nękającymi, jakże różnymi od naszych co nie znaczy, że mniej ważnymi. Tak samo o ile nie bardziej. Tym razem mój wybór padł na „Anię, klechdy i wielomrok” autorstwa Bartłomieja Baranowskiego. Powieść zaczyna się informacją, że młoda osóbka stoi u progu początku roku milenijnego czyli 2000 a już z samego tytułu czytelnik dowiaduje się, że akcja powieści będzie również osadzona w domu dziecka mieszczącego się w Nysie. Bohaterką owej lektury okazuje się Ania, czternastolatka, która wraz z innymi podopiecznymi zamieszkuje owy przytułek i zastanawia się nad swoją życiową sytuacją, myśli o rodzinie i „prawdziwym” domu, których przez koleje losu została pozbawiona. Tęskni za czymś czego została pozbawiona. Jednocześnie zarówno we śnie jak i na jawie Anię nawiedzają wizje. Niektóre z nich są osłonięte ciemnym dymem. Podczas jednej z ostatnich została przyzwana przez chłopca, który się w nich znajdował. Chęć poznania go, przeżycia przygody oraz próby odnalezienia siebie i czegoś dla siebie w tym trudnym okresie dorastania, powoduje, że bohaterka powieści opuszcza dom dziecka i odnajduje drogę do Wieloświatu, który być może stanie się namiastką domu o jakim marzy dziewczynka?
Ania z marszu wkracza do świata magii. Nie zastanawia się jakoś szczególnie nad tym, czy to nie jest przypadkiem sen lub czy nie postradała zmysłów. Zauważa ten nowy świat a on zauważa JĄ. Dziewczynka tak bardzo jest spragniona bliskości drugiego człowieka, posiadania domu, kogoś kto by ją kochał chociaż w przybliżeniu miłością rodzicielską i gdy jej opiekunem w tym dziwnym świecie zostaje rycerz Tadeusz z Cisów, to bez jakiegoś większego skrępowania sama z siebie zaczyna nazywać go „wujkiem”. Poczuła się chciana i poczuła się bezpieczna.
Wieloświat przynosi Ani nowych znajomych z którymi nawiązuje bliższe kontakty niż z dziećmi z domu dziecka. Wspólnie trenują, uczą się sztuki magii i po prostu łobuzują. Każde z nich na swój sposób cierpi i przeżywa wewnętrzne rozterki co autor pokazuje młodym czytelnikom na ich przykładzie. Młodzież zobaczy, że tak na prawdę ze swoimi problemami nie pozostaną sami, jeśli oczywiście zwrócą się do kogoś o pomoc.
Oczekiwałam po powieści nieco więcej tajemniczości i magii oraz wielowymiarowości. To działa na minus jak również fakt, iż autor według mojego odczucia zbyt mocno skupiał się na rozwijających się aspektach młodego kobiecego ciała, czyli na powstającym dekolcie. Rozumiem, że dziewczynki w tym wieku zaczynają odkrywać się na nowo, jednak jako matka jedenastolatki wstawki tego typu mnie raziły, gdyż podczas czytania tej książki przez młodsze czytelniczki mogą one skupić się na niewłaściwym punkcie powieści a co za tym idzie w przyszłości kreować się na młode wyzywające kobietki a to z kolei może doprowadzić do tragedii jakich wiele i bez podtekstów autora. A jak wiemy kropla drąży kroplę, dlatego być może wydawca mógłby pokusić się o korektę dzieła aby rodzice nie drżeli o to co czytają ich pociechy, gdyż pomijając te szczegóły książka byłaby bardziej godna polecenia, gdyż może młodym czytelnikom pokazać jakie są efekty nadmiernej zazdrości, smutku czy samotności.
Książka otrzymana z Klubu Recenzenta nakanapie.pl