rozwiń zwiń

Bojowa pieśń tygrysicy

Okładka książki Bojowa pieśń tygrysicy
Amy L. Chua Wydawnictwo: Prószyński i S-ka biografia, autobiografia, pamiętnik
280 str. 4 godz. 40 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
Battle Hymn of The Tiger Mother
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2011-03-08
Data 1. wyd. pol.:
2011-03-08
Data 1. wydania:
2011-01-11
Liczba stron:
280
Czas czytania
4 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788376486444
Tłumacz:
Magdalena Moltzan-Małkowska
Tagi:
Chiny dzieci wychowanie matka

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
935 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
928
805

Na półkach: ,

O książce słyszałam w zeszłym roku gdy wypłynęła na fali kontrowersji. W pracy pokazała mi ją koleżanka i od niechcenia przeczytałam pierwszy rozdział. Byłam wstrząśnięta! "Co za głupia baba!", pomyślałam, "Produkuje małe cyborgi.". Jednak koleżanka powiedziała, że momentami nie można się z Amy...nie zgodzić. Przeczytałam jeszcze kilka stron na wyrywki, zdegustowałam się tą babą o przerośniętych ambicjach męczącą swoje Bogu ducha winne dzieci i...po pracy natychmiast pobiegłam do biblioteki wypożyczyć egzemplarz dla siebie. Przeczytałam w jeden wieczór i… w większości muszę przyznać Amy rację.

Zacznijmy jednak od początku. Po pierwsze trzeba obalić mit, że książka jednoznacznie kreśli podział między rodziców zachodnich a chińskich. Autorka od razu to prostuje mówiąc o pewnym umownym nazewnictwie, które najczęściej objawia się w danej grupie kulturowej, ale nie jest jednoznaczne z przynależeniem do niej. To nie podział między Wschód a Zachód, a między surowe a tzw. "bezstresowe" wychowanie.

Amy jest surowa. Między Bogiem a prawdą zdarza jej się posunąć do przemocy psychicznej (szydzenie z dziecka, wzbudzanie w nim poczucia winy i wstydu że się nie postarało), ale daleko jej do popisów, które dała węgierska nauczycielka Lulu i Sophie bijąc po palcach ołówkiem i szydząc z umiejętności dziecka. W tej całej nieprawdopodobnej surowości nie można jednak powiedzieć, że Amy córek nie kocha i że zaspokaja swoje ambicje przymuszając je do czegoś, czego nienawidzą. Obie jej córki miały niesamowity talent muzyczny i obie są wdzięczne za znajomość chińskiego, obcowanie z tą kulturą. Tak, oznaczało to wiele godzin ćwiczeń dziennie i w weekendy, ale nic nie ma za darmo. Wiem, że brzmię teraz jak nadambitna matka, ale ilu z nas jako emigranci myśli sobie: „gdyby tylko rodzice bardziej naciskali, żebym uczył(a) się ich języka”…Albo: „gdyby tylko byli bardziej stanowczy i nie przejmowali się, że nie chcę chodzić na angielski”.
Nie zrozumcie mnie źle – Amy wielokrotnie przesadzała i nie zgadzałam się z nią, ale w jednym miała rację: rodzic powinien przygotowywać dzieci do życia i być w pewnych aspektach „mądrzejszy” od nich. Widzieć, co dla nich lepsze. Podziwiam też autorkę za to, że w odróżnieniu od niesurowych rodziców naprawdę poświęcała dziewczynkom czas. Nie tylko, żeby je musztrować: wkuwały słówka, omawiały ćwiczenia. To nie wyglądało jedynie jak żołnierski obowiązek, choć nie było też partnerstwem.

Największy grzech to przeoczenie momentu, w którym młodzieńczy bunt Lulu przerodził się w wojnę na wyniszczenie jej samej. Nie dostosowała metody do potrzeb swojej córki. Gdzieś pomiędzy popieranym przeze mnie zaszczepieniu dążenia do perfekcji (ciągłe niezadowolenie z wyników) a posłuszeństwa (ciągłe kłótnie, groźby, kary i przekupstwo), nie zauważyła pierwszych drobnych oznak – że np. córka tak bardzo się stresuje podczas nagrywania płyty, że nauczyciel dyskretnie wysyła matkę po kawę, żeby dokończyć nagranie.

I to chyba jest największy morał tej książki. Dostosowanie się do potrzeb dziecka z jednoczesnym pokazywaniem mu drogi. Amy Chua niejednokrotnie przeginała, ale nie nazwę jej wyrodną matką. Jej córki pewnie też nie. Jednak lepiej przeczytajcie sami. Na pewno warto, bo książka zmusza do głębokich przemyśleń nad jedną z najodpowiedzialniejszych ról w życiu: wychowaniem innego człowieka.

O książce słyszałam w zeszłym roku gdy wypłynęła na fali kontrowersji. W pracy pokazała mi ją koleżanka i od niechcenia przeczytałam pierwszy rozdział. Byłam wstrząśnięta! "Co za głupia baba!", pomyślałam, "Produkuje małe cyborgi.". Jednak koleżanka powiedziała, że momentami nie można się z Amy...nie zgodzić. Przeczytałam jeszcze kilka stron na wyrywki, zdegustowałam się tą...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 200
  • Chcę przeczytać
    784
  • Posiadam
    233
  • Ulubione
    40
  • Chiny
    27
  • 2012
    25
  • 2011
    20
  • Teraz czytam
    18
  • 2013
    17
  • Chcę w prezencie
    12

Cytaty

Więcej
Amy L. Chua Bojowa pieśń tygrysicy Zobacz więcej
Amy L. Chua Bojowa pieśń tygrysicy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także