Fuchsia Dunlop

Na wstępie zaznaczę, że do tej pozycji przyciągnęła mnie miłość do książek podróżniczych, nie do Chin jako takich. Pod tym względem moja wiedza opierała się na szczątkowych i stereotypowych informacjach. Dzięki podróżom kulinarnym, swojej miłości do jedzenia i kraju autorka przedstawia życie ludzi w różnych częściach kraju, opisuje przyrodę lecz przede wszystkim odsłania przed nami zupełnie inny sposób myślenia. Przyznam, że książka mnie po prostu pochłonęła, choć momentami po prostu musiałam odłożyć ją na bok by ochłonąć. Mentalność Chińczyków jest mi zupełnie obca i teraz już wiem, że nigdy nie zaprzyjaźniłabym się z osobą o "chińskim" sposobie myślenia (przynajmniej takim, jaki przestawiono w książce). Kocham zwierzęta, szanuję każde życie; w ludziach cenię empatię i poszanowanie dla innych, w tej książce brak takich osób. Żeby nie być hipokrytką - jem mięso, rozumiem, że jedzenie określonych zwierząt jest zależne od części świata, ale nic, na boga! nic! nie usprawiedliwia okrucieństwa! Nawet zwierzę rzeźne zasługuje choćby na to minimum: szybką i w miarę możliwości bezbolesną śmierć! Muszę jednak oddać sprawiedliwość - o ile sumienie nigdy nie pozwoliłoby mi zjeść żadnego dania mięsnego przygotowanego przez Chińczyka, to już przepisy na makaron, pierożki, a nawet owoce morza... Moje marzenie! Ślinka ciekła od samego czytania :) Dla ciekawych - w książce znajduje się również kilka przepisów. Do tego to fascynujące podejście do jedzenia; wręcz ekstatyczna miłość i uzależnianie swojego życia od tego co na stole. Poza moimi osobistymi odczuciami samą książkę oceniam jako rewelacyjną! Wspaniała podróż, fascynujące doznanie czytelnicze!