Kandyd, czyli optymizm
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Candide, ou l'Optimisme
- Wydawnictwo:
- Greg
- Data wydania:
- 2012-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-01-01
- Liczba stron:
- 96
- Czas czytania
- 1 godz. 36 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788373272453
- Tłumacz:
- Tadeusz Boy-Żeleński
- Tagi:
- wolter oświecenie filozofia powiastka
- Inne
Kandyd czyli optymizm
I. Jak Kandyd chował się w pięknym zamku i jak go stamtąd wygnano
II. Jak Kandyd dostał się między Bułgarów
III. Jak Kandyd umknął z armii Bułgarów i co mu się przytrafiło
IV. Jak Kandyd spotkał swego dawnego mistrza filozofii, doktora Panglossa, i co z tego wynikło
V. Burza, rozbicie, trzęsienie ziemi, jako też inne przygody doktora Panglossa, Kandyda i anabaptysty Jakuba
VI. Jak uczyniono piękne autodafé, aby zapobiec trzęsieniom ziemi, i jak Kandydowi wychłostano zadek
VII. Jak pewna staruszka zaopiekowała się Kandydem i jak odnalazł przedmiot swego kochania
VIII. Historia Kunegundy
IX. Co się przytrafiło Kunegundzie, Kandydowi, Wielkiemu Inkwizytorowi oraz Żydowinowi
X. O tym, w jakiej niedoli Kandyd, Kunegunda i stara przybyli do Kadyksu i jak wsiedli na okręt
XI. Historia starej
XII. Dalszy ciąg nieszczęść staruszki
XIII. Jak Kandyd musiał rozstać się z piękną Kunegundą i ze staruszką
XIV. Jakie przyjęcie znaleźli Kandyd i Kakambo u ojców jezuitów w Paragwaju
XV. Jak Kandyd zabił brata Kunegundy
XVI. Co przygodziło się wędrowcom z dwiema dziewczętami, dwiema małpami oraz dzikim plemieniem noszącym miano Uszaków
XVII. Jak Kandyd i jego sługa przybyli do kraju Eldorado i co tam ujrzeli
XVIII. Co ujrzeli w krainie Eldorado
XIX. Co im się zdarzyło w Surinam i w jaki sposób Kandyd zawarł znajomość z Marcinem
XX. Co się zdarzyło Kandydowi i Marcinowi na morzu
XXI. Kandyd i Marcin zbliżają się do wybrzeży Francji i rozprawiają
XXII. Co się zdarzyło Kandydowi i Marcinowi we Francji
XXIII. Jak Kandyd i Marcin przybijają do brzegów Anglii i co tam widzą
XXIV. O Pakicie i bracie Żyrofli
XXV. Wizyta u pana Prokuranta, szlachcica weneckiego
XXVI. Jak Kandyd i Marcin spożyli wieczerzę z sześcioma cudzoziemcami i kim byli owi cudzoziemcy
XXVII. Podróż Kandyda do Konstantynopola
XXVIII. Co się zdarzyło Kandydowi, Kunegundzie, Panglossowi Marcinowi etc.
XXIX. Jak Kandyd odnalazł Kunegundę i staruszkę
XXX. Zakończenie
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 3 371
- 1 042
- 383
- 102
- 72
- 60
- 46
- 23
- 20
- 20
Opinia
Wielką przyjemność sobie sprawiłem znajdując na "Wolne Lektury" utwór, którym zachwycałem się równe 60 lat temu, tym bardziej, że obecnie mam czas i ochotę, by spokojnie przetrawić każde słowo ubóstwianego przeze mnie Boya, w tłumaczonym tekście, w "Od tłumacza" i w przypisach.
I o tych ostatnich mówić pragnę, bo już na tytułowej stronie do nich musiałem zajrzeć:
„1.'Kandyd czyli optymizm'—'Kandyd' jest odpowiedzią na 'List o Opatrzności' Jana Jakuba Rousseau oraz na „filozofię optymizmu” Leibniza, cieszącą się w owym czasie wielką wziętością. W swojej argumentacji ad hominem [tj. „do człowieka”, do konkretnej osoby; Red. WL.], przypomina nieco Sganarela z Molierowskiego 'Małżeństwa z Musu', który, zniecierpliwiony krańcowym sceptycyzmem filozofa Marfuriusza, okłada go kijem, aby mu w najkrótszej drodze udowodnić, że nie wszystkie wrażenia są względne i zwodnicze. [przypis tłumacza]"
Z kolei w przypisie 4 mamy dane biograficzne pisarza:
"4.Wolter — właśc. François-Marie Arouet (pseud. Voltaire) urodził się w r. 1694 w Paryżu, umarł, również w Paryżu, w r. 1778. [przypis tłumacza]"
Boy w "Od tłumacza" omawia genezę "Kandyda", poruszoną w przypisie 1:
"...Jeżeli wierzyć Wyznaniom Russa, geneza Kandyda była następująca. Wstrząśnięty wiadomością o trzęsieniu ziemi w Lizbonie, Wolter napisał poemat pod tytułem Na ruinę Lizbony. Rousseau, jak pisze, „uderzony, iż widzi tego biednego człowieka, przywalonego, aby tak rzec, pomyślnością i sławą, jak gorzko wciąż deklamuje przeciw nędzom życia i znajduje ustawicznie, że wszystko jest złe, powziął szalony pomysł, aby mu przemówić do duszy i udowodnić mu, że wszystko jest dobre”. Napisał doń list, na który Wolter przyrzekł mu odpowiedź; ta odpowiedź ukazała się po kilku latach, był nią Kandyd.....".
Aby już nie odrywać się od tekstu przytaczam istotny przypis 13:
"13. Kandyd — z fr. candide: naiwny, szczery, czysty. [przypis edytorski]"
Natomiast o tekście powiem krótko: a i owszem, bawi, lecz ekscytacji nie wzbudza. Po tylu latach przeczytałem to dzieło raczej z sentymentu do języka Boya i własnej młodości, niż z zachwytu nad przygodami Kandyda. W celu objaśnienia przyszłego czytelnika kopiuję reprezentatywny fragment dla rodzaju humoru uprawianego w tej opowieści:
"..— O, drogi Kandydzie! znałeś Pakitę, subretkę dostojnej baronowej: zakosztowałem w jej ramionach słodyczy raju; ale stały się one źródłem piekielnych mąk, które mnie oto trawią: była nimi skażona do szpiku; może umarła od nich! Pakita otrzymała ten podarek od uczonego franciszkanina, który dotarł aż do źródła, miał go bowiem od starej hrabiny, która otrzymała go od kapitana kawalerii, który zawdzięczał go margrabinie, która dostała go od pazia, który otrzymał go od jezuity, który w czas swego nowicjatu posiadł go w prostej linii od jednego z towarzyszów Krzysztofa Kolumba. Co do mnie, nie udzielę go już nikomu, bo umieram..."
Przyznacie Państwo, że ta historia nie może doprowadzić czytelnika do ekstazy, gdy zna ją we współczesnej wersji o Jasiu, który pragnął mieć syfilisa, by zarazić nim gosposię, dzięki czemu tatuś zaraziłby mamusię, a ta - korepetytora, na którym Jasio pragnął się odegrać.
A poważnie: spędziłem uroczą noc z "Kandydem", zapominając o nękającym bólu. Więc polecam i z pełnym przekonaniem daję gwiazdek 8.
Wielką przyjemność sobie sprawiłem znajdując na "Wolne Lektury" utwór, którym zachwycałem się równe 60 lat temu, tym bardziej, że obecnie mam czas i ochotę, by spokojnie przetrawić każde słowo ubóstwianego przeze mnie Boya, w tłumaczonym tekście, w "Od tłumacza" i w przypisach.
więcej Pokaż mimo toI o tych ostatnich mówić pragnę, bo już na ...