Pasożyty umysłu
- Kategoria:
- horror
- Tytuł oryginału:
- The Mind Parasites
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 1990-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 1990-01-01
- Liczba stron:
- 318
- Czas czytania
- 5 godz. 18 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 83-85175-06-7
- Tłumacz:
- Beata Moderska, Tadeusz Zysk
- Tagi:
- horror umysł śmierć
Znany archeolog Gilbert Austin dowiaduje się o śmierci swego przyjaciela, doktora Karela Weissmana. Początkowo nie wierzy, że ten mógł dokonać samobójstwa, lecz po zapoznaniu się z jego listem pożegnalnym, nie ma żadnych wątpliwości. W ostatecznej nocie opisane są dziwne zjawiska, jakie towarzyszą mu podczas jego pracy. Doktor Austin postanawia znaleźć przyczynę śmierci swojego współpracownika i ustalić okoliczności, w jakich doszło do tego zdarzenia. Co prawda okrywa kilka wskazówek pozostawionych mu przez zmarłego, lecz wkrótce zostaje wydelegowany, by odkryć zakopane miasto. Podczas prac wykopaliskowych ekipa odkrywa nietypowe zjawisko. Wykopaliska spowodowały uwolnienie potężnych i niebezpiecznych sił – stworzeń, których główną bronią była penetracja umysłu ludzkiego. Pasożyty te, stykając się bezpośrednio ze źródłami mocy, zaczynają kierować wszystkimi istotami ludzkimi...
...Trudno stwierdzić, do jakiego gatunku zaliczyć tą pozycję, gdyż zawarte w niej wątki z pewnością poruszą czytelników nie tylko gustujących w literaturze fantastycznej, ale także filozofów i metafizyków. Książka ta osnuta jest niesamowitą akcją, która nie pozwala się od niej oderwać. Pochłania nas całkowicie i sprawia, że znajdujemy się w zupełnie innej rzeczywistości. A to wszystko za sprawą języka zapożyczonego z Lovecraftowskiej literatury. Colin Wilson główny motyw swej powieści zaczerpnął właśnie z mitologii Wielkich Dawnych. Zaś koncepcję oparł na psychologii analitycznej Junga, egzystencjalizmie Heideggera oraz fenomenologii Husserla. Dzięki temu możemy odnaleźć problemy dotyczące istnienia świadomości kolektywnej i archetypów, ponadczasowości oraz bytu.
Pasożyty umysłu są niejako „książką – ostrzeżeniem”, której głównym przesłaniem jest przestroga przed tym, by to, co nowoczesne i wyspecjalizowane nie zdołało zaszkodzić gatunkowi ludzkiemu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 195
- 160
- 73
- 9
- 5
- 4
- 3
- 2
- 2
- 1
Cytaty
Gdybyśmy mogli nauczyć się sztuczki odpowiedniego “włączania" i “wyłączania" świadomości, poznalibyśmy tajemnicę boskości. Ale jest to najtr...
Rozwiń...źródło życia nie różni się od źródła nieistnienia.
Opinia
Jako czytelnik w stosunku do książek staram się kierować dwoma dewizami:
1) Książkę zawsze należy doczytać do końca.
2) Jeśli książka była tak dupiasta, że zasada nr 1 została złamana, zostawiamy ją bez oceny.
Punkt 1 parę razy zdarzyło mi się złamać – czasami człowiek trafia na taką makulaturę, której za wuja nie da się domęczyć do końca i jedyne co pozostaje człowiekowi zrobić, to spuścić ją w kiblu i iść do miejscowej biblioteki, paść na kolana przed największym regałem i prosić Boga Książek o przebaczenie. W przypadku „Pasożytów umysłu” trafiła mi się sytuacja bezprecedensowa albowiem nie tylko nie doczytałem tej pożal się Boże książeczki ale postanowiłem mimo to wystawić jej notę. Najniższą z możliwych.
Przecierpiałem równo 200 stron tej kulawej powiastki i albo czegoś w niej nie zrozumiałem, albo wilsonowskie pasożyty faktycznie istnieją i zwyczajnie przypuściły zmasowany atak na mój średnio inteligentny móżdżek, tym samym sprawiając, że nie doceniłem walorów twórczości Wilsona.
Od strony fabularnej wygląda to tak: główny bohater ze swoim koleżką (imion nie podam bo nie pamiętam a do książki zajrzeć nie mogę bo już parę dni temu oddałem ją koleżance, żeby sobie mogła w piecu napalić) podczas wykopalisk archeologicznych trafiają na zakopane dwa kilometry pod ziemią starożytne ruiny. Wcześniej główny koleżka dowiaduje się, że inny jego znajomek zadyndał na żyrandolu i postanawia przewertować jego papiery, w których mowa o pasożytach umysłu. Nie mam pojęcia jaki jest związek między archeologicznym znaleziskiem a pasożytami bo jak już Wam wiadomo, nie doczytałem tego szmelcu ale pragnę odrobinę nakreślić sytuację, żeby mieć solidny grunt pod narzekanie.
Na pierwszy ogień wezmę ten aspekt powieści, który już po kilkudziesięciu stronach doprowadził mnie do szewskiej pasji – narracja. Te 200 stron, które miałem nieprzyjemność przeczytać to w 3/4 bełkot rodem z podrzędnych książeczek tyczących psychologii i parapsychologii, do tego napisanych przez jakiegoś schizofrenika lubującego się w teoriach konspiracji i New Age. Autor co chwila szuka pretekstu, żeby się wymądrzać na temat właściwości ludzkiego umysłu, poza tym lubuje się w ciągłych metaforach psychologicznych, no i chyba ma słabość do wyrażenia „wyobraźmy sobie”. Przez większość lektury „Pasożytów” miałem przed oczami scenkę z szóstej części „Koszmaru z ulicy Wiązów”, w której Johnny Depp robi jajecznicę i prawi „to jest twój mózg – a to jest twój mózg pod wpływem narkotyków”. Słowo daję, od takiego bełkotu pseudointelektualnego mam wrażenie, że mózg mi się przewraca na lewą stronę. Ale, ale, żeby oddać cesarzowi co cesarskie, to nie jest tak, że Wilson tylko się mądrzy na tematy (pseudo)naukowe- czasami nawet coś się w tej książce dzieje, vide psychiczne batalie bohaterów z tytułowymi pasożytami. Batalie nudne jak flaki z olejem. Sorry, żeby opisywać sceny, w których bohater siedzi w fotelu i prowadzi walkę w swojej głowie, czyniąc to jednocześnie interesującym dla czytelnika, to trzeba mieć prawdziwy talent a Wilson takowym talentem nie dysponuje.
Kuriozum pierwszego sortu wydał mi się sposób w jaki główny bohater dowiaduje się o istnieniu pasożytów umysłowych. Otóż, facet ma od czasu do czasu dziwne przeczucia i nastroje ale nie na jakąś alarmującą skalę. Dostaje materiały należące onegdaj do kolegi-samobójcy, czyta o pasożytach (których nikt nigdy nie widział i póki co nie ma żadnych fizycznych dowodów na ich istnienie) dodaje dwa do dwóch i abrakadabra! Bezkrytycznie zaczyna w nie wierzyć (wcześniej co prawda – jak na człowieka wykształconego przystało – bierze pod uwagę możliwość, że kolega-samobójca mógł sobie wszystko ubzdurać ale długo te wątpliwości nie trwają) i w sumie dobrze bo parę stron później potrafi już posługiwać się telekinezą i wydziwiać inne cuda na kiju. Żadnego wielkiego wtajemniczenia czy coś w tym stylu – ot, facet od paru dni ma napady dziwnych wrażeń, przeczytał notatki kolesia, który miał obsesję na punkcie jakichś psychicznych wampirów i się powiesił, więc jaki jest tok rozumowania naszego herosa? „Aha, czyli fakt, że w sobotę miałem doła, to wina pasożytów umysłu, o których nikt nie słyszał poza moim niezrównoważonym znajomym, który się powiesił – teraz to wszystko ma sens!”. I faktycznie, ma facet rację ale sami powiedzcie – czy to nie jest, kurde, naciągane?
Nie będę już marnotrawił czasu na pastwienie się nad tą książeczką. Ja jestem zdecydowanie na nie i nie mogę pojąć, jakim cudem ten gniot ma tak wysokie notowania. Chyba, że po tych 200 stronach, które przeczytałem dochodzi do obrotu o 180 stopni i ten szajs nagle zmienia się w arcydzieło literatury światowej. Ale jakoś to wątpię. Jak już wspomniałem, Colin Wilson wykazuje w „Pasożytach” słabość do zwrotu „wyobraźmy sobie”. Zatem pragnę – w duchu narracji Wilsona – napisać rzecz następującą: wyobraźmy sobie, że nigdy tej książki nie czytaliśmy. Dziękuję za uwagę.
Jako czytelnik w stosunku do książek staram się kierować dwoma dewizami:
więcej Pokaż mimo to1) Książkę zawsze należy doczytać do końca.
2) Jeśli książka była tak dupiasta, że zasada nr 1 została złamana, zostawiamy ją bez oceny.
Punkt 1 parę razy zdarzyło mi się złamać – czasami człowiek trafia na taką makulaturę, której za wuja nie da się domęczyć do końca i jedyne co pozostaje człowiekowi...