Czytając początkowo opinie o książce byłam mocno zdziwiona niskimi ocenami, ale dochodząc do połowy straciłam jakiekolwiek nadzieje, że w końcu się coś zadzieje, że ta powieść ma jakikolwiek głębszy sens (ja nie znalazłam...). Nie polecam nikomu, zwykle 300 stron to dla mnie książka na maksymalnie 2 dni. Tutaj męczyłam się tydzień.

Czytając początkowo opinie o książce byłam mocno zdziwiona niskimi ocenami, ale dochodząc do połowy straciłam jakiekolwiek nadzieje, że w końcu się coś zadzieje, że ta powieść ma jakikolwiek głębszy sens (ja nie znalazłam...). Nie polecam nikomu, zwykle 300 stron to dla mnie książka na maksymalnie 2 dni. Tutaj męczyłam się tydzień.

Facet, który żyje w samolotach. Jego celem jest zgromadzenie milion mil lotniczych, nadal nie rozumiem po co. Czasem mu odwala, ma jakieś halucynacje. Połyka tabletki. Rodzinę z jednej strony ma w dupie, z drugiej jakoś się o nią troszczy. Spotyka na swojej drodze dziwne kobiety i wydaje książkę o biznesie. Z tego co zrozumiała żyje ze zwalniania ludzi. Podróżuje od hotelu do hotelu, od jednego lotu do drugiego, nie rozumiem po co był jakiś plan. Jego życie i tak jest niemiłosiernie nudne. Ale ciągle żywiłam nadzieję, że następna strona będzie lepsza... niestety tak nie było.

Nie wiem już czy to ja nie zrozumiałam tej książki, czy ta książka jest niezrozumiała. Czytając opis jakoś bardziej byłam zachwycona niż czytając ją. Zdecydowanie dno.

Facet, który żyje w samolotach. Jego celem jest zgromadzenie milion mil lotniczych, nadal nie rozumiem po co. Czasem mu odwala, ma jakieś halucynacje. Połyka tabletki. Rodzinę z jednej strony ma w dupie, z drugiej jakoś się o nią troszczy. Spotyka na swojej drodze dziwne kobiety i wydaje książkę o biznesie. Z tego co zrozumiała żyje ze zwalniania ludzi. Podróżuje od hotelu...

Film dużo ciekawszy niż książka, może przede wszystkim dlatego, iż z treścią lektury nie ma prawie nic wspólnego. Opowieść, która donikąd nie prowadzi, cele, które po drodze się rozmywają, męcząca końcówka. Pogubiłam się, bo dużo tego: kto czym się zajmuje, gdzie i z kim bohater jest dziś/jutro/pojutrze umówiony itp, ale w sumie niepotrzebnie się tym martwiłam, bo te spotkania i osoby tak naprawdę nie stanowiły poszczególnych elementów puzzli, tylko po prostu się w większości "przewijały". Jeśli to miała być klasyczna powieść drogi, to chyba średnio wyszło, bo wniosków i konkluzji jak na lekarstwo.
Podsumowując: zmęczyłam, ale gdybym wcześniej zobaczyła ocenę, to bym odłożyła w połowie nie czekając na jakiś zawrotny rozwój akcji (którego nie było:). Książkę uratowało to, że w mojej głowie tytułowy bohater wyglądał jak Clooney.

Film dużo ciekawszy niż książka, może przede wszystkim dlatego, iż z treścią lektury nie ma prawie nic wspólnego. Opowieść, która donikąd nie prowadzi, cele, które po drodze się rozmywają, męcząca końcówka. Pogubiłam się, bo dużo tego: kto czym się zajmuje, gdzie i z kim bohater jest dziś/jutro/pojutrze umówiony itp, ale w sumie niepotrzebnie się tym martwiłam, bo te...

O kurczę! Chyba oprawię w ramki jako rzadki przypadek pt. "Film lepszy niż książka".
Z resztą nie powinni mówić, że była to ekranizacja bo obie fabuły mają się nijak do siebie. Nie polubiłam głównego bohatera i sposób prowadzenia narracji też mi nie podszedł.

O kurczę! Chyba oprawię w ramki jako rzadki przypadek pt. "Film lepszy niż książka".
Z resztą nie powinni mówić, że była to ekranizacja bo obie fabuły mają się nijak do siebie. Nie polubiłam głównego bohatera i sposób prowadzenia narracji też mi nie podszedł.

Nie dałam rady przeczytać tej książki do końca. Doszłam do połowy w wielkich bólach, resztę przeleciałam wzrokiem. Przeczytałam ostatni rozdział, który niewiele wniósł.
Generalnie nie polecam. Strasznie nudna i dziwnie napisana.

Nie dałam rady przeczytać tej książki do końca. Doszłam do połowy w wielkich bólach, resztę przeleciałam wzrokiem. Przeczytałam ostatni rozdział, który niewiele wniósł.
Generalnie nie polecam. Strasznie nudna i dziwnie napisana.

Wielkim cierpieniem było czytanie tego. Nie wiem właściwie, czy chodzi o styl pisania, czy o fabułę. Wiem tylko, że największą przyjemność sprawiało mi odliczanie stron, ile zostało mi do końca.

Wielkim cierpieniem było czytanie tego. Nie wiem właściwie, czy chodzi o styl pisania, czy o fabułę. Wiem tylko, że największą przyjemność sprawiało mi odliczanie stron, ile zostało mi do końca.

Zarówno książka, jak i film nie powinny powstać. Dziwie się wydawcy, że w ten sposób traktuje literaturę, a już w ogóle się dziwię wytwórni filmowej adaptując to "coś" ( Z całym szacunkiem dla fanów Cooley`a)

Zarówno książka, jak i film nie powinny powstać. Dziwie się wydawcy, że w ten sposób traktuje literaturę, a już w ogóle się dziwię wytwórni filmowej adaptując to "coś" ( Z całym szacunkiem dla fanów Cooley`a)

szkoda gwiazdek.. nie chce dalej walczyc , poddaje sie.. nie czytam.. dziwaczny zlepek slow, nie rozumiem i zrozumiec nie chce..po co sie meczyc:)

szkoda gwiazdek.. nie chce dalej walczyc , poddaje sie.. nie czytam.. dziwaczny zlepek slow, nie rozumiem i zrozumiec nie chce..po co sie meczyc:)

Początek jest dość obiecujący, jednak im dalej w las, tym ciemniej...

Początek jest dość obiecujący, jednak im dalej w las, tym ciemniej...

Chaotycznie napisane. Cały czas myśli odrywały się od tekstu i błądziły gdzie indziej. Chciałam jak najszybciej skończyć.

Chaotycznie napisane. Cały czas myśli odrywały się od tekstu i błądziły gdzie indziej. Chciałam jak najszybciej skończyć.