Władcy świtu
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Andrzej Zimniak. Utwory zebrane (tom 7)
- Seria:
- Archiwum Polskiej Fantastyki
- Wydawnictwo:
- Stalker Books
- Data wydania:
- 2021-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2014-10-30
- Liczba stron:
- 294
- Czas czytania
- 4 godz. 54 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788366280779
- Tagi:
- fantastyka science-fiction polska fantastyka fikcja społeczna
Habitat Valios to prywatne piekło, w którym były lekarz Shoza Fogh odbywa karę za podjętą kiedyś trudną decyzję. Pozbawiony prawa wykonywania zawodu, z nędznym zasiłkiem orbituje między swoją norą a barem. Promykiem nadziei wydaje się wygrana wycieczka na Ortusa, planetę słynącą z rozgrywanych na niej igrzysk. Wyruszając w podróż między wszechświatami, która dla niego jest szansą odrodzenia, nie zdaje sobie jeszcze sprawy, na co tak naprawdę się zdecydował. Istoty, które napotka, są wieczne, doskonale wiedzą o jego unikatowym darze adiunkcji i mają wobec niego konkretne plany. Wobec niego i całej ludzkości...
„Władcy świtu" to powieść SF z zakresu social fiction, która mimo silnego sztafażu fantastycznego skupiona jest na aspektach socjologicznych i psychologicznych.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 124
- 69
- 31
- 5
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
- 2
OPINIE i DYSKUSJE
Nie wiem, dlaczego ktokolwiek miałby zaliczać tę książkę do gatunku sci-fi, dla mnie to raczej bełkotanie w stylu fantasy.
Zupełnie niepotrzebny jest ten bełkotliwy język, jak u schizofrenika i utrudnia on wejście czytelnika w fabułę tej książki: neologizmy znajdują wytłumaczenie dopiero, gdy jesteśmy gdzieś w środku czytania. Wtedy albo trzeba zacząć od nowa, albo mieć dobrą pamięć wsteczną, żeby poukładać sobie wszystko w detalach.
Jakiś pomysł to jest, tylko dla mnie mało atrakcyjny, a ponadto pełno w tej książce sprzeczności.
Najatrakcyjniejszy jest pomysł „adiunkcji” i związane z nim opisy działań głównego bohatera, ale to i tak zmarnowany potencjał.
Najsłabszym chyba elementem jest motywacja działań tamtej cywilizacji: bo niby dlaczego miałaby ona dążyć do tego, co mamy w finale? Nie bardzo też wiadomo, po co tamci ludzie mieliby konkurować ze sobą metodą odcinania sobie głów, które i tak odrastają. Wytłumaczenia autora są mało przekonywujące. Nie wiadomo też, jakim cudem jakaś cywilizacja odległa „o setki wszechświatów” składa się z LUDZI, tak, z LUDZI, z którymi można przyjemnie kopulować. Jeszcze tego tylko brakowało, żeby wszyscy tam mówili po angielsku, jak w hollywoodzkich gniotach. Nie wiadomo też dlaczego lekarz miałby zostać ukarany za uratowanie czyjegoś życia, tym bardziej, że dzisiejszy świat jest raczej hurra-aborcyjny, niż restrykcyjny, a wizjoner powinien się takiego stanu rzeczy w przyszłości - marksistowskiej ludzkości - spodziewać.
Jeśli autor miał zamiar użyć tej historii, jako pewnego rodzaju paraboli, a nie historii opowiadanej na serio, to lepiej byłoby, gdyby poszedł śladem Stanisława Lema, który też niby tworzył neologizmy, tyle że były one jednak tak skonstruowane, że każdy czytający od razu wiedział, o co chodzi, dzięki czemu nie dostawało się książki bełkotliwej w formie, do której byłby potrzebny słowniczek wyrazów bezsensownych.
Można przeczytać, ale mnie ta książka nie powala.
Nie wiem, dlaczego ktokolwiek miałby zaliczać tę książkę do gatunku sci-fi, dla mnie to raczej bełkotanie w stylu fantasy.
więcej Pokaż mimo toZupełnie niepotrzebny jest ten bełkotliwy język, jak u schizofrenika i utrudnia on wejście czytelnika w fabułę tej książki: neologizmy znajdują wytłumaczenie dopiero, gdy jesteśmy gdzieś w środku czytania. Wtedy albo trzeba zacząć od nowa, albo mieć...
Generalnie jestem fanem twórczości Zimniaka, ale mój stosunek do tej książki należy określić co najmniej jako ambiwalentny. Pomysł jest ciekawy, a książka miejscami świetna, ale właśnie - miejscami... Ogólnie ciężko się w nią wgryźć i złapać opowiadaną historię (czy te wszystkie nowoutworzone słowa w istocie coś wnoszą, poza podkreśleniem różnicy kulturowej?) - przy czym część wydarzeń okazuje się ostatecznie bez większego (a może i żadnego) znaczenia. Lektura Władców to nie jest czas zmarnowany, ale jeśli ktoś nie przeczyta, to świat się nie zawali.
Generalnie jestem fanem twórczości Zimniaka, ale mój stosunek do tej książki należy określić co najmniej jako ambiwalentny. Pomysł jest ciekawy, a książka miejscami świetna, ale właśnie - miejscami... Ogólnie ciężko się w nią wgryźć i złapać opowiadaną historię (czy te wszystkie nowoutworzone słowa w istocie coś wnoszą, poza podkreśleniem różnicy kulturowej?) - przy czym...
więcej Pokaż mimo toPewnego dnia, kiedy sprzątałem pokój, książki stojące na mojej półce zaczęły się zsuwać. Kilka spadło na podłogę, jedna trafiła prosto do kosza na śmieci - zupełnie tak jakby wiedziała, że tam jej miejsce. To była właśnie ta książka, Władcy Świtu.
Przez pierwszych kilkadziesiąt stron była nawet ciekawa, jednak okropne dłużyzny oraz mnóstwo neologizmów, które wprowadzają niepotrzebne zamieszanie skutecznie zabijają całą przyjemność z czytania. Zawiodłem się, szczególnie, że jeszcze z czasów gimnazjum pamiętam znakomite opowiadania Zimniaka.
Pewnego dnia, kiedy sprzątałem pokój, książki stojące na mojej półce zaczęły się zsuwać. Kilka spadło na podłogę, jedna trafiła prosto do kosza na śmieci - zupełnie tak jakby wiedziała, że tam jej miejsce. To była właśnie ta książka, Władcy Świtu.
więcej Pokaż mimo toPrzez pierwszych kilkadziesiąt stron była nawet ciekawa, jednak okropne dłużyzny oraz mnóstwo neologizmów, które wprowadzają...
Nie lubię science fiction, a ta książka trafiła do mnie przez przypadek. Inaczej pewnie nigdy nie wzięłabym jej do rąk. Jest dziwna, chaotyczna i tylko w niewielkim stopniu ciekawa...
Więcej:
http://dla-przyjemnosci.blogspot.com/2016/07/wadcy-switu.html
Nie lubię science fiction, a ta książka trafiła do mnie przez przypadek. Inaczej pewnie nigdy nie wzięłabym jej do rąk. Jest dziwna, chaotyczna i tylko w niewielkim stopniu ciekawa...
Pokaż mimo toWięcej:
http://dla-przyjemnosci.blogspot.com/2016/07/wadcy-switu.html
Przeszedłem,przeszedłem przez chyba najtrudniejszą książkę s/f jaką ostatnio czytałem.Nie powiem,męczyłem przy każdym zdaniu.Ale , to nie było męczenie w stylu pracy w kamieniołomie.Raczej coś w rodzaju ciężkiej pracy, która da owoce.W postaci obcowania z trudną, acz zgrabnie napisaną powieścią s/f.
Fabuła jest nawet ciekawa./Lekarz trafia na inną planetę.Tam się odbywają igrzyska.Co mi przeszkadzało w tej książce ? Te trudne słowa:artis,oout,prag Ahloon.Nie zawsze od razu widziałem, co to znaczy.
A jeżeli chodzi o rzekomą pornografię, której miało być tak pełno.
To jak ktoś się spodziewał opisów rodem z YOUPORN, to chcę rozczarować lub uspokoić,że dla mnie tu żadnej pornografii nie było.Ot zwyczajne zbliżenia.
Książka ocenia jako dobra.
Przeszedłem,przeszedłem przez chyba najtrudniejszą książkę s/f jaką ostatnio czytałem.Nie powiem,męczyłem przy każdym zdaniu.Ale , to nie było męczenie w stylu pracy w kamieniołomie.Raczej coś w rodzaju ciężkiej pracy, która da owoce.W postaci obcowania z trudną, acz zgrabnie napisaną powieścią s/f.
więcej Pokaż mimo toFabuła jest nawet ciekawa./Lekarz trafia na inną planetę.Tam się odbywają...
Z przykrością wyznaję, że książki nie zdołałam zmęczyć, przy czym zmęczenie doskonale opisuje stan, w jaki ta mnie wprawiła po kilkudziesięciu stronach. Po pierwsze, bohater: nijaki i antypatyczny. Po drugie, styl i język: niestrawny, męczący, niespójny, miejscami ocierający się o wulgarność. Po trzecie, fabuła, a raczej jej brak - być może później się rozkręca; ja niestety porzuciłam lekturę zanim to nastąpiło. Polecam wyłącznie najwytrwalszym. W innym wypadku - szkoda czasu.
Z przykrością wyznaję, że książki nie zdołałam zmęczyć, przy czym zmęczenie doskonale opisuje stan, w jaki ta mnie wprawiła po kilkudziesięciu stronach. Po pierwsze, bohater: nijaki i antypatyczny. Po drugie, styl i język: niestrawny, męczący, niespójny, miejscami ocierający się o wulgarność. Po trzecie, fabuła, a raczej jej brak - być może później się rozkręca; ja niestety...
więcej Pokaż mimo toGłówny bohater jest, ale po co - nie wiem. Drugoplanowe postaci są dużo ciekawsze, ale zazwyczaj są tylko po to żeby główny bohater mógł z nimi walczyć lub bzykać się. Przez chwilę trąciło intrygą, ale umarło podobnie jak moje zainteresowanie fabułą. Nawet główne założenia funkcjonowania Ortusa (świata w książce) są mocno naciągane jakby autor wpadł na świetny pomysł (początkowo naprawdę wygląda ciekawie),ale w połowie książki zorientował się, że nie przewidział jednego istotnego problemu i pomyślał "chrzanić to, w książce sci-fi przejdzie" i dokończył. Do tego pozycja strasznie męczy językowo, raz autor używa niemal młodzieżowego języka żeby na następnej stronie posypać garścią słów ocierających się o archaizmy. Najlepszy element książki to grafika na okładce.
Główny bohater jest, ale po co - nie wiem. Drugoplanowe postaci są dużo ciekawsze, ale zazwyczaj są tylko po to żeby główny bohater mógł z nimi walczyć lub bzykać się. Przez chwilę trąciło intrygą, ale umarło podobnie jak moje zainteresowanie fabułą. Nawet główne założenia funkcjonowania Ortusa (świata w książce) są mocno naciągane jakby autor wpadł na świetny pomysł...
więcej Pokaż mimo toPo zakończeniu czytania tej książki, ciężko mi nie być zawiedzionym. Prawie wszystko w niej leży, na czele z fabułą i głównym bohaterem, którego imię i nazwisko mogłoby być synonimem dla anginy ropnej, a panteon postaci drugoplanowych jest na tyle tajemniczy, że właściwie nic nam o nich nie wiadomo - choć autor od niechcenia daje do zrozumienia, że są to osobnicy dla naszego herosa ważni.
Sam Shoza Fogh jest raczej nijaki, nawet jego pijaństwo nie wyglądało wiarygodnie, zupełnie jakby autor puszczał do mnie oczko, że to tak dla picu. Nie potrafiłem się zmusić do tego, żeby obchodził mnie choć trochę jego los na kartach książki.
A akcja.. Jaka akcja? Książka miejscami wygląda tak, jakby autor wywalił dobrych dwieście stron, w których cokolwiek zostałoby wyjaśnione. Choćby takie motywacje bohaterów, również tych złych (choć w tym wypadku to pojęcie umowne),czy ich drogi do zaszczytów. Najśmieszniejsze jest to, że na dobrą sprawę nikt nie wie, czemu oni polują na tego nieszczęsnego protagonistę. Nazwać to burdelem, to za mało.
Mógł pozwolić płynąć swobodnie tym wydarzeniom, postawić na dokładność, a tak mamy pokaz stop-klatek; choćby ta sprawa z córą Azazela, która najpierw była półdzikusem, by po pstryknięciu palcami zostać personą trzęsącą całą planetą. Jak?! Kiedy, ja się pytam!?!
Szkoda gadać o postaciach drugoplanowych, które mają dziwny zwyczaj znikać jak kamfora, by już się na scenie nie pojawić. Zakończenie to już jest w ogóle kpina w żywe oczy.
Można by sądzić, że po tym jak się nad tą książką pastwię, dorzucę ją do swojego coraz bardziej pękatego wora z czytelniczymi gniotami, ale tym razem nie mogę. To dzięki sposobowi, w jaki autor poukładał tryb życia mieszkańców Ortusa, gdzie zawsze jest poranek, opisał ich fizyczne transformacje i biologię, zaprzągł ewolucję do czegoś naprawdę niebywałego.
Na tle całej mizerii tej książki to, a także opis niezwykłych umiejętności Fogha, wyraźnie odcinają się od reszty, ale całości to i tak nie ratuje. Na piątkę to za mało, więc poprzestanę na mocnym 4/10 - gdyby wszystko trzymało taki poziom, jak wspomniane plusy, to ocena by poszybowała w górę, że ho ho. A tak to dolne warstwy stanów średnich pozostają.
PS: Co do treści erotycznych, które, jak wieść gminna niesie, ocierają się o pornografię, to spieszę nadmienić, że niczego takiego nie zauważyłem. Fakt, dochodzi do kilku zbliżeń, ale jeśli ktoś szuka tu mocniejszych scen, to więcej "perwersji" doszuka się na lekcjach wychowania do życia w rodzinie, czyli gdzieś w okolicach podstawówki.
Po zakończeniu czytania tej książki, ciężko mi nie być zawiedzionym. Prawie wszystko w niej leży, na czele z fabułą i głównym bohaterem, którego imię i nazwisko mogłoby być synonimem dla anginy ropnej, a panteon postaci drugoplanowych jest na tyle tajemniczy, że właściwie nic nam o nich nie wiadomo - choć autor od niechcenia daje do zrozumienia, że są to osobnicy dla...
więcej Pokaż mimo to6/10
6/10
Pokaż mimo toCiężkostrawna, dobrze ze krötka, bo nie jestem pewny czy doczołgałbym się do końca.
Ciężkostrawna, dobrze ze krötka, bo nie jestem pewny czy doczołgałbym się do końca.
Pokaż mimo to