Vision ma 3 problemy:
1: To dalej marvel. Mamy zgraję Avengers, którzy w sumie są bo... bo powinni być? Mamy niedoszłego zamachowca z kosą zamiast ręki, który jest tak groteskowy, że totalnie psuje budowany przez kilkanaście stron klimat. No i Tom King dalej uważa, że niektóre rzeczy po prostu wiemy pomimo, że wcale nie musimy.
2. Właściwie każdy temat poruszany w komiksie został przedstawiony lepiej w kilkudziesięciu innych historiach. Czy to motyw z Pinokia/potwora doktora Frankensteina czy fatum rodem z greckiej tragedii czy szeroko rozumiany problem inności i związanej z nią społecznej niechęci.
3. No i rysunki. Na początku zapowiadają się super, kolory idealnie tworzą klimat ułożonych amerykańskich przedmieść. I tak jest przez cały czas tylko, że w połowie zaczyna wiać nudą. Nie ma ciekawego kadrowania, "catchy" scen, jakiejś ewolucji czy zmiany klimat. Nic.
Jak na standardy duoplowego superhero to rzeczywiście bardzo dobra rzecz. Stara się coś powiedzieć a osią fabuły jest próba budowania rodziny bez kosmicznego półboga w tle. Do tego rysunki nawet jeśli w pewnym momencie nudzą to odbiegają od typowego "przezroczystego" stylu, większości miesięczników czy dwutygodników. Jeśli temat Was zaciekawi to śmiało. Nie dajcie się jednak nabrać na to jak niesamowity jest to rzekomo komiks. Fakt jak na Marvela to pozycja zaskakująca i świeża, jednak od ciekawszych tytułów uginają się całe księgarskie regały.

Vision ma 3 problemy:
1: To dalej marvel. Mamy zgraję Avengers, którzy w sumie są bo... bo powinni być? Mamy niedoszłego zamachowca z kosą zamiast ręki, który jest tak groteskowy, że totalnie psuje budowany przez kilkanaście stron klimat. No i Tom King dalej uważa, że niektóre rzeczy po prostu wiemy pomimo, że wcale nie musimy.
2. Właściwie każdy temat poruszany w...