Wojna domowa. Wojny trzech królestw 1638-1660

Okładka książki Wojna domowa. Wojny trzech królestw 1638-1660 Trevor Royle
Okładka książki Wojna domowa. Wojny trzech królestw 1638-1660
Trevor Royle Wydawnictwo: Napoleon V historia
620 str. 10 godz. 20 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Napoleon V
Data wydania:
2018-10-10
Data 1. wyd. pol.:
2018-10-10
Liczba stron:
620
Czas czytania
10 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378897958
Tagi:
wojskowość powszechna
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
10 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
725
114

Na półkach: ,

Na początku trzeba docenić autora za podjęcie tematu konfliktów z szerszej perspektywy nie tylko angielskiej (hasło Wikipedii - English civil war),ale całych wysp brytyjskich, z dość dobrze opisanymi wydarzeniami w Szkocji i Irlandii. Royle potwierdza słuszność tego spojrzenia wyliczając straty ludzkie na poszczególnych obszarach tych konfliktów.

„Po raz pierwszy od dziewięciu lat Anglia była wolna od plagi wojny. W tym okresie zginęło ok 85 tys. żołnierzy, przeważnie rojalistów (50 000) i szacowano, że wśród 5 mln Anglików 20 % zostało w ten czy inny sposób uwikłanych w działania militarne z lat 1642-46. Ofiarami byli też cywile na skutek oblężeń czy chorób (szczególnie dymieniczych) … zginęło ich 40 000.”
„Licząca milion mieszkańców Szkocja poniosła proporcjonalnie większe straty od południowego sąsiada (głównie dlatego, że żołnierzom z wyżyn rzadko udzielano pardonu, a walki wewnętrzne, dotykały również cywili) – można słusznie szacować je na 28 000 wśród wojsk oraz 15 000 wśród ludności. Jeszcze gorsze efekty przynosiła wrogość katolicko-protestancka w Irlandii … szacunki strat w Irlandii w latach 1641-52 wahają się od 192 000 do 618 000. Nawet ta mniejsza wartość znacznie przekracza liczbę ofiar w obu pozostałych królestwach.”

Nie dość na tym autor dość dobrze opisuje I wojnę angielsko-holenderską (1652-54),wojnę z Hiszpanią (1655-60 czyli dokładnie w czasach naszego Potopu) oraz co nieco naświetla Frondę we Francji i politykę kardynała Mazariniego względem wydarzeń na wyspach. Nie mniej jednak często bardziej interesują go spory polityczne i religijne od spraw wojennych.

Trzeba niestety zgodzić się z innymi opiniami, że książka jest napisana trochę chaotycznie i nieco jakby była dla ludzi już orientujących się w temacie. Autor często prowadzi nie porywającą litanię kolejnych nazwisk, które nie zawsze można było sobie wcześniej przyswoić i zapamiętać, kto stał po której stronie sporu.

Jeśli chodzi o przedstawienie samych działań wojennych, to bywają bitwy i starcia opisane w miarę zrozumiale i szczegółowo, zdarzają się niezłe mapki kampanii poprzedzającej starcie. Gdybyż tylko autor trzymał się tej linii opisu i obrazu byłoby całkiem zadowalająco, ale niestety przy większości kampanii brak jest takich mapek, a i opisy starć bywają bardzo skąpe.

Po opisie wojny parlamentu z królem Karolem I zabrakło mi jakiegoś podsumowania. Nie pamiętam czy to u Wojtczaka czy u innych autorów (chyba w „Anglia w czasach Stuartów”) można było co nieco przeczytać o ekonomicznej przewadze strony parlamentarnej. W „Wojnie domowej” Royla próżno szukać przyczyn tego, że zwycięska w wojnie okazała się akurat strona parlamentu. Da się jedynie zauważyć, że wiele przegranych przez nią bitew nie zmniejszyła zbytnio morale, ani liczby wojsk – czyli zdolności mobilizacyjne zdawały się być większe. Strona rojalistów zdaje się miała mniejsze możliwości odbudowywania swoich strat. Jakimś punktem zwrotnym zdaje się była interwencja Szkotów po stronie parlamentu, gdy nagle ta dodatkowa ok. 20 tys. armia znacznie wpływa na układ sił w konflikcie. Rojaliści nie mieli czym odpowiedzieć na taką liczbę nowych przeciwników.

Co mnie zaskoczyło to opis wielu małych powstań i ruchawek rojalistów po roku 1645, skazanych jednak na klęskę ze względu na brak koordynacji i rozproszenie ośrodków przychylnych sprawie Stuartów (oraz na kilkuletnie doświadczenie Armii Nowego Wzoru). Swoje zrobiła oczywiście przewaga floty parlamentu i brak woli pomocy dla Stuartów ze strony państw europejskich zaangażowanych w tym czasie w inne konflikty.

„Wszystko to zmienił powrót z wygnania hrabiego Norwich, wspieranego przez Henriettę Marię… mimo braku doświadczenia wojennego szybko dowiódł wielkiej zdolności do godzenia frakcji. 21 maja (1648) ponad 10 000 Kentyjczyków zebrało się na wrzosowiskach pod Maidstone, ruszając na Blackheath i stolicę. Nowiny zaniepokoiły Londyn. Nie tylko z powodów historycznych – w XIV i XV wieku Kent był matecznikiem podobnych sprzeciwów wobec władzy, prowadzonych przez Wata Tylera czy Jacka Cade’a, które pozostały w pamięci ludu – ale strategicznych: hrabstwo leżało pod bokiem stolicy … Armia Nowego Wzoru walczyła w Walii i blokowała groźbę inwazji szkockiej. Fairfaxowi pozostały niepełne regimenty, które jego zdaniem mogły nie starczyć do odparcia zagrożenia. 27 maja wyszedł ze stolicy, w trzy dni docierając do Blackheath. Tutaj przyjął kapitulację tysiąca słabo uzbrojonych cywilów, którzy znienacka uznali się nie za żołnierzy, lecz za zwykłych rzeczników petycji, dalekich od myśli o przemocy.”

Wg mnie autor poradził sobie dość przyzwoicie z opisem konfliktów w samej Szkocji czy konfliktami pomiędzy tamtejszymi rojalistami i stronnikami parlamentu. Z drugiej strony nadal ciężko sobie zwizualizować przebieg konfliktów w Irlandii (zważywszy na te najwyższe, być może idące w pół miliona ludzi straty). Przydałoby się więcej jakiejś statystyki i mapek odnośnie zielonej wyspy. Nie mniej trzeba oddać autorowi, że można się zapoznać z wydarzeniami, które po raz kolejny odradzały na kolejne dziesięciolecia nienawiść między Anglikami i Irlandczykami.

Ostatnie dziesięciolecie w tej książce, a więc czas Commonwealthu, rządów Cromwella, kadłubowych parlamentów i rządów dowódców wojskowych dają ciekawy obraz i miejsce do rozważań „co było gdyby”. Te wszystkie grupy zrównywaczy, mileniarystów i ekstremistów religijnych mogły teoretycznie dojść do władzy i urządzić jeszcze większe piekiełko na Wyspach Brytyjskich.

„W tej epoce wielu zwiedzionych chrześcijan uważało się za wcielenie Jezusa Chrystusa czy ludzi urodzonych do wielkiego dzieła bożego. Większość z nich stanowili szarlatani… ale James Nayler okazał się ulepiony z innej gliny. Przypominał Chrystusa z wyglądu i zachowania… Nayler jednak przypieczętował swój los własnymi szaleńczymi posunięciami…. Objeżdżając z kazaniami zachód kraju, wjechał na ośle do Bristolu, a kobiety rzucały przed nim liście palmowe, wykrzykując hosanna i święty, święty … Procesja odbywała się wśród wielkiej histerii – wielu widzów zaszokowało bluźnierstwo, lecz władze były przerażone. Przybycie Naylera do Bristolu, centrum kwakierstwa, nie stanowiło gestu niedorzecznego czy donkiszotowskiego: mogło zwiastować rewolucję i parlament postanowił ukarać prowodyra … Jeden z parlamentarzystów radził: „On pisze wszystkie ich księgi. Odciąć go a zniszczy się sektę”

Jeszcze ciekawsze jest porównanie losów i konfliktów XVII wieku - w mniej więcej w tym samym czasie, gdy Wielka Brytania przeżyła tak długie i o kapitalnym znaczeniu wstrząsy i my zmagaliśmy się ze śmiertelnymi dla państwa zagrożeniemi (1648-1660 czy nawet do 1667 lub 1676). Podobnie długo Francja z Hiszpanią zwarły się w wojennym ścisku (1635-1659, właściwie to wojna na włoskich frontach zaczęła się sporo wcześniej). Także myślę, że takie dwa tematy pisane z takiej ogólniejszej – Royle’owej perspektywy byłyby mile widziane przez czytelników.

Na początku trzeba docenić autora za podjęcie tematu konfliktów z szerszej perspektywy nie tylko angielskiej (hasło Wikipedii - English civil war),ale całych wysp brytyjskich, z dość dobrze opisanymi wydarzeniami w Szkocji i Irlandii. Royle potwierdza słuszność tego spojrzenia wyliczając straty ludzkie na poszczególnych obszarach tych konfliktów.

„Po raz pierwszy od...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1203
957

Na półkach: , , ,

Książka przedstawia dzieje angielskiej wojny domowej, konfliktu, który cechował się niezwykłą brutalnością i który wyniósł do władzy takie postacie jak Oliver Cromwell. Autor koncentruje się głównie na latach 1638-1660, nie brak więc omówienia przyczyn rebelii, sytuacji w kraju, wojen biskupich, rządów Cromwella czy ostatecznie restauracji monarchii i wyniesienia na tron Karola II. Charakterystyczne jest to, że autor porzuca anglocentryczne spojrzenie na starcie króla z parlamentem, lecz preferuje bardziej brytyjską optykę na sprawę, obficie opisując także losy Szkocji i Irlandii w tamtym okresie. Moim zdaniem, książka jest trochę nierówna. Nie brak w niej oczywiście kilku świetnych momentów jak opis kampanii Montrose'a ("rok cudów"),egzekucja króla Karola I czy zdobycie Droghedy przez Cromwella, ale część polityczna lektury jest jednak słabsza. Royle bardzo dobrze obrazuje brutalność konfliktu, ukazując szereg egzekucji czy masakr dokonywanych na żołnierzach czy cywilach. Czasami brakowało mi trochę "łopatologicznego" wyjaśnienia pewnych kwestii, zwłaszcza, że niektóre postacie bardzo często zmieniały strony, więc bardzo łatwo się pogubić w gąszczu nazwisk. Generalnie jednak książkę oceniam pozytywnie, z pewnością autor zrobił wiele, aby oddać charakter tamtych czasów i spojrzeć całościowo na ten niezwykle złożony konflikt.

Książka przedstawia dzieje angielskiej wojny domowej, konfliktu, który cechował się niezwykłą brutalnością i który wyniósł do władzy takie postacie jak Oliver Cromwell. Autor koncentruje się głównie na latach 1638-1660, nie brak więc omówienia przyczyn rebelii, sytuacji w kraju, wojen biskupich, rządów Cromwella czy ostatecznie restauracji monarchii i wyniesienia na tron...

więcej Pokaż mimo to

avatar
337
28

Na półkach: , , ,

Książka to dość obszerny i chaotyczny opis jeszcze bardziej chaotycznego okresu brytyjskiej historii. Przyczyny i skutki wojny domowej są opisane krótko. Na zakończenie autor przedstawia jak kształtowała się na Wyspach opinia o tym konflikcie oraz porównuje tą wojnę z wojną o niepodległość Stanów Zjednoczonych.

Miejscami książka jest dość nudnawa. Nie pomaga w jej zrozumieniu dziesiątki pojawiających się nazwisk oraz, dla kogoś kto nie zna geografii tego regionu, miejsc.

Książka to dość obszerny i chaotyczny opis jeszcze bardziej chaotycznego okresu brytyjskiej historii. Przyczyny i skutki wojny domowej są opisane krótko. Na zakończenie autor przedstawia jak kształtowała się na Wyspach opinia o tym konflikcie oraz porównuje tą wojnę z wojną o niepodległość Stanów Zjednoczonych.

Miejscami książka jest dość nudnawa. Nie pomaga w jej...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    39
  • Przeczytane
    11
  • Posiadam
    10
  • Historia
    4
  • Kindle
    1
  • .mobi
    1
  • Nowożytność
    1
  • E-booki
    1
  • Wiek XVI-XVIII
    1
  • Wielka Brytania
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Wojna domowa. Wojny trzech królestw 1638-1660


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne