Zaczynając przygodę w Australii z Laurelyn nastawiłyśmy się na standardowy romans, pełno scen, miłosnych uniesień i już na początku przewidziałyśmy fabułę. Nooo i odłożyłyśmy ją na półkę i czytanie jej stało się dość odległym tematem. Ale wiedziałyśmy jedno... do Australii jedziemy razem :)
Gdy pojawiła się pierwsza zajawka Piękna Bólu szybko przyciągnęła naszą uwagę. Zapragnęłyśmy, tak to dobre słowo, pragnęłyśmy tej książki!!! Czekałyśmy, czekałyśmy i czekałyśmy… a gdy w końcu wpadła w nasze dłonie to zamieszkała na miesiąc na półce i tym razem to ona czekała na nas…
Dojrzewała jak winogrono w swojej pięknej kiści aż zostanie zerwana i przeczytana.
Chyba musiała poczekać na większe natchnienie, odpowiedni czas. Same nie wiemy jak to wytłumaczyć. Gdy czegoś pragniesz z całego serca i to dostaniesz, traci na wartości.
Piękno Bólu Georgii Cates nie straciło na wartości i było dla nas bodźcem, którego potrzebowałyśmy by poczuć dobrą książkę napisaną z pasją. Od pierwszych stron chciałyśmy tylko więcej. Chłonęłyśmy każde słowo, chcąc więcej.
Strasznie bałyśmy się rozczarować, bo to nowość, bo nie znamy autorki, bo wszyscy polecają. Najlepiej w takiej sytuacji przeczytać coś samemu i wyrobić sobie opinię na dany temat. Stanowczo możemy zapewnić, że Piękno bólu za 11 miesięcy znajdzie się w zestawieniu naszych ulubionych książek. I będzie ona miała stałe miejsce w naszej pamięci. <3 <3 <3
Zdjęcia wykonane do niej były całkowicie zainspirowane fabułą oraz głównym bohaterem. Jack Henry mimo sytuacji, w jakiej go poznajemy sprawiał, że szybciej biło nam serce. Bogaty, przystojny i uparty. Dążący do celu facet zawsze jest atrakcyjny zwłaszcza gdy chodzi o piękną kobietę.
Sam tytuł może być postrzegany wielorako. Interpretacji mogą być tysiące.
My mamy swoje własne wyjaśnienie tego tytułu. Nigdy nie doświadczyłyśmy cierpienia związanego ze złamanym sercem… jednak codziennie doświadczamy miłości… Miłości, która jest tak mocna i silna, że aż boli… I wiecie, co dla nas jest to właśnie piękno bólu. A czym jest dla bohaterów, musicie się przekonać sami, czytając tą książkę.
<3 <3 <3
Umówili się na trzy miesiące, trzy miesiące najpiękniejsze w życiu dla Laurelyn. Zero zobowiązań, pełna anonimowość, seks na wyłączność, a potem koniec. Nikt nie będzie po nikim płakał, zero telefonów i smsów rozpaczy, ot taka wakacyjna przygoda. Tylko czy taki układ w ogóle ma prawo istnieć. Czy przez trzy miesiące reguły i zasady nie mogą ulec zmianie?
On boski, przystojny, bogaty właściciel winiarni i do tego kawaler. Ona młoda, spłukana piosenkarka ze złamanym sercem wyrusza na wakacje ze swoją przyjaciółką. To właśnie jej śpiew przykuwa uwagę Jacka i postanawia jej przedstawić swój plan. To mają być najpiękniejsze 3 miesiące jej życie. Będzie miło, będą prezenty, nieziemski seks i mnóstwo gorących wspomnieć...
Ta historia potoczyła się tak szybko, że nawet nie wiemy w którym momencie autorka zostawiła nas na ostatniej stronie, z szokiem w oczach ....
To nie było przyjemne tak zakończyć tę opowieść... Chcemy poznać dalsze losy bohaterów, bo to przez co przeszłyśmy czytając tą książkę, zostawiło jedynie ogromny niedosyt. Jake Henry stał się dla nas jednym z tych mężczyzn w książkach, których jak wspominamy, to serce puchnie. Okładka już na zawsze zostawi ślad w naszej wyobraźni, bo jest jedną z piękniejszych jakie miałyśmy w ręku. Piosenki na playliście już zawsze będą nas odsyłać do tej pozycji <3 Smak i zapach wina zostawił posmak na naszych językach, a w wyobraźni dalej jesteśmy w Australii, podziwiając Piękno tego regionu...i odpędzając Ból spowodowany powrotem do rzeczywistości...
Czekamy na kolejną część i polecamy tą wspaniałą trzymiesięczną przygodę w Australii <3

Zaczynając przygodę w Australii z Laurelyn nastawiłyśmy się na standardowy romans, pełno scen, miłosnych uniesień i już na początku przewidziałyśmy fabułę. Nooo i odłożyłyśmy ją na półkę i czytanie jej stało się dość odległym tematem. Ale wiedziałyśmy jedno... do Australii jedziemy razem :)
Gdy pojawiła się pierwsza zajawka Piękna Bólu szybko przyciągnęła naszą uwagę....