Nie słyszałem wcześniej o Sullivanie i jego serii o świecie Riyrii. Czy to dobrze? Na pewno nie! Ale czy dużo straciłem? To się dopiero okaże.

Jestem już po pierwszym spotkaniu z dwoma odmiennymi charakterami, jakimi są Panowie Royce i Hadrian. Ogień i woda, zimno i ukrop. Tak należy ich porównać, czego można było się spodziewać od samego początku. Autor zaserwował nam dwa skrajne charaktery i postanowił je skonfrontować. Mieszanka wybuchowa, która jak łatwo się domyślić jest w stanie wejść w reakcję i wytworzyć coś „niespodziewanego”. Daję to w „cudzysłowie” gdyż ten etap jest dość mocno czytelny i oczywisty. Jednak dzięki historii która już się wydarzyła w poprzednich tomach mogę być pewny, że jest to wstęp do czegoś większego. Ale czy oklepanego, czy odkrywczo świeżego – dopiero się dowiem.

Jednak, trzeba zaznaczyć minusy książki, a są to między innymi olbrzymie ilości dialogów (czasami aż myślałem, że nie będzie opisów) i nierówne tempo akcji. Czasami okropnie się dłużyła, by potem momenty, z których można wyciskać jak z gąbki minęły jak z bicza strzelił.

Zaczynam od razu drugi tom, a to już coś znaczy. Liczę na więcej i wierzę że teraz już tylko w górę!

Nie słyszałem wcześniej o Sullivanie i jego serii o świecie Riyrii. Czy to dobrze? Na pewno nie! Ale czy dużo straciłem? To się dopiero okaże.

Jestem już po pierwszym spotkaniu z dwoma odmiennymi charakterami, jakimi są Panowie Royce i Hadrian. Ogień i woda, zimno i ukrop. Tak należy ich porównać, czego można było się spodziewać od samego początku. Autor zaserwował nam dwa...