Przyznaję się, macie mnie, można już zacząć się śmiać... naprawdę lubię takie historie! Chyba zostało mi to po Panu Samochodziku, a z nim to było naprawdę na poważnie - lektura jego przygód prawie skończyła się u mnie studiowaniem historii sztuki. No dobra, może faktycznie wcale aż tak blisko tego studiowania nie było, bo już w LO wybrałam biol-chem-fiz, ale fascynacja tajemniczymi znakami, zagadkami i rozwiązywaniem tajemnic pozostała mi do dziś.

Langdon to taka trochę bardziej zwariowana wersja pana Tomasza, Pan Samochodzik w końcu nie był mordowany co kilkadziesiąt stron (chociaż jak został uwięziony kilka razy, to strasznie się o niego bałam!). Tematyka książki nie jest specjalnie oryginalna, ludzi od wieków fascynują tajemnicze obrzędy towarzyszące każdej religii, konklawe z pewnością należy do jednego z nich, zwłaszcza, że nie jest to widowisko częste.

Poziom naciągania fabuły pomijam świadomie i z premedytacją, nie znam się na tym zupełnie (dentysta to jednak dość daleki od historyka sztuki zawód), oczywiście nie jestem naiwna i wiem, że spora część puzzelków została przez autora docięta do swoich potrzeb, ewentualnie zamontowana w całości młotkiem. Mi się jednak ta układanka podoba, to kawał dobrej literatury z gatunku tych lekkich i rozrywkowych. Szybko, sprawnie, z może trochę zbyt dużą dozą fajerwerków i mordobicia w wydaniu pana od tweedowych marynarek, ale przymykam na to oko, bo mi się takie marynarki podobają i już. Byłoby osiem gwiazdek gdyby nie przesadzone, nawet jak dla mnie, wyjaśnienie najtajniejszej tajemnicy Papieża, no to już panie Brown lekka przesada była!

Aż chciałoby się pojechać do Watykaniu i pobiegać śladem Langdona, ktoś chętny na wycieczkę?

Przyznaję się, macie mnie, można już zacząć się śmiać... naprawdę lubię takie historie! Chyba zostało mi to po Panu Samochodziku, a z nim to było naprawdę na poważnie - lektura jego przygód prawie skończyła się u mnie studiowaniem historii sztuki. No dobra, może faktycznie wcale aż tak blisko tego studiowania nie było, bo już w LO wybrałam biol-chem-fiz, ale fascynacja...