Konwicki. Cudzoziemiec tranzytowy

Średnia ocen

                6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
19 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
1110
142

Na półkach:

"Droga na skróty"

Moja miłość do Tadeusza Konwickiego-literata rozpoczęła się stosunkowo późno, bo dopiero w czasach studenckich. Przeczytałam "Sennik współczesny" i co tu kryć zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, tj. od pierwszej linijki. Potem były inne utwory, filmy, wywiady z nim, rozmowy o nim. Konwicki stał się moją małą obsesją, stał się - co pewnie, by mu się nie spodobało - tak bardzo "mój". To nie jeden z autorów, ale Autorów, z tych, których "czuję", o których można by powiedzieć przekornie, że rozumiemy się bez słów, choć słowa odgrywają w naszej autorsko-czytelniczej relacji niebagatelne znaczenie. Ta moja zaborczość wobec jego osoby wynikała przede wszystkim z tego, że - w przeciwieństwie do innych pisarzy - literaturoznawcy (w tym też i moi wykładowcy) nigdy, ale to nigdy nie mieli na niego monopolu, nie mogli: ani jego, ani jego utworów posegregować i umieścić w odpowiednich przegródkach i tym "monopolem" łaskawie nas obdarzać. Oczywiście próbowali, ale on - jak to miał w zwyczaju - skutecznie ich próby torpedował, otwierając odbiorcom drogę do samodzielnego, a przez to niezwykle intymnego "spotkania,". I "spotkanie" to było dla mnie dość niezwykłym doświadczeniem, rodzajem swoiście pojmowanej zabawy "w kotka i myszkę". Gdy już wydawało mi się, że udało mi się go uchwycić, to zaraz się wymknął, zmuszając do dalszych wysiłków. Myślę, że w tym właśnie tkwi jego fenomen, w tej pozornej nieuchwytności, niejednoznaczności. Napisałam "pozornej", bo Konwickiego trzeba tak naprawdę "poczuć"; Konwicki to przede wszystkim oddziaływanie na sferę emocjonalną, na naszą podświadomość. I chyba dopiero teraz jestem w stanie zrozumieć powody mojego rozbratu z koleżankami i kolegami z roku (oczywiście z tymi, co w ogóle czytali, bo - co może i niektórych dziwić - mimo wybranego kierunku czytających aż tak wielu nie było). Powody, które można zamknąć w słowie "elitarność", prościej mówiąc: Konwicki nie był/nie jest dla wszystkich. Tajemnica tej "elitarności" tkwi w naszych indywidualnych predyspozycjach, w naszej wrażliwości, a może i nadwrażliwości, jakiejś duchowej niespokojności, czy też wewnętrznym "niepoukładaniu". Nie, nie chcę tu wywyższać tych (w tym przede wszystkim siebie), co mogą "pochwalić się" takimi cechami, a przez to w większym stopniu zbiżyć się do Autora. W końcu każdy w inny sposób i z różną intensywnością odczuwa bliskość z tym, czy innym pisarzem, pisarką. Niby to oczywisty fakt, ale wówczas, w czasach studenckich, tak oczywisty już dla mnie nie był, zwłaszcza jeśli dotyczył Konwickiego. Chcąc nie chcąc, pogodziłam się z tym, że w tej miłości będę osamotniona. Z czasem nawet mnie to cieszyło, bo nie musiałam jej z nikim dzielić. I tak na przestrzeni lat jednostronnie "poznawałam się z nim" coraz bardziej, aż doszłam do etapu całkowitej eksploatacji. Na sentymentalny powrót zdecydowałam się dopiero teraz, kiedy w moje ręce wpadła (no, może nie wpadła, bo z premedytacją została kupiona) książka Lidii Sadkowskiej-Mokkas "Konwicki. Cudzoziemiec tranzytowy". Spodziewałam się po tej książce... Szczerze, to sama nie wiem, czego się spodziewałam. W każdym razie na pewno nie tego, co zaserwowała autorka.

"Konwicki. Cudzoziemiec tranzytowy" to bardzo porządnie napisana praca naukowa, i jak to z takimi porządnymi pracami bywa, całość opiera się głównie na odtwórczym wplataniu cytatów (im ich więcej, tym lepiej). Istotą takich prac - oprócz rzetelności w ich przepisywaniu, i zaopatrywaniu w przypisy - jest umiejętne ich wkomponowanie w całość, przy minimalnym wkładzie własnym. I tę umiejętność jedynie możemy podziwiać bądź krytykować. W tym opasłym tomiszczu nie znajdziemy niczego, czego byśmy samodzielnie nie odkryli (wystarczy zapoznać się z twórczością literacką, filmową...). Co gorsza, autorka nie wykazuje nawet cienia chęci, by pokusić się o ich samodzielną interpretację, odwołując się w takich miejscach do słynnych nazwisk literaturoznawców. Co znacznie gorsze, z obawy lub błędnie rozumianego obiektywizmu i wiary w niego, rezygnuje z podzielenia się z czytelnikami swoim stanowiskiem, krótko mówiąc: nie znajdziemy w tej książce fragmentu, który moglibyśmy potraktować jako prywatne zdanie (rozumiem, że autorka była grzeczną studentką, która przyswoiła sobie odgórny "prikaz" wykładowców, mówiący o tym, iż chowanie swojego zdania za zdaniem autorytetów i autorytecików jest koniecznością). No może przesadzam. W książce pojawia się pewien wyimek, z którego pobrzmiewa jej cichutki głosik. Dotyczy on obaw o... los Pałacu Kultury. Taaak. Wprawdzie te obawy podzielał też i sam Konwicki, ale umieszczenie (oczywiście nie wprost, no bo przecież polonistce się nie godzi) jedynie w tym konkretnym przypadku, to chyba trochę za mało, jak na samodzielną, "dorosłą" pracę.

Z całym szacunkiem do autorki, ale z perspektywy odbiorcy nie widzę sensu czytania podobnego typu biografii, tym bardziej, że Konwicki dla chcących go poznać pozostawił wiele materiału. Ułatwienie? Droga na skróty? Bo chyba tak należy tę autorki odtwórczość, wtórność tłumaczyć. To zaś świadczyłoby o braku szacunku do opisywanego, do jego niezwykłej twórczości i nadal nie dawałoby nam odpowiedzi na pytanie: po co? Wydaje mi się, że czytanie tej książki można przyrównać do zwiedzania miejsc z przewodnikiem (notabene, miejscom ważnym i mniej ważnym dla Konwickiego autorka poświęca znaczną uwagę i opisuje je z niezwykłą skrupulatnością). Cóż... Z jej notki biograficznej wynika, że jest licencjonowanym przewodnikiem, więc nie ma się co dziwić, że "zboczenie zawodowe" wzięło górę i wkradło się do tej książki...

Zatem czytać, czy nie czytać? Napiszę tak: jeśli nie znacie wcale lub dobrze twórczości Konwickiego, to nie czytajcie, ta droga na skróty, niekoniecznie doprowadzi Was do Autora, Scenarzysty, Reżysera, Człowieka (pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że sprowadzi Was na manowce, ale - niestety! - nie te cudne, Stachury, popsuje Wam przyjemność stopniowego, ale niezwykle intymnego obcowania z możliwe, że z duchowym pobratymcem); jeśli chcecie odbyć sentymentalną powtórkę, bo zwyczajnie się stęskniliście, a nie chcecie sięgać ponownie po jego utwory, oglądać filmów jego i o nim, etc., etc., to możecie do niej zajrzeć. Możliwe, że zaboli Was (mnie trochę zabolało), że można o nim pisać tak bezemocjonalnie, chłodno, powierzchownie, płytko, choć z pełną salonową, polonistyczną kurtuazją i czołobitnym szacunkiem, wynikającym jedynie z nawyku podporządkowania się - nazwijmy to w uproszczeniu - wymogom (ten ostatni rozdział o odchodzeniu jakoś nie wynagradza i nie wygładza mi całości). Moim zdaniem szacunek powinien wynikać z własnego przekonania, a z racji tego, że autorka tym przekonaniem się z nami nie podzieliła, to siłą rzeczy podejrzewać muszę o jego brak.

Naprawdę trudno mi było ocenić tę książkę. Konwickiemu za całokształt należy się dziesiątka, ze zdaniem autorytetów Sadkowskiej-Mokkas czasem się zgadzam, czasem nie. Za całą odtwórczą działalność, za zamieszczenie (patrz: "Myśli zebrane") i posegrowanie tematyczne cytatów z utworów i filmów (za to szczególnie) - pięć gwiazdek to w moim mniemaniu wystarczająca i niezbyt krzywdząca ocena.

"Droga na skróty"

Moja miłość do Tadeusza Konwickiego-literata rozpoczęła się stosunkowo późno, bo dopiero w czasach studenckich. Przeczytałam "Sennik współczesny" i co tu kryć zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, tj. od pierwszej linijki. Potem były inne utwory, filmy, wywiady z nim, rozmowy o nim. Konwicki stał się moją małą obsesją, stał się - co pewnie, by mu...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    54
  • Przeczytane
    27
  • Posiadam
    9
  • Teraz czytam
    2
  • 2018
    1
  • Pod naszym patronatem
    1
  • Ebook
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • 2020
    1
  • #biografie, pamiętniki, listy, rozmowy
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Konwicki. Cudzoziemiec tranzytowy


Podobne książki

Przeczytaj także