Znacie powiedzenie „Wpaść z deszczu pod rynnę”? Dobitnie poczuł to na swojej skórze młody medyk, Reynevan z Bielawy, a główną przyczyną jego kłopotów była nieumiejętność trzymania ‘kiełbaski’ w spodniach :). Ale zacznijmy od początku…

Księstwo Śląskie, I połowa XV wieku. Ciężkie czasy wojen husyckich, fermentu religijnego oraz wzmożonych praktyk Inkwizycji. Czasy średniowiecza, w które powoli wkrada się nowoczesność i myśli renesansowe. Czasy rozwydrzonego rycerstwa, wszechobecnego świszczypalstwa i birbanctwa. Ogólnie okres niezbyt przyjazny ludzkości. Tutaj człowiek o zdrowych zmysłach trzyma się z boku, przytakuje zwierzchnikom i stara się nie zwracać na siebie uwagi. A mimo to pewien niedojrzały młodzieniec, niefortunnie (mniemając, że jest nieziemskim kochankiem) wplątuje się w romans ze szlachcianką von Stercza. Przyłapanym na gorącym uczynku przysparza sobie nie lada kłopotów. Nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo brzemienny w skutkach stanie się jego czyn. Jakim cudem skok w bok zaowocuje oskarżeniami o czary, paktowanie z diabłem i rzuci naszego kogucika w ręce Inkwizycji?

Wszyscy, którzy bierzecie do ręki „Narrenturm” wiedzcie, że czeka Was dobrze napisana powieść historyczna z elementami okultyzmu i wierzeń ludowych (takie historyczne fantasy). Pełna pościgów, dynamicznych walk i zwrotów akcji. Bohaterowie są wielowymiarowi, ze skazami w swoim zachowaniu, a przede wszystkim nie są nieomylni. W powieści podoba mi się mnogość przewijających się w niej postaci historycznych takich jak: Zawisza Czarny, Mikołaj Kopernik czy Jan Gutenberg. Poza tym, wstawki łacińskich modlitw, fragmentów praktyk egzorcystycznych czy wszelakich cytatów robią wrażenie i dodają opowieści autentyczności. Pomimo okrucieństwa mordów nie brakuje również humoru sytuacyjnego.

Ogółem, kawał dobrej książki. Sięgam po kolejny tom, „Boży bojownicy”. Po tytule wnioskuję, że czeka mnie nie lada sieczka. Mówiąc kolokwialnie „ręka, noga, mózg na ścianie” :). Mam nadzieję, że się nie zawiodę.

P.S Jeśli kogoś razi oczernianie wiary, duchowieństwa oraz antysemityzm może czuć się zniesmaczony. Pozostałych zapraszam do wciągającej podróży przez dym płonących stosów.

Znacie powiedzenie „Wpaść z deszczu pod rynnę”? Dobitnie poczuł to na swojej skórze młody medyk, Reynevan z Bielawy, a główną przyczyną jego kłopotów była nieumiejętność trzymania ‘kiełbaski’ w spodniach :). Ale zacznijmy od początku…

Księstwo Śląskie, I połowa XV wieku. Ciężkie czasy wojen husyckich, fermentu religijnego oraz wzmożonych praktyk Inkwizycji. Czasy...