rozwińzwiń

Zaginiona historia starożytnych Ameryk

Okładka książki Zaginiona historia starożytnych Ameryk Frank Joseph
Okładka książki Zaginiona historia starożytnych Ameryk
Frank Joseph Wydawnictwo: Amber powieść historyczna
199 str. 3 godz. 19 min.
Kategoria:
powieść historyczna
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2006-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2006-01-01
Liczba stron:
199
Czas czytania
3 godz. 19 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324126682
Średnia ocen

6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
16 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
610
567

Na półkach: ,

Zbiór artykułów różnej wartości.
W pierwszym rozdziale Zecharia Sitchin (na szczęście nie wprowadził tu swoich Obcych) twierdzi „Przy założeniu, że Olmekowie reprezentowali najwcześniejszą cywilizację – "matkę" wszystkich cywilizacji Mezoameryki – czas ich przybycia ustalono początkowo na około 250 lat p.n.e. Jednak późniejsze datowanie izotopowe metodą węglową przesunęło początki cywilizacji Olmeków na 1500 lat p.n.e. Moim zdaniem, była to dwukrotnie wcześniejsza data.” (s. 8)
co brzmi mało odkrywczo.
Według Sylvanusa Griswolda Morleya (1883 – 1948) najstarszy okres w dziejach Majów trwał od „czasów nie datowanych” do 374 roku naszej ery. W ciągu tego „niedatowanego” okresu Majowie zdołali wybudować szereg miast, z których najstarszym jest zapewne Uaxactun „(dotąd przynajmniej nie znaleziono miast starszych) na północnej granicy dzisiejszej Gwatemali. Później niedaleko od Uaxactun powstały miasta Tikal i Naranjo.” (Ceram „Bogowie, groby i uczeni Warszawa” 1994 s. 409 tłum. Jerzy Nowacki)
Olmekowie zaś byli jeszcze wcześniej. Zapewne po nich Majowie odziedziczyli kalendarz.

„Ludność Mezoameryki w rachubie czasu posługiwała się dwoma cyklami: 365-dniowym, nazywanym w języku Majów haab, który służył w życiu codziennym, i tzolkin, będącym świętym kalendarzem 260-dniowym. Podobno składał się on z dwóch kół zębatych, które obracały się i powracały do tej samej pozycji raz na 52 lata. (It was said to consist of two wheels with meshing teeth that turned and returned to the same spot once every 52 years.)” (s. 8 lepiej byłoby przetłumaczyć „mówiono” czy „powiadano, że”, gdyż istotnie składał się z nich)
„Była to święta liczba bóstwa, Skrzydlatego Węża, jak również święta liczba boga znanego Egipcjanom pod imieniem Tot. Podobnie jak Quetzalcoatl, był on boskim patronem nauki i kalendarza. Bóstwo to zostało wygnane z Egiptu około 3100 roku p.n.e. (He like Quetzalcoatl, was the divine patron of science and the calendar, and had been exiled from Egypt circa 3100 B.C.) Sugeruję, że postać ta nie była wyłącznie wytworem legendy, lecz rzeczywiście istniejącym krzewicielem kultury, który wiódł grupę swoich zwolenników na nowy ląd. Tak Olmekowie znaleźli się w Ameryce Środkowej.” (tamże)
O co chodzi z tym „wygnaniem”, skąd te dane, o tym już nic. A to wartość wywodów obniża.

„Oprócz kalendarzy haab i tzolkin w Mezoameryce istniał jeszcze trzeci kalendarz używany do zapisywania dat na specjalnych monumentach. Nosił nazwę "Długiego Rachunku" (Long Count) i nie miał charakteru cyklicznego, jak dwa pozostałe, lecz liniowy. Określał całkowitą liczbę kolejnych dni, które upłynęły od zapoczątkowania liczenia w tajemniczy Dzień Pierwszy. Za pomocą symboli hieroglificznych oznaczających dni – 1, 20, 360, 7200, a nawet 144 000 – oraz kropek wskazujących liczbę hieroglifów grupujących dni, monumenty pokazywały liczbę dni, które upłynęły. System ten wskazywał "całkowitą sumę dni, które minęły od Dnia Pierwszego do chwili wzniesienia danego monumentu".” (s. 9) Nazwę wprowadzili badacze amerykańscy, jak brzmiała w języku Majów brak danych.
Okres 144 000 dni to baktun, jednak były większe,
20 baktunów = piktun, i tak dalej, choć im dłuższe, tym mniejsze miały zastosowanie.

„Co jednak ta data oznaczała dla Olmeków? Jedyną przekonywającą odpowiedzią może być data przybycia Quetzalcoatla na atlantyckie wybrzeże Meksyku, nieopodal dzisiejszego Veracruz. (…) Odpowiedź kryła się we wspaniałym muzeum cywilizacji olmeckiej w Jalapa w stanie Veracruz we wschodnim Meksyku. Na tamtejszej ekspozycji znajduje się tablica ścienna przedstawiająca daty i zakres występowania różnych prekolumbijskich kultur Meksyku. W czasie pierwszej wizyty w tej instytucji nie mogłem uwierzyć własnym oczom: na tablicy pokazano, że pierwsza, a zatem najstarsza cywilizacja – Olmeków – powstała około 3000 lat p.n.e. Poprosiłem innych zwiedzających, żeby zrobili mi zdjęcia, kiedy wskazuję na tę datę. Podczas mojej drugiej wizyty w muzeum stwierdziłem, że rubryka prezentująca początki cywilizacji Olmeków w IV tysiącleciu została usunięta. W oficjalnym katalogu muzealnym powrócono do wcześniej daty – 1500 lat p.n.e. Jednak Gordon Cooper, profesjonalnie wyszkolony obserwator, donosi o czymś, o czym przypadkowo dowiedział się od szefa meksykańskich archeologów – zabytki olmeckie rzeczywiście datowano na 3000 lat p.n.e., czyli okres nagłego rozkwitu wielkiej cywilizacji w dolinie Nilu, najwyraźniej powiązanej z Olmekami. Czy egipski Tot to mezoamerykański Pierzasty Wąż? Podobieństwo ich misji oraz wspólne ramy czasowe wskazują, że nie może to być przypadkowa zbieżność.” (s. 9)
Jak poprzednio „wygnanie”, teraz „misja”, znów bez wyjaśnienia, bez podania podstaw tego twierdzenia.

„Obecnie przyjmuje się też powszechnie, że Dzień Pierwszy wypadał według współczesnego kalendarza 13 sierpnia 3113 roku p.n.e.” (powtarza to Frank s. 40) z podobnym znawstwem jak Gutberlet w „Kalendarzu Majów”.
Tymczasem początek ten jest tylko jednym z wielu możliwych, wyliczył go brytyjski archeolog John Eric Thomson w 1935, jednak amerykański antropolog Herbert Spinden w 1930 przyjął o 260 lat wcześniejszy, 15 października 3373. „Obecnie przy uzgadnianiu dat Majów i dat kalendarza gregoriańskiego stosuje się dwa systemy, z których jeden został opracowany przez Herberta J. Spindena, a drugi przez J. T. Goodmana, Martineza Hernandeza i J. Erica Thompsona. Chronologia Spindena jest o 260 lat wcześniejsza od ustaleń twórców drugiego systemu.” (Charles Gallenkamp „Majowie” 1968 Biblioteka Problemów 127 tłum. Jadwiga Maliszewska-Kowalska, s. 92)

Kalendarz staroegipski przypominał bardziej Majów (czy Olmeków) niż sąsiedni babiloński (księżycowo – słoneczny).
W Egipcie rok liczył 12 miesięcy po 30 dni i 5 dodatkowych, „Egipcjanie do dziś nazywają te dni dodanymi (ἃς νῦν ἐπαγομένας Αἰγύπτιοι καλοῦσι) i wywodzą z nich ród bogów (καὶ τῶν θεῶν γενεθλίους ἄγουσι)” (Plutarch „O Izydzie i Ozyrysie” 12 tłum. Anna Pawlaczyk). Miesiące podzielone zostały na „tygodnie” dziesięciodniowe.
W Ameryce Środkowej 18 miesięcy po 20 dni i także 5 dni dodatkowych. Każdy dzień miesiąca miał swoją nazwę, Nowy Rok mógł przypadać tylko w jeden z 4 dni, w odstępach 5 – dniowych. Do tego „tydzień” 13 – dniowy. Połączenie nazwy dnia i numeru od 1 do 13 określonym dniu roku powtarzało się co 52 haaby, lata mające 365 dni.
W Egipcie obowiązywał układ dziesiątkowy, u Majów połączenie piątkowego z dwudziestkowym.
Nad Nilem do ustalania świąt ruchomych względem cofającego się początku roku służył heliakalny wschód Syriusza, u Majów Wenus.
W obu kalendarzach nie było lat przestępnych.
Jeżeli kraje te utrzymywały łączność albo/oraz czerpały ze wspólnego źródła, czy należałoby oczekiwać większych podobieństw ?
Jednak o tym już nic, a szkoda …

Podobny wątek dalej o piramidach.

Marc Roland w dalszym ciągu rozdziału 1 „Autorzy piszący dla magazynu Ancient American od chwili jego założenia w 1993 roku przekonują, że pierwsi ludzie, którzy przybyli na kontynent amerykański, dotarli tam drogą morską przed dziesiątkami tysięcy lat. Wnioski te były stale wyśmiewane lub odrzucane przez archeologów z establishmentu. Ich wizja przeszłości była dogmatem powszechnie akceptowanym przez nauczycieli i komentatorów telewizyjnych. Naukowcy ci upierają się, że człowiek okresu polodowcowego przekroczył pomost lądowy wiodący z Mongolii na Alaskę nie wcześniej niż 13 500 lat temu. Badacze z dyplomem uniwersyteckim dokonali niedawno wielkiego odkrycia, przeczącego tej tezie. Zostało ono potwierdzone przez innych niezależnych badaczy. Odkrycie wskazuje na obecność człowieka w Ameryce około 40 000 lat temu. To ważne znalezisko dodatkowo dowodzi, że ludzie przemieszczali się po świecie znacznie wcześniej, niż chcieliby nam to wmówić przedstawiciele głównego nurtu nauki. Ponadto dobitnie z tego odkrycia wynika, że mieszkańcy Ameryki sprzed 40 000 lat nie przywędrowali z Mongolii. 5 lipca 2005 roku brytyjscy naukowcy ogłosili, że setki ludzkich odcisków stóp, mniej więcej w 1/3 stóp dzieci, odkrytych w środkowym Meksyku w 2003 roku, ponad wszelką wątpliwość datowano na okres początków istnienia współczesnego człowieka. Silvia Gonzales, geo-archeolog z John Mores University w Liverpoolu w Anglii, była jedną z osób, które odkryły odciski stóp w porzuconej kopalni odkrywkowej nieopodal miasta Puebli, niespełna 100 kilometrów na południowy wschód od miasta Meksyku. Są one doskonale zachowane jako tropy kopalne w popiele, wyrzuconym w zamierzchłej przeszłości przez pobliski wulkan, znany jako Cerro Toluquilla. Ślady stóp odciśnięto na brzegu od dawna nieistniejącego jeziora. Wiek współczesnych tym śladom muszli osadowych i ziaren piasku zapieczonych w popiele oszacowano przy użyciu metody optycznie stymulowanej luminescencji. Badacze z University of Oxford w Anglii zastosowali także metodę argonową, metodę uranową i metodę elektronowego rezonansu spinowego do zmierzenia wieku warstw. Zdaniem członka tego zespołu, Toma Highama, "odciski stóp są zdecydowanie starsze niż 38000 lat".” (s. 26)
Jeśli to prawda, to tylko potwierdzenie tego, co już od dawna wiadomo. W 1957 „w stanie Texas napotkano resztki ogniska na głębokości 20 stóp. Znaleziono tu kości bizona, jelenia, wilka, psa preriowego, królika i ptaków, skorupy ślimaków, a nawet zwęglone nasiona jagód. W niewielkiej odległości od tego miejsca, w innym znalezisku, odkryto kości słonia, wielbłąda i konia – zwierząt nie spotykanych w Ameryce za czasów historycznych – i rożnych innych ssaków. A między nimi kamienne groty strzał przedhistorycznych myśliwych. W pobliżu tej miejscowości (Lewisville Site) znaleziono kilka innych resztek ognisk; szczątki poddano badaniu metodą węgla promieniotwórczego, pozwalającą określić ich wiek w stosunkowo dużym przybliżeniu, i stwierdzono, że pochodzą sprzed co najmniej 37 tysięcy lat!” (Ludwik Zajdler „Atlantyda” rozdział „Siedziby wnuków Słońca”)

Andrew Collins w rozdziale 3
„Podkreślałem, że świadectwa zamieszczone w dziełach Platona – dialogach Timaios i Kritias – dają do zrozumienia, że jego opowieść o Atlantydzie powstała na podstawie przekazów i plotek, docierających do starożytnego świata za pośrednictwem Fenicjan i Kartagińczyków, którzy przemierzali Atlantyk przed czasami Platona. Ponadto Platoński opis wielkiej równiny Atlantydy, która rzekomo miała rozmiar 3000 na 2000 stadiów (552 na 368 kilometrów),doskonale odpowiada wielkiej zachodniej równinie Kuby.” (s. 53)
Jednak jeśli rozmiar ma być wiarygodny, to położenie „przed Słupami Heraklesa”, po jej tamtej stronie „prawdziwe morze” ograniczone przez ląd, który„naprawdę i najsłuszniej może się nazywać lądem stałym” („Timaios” 25A) także.
Co skomentował Frank w „Zagładzie Atlantydy”: „podobnie jak Thera i Kreta, Bimini wciąż jest suchym lądem; nie zniknęła w morzu. Wreszcie, jeśli Platon pisał, że Atlantyda leży "za Słupami Heraklesa", czy mógł mieć na myśli ziemie oddalone od Gibraltaru o tysiące kilometrów?” i „jednak Kuba nie mogła być Atlantydą, ponieważ Karaiby są położone zbyt daleko, by Atlantydzi mogli stąd prowadzić podbój Europy i Egiptu”, „Kuba nie mogła być samą Atlantydą, co najwyżej jej kolonialną placówką”.

O „stałym lądzie (…) bezmiernej wielkości”, który „leży poza tym światem” można przeczytać u Teopompa z Chios („Varia Historia” 3, 18),o „wielkim zaś lądzie otaczającym kręgiem wielkie morze” u Plutarcha („O obliczu widniejącym na tarczy Księżyca” 26),jednak opisy te mogły powstać pod wpływem „Timaiosa”.

Zapewne należałoby zapytać, skąd egipscy kapłani wiedzieli o Ameryce, czy też skąd wiedział o niej Platon.

W tej książce nie zostało to wykorzystane, choć pasowałoby do jej treści.

Gunnar Thompson w rozdziale 4: kukurydza była znana w Hiszpanii jeszcze przed Kolumbem (s. 84).
Możliwe, wedle Mikołaja Żyrowa („Атлантида. Основные проблемы атлантологии” Moskwa 1964 s. 58) kukurydza była w czasach prekolumbijskich uprawiana w Nigerii.

„Irlandzkie legendy z tego samego okresu opowiadają o krainie nazywanej Hybresail, leżącej za północnym Atlantykiem. Sugerują możliwość importowania kukurydzy w zamierzchłej przeszłości ze wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej. Islandzcy odkrywcy nazwali zboże z Nowego
Świata, które odkryli w pobliżu Winlandii, „samosiewnym zbożem”. Odnotowano to w XI-wiecznej sadze.” (s. 85 „Irish legends from the same time period tell of a land called
“Hy-bresail” across the North Atlantic, suggesting an early import of maize from the East Coast of North America. Icelandic explorers called the New World grain they found near Wineland, “self-sewn corn.” This was recorded in a saga from the 11th century.” s. 140) Czy tu na pewno mowa o kukurydzy ? O ile wiem, nie jest samosiewna.

Harold Blauzahn (Sinozęby, pseudonim?) w rozdziale 5 broni prawdziwości śladów Wikingów w Ameryce (s. 104 – 107),jednak i to sprawy od dawna znane (np. Zenon Kosidowski „Rumaki Lizyppa” rozdział „Czy Kolumb straci palmę pierwszeństwa”).

Rozważania tegoż Gunnara Thompsona w rozdziale 6 czy piramidy Majów powstały pod wpływem egipskich (egipskie na ogół są wcześniejsze) brzmią mniej więcej przekonująco „Piramida Cheopsa nadal inspiruje tych, którzy patrzą na jej potężne kamienne bloki. Niedawno jeden z amerykańskich przedsiębiorców wybudował w Las Vegas hotel w kształcie piramidy, zainspirowany nieprzemijającą spuścizną Cheopsa. Podobnie mogło być z władcami Teotihuacán. Gdy dowiedzieli się o piramidach nad Nilem, mogli w 300 roku p.n.e. podjąć decyzję o wzniesieniu miasta piramid rywalizującego z pomnikami Egiptu, długo po śmierci egipskich architektów.” (s. 121) Ostatnie zdanie wymaga założenia o „dowiedzeniu się”.
Na dowód załącza porównanie zdjęć Cheopsa i Piramidy Słońca w Teotihuacán
https://fajnepodroze.pl/wp-content/uploads/2019/05/Piramida-Cheopsa.jpg
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/f/f0/PyramidOfTheSunTeotihuacan.jpg

Chyba bardziej pasowałoby zestawić Dżosera i Chichén Itzá
https://pl.wikipedia.org/wiki/Piramida_D%C5%BCesera#/media/Plik:Saqqara_BW_5.jpg
https://pl.wikipedia.org/wiki/Chich%C3%A9n_Itz%C3%A1#/media/Plik:El_Castillo_Stitch_2008_Edit_1.jpg

„Meksykańska piramida nie jest jednak zwykłą repliką egipskiej. Ma unikatowe cechy, które odzwierciedlają sposób dostosowania obcych idei do miejscowej kultury. Piramida miała zaledwie połowę wysokości swojego egipskiego odpowiednika, a także schody prowadzące do świątyni na szczycie. Ponadto odgrywała większą rolę w lokalnej kulturze, ponieważ była nie tylko centrum obrzędowym, ale także ośrodkiem publicznych targów. Obecność symbolu hieroglificznego Re na ceramice w Teotihuacán stanowi poparcie teorii Cuevasa, że ta piramida z Nowego Świata zdradza egipskie wpływy.” (s. 121) „Archeolog Curt Muser doniósł o symbolu hieroglificznym Re w Teotihuacán w Meksyku, gdzie znajduje się olbrzymia piramida Słońca.” (s. 118)

Chyba trzeba w spawie tego odkrycia uwierzyć na słowo.

Należało dobrać lepsze przykłady niż „unikatowe cechy.”
Początkowo można było sądzić, że tylko egipskie piramidy są grobowcami, jednak Świątynia Napisów w Palenque także nim jest.

Jeszcze mnóstwo innych przykładów łączności między Starym i Nowym Światem, czy przekonujących, trudno powiedzieć.

Zbiór artykułów różnej wartości.
W pierwszym rozdziale Zecharia Sitchin (na szczęście nie wprowadził tu swoich Obcych) twierdzi „Przy założeniu, że Olmekowie reprezentowali najwcześniejszą cywilizację – "matkę" wszystkich cywilizacji Mezoameryki – czas ich przybycia ustalono początkowo na około 250 lat p.n.e. Jednak późniejsze datowanie izotopowe metodą węglową przesunęło...

więcej Pokaż mimo to

avatar
157
124

Na półkach: , ,

Mistrzowie nadinterpretacji
Książka zawiera garść intrygujących faktów o niezwykłych znaleziskach oraz tony nadinterpretacji, opartych na przesłankach równie wątłych, co podobieństwa nazw i słów z odległych języków z różnych epok historycznych. Argumentacje tworzone są na podobieństwo szukania powiązań między Małopolską a Hiszpanią z tego li tylko powodu, że tu i tam używana była/jest nazwa "Galicja". Strona edytorska budzi pewne wątpliwości - "Zaginiona historia..." miała redaktor stylistyczną i dwie korektorki, a mimo to przekład - choć ogólnie nienajgorszy - zawiera pewne nieporadności i poślizgi w rodzaju klasycznego "trwać nadal", frontowe łapy (zamiast przednich!),relief (zamiast płaskorzeźba),cesarza Galienusa zamiast Galiena, czy wypiekanie (zamiast wypalania!) gliny. Książka jest zbiorem artykułów, więc teksty z natury rzeczy rzadko kiedy są wyczerpujące, tym niemniej chciałoby się czegoś więcej niż spekulacji popartych autocytatami. Oczywiście bibliografia zawiera też odnośniki do bardzo poważnych dzieł, ale tak akurat tyczą one kwestii niezwiązanych z główną tematyką, tj. z koncepcją pobytu w Ameryce przeróżnych mniej i bardziej starożytnych ludów. Dziś co prawda wiemy już na pewno, że przed Kolumbem odwiedziło Amerykę wielu przybyszów z Europy, a może i Afryki, a w szczególności Wikingowie. Jednak przedstawiona tu wyliczanka zaczyna w pewnym momencie budzić pewne refleksje humorystyczne (brakuje tylko neandertalczyków!). Niepoparte żadnymi dowodami tezy o tym, jakoby kilka tysięcy lat temu o wiele łatwiej było przepłynąć Atlantyk, a małe statki zasadniczo niezdolne do żeglugi z dala od wybrzeży były w stanie transportować przez ocean ciężkie ładunki (w rodzaju miedzi) bynajmniej nie nastrajają przychylnie logicznie myślącego czytelnika. Aborygeni zasiedlający 40.000 lat temu Australię nie musieli przecież płynąć przez dzisiejsze morza, a jedynie przez wąskie cieśniny (jeśli w ogóle, bo poziom oceanów był wtedy na tyle niski, że Australia bywała połączona z Azją pomostem lądowym.

Mistrzowie nadinterpretacji
Książka zawiera garść intrygujących faktów o niezwykłych znaleziskach oraz tony nadinterpretacji, opartych na przesłankach równie wątłych, co podobieństwa nazw i słów z odległych języków z różnych epok historycznych. Argumentacje tworzone są na podobieństwo szukania powiązań między Małopolską a Hiszpanią z tego li tylko powodu, że tu i tam...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    27
  • Chcę przeczytać
    25
  • Posiadam
    17
  • historia
    2
  • Elektroniczne
    1
  • E-book niekomerc. PDF, rtf, doc. txt
    1
  • Historia
    1
  • Popularnonaukowe
    1
  • Reportaż, biografie, inne
    1
  • POSIADAM
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zaginiona historia starożytnych Ameryk


Podobne książki

Przeczytaj także