„Twoim śladem” to naprawdę budująca powieść. Pierwszy raz się spotkałam z tematem narkotyków jako wątek przewodni. Pierwszy raz miałam szansę wejść do umysłu narkomana i przekonać się jak to wszystko wygląda z jego strony. Miejscami byłam naprawdę przerażona, ale częściej po prostu przybita. Za każdym razem, kiedy Maxx brał kolejną tabletkę, kręciłam głową z rezygnacją i smutkiem. Chciałam mu pomóc, ale nawet Aubrey nie mogła. I to jest główne przesłanie tej książki: sama miłość nie zawsze wystarczy. Miłość może być bodźcem, może dodawać napędu, ale nie ocali cię, jeśli nie chcesz być ocalonym. Podziwiam Aubrey za jej wytrwałość i cierpliwość, ale wszystko ma swoje granice.

Meredith Walkers ma dobry styl, pisze ciekawie i wartko prowadzi akcję. Powoli odkrywa przed czytelnikiem kolejne fakty i nierzadko trzyma w napięciu. Jej bohaterowie są złożeni i bardzo prawdziwi, szczególnie Maxx. W ich świecie nic nie jest tylko czarne albo białe, jest natomiast dużo odcieni szarości. Jak to w życiu. Podoba mi się, że to nie jest kolejny łzawy romans o dwojgu ludzi, których uratowała miłość. To odświeżające.

Gdzieś mi umknęło pierwsze spotkanie Aubrey z Callumem w stołówce i nie wiem czy to moje przeoczenie, autorki czy wersji elektronicznej. Nie żeby to miało większe znaczenie, ale po prostu nie lubię niejasnych sytuacji.

Myślałam, że „Twoim śladem” to powieść jednotomowa, ale okazało się, że jest kontynuacja. Ha, więc pisarka nie zostawiła nas jednak z otwartym zakończeniem. Może to i dobrze, bo nie mogę się doczekać historii Maxxa na odwyku. Będę trzymać kciuki, żeby mu się udało. I niech wróci do Aubrey. ;)

„Twoim śladem” to naprawdę budująca powieść. Pierwszy raz się spotkałam z tematem narkotyków jako wątek przewodni. Pierwszy raz miałam szansę wejść do umysłu narkomana i przekonać się jak to wszystko wygląda z jego strony. Miejscami byłam naprawdę przerażona, ale częściej po prostu przybita. Za każdym razem, kiedy Maxx brał kolejną tabletkę, kręciłam głową z rezygnacją i...