Przeczytałem całkiem sporo książek Grishama w dość krótkim czasie. I chociaż nie miałem jeszcze okazji sięgnąć choćby po, dość popularny, ''Raport Pelikana'', w pewnym sensie uważam się za osobę kompetentną i obeznaną z jego twórczością. I z tego całego zbioru dzieł różnych - lepszych, gorszych, krótszych, dłuższych, ciekawszych, nudniejszych, szybszych, spokojniejszych, zapadających w pamięć i szybko zapominanych, ''Zaklinacz deszczu'' to mój zdecydowany faworyt.

Książka ma w sobie to, trudne do zdefiniowania i niejednoznaczne ''coś''. Zapewne jest to po prostu wypadkowa poszczególnych, świetnych jej elementów, które razem tworzą spójną całość, od której nie sposób się oderwać. Długość książki poczytuję jak najbardziej za jej zaletę. Grisham miał okazję wykreować barwnych, ciekawych bohaterów, którym kibicujemy, których dramaty przeżywamy, jakby były naszymi własnymi, którym współczujemy jak starym przyjaciołom. Główna postać, czyli ta, z którą powinniśmy się najbardziej utożsamić, której powinniśmy życzyć sukcesu, w istocie taką jest. Przeżywa rozczarowanie za rozczarowaniem, kolejne porażki, aż w końcu - wszystko osiąga swoją kulminację na sali sądowej. Nie będę spoilerował, co się na niej stało, ani jakie było zakończenie, ale muszę powiedzieć - nie było dla mnie do końca satysfakcjonujące.

Ciężko o tym mówić bez wyjawiania szczegółów, ale w teorii wszystko pięknie się zamknęło - główny wątek (sprawa sądowa), wątek miłosny, można odnieść wrażenie, że bohater nie pozostawił za sobą żadnych nierozwiązanych kwestii. W rzeczywistości jednak, jest zupełnie odwrotnie. Czułem niedosyt. Może po części ze względu na to, że zżyłem się z główną postacią, i trudno było mi się z nią rozstać. Wydaje mi się, że można było je rozpisać lepiej. Niemniej, to tylko moja, subiektywna opinia.

Podsumowując - Zaklinacz deszczu to kawał świetnej książki. Lektura, która, zabrzmi to może jak strasznie utarty i banalny slogan, bawi i wzrusza, a przede wszystkim, jest diabelnie fascynująca. Jeśli ktoś lubi twórczość Grishama, a nie miał okazji czytać akurat tej pozycji - niech szybko się w nią zaopatrzy!

Przeczytałem całkiem sporo książek Grishama w dość krótkim czasie. I chociaż nie miałem jeszcze okazji sięgnąć choćby po, dość popularny, ''Raport Pelikana'', w pewnym sensie uważam się za osobę kompetentną i obeznaną z jego twórczością. I z tego całego zbioru dzieł różnych - lepszych, gorszych, krótszych, dłuższych, ciekawszych, nudniejszych, szybszych, spokojniejszych,...