Książka bardzo ciekawa, jednak zupełnie mi się nie spodobała. Współczułam głównemu bohaterowi, który ulegał niszczącym wpływom swojego mentora. Jednak nie do końca potrafię zrozumieć relacje z pracodawcą, ni to przyjacielskie, ni to czysto zawodowe, które jednak ów bohater podtrzymywał, choć trochę się do tego przymuszał. Tytułowy profesor Kinsey uczciwie stawiał sprawy: chciał aby on i jego uczniowie zaświadczali czynami o swoich przekonaniach. W pewien sposób jednak ignorował całkowicie dużo bardziej podstawowe ludzkie prawo do wolnego wyboru. Bo czyż rola żon współpracowników Kinseya nie była dla niego zdeterminowana, zanim one same zadecydowały, czy chcą żyć podług "kineyowskich" zasad? Mam na myśli żonę głównego bohatera, która musiała ponosić konsekwencje zawodowego wyboru męża, w którym nie uczestniczyła: próbowano, w pewnym sensie, odebrać jej prawo do samostanowienia w najbardziej intymnej sferze życia. Brr.

Książka bardzo ciekawa, jednak zupełnie mi się nie spodobała. Współczułam głównemu bohaterowi, który ulegał niszczącym wpływom swojego mentora. Jednak nie do końca potrafię zrozumieć relacje z pracodawcą, ni to przyjacielskie, ni to czysto zawodowe, które jednak ów bohater podtrzymywał, choć trochę się do tego przymuszał. Tytułowy profesor Kinsey uczciwie stawiał sprawy:...