Oto kolejna część serii "Pretty Little Liars", którą dosłownie pochłonęłam. Przyznam, że liczyłam na lekkie zwolnienie tempa po szeregu zwrotów akcji, które Sara Shepard wplotła w fabułę "Bez skazy", ale ostatecznie okazało się, że autorka nie przewidziała ani dla swoich bohaterów, ani dla swoich czytelników żadnej taryfy ulgowej. Z jednej strony jest to pocieszające, bo historie (oraz wspólna historia) Specner, Arii, Hanny i Emily nieustannie trzymają w napięciu, zmieniają się jak w kalejdoskopie, czasem wyprowadzają na manowce, a niekiedy skupiają się w luźniejszych momentach, niejako dedykowanych specyficznemu odsapnięciu od intryg A. Z drugiej strony nieco się obawiam, że w krótkim czasie autorka "PLL" wyczerpie większość świetnych pomysłów na prowadzenie akcji i z czasem seria stanie się głównie miałka oraz odtwórcza, żeby nie powiedzieć - opierająca się na bezsensie połączonym z nudą. No, ale zamiast martwić się na zapas, zdecydowanie zabieram się do lektury "Niewiarygodnych" mając przy tym nadzieję, że moje obawy się nie ziszczą. ;)
Chcę jeszcze napisać kilka słów na temat postaci Alison. Wciąż mnie zdumiewa, z jaką niefrasobliwością oraz krótkowzrocznością umysłową cztery przyjaciółki z Rosewood przez bardzo długi czas dawały sobą manipulować. Rozumiem, że zachowywały się tak ze strachu przed ujawnieniem ich tajemnic, ale, na Boga, czy ostatecznie wychynięcie sekretów na światło dzienne okazałoby się wcześniej, za życia Ali, takie złe, jak dziewczyny myślały? Może wówczas, gdyby wystarczająco wcześnie zerwały toksyczną relację z panną DiLaurentis, większość tragicznych wydarzeń zwyczajnie nie miałaby miejsca? Jestem zaskoczona i przerażona faktem, iż, w rzeczywistości, Spencer, Aria, Emily i Hanna w ogóle sobie nie ufały. Staram się rozkminić, co spowodowało ową wzajemną, głęboko skrytą niechęć - czy tylko działania Alison? Oby kolejne tomy "PLL" rzuciły choć trochę światła na ową kwestię...
Krótko mówiąc: z niesłabnącym entuzjazmem polecam. ;)
PS Ogólnie rzecz biorąc, jestem przeciwniczką nadmiernego używania emotikonów w recenzjach, ale są przypadki (jak ten), gdy zwyczajnie dobrze się komponują z odczuciami czytelników. Ha, kto by pomyślał.

Oto kolejna część serii "Pretty Little Liars", którą dosłownie pochłonęłam. Przyznam, że liczyłam na lekkie zwolnienie tempa po szeregu zwrotów akcji, które Sara Shepard wplotła w fabułę "Bez skazy", ale ostatecznie okazało się, że autorka nie przewidziała ani dla swoich bohaterów, ani dla swoich czytelników żadnej taryfy ulgowej. Z jednej strony jest to pocieszające, bo...