Całodobowa Księgarnia Pana Penumbry
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Mr. Penumbra's 24-Hour Bookstore
- Wydawnictwo:
- Albatros
- Data wydania:
- 2015-06-26
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-06-26
- Data 1. wydania:
- 2012-10-02
- Liczba stron:
- 320
- Czas czytania
- 5 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378853664
- Tłumacz:
- Danuta Górska
- Tagi:
- Danuta Górska
MAGICZNA OPOWIEŚĆ O KSIĄŻKACH I NOWOCZESNYCH TECHNOLOGIACH, SZYFRACH, SPISKACH, PRZYJAŹNI I MIŁOŚCI
Młody projektant stron internetowych Clay Jannon, nie mogąc znaleźć pracy w swojej branży, przyjmuje posadę w całodobowej księgarni pana Penumbry, gdzie zamiast zwykłych książek na półkach stoją zaszyfrowane tomy. W środku nocy zgłaszają się po nie najprzedziwniejsi osobnicy, członkowie sekretnego stowarzyszenia, które od pięciu wieków próbuje odczytać zawierającą sekret nieśmiertelności księgę Założyciela. Zdolności techniczne Claya robią ogromne wrażenie na Panu Penumbry. Zaszyfrowany tekst księgi zostaje przepuszczony przez najpotężniejsze komputery świata. Wszyscy czekają z zapartym tchem na wynik, nie podejrzewając, że rozwiązanie kryje się całkiem gdzie indziej...
HISTORIA ZACZYNA SIĘ W TAJEMNICZEJ KSIĘGARNI W SAN FRANCISCO, ALE SZYBKO WYCHODZI POZA JEJ PRÓG, ROZPRZESTRZENIA SIĘ NA CAŁY ŚWIAT, A NAWET SIĘGA W PRZESZŁOŚĆ…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Pożółkłe okładki e-booka
Wyobraź sobie stylową księgarnię o wysokim suficie, tonącą w półmroku i pachnącą kurzem oraz starymi skórzanymi oprawami książek. W pierwszej części znaleźć można książki używane, z zakresu klasyki i nie tylko, dobrane według niezrozumiałego z pozoru klucza, którym okazuje się być gust prowadzącego pana Penumbry. Druga część pomieszczenia tonie w mroku i jest dostępna tylko dla wybranych. Dla postronnych obserwatorów, a nawet nowych pracowników, miejsce to – tajemnicze i klimatyczne - wydaje się jednak być zupełnie niepotrzebne i bezużyteczne, bowiem odwiedzających je dziennie klientów można policzyć na palcach jednej, a w ruchliwy dzień – dwóch rąk. W istocie jednak pomieszczenie spełnia niezwykle ważne zadanie, a przynajmniej do tego zostało powołane, i może odegrać istotną rolę w odkryciu odpowiedzi na kluczowe pytanie.
Pan Penumbra to starszy mężczyzna, kierujący księgarnią. Jest archaicznie uprzejmy, spokojny i refleksyjny, a jego podejście do pracowników oraz sposób prowadzenia księgarni zapewniłyby mu w rankingach sprzedaży zaszczytne ostatnie miejsce i zjeżyłyby włosy na głowie każdego skutecznego specjalisty od zarządzania firmą. Najdziwniejsze jednak jest to, że – wbrew wszelkim prawom rynku, opłacalności i ekonomicznym wskaźnikom – księgarnia wciąż funkcjonuje, pracownicy regularnie otrzymują wynagrodzenie i nie słyszą słowa krytyki czy nagany. W istocie miejsce to spełnia bowiem bardzo dobrze swoje prawdziwe zadanie dostarczając potrzebne materiały dla członków tajemnego stowarzyszenia, które stara się rozwikłać pewną tajemnicę. Czego ona dotyczy i w jaki sposób uda się dotrzeć do jej rozwiązania dowiemy się czytając powieść.
Przestrzeń opisywanych wydarzeń obejmuje okres od pierwszych lat sztuki drukarskiej do cyfrowej rewolucji w podejściu do publikacji, której jesteśmy świadkami. W tomie aż roi się od tematów interesujących dla każdego miłośnika książek, a zwłaszcza dla osób zafascynowanych drukarstwem i edytorstwem (choć nie tylko): są czcionki, sztuka drukarska, książki, księgarnia, bardzo stylowa i tajna biblioteka, dziwaczni czytelnicy czy wreszcie książki w postaci elektronicznej oraz rola czytania w stechnicyzowanym świecie. Gdzieś w tle przemykają się także – ciekawe i jakże aktualne – wątki miłości w epoce komunikatorów elektronicznych, kryzys gospodarczy i osobisty, elastyczność pracowników wobec rynku pracy, plusy i minusy tworzenia swojego cyfrowego profilu (z podaniem wszelkich danych, także zdrowotnych) oraz odnajdywanie swojego miejsca w życiu osobistym i społecznym.
Autor delikatnie odniósł się do wciąż toczącego się sporu między miłośnikami papierowych książek a zwolennikami cyfrowych publikacji (e-booków i digitalizacji) nie zajmując jednoznacznego stanowiska w tej kwestii. W książce mamy bohaterów z ery analogowej (czytających książki papierowe), cyfrowych zapaleńców, którym Stara Wiedza (papierowe książki) potrzebne są tylko po to, by je zaraz zdigitalizować a najlepiej przekształcić w dokument elektroniczny oraz osoby, które – jak główny bohater Clay Jannon – łącząc to, co najlepsze w obu tych rzeczywistościach, umiejętnie balansują pomiędzy tymi odmiennymi światami.
Treść książki zaskakuje czytelnika, kolejne wydarzenia mają urok niespodzianki i nieprzewidywalności, napięcie powoli rośnie i… nieoczekiwanie zupełnie siada w kulminacyjnej scenie. Rozwiązanie zagadki – choć oryginalne – rozczarowuje, a zakończenie pozostawia czytelnika obojętnym. Na pewno jednak warto docenić innowacyjną tematykę książki i próbę połączenia rzeczywistości analogowej i cyfrowej. Lektura przynosi także ciekawą refleksję dotyczącą tego, które fragmenty wywołują w czytelniku większe poruszenie. Otóż z przyjemnością delektujemy się fragmentami o tomach z papieru, przedłużając ich lekturę i celebrując nastrojowość tych akapitów, fragmenty o cyfrowych bazach danych i przetwarzaniu informacji czytając szybko i sprawnie, czasem z zaskoczeniem, ale bez większych sentymentów. Oba te światy, umiejętnie połączone przez autora, nie przylegają do siebie komplementarnie, nieco od siebie odstając. Podczas czytania miałam także, co ciekawe, paradoksalne odczucie, że to techniczne opisy urządzeń cyfrowych zapewniających natychmiastowy dostęp do informacji oraz ich przetwarzanie są już teraz bardziej nieaktualne niż ich analogowy, papiery odpowiednik. Nic się tak szybko nie starzeje, jak najnowszy trend czy styl mody, design czy techniki.
Niewątpliwą zaletą książki jest jej inspirująca rola do podjęcia refleksji i dyskusji nad powyższymi zagadnieniami i czytaniem w ogóle. Co jest najważniejsze w czytaniu: przetwarzanie ogromnej ilości faktów czy przyjemności ich poznawania, fizycznego obcowania z książką i praktyczne wykorzystanie w życiu? A może wystarczy samo przekonanie o uczestniczeniu w akcie magicznym, pozwolenie na poddanie się atmosferze? Bez względu na to, jak odpowiesz na to pytanie, jeśli jesteś bibliofilem z zainteresowaniem przeczytasz ten tom, a może nawet dołączysz go do swojej kolekcji książek o książkach, czytaniu, bibliotekach i księgarniach.
Może za 30 lat odnajdziesz gdzieś jedną ze swoich ulubionych książek z młodości. Usiądziesz przed kominkiem przy lampce wina lub z filiżanką wybornej herbaty, poczujesz zapach starego papieru, spojrzysz na pożółkłą okładkę i pogładzisz chropowate stronicy tomu. Zaraz, zaraz… a jeśli do tego czasu nie uchowa się żadna z papierowych książek? Jeśli zatem nie będzie to wolumin papierowy tylko zakurzony e-book… Hm, czy e-book może być zakurzony? Czy w ogóle istnieje on w stanie czystym jako taki, bez żadnych urządzeń odczytujących? Bardzo to pogmatwane i w zasadzie cały nastrój nostalgiczny prysł jak bańka mydlana. Chyba że jesteś już z tych czytelników, którym widok starszych czytników książek elektronicznych wyciska łby wzruszenia z oczu. Jeśli tak dedykuję Ci ten cyfrowy tekst, który za kilka dni popadnie w internetowy niebyt, w przeciwieństwie do mojej listy zakupów, nad którą za kilka dekad będzie się, być może, głowić jakiś ambitny antropolog.
Jowita Marzec
Oceny
Książka na półkach
- 390
- 326
- 107
- 13
- 9
- 7
- 5
- 4
- 4
- 4
Opinia
Muszę przyznać, że zaczęło się świetnie. I nie mam tu na myśli faktu, że na samym początku powieści główny bohater stracił pracę, którą naprawdę uwielbiał, ale że spotkało go coś niesamowitego. Znalazł zatrudnienie chyba w jednym z bardziej intrygujących przybytków bibliofilstwa na ziemi - całodobowej księgarni, która praktycznie nie zarabia. Więc jak funkcjonuje poza tym, że "wypożycza" niektóre pozycje dość dziwnym indywidualnością? I jak się mają do tego zaszyfrowane księgi z zaplecza? Och aż palce mnie świerzbiły, żeby przerzucić te kilkanaście stron i poznać wcześniej ich tajemnice, szczególnie gdy zaczęły pojawiać się drobne sugestie o sekretnej organizacji, z którą miało to wszystko być związane. Książki i konspiracje! Aż chciałam zakrzyknąć: "Dajcie mi więcej!" Ale potem przyszło ciche rozczarowanie, po którym musiałam odłożyć powieść na trochę, ponieważ czułam się nieco oszukana. Ponieważ moim zdaniem bohater poszedł na łatwiznę. Nie pomogła nawet iście szpiegowska akcja z włamaniem się do podziemnej siedziby organizacji, rozwiązywanie zagadki nieśmiertelności, czy poszukiwania zaginionego artefaktu. Już wiedziałam, że ta książka nie jest tym, czego szukałam.
W moim mniemaniu Clay Jannon miał niebywałe szczęście - zaczął pracować w niesamowitej księgarni, a jego rozmowa kwalifikacyjna na stanowisko nocnego sprzedawcy opierała się o odpowiedź na jedno pytanie: "Jaka jest twoja najukochańsza książka". Kiedy pada tytuł "Kroniki smoczych pieśni" sama zaczynam lubić tego faceta, choć po poszukiwaniach zarówno tytułu jak i samego autora, musiałam stwierdzić, że powieść taka nie istnieje, ale oj czytałabym ino by kartki furkotały. Jednak podobała mi się estyma jaką Clay darzył tę trylogię i polubiłam ją, choć znam ją tylko z fragmentów jego opowieści. Koncepcja sagi o smoczych pieśniarzach spodobała mi się bardziej niż to, co Robin Sloan zrobił z "Całodobową...". Do rozwiązania tajemnicy księgarni i jej nietuzinkowych klientów zaprzągł Google. I nie mam na myśli "wujka Gugle", który codziennie ratuje setki uczniów i studentów przed oblaniem zaliczeń, ale o całej firmie wraz z googlerami, których mogliście widzieć w filmie "Stażyści". Tajemnice książek wydarte przy pomocy maszyn i uderzeń w klawiaturę... Moje bibliofilskie ja płakało jak to czytało, ale taka jest cena postępu.
Od tamtej chwili coś we mnie pękło i czytanie nie sprawiało mi już takiej frajdy, mimo że dalsza konstrukcja fabuły przypomina uwspółcześniony scenariusz do jakiegoś RPGa (o czym sam autor czasami nieco zbyt nachalnie przypomina). Bohater zbiera drużynę, która w obłędnie współczesnym lokalu dostaje questa od starego maga-księgarza, będącego również członkiem specyficznej sekty. Fragment ten nie rozpędził nieco leniwej fabuły książki, nie zmienił mojego spojrzenia na nią, ponieważ potem znów pojawiło się Google z całym technicznym slangiem, którego ni w ząb nie rozumiałam. I w sumie cieszyłam się z tego. Nawet "poszukiwania artefaktu" nie przyniosły poprawy, za to ostateczna konkluzja była tym, czego spodziewałam się mniej więcej od połowy książki. Powieść kończyłam zupełnie niezaskoczona, ani przez fabułę, ani przez zawód, którego spodziewałam się od kiedy bohater pojawił się w głównej siedzibie najpopularniejszej wyszukiwarki na świecie.
Nie mówię, że "Całodobowa..." jest zupełnie złą pozycją, ponieważ czytało się ją całkiem znośnie i zupełnie nieźle zapychała czas w autobusie mimo swojej naiwności. Wiecie jak cudownie łatwo rozwiązuje się problemy, kiedy Twój współlokator zajmuje się projektowaniem niezwykle realistycznych makiet, Twoja aktualna dziewczyna należy do zarządu Google, a Twój najlepszy przyjaciel z dzieciństwa jest milionerem? Tak w zasadzie to gdzie tu wyzwanie dla takiej ekipy? Książkę czyta się znośnie nawet mimo tych "małych" nielogiczności... Czemu nikt nie odkrył sekretu wcześniej skoro Codex vitae Moffata był ogólnodostępny? Przecież całe stowarzyszenie składa się z matematycznych geniuszy, kryptologów i ludzi nauki, a rozwiązanie zagadki stało na półce w każdej księgarni. Czemu sam Penumbra na to nie wpadł, skoro od początku miał klucz do dzieła swojego ucznia i przyjaciela zarazem? Kiepska musiała być to przyjaźń, skoro nie przeczytał nawet jego powieści. Dlaczego tak obłędnie bogata firma jak Festina Lente nie znalazła wcześniej punc Gerritszoona, skoro wystarczyło do tego zwykłe sprawdzenie w ogólnoświatowym systemie muzealnym? No tak, bo żaden detektyw czy haker by na to nie wpadł... W porządku, może już przestanę. Przecież chciałam coś pozytywnego o niej napisać...
Mam wrażenie, iż powód mojego zawodu znów leży w niespełnionych oczekiwaniach. Chyba bardzo chciałam uwspółcześnionej opowieści o "magii" książek, a dostałam historię o tym jak dobrze mieć przyjaciela-milionera i jak technologia potrafi rozwiązać niemal wszystkie problemy. Nie mam nic przeciwko technice i postępowi, ale nie w opowieści o książkach. Czy tylko mi wydaje się to być nieco nie na miejscu? A wiecie co jest najdziwniejsze? Nawet nie jestem zła na autora. Po prostu jest mi smutno, bo słowo pisane było w fabule wartością drugo-, a nawet trzeciorzędną. I niestety, nie jest to książka dla bibliofilii.
Muszę przyznać, że zaczęło się świetnie. I nie mam tu na myśli faktu, że na samym początku powieści główny bohater stracił pracę, którą naprawdę uwielbiał, ale że spotkało go coś niesamowitego. Znalazł zatrudnienie chyba w jednym z bardziej intrygujących przybytków bibliofilstwa na ziemi - całodobowej księgarni, która praktycznie nie zarabia. Więc jak funkcjonuje poza tym,...
więcej Pokaż mimo to