Książka, którą dziś Wam przedstawiam to nie tyle historia marki Maybelline, co historia rodziny, która ją stworzyła. To, w jaki sposób marka powstała budzi zdumienie i zachwyt. Tom Williams nie posiadając niczego, będąc wygnanym przez rodziców, stworzył markę, która dziś zajmuje jedno z wiodących miejsc światowej kosmetologii. Sama osoba twórcy wzbudziła we mnie dużo ciepłych uczuć. Był on człowiekiem empatycznym, hojnym, chętnie dzielił się własnymi dobrami z rodziną i zawsze służył pomocną dłonią. Jednak lwia część książki poświęcona jest żonie jego brata – tzw. Pannie Maybelline. Niewątpliwie była to postać godna opisania, stanowiła inspirację do tworzenia coraz to nowych produktów. Jej zachowania, co rusz zaskakują. Czytelnik nie jest w stanie przewidzieć, co czeka go na kolejnych stronach. Cały klan Williamsów i ich perypetie to ciągłe niespodzianki - dlatego tak przyjemnie czyta się tę książkę. Sharrie Williams, jedna z autorek, a zarazem członkini klanu, podzieliła się z czytelnikiem tajemnicami własnej rodziny. Interesująca, zaskakująca, ciekawa, warta przeczytania!

Mój bookstagram: my.books.shelf

Książka, którą dziś Wam przedstawiam to nie tyle historia marki Maybelline, co historia rodziny, która ją stworzyła. To, w jaki sposób marka powstała budzi zdumienie i zachwyt. Tom Williams nie posiadając niczego, będąc wygnanym przez rodziców, stworzył markę, która dziś zajmuje jedno z wiodących miejsc światowej kosmetologii. Sama osoba twórcy wzbudziła we mnie dużo...

Świetnie opowiedziana historia. Spodobało mi się, że jest tak napisana, że chwilami miałam wrażenie jakbym czytała powieść, bo nie były to tylko suche fakty, a prawdziwi ludzie, szokujące i niesamowite wydarzenia. Opowieść o rodzinie doświadczonej przez los, zagubionej, a jednocześnie tak potężnej. Od teraz inaczej będę patrzyła na Maybelline na sklepowych półkach.

Świetnie opowiedziana historia. Spodobało mi się, że jest tak napisana, że chwilami miałam wrażenie jakbym czytała powieść, bo nie były to tylko suche fakty, a prawdziwi ludzie, szokujące i niesamowite wydarzenia. Opowieść o rodzinie doświadczonej przez los, zagubionej, a jednocześnie tak potężnej. Od teraz inaczej będę patrzyła na Maybelline na sklepowych półkach.

Świetna książka!

Świetna książka!

Fascynująca historia! Byłam przygotowana raczej na typowo biograficzną narrację, z ogromem dat i szczegółów, tymczasem to ciekawa powieść o ludziach sukcesu. Prawdziwa ilustracja "american dream" - miłość, nienawiść, tragiczne wypadki, zdrady, bogactwo. Po prostu dobra książka - może to jej urok, może to Maybelline...

Fascynująca historia! Byłam przygotowana raczej na typowo biograficzną narrację, z ogromem dat i szczegółów, tymczasem to ciekawa powieść o ludziach sukcesu. Prawdziwa ilustracja "american dream" - miłość, nienawiść, tragiczne wypadki, zdrady, bogactwo. Po prostu dobra książka - może to jej urok, może to Maybelline...

Wszystko ma swoją historię. Każdy przedmiot z naszego otoczenia, każdy wynalazek znany ludzkości, każda marka. A ja, jako osoba dociekliwa, lubię te historie zgłębiać. Kiedy zatem dowiedziałam się, że istnieje ta śliczna cegiełka pod tytułem "Maybelline", uznałam, że dobrze byłoby ją przeczytać i poszerzyć swą wiedzę. Nie na temat dwudziestowiecznego przemysłu kosmetycznego czy jednej z najbardziej rozpoznawalnych firm, lecz na temat historii mojego absolutnie ulubionego tuszu do rzęs. Żałośnie płytkie pobudki, wiem.

Tusz do rzęs - taki, jakim znam go teraz - historię ma dość burzliwą. W 1915 roku Mabel Williams podczas przygotowywania lukru przysmażyła sobie nieco rzęsy i brwi, a następnie, aby jakoś to ukryć, postanowiła wykorzystać sposób kobiet z Bliskiego Wschodu - spalony korek, odrobina węgla oraz wazelina miały podkreślić oczy i przyspieszyć wzrost nowych włosków. Jej brat, Tom, był pod ogromnym wrażeniem tej sprytnej kosmetycznej sztuczki i doznał nagłego olśnienia: magiczny klucz do sekretu urody bogini Hollywood to nie figura, strój czy uśmiech, lecz oczy. Jako osoba przedsiębiorcza zrobił research, sprawdził jakie produkty oferują firmy kosmetyczne i doszedł do wniosku, iż rynek kosmetyków do oczu jest właściwie otwarty na oścież. Zaopatrzył się w zestaw małego chemika, eksperymentował z miksturą siostry i uczynił z niej testerkę swoich produktów. Nie myślał wtedy perspektywicznie, nie liczył na sukces w postaci milionów dolarów na koncie i stworzeniu marki rozpoznawalnej na większym obszarze niż jego rodzinne miasto. A jednak się udało! W wieku lat dziewiętnastu zaprojektowana przez niego mascara w śmiesznym opakowaniu, o nazwie Lash-Brow-Ine, była sprzedawana wysyłkowo w zawrotnej cenie 25 centów za sztukę.

Takie były początki kosmetycznej rewolucji w Stanach Zjednoczonych, dzieje pierwszego tuszu do rzęs. Powstanie wszystkich następnych kosmetyków, każdy skandal związany z Maybelline, każdy zarobiony przez firmę dolar skrywa własną historię, opartą zarówno na wydarzeniach mających miejsce pośród pracowników firmy, jak i uwarunkowaną działaniami konkurencji oraz sytuacją społeczną w XX wieku. Znaczna część tych niesamowicie ciekawych opowieści zawarta jest właśnie w "Maybelline".

To nie tylko historia znanej firmy opowiedziana od samego początku aż do czasów obecnych. To złożona opowieść o dziejach amerykańskiego przemysłu kosmetycznego i precyzyjnie nakreślony obraz społeczeństwa oraz zmian w obyczajowości, uwzględniający również gwiazdy filmowe i pracę w Hollywood, a także początki prawdziwego marketingu. Tom Lyle jako jeden z pierwszych przedsiębiorców dostrzegł potencjał aktorek i telewizji, wykorzystując je do promocji swych produktów. "Maybelline" to też znakomicie opisana historia rodziny. Trzeba Ci wiedzieć, że Sharrie Williams, autorka książki, jest stryjeczną wnuczką założyciela firmy, a wszystko, co w niej zawarła, nie jest oparte na plotkach czy chociażby prasowych doniesieniach, lecz prawdziwych opowieściach zasłyszanych od krewnych, popartych zdjęciami i dokumentami. Właśnie rodzina była najmocniejszym atutem marki - jej członkowie, choć zdarzało im się paść ofiarą konfliktów, kłamstw i kłótni, zawsze się wspierali, co pomimo wzlotów i upadków czyniło firmę silną "od wewnątrz" i budziło respekt konkurencji.

"Maybelline" to bez wątpienia jedna z najbardziej wnikliwie napisanych książek jakie miałam okazję w życiu czytać. Sharrie Williams, choć spokrewniona z opisywanymi osobami, nie przedstawiła ich wyłącznie w jasnym świetle, co czyni książkę bardzo wiarygodną, zaś jej cudowny pisarski styl, niemal baśniowa umiejętność opowiadania czyni lekturę niesamowicie przyjemną i absorbującą. A na dodatek, ta bardzo rozbudowana biografia ma zwyczajnie "to coś", jakiś niesamowity czynnik sprawiający, że nie można jej tak po prostu wyrzucić z pamięci, lecz przechować na długi czas w sercu, wspominać i rozpowiadać wszystkim, jak dobra to była książka. Nie wiem, może to jej urok, może to... Maybelline?

Wszystko ma swoją historię. Każdy przedmiot z naszego otoczenia, każdy wynalazek znany ludzkości, każda marka. A ja, jako osoba dociekliwa, lubię te historie zgłębiać. Kiedy zatem dowiedziałam się, że istnieje ta śliczna cegiełka pod tytułem "Maybelline", uznałam, że dobrze byłoby ją przeczytać i poszerzyć swą wiedzę. Nie na temat dwudziestowiecznego przemysłu kosmetycznego...

Przeczytałam ponad 300 stron i... nie dotarłam do końca.
A zdarzyło mi się tak dotąd tylko hmmm.... raz?
O ile ta książka zapowiadana jest jako:
"Ciepła i romantyczna opowieść o barwnych ludziach - czterech pokoleniach rodziny Williamsów, twórców imperium kosmetycznego Maybelline.
Dziedziczka imperium Maybelline opowiada o losach barwnych krewnych na tle burzliwej historii XX wieku:
- o powiązaniach potentatów kosmetycznych z gwiazdami Hollywood i ustosunkowanymi postaciami amerykańskiego życia społecznego w okresie I i II wojny światowej;
- o umiejętnym wykorzystywaniu zmian w obyczajowości i sytuacji materialnej kobiet do inspirowania i napędzania rozwoju firmy"
dla mnie to ciągnąca się, nudna opowieść o pogmatwanym życiu rodziny, która stworzyła wszystkim znaną markę.
Za dużo romansidła, konwenansów i kłamstw, za mało kosmetyków i marketingu - czyli tego, czym najbardziej skusiły mnie zapowiedzi.

Zdecydowanie NIE POLECAM!

Przeczytałam ponad 300 stron i... nie dotarłam do końca.
A zdarzyło mi się tak dotąd tylko hmmm.... raz?
O ile ta książka zapowiadana jest jako:
"Ciepła i romantyczna opowieść o barwnych ludziach - czterech pokoleniach rodziny Williamsów, twórców imperium kosmetycznego Maybelline.
Dziedziczka imperium Maybelline opowiada o losach barwnych krewnych na tle burzliwej...

Świetna! Uwielbiam takie książki :)

Świetna! Uwielbiam takie książki :)