Już niebawem na rynku pojawi się najnowsza książka Kazimierza Kyrcza, pt. „Podwójna pętla”. Co tym razem przygotował dla nas autor? Miałam szczęście przeczytać książkę jeszcze przed premierą. No cóż, cierpliwość nie jest moją najmocniejszą stroną.
Poznajcie Mateusza Bednarskiego. Bohater podobny do wielu z nas. Ma przeciętne życie, pozbawione przyjemności i wyższych celów. Pracuje w policji, w wydziale walki z cyberprzestępczością i niezbyt lubi swojego przełożonego oraz kolegów z pracy. Jego życie prywatne nie wygląda dużo lepiej - brak rodziny, za to była żona i zaledwie kilku bliższych znajomych. Mimo trzydziestu dziewięciu wiosen na karku, nie może się pochwalić żadnymi spektakularnymi sukcesami, toteż gdy tylko trafia się okazja by coś zmienić w swojej mało satysfakcjonującej egzystencji, stara się z niej skorzystać. Kierowany jakimś niezrozumiałym impulsem umawia się na randkę w ciemno, z dziewczyną poznaną w sieci. O dziwo, decyzja okazuje się nad wyraz trafna. Mniej więcej w tym samym czasie bierze udział w castingu do serialu pt. „Śledczy”. I nagle „monotonia szarych i rozmemłanych dni” zostaje przerwana, a główny bohater widzi światełko w tunelu. Zaciskamy kciuki, życzymy mu jak najlepiej, ale Kazimierz Kyrcz, współautor m.in. „Siedliska” i „Efemerydy”, przyzwyczaił nas już do tego, że jest mistrzem w szyciu „Koszmaru na miarę” każdego bohatera. Tak jest i tym razem. Myślicie, że wasze życie jest dalekie od ideału? Że wiecie, co to problemy? To w takim razie wyobraźcie sobie, że wasza oswojona, banalna codzienność, zaczyna nagle rozsypywać się na milion kawałków, a ludzie z waszego otoczenia giną masowo w niewyjaśnionych okolicznościach, przestajecie ufać sobie, a psychika staje się waszym największym wrogiem.
Tytułowa pętla powoli, ale bezlitośnie zaciska się, a tlenu ubywa z każdą przeczytaną stroną. Nie spodziewajmy się jednak, że zakończenie książki przyniesie nam łatwe wyjaśnienie wszystkich zagadek. O nie, to nie w stylu Kyrcza. I tym razem możemy liczyć na zaskoczenie. Odrobina absurdu, ironii i czarnego humoru, ale i bolesny naturalizm, a w tle Kraków, który w niczym nie przypomina kadrów z kolorowych widokówek, tak chętnie wysyłanych przez turystów.
Najnowsza książka Kyrcza to nie horror w tradycyjnym rozumieniu tego słowa, ale kolaż z dziwnie znajomych elementów, w których na pierwszy plan wysuwa się groza ze sporą domieszką realizmu. Wszystko to jest na tyle zgrabnie połączone, że książkę czyta się z zapartym tchem, zapominając o upływającym czasie i rozbuchanej wiośnie za oknem.
Na koniec przytoczę słowa, które w dzisiejszych czasach, gdy łatwo ulegamy złudzeniu, że mamy na coś wpływ, warto wziąć sobie do serca: „ Co za pojebane życie! Może ci się wydawać chłopie, że wszystko gra, że zmierzasz we właściwym kierunku, a tu nagle przychodzi taki moment, że budzisz się rano i zauważasz, że twoje szczęście minęło bezpowrotnie. Było i nie ma… I nie ma po co żyć! To, co osiągnąłeś jest pyłem, kurzem, ścierwem!”.
Nie oszukujmy się więc, żyjmy chwilą, bo nie warto martwić się czymś, na co nie mamy wpływu i sięgnijmy po najnowszą książkę rodzimego autora horrorów. Nie pożałujecie. Premiera już tuż, tuż. 17 czerwca zaciśnie się „Podwójna pętla”.

Już niebawem na rynku pojawi się najnowsza książka Kazimierza Kyrcza, pt. „Podwójna pętla”. Co tym razem przygotował dla nas autor? Miałam szczęście przeczytać książkę jeszcze przed premierą. No cóż, cierpliwość nie jest moją najmocniejszą stroną.
Poznajcie Mateusza Bednarskiego. Bohater podobny do wielu z nas. Ma przeciętne życie, pozbawione przyjemności i wyższych celów....