Kolaże
- Kategoria:
- poezja
- Seria:
- Poezje
- Tytuł oryginału:
- Die blassen Herren mit den Mokkatassen; Vater telefoniert mit den Fliegen
- Wydawnictwo:
- Biuro Literackie
- Data wydania:
- 2013-04-18
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-04-18
- Liczba stron:
- 136
- Czas czytania
- 2 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788363129385
- Tłumacz:
- Leszek Szaruga
- Tagi:
- Leszek Szaruga literatura niemiecka totalitaryzm Rumunia
Kolaże niemieckiej noblistki Herty Müller to własnoręcznie tworzone przez nią wycinanki, z różnokształtnych słów, które kiedyś widniały w gazetach, a teraz służą nowym - lirycznym - opowieściom. Te słowa, wycięte i odosobnione, a następnie wklejone w nowe konfiguracje, nie tylko układają się w treść wiersza, lecz także przemawiają swoim plastycznym sąsiedztwem i zmysłowym wyglądem. Wyjątkowa książka, która łączy graficzne kolaże Müller z tłumaczeniami Leszka Szarugi.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Rana języka
Czy wyrazy czytane w gazetach coś jeszcze znaczą? Wyraz „zbrodnia” użyty na pierwszej stronie w kontekście ludobójstwa milionów ludzi na stronie czwartej wykorzystany jako podkreślenie bezguścia (ubrać się tak to zbrodnia), na stronie dziesiątej pedagogicznie podkreśla błąd rodziców, którzy wychowują dziecko bez telewizji, zaś na ostatniej - błyszczy jako zachęta w reklamie jednego z modnych ostatnio skandynawskich kryminałów. Wnikliwy czytelnik dostałby pomieszania, jeśli nie zmysłów, to języka, na szczęście (nieszczęście?) rzadko kto z nas może sobie pozwolić na wnikliwość w tej pędzącej rzeczywistości. Zadanie wnikania w rysy i pęknięcia rzeczywistości pracowicie odrabiają za nas artyści, w tym – pisarze. Podejmuje je również, raz po raz, Herta Müller, najpierw w swoich niezwykłych powieściach, potem w esejach, a ostatnio – w tomach kolaży. Woluminy zawierają kilkadziesiąt pocztówek – wycinanek, utworzonych z różnorodnych w swej kolorystyce, wielkości i kroju czcionki wyrazów, wydrukowanych w gazetach, które – zamiast, jak to zwykle bywa z codzienną prasą, skończyć swój żywot w kontenerze na makulaturę, pod ławką w parku lub gdzieś w piwnicy – zyskują drugie życie, może nawet ważniejsze niż to pierwsze.
Nie sposób zrozumieć twórczości pisarki bez znajomości jej biografii. Język używany przez nią bowiem do opisu świata, zwłaszcza tego, z którego uciekła – rządzonej przez tajną policję komunistycznej Rumunii, jest specyficzny. Niezwykły w swych kontrastach język twórczy autorki jest jednocześnie szorstki i poetycki, zredukowany i niezwykle wymowny, beznamiętny i wywołujący w czytelniku lawinę emocji. Noblistka, która będąc Niemką urodziła się i mieszkała w Rumunii, żyła nie tylko w dwóch odległych światach mentalnych – komunistycznej Rumunii i zjednoczonych Niemczech, na Wschodzie i Zachodzie – ale również w świecie opisywanym przez dwa języki. Okazały się jednak oba niewystarczające do przedstawienia prawdy tego, co widziała i przeżyła. Jak sama pisze w jednym z esejów: To nieprawda, że na wszystko istnieją słowa. Do dziś o wielu rzeczach myślę poza słowami, nie znalazłam odpowiednich ani w języku niemieckim wsi, ani w niemieckim miasta, ani w rumuńskim, ani we wschodnim czy zachodnim niemieckim. Obszary wewnętrzne nie pokrywają się z mową, wloką człowieka tam, gdzie nie mogą przebywać słowa.* Postawiona w obliczu jednoczesnej niemożności wyrażenia świata a potrzeby jego przekazania innym, Müller konstruuje swój własny język: z ograniczoną liczbą słów – symboli oraz niezwykłymi związkami frazeologicznym, skonstruowanymi ze słów, które nigdy wcześniej się nie poznały. Czytając jej wcześniejsze teksty miałam przed oczami dziwne dziecko, które dopiero uczy się mówić, ale przebywa wśród ludzi psychicznie chorych, zatem zasób jego słownictwa i jego dobór wydaje się dziwaczny, choć piękny, ale często bywa niezrozumiały dla osób mało wrażliwych. Jednak może trafniejsze byłoby porównanie jej stylu do mowy osoby z afazją – zaburzeniem mowy, wynikającym z przeżytego urazu lub traumy. Człowiek taki znajduje się nagle w sytuacji, gdy potrafiąc mówić i znając różne słowa nie umie ich dopasować do odpowiadających im przedmiotów i znaczeń. Podobnie jest w książkach niemieckiej pisarki, gdzie nazwy zwyczajnych, codziennych przedmiotów, jak grzebień, szczoteczka do zębów, walizka czy guzik, zyskując nowe znaczenie i niosą ze sobą atmosferę zaszczucia i opresji.
Podobnie jest i w tym tomie. Niesłychany język został tu ponadto wzbogacony o niecodzienną formę. Wycięte z gazet wyrazy, skomponowane w jedną całość z elementem graficznym (naszkicowanym czarnym tuszem ludzikiem stylizowanym na kafkowskie rysunki lub wyciętym fragmentem fotografii) tworzą specyficzne pocztówki. Ten rodzaj przekazu generuje kolejne znaczenia. Wycinanie wyrazów lub liter z gazet i tworzenie z nich komunikatów jest charakterystyczne dla donosów i anonimów z pogróżkami lub szantażem (w przypadku porwań). Czasem ten sposób przekazu wykorzystywany jest też przez dzieci przy tworzeniu plakatów promujących coś (np. zdrowy styl życia) lub piętnujących jakieś zachowania (np. nałogi). Z drugiej strony prasa, z której pochodzą wycięte wyrazy, u pisarki symbolizuje jeden z aparatów opresji totalitarnej, tubę propagandową reżimu. Jednak używane przez ten aparat słowa, wyciągnięte z kontekstu i zebrane z innymi w nowe bukiety znaczeń, służą tutaj celom poetyckim – przekazania prawdy i wywołania u czytelnika prawdziwej w jej jednostkowej unikalności emocji. Pocztówki są zatem rodzajem wiadomości, relacją zza muru doświadczeń, zwłaszcza jeśli pamiętamy, że narratorka „Sercątka” (alter ego pisarki) wyznaje, że po ucieczce do Niemiec nie będzie już pisać do przyjaciół listów (czytanych później przez tajną policję), tylko pocztówki.
Powyższy tom zawiera dwa z czterech zbiorów kolaży Noblistki: „Ci bladzi mężczyźni z filiżankami kawy (Die blassen Herren mit den Mokkatassen)” z 2005 roku oraz „Ojciec rozmawia telefonicznie z muchami (Vater telefoniert mit den Fliegen)” z roku 2012. Wcześniej, w 2010 roku, ukazały się w polskim przekładzie pocztówki – kolaże z tomu „Strażnik bierze swój grzebień (Der Wächter nimmt seinen Kamm)”, wydane w serii Liberatura przez Korporację Ha!art. Tom „Im Haarknoten wohnt eine Dame” z 2000 roku nie znalazł, jak dotąd, polskiego wydawcy. Książka „Kolaże” ma swoją polską premierę 18. kwietnia 2013 – dzień przed rozpoczęciem festiwalu Port Literacki. Pierwszego dnia festiwalu – 19. kwietnia - odbędzie się spotkanie z autorką.
W eseju „U nas w Niemczech” Herta Müller wyznaje: Pisząc, muszę przebywać tam, gdzie jestem wewnętrznie najbardziej zraniona, w przeciwnym razie nie musiałabym pisać.** Jej pisarstwo nie jest jednak autoterapią, lecz rodzajem milczącego krzyku, sposobem pokazania innym ran świata. Jej powieści i kolaże, choć ich bohaterowie przebywają w określonym miejscu i czasie, przez swój język – poetycki i okrutny – przynoszą uniwersalne przesłanie o kondycji ludzkiej, a także – co zaskakujące – w swoim brutalnym pięknie i prawdzie pozwalają przeżyć pewnego rodzaju katharsis. I to właśnie jest najważniejszym zadaniem literatury – zranić czytelnika, by mógł się przyjrzeć ludzkości w ogóle oraz swoim słabościom i lękom w szczególe, a potem je zrozumieć i pokonać. Albo pokochać.
Jowita Marzec
* H. Müller, Każdy język ma inne oczy, cytat za: L. Szaruga, Nie tylko słowa, w: H. Müller, Kolaże, Biuro Literackie, Wrocław 2013, s. 122-123
** H. Müller, U nas w Niemczech, cytat za: L. Szaruga, Nie tylko słowa, w: H. Müller, Kolaże, Biuro Literackie, Wrocław 2013, s. 115
Książka na półkach
- 55
- 41
- 14
- 3
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
Opinia
czuję się totalnie skołowana: nie wiem, co powodowało Biurem Literackim, by wydać te wiersze w takiej formie!:
- W tomie, który nie został zredagowany!!! Tak, tak, nie tylko nie wspomniano o żadnym redaktorze, ale Jacek Szaruga, który bryluje w długaśnym posłowiu, ani razu nie pokusił się o umiejscowienie (data wydania, tytuł, rok) gęsto przywoływanych cytatów różnych opracowań dotyczących Herty Muller!
- w ciężkim tłuamczeniu, które nade wszystko stara się oddać 'słowo-w-słowo' wizualną stronę wyklejanek, łamiąc zasady rządzące konwencją języka polskiego (np. odrzucając podmioty domyślny, by oddać niemieckie 'ich' pisane ręką autorki)
Jestem bardzo rozczarowana tą publikacją, nie jestem w stanie jej ocenić, bo byłaby to nota dana w afekcie
czuję się totalnie skołowana: nie wiem, co powodowało Biurem Literackim, by wydać te wiersze w takiej formie!:
więcej Pokaż mimo to- W tomie, który nie został zredagowany!!! Tak, tak, nie tylko nie wspomniano o żadnym redaktorze, ale Jacek Szaruga, który bryluje w długaśnym posłowiu, ani razu nie pokusił się o umiejscowienie (data wydania, tytuł, rok) gęsto przywoływanych cytatów różnych...