rozwińzwiń

Żelazna obroża

Okładka książki Żelazna obroża Ryszard Sługocki
Okładka książki Żelazna obroża
Ryszard Sługocki Wydawnictwo: Nowy Świat reportaż
304 str. 5 godz. 4 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Nowy Świat
Data wydania:
2011-09-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-09-01
Liczba stron:
304
Czas czytania
5 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788373864283
Tagi:
libia kaddafi terror terroryzm
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1753
1752

Na półkach:

W socjalistycznych czasach mojej Ojczyzny wyjazd poza jej granice był jak cenna wygrana na loterii. Szczyt marzeń wielu! Posiadanie rodzica, któremu się to udawało było powodem podziwu i jednocześnie zazdrości. Tak to postrzegał mój dziecięcy, niedoświadczony życiowo umysł. Egzotyka na tle powszechnie obowiązującej szarej urawniłowki w każdej dziedzinie życia przeciętnego Polaka (nieprzeciętni byli bardziej równi od równiejszych),była w cenie. Nieważne dokąd, byle się wyrwać z klatki.
Bywało, że z klatki do jeszcze ciaśniejszej klatki, wyposażonej dodatkowo w obrożę.
Na przykład do Libii. Kraju rozwoju partnerskiego, któremu Polacy bardzo chętnie pomagali we wprowadzaniu nowoczesności. Najczęściej na polu budowlanym. To tam w latach 1985-1988 trafił autor tej książki. A wszystko zaczęło się od chęci wyjazdu (któż jej wówczas nie miał?!) połączonej z potrzebą zarobienia dolarów i snu o palmie. Wierzyć, nie wierzyć w prorocze sny, ale dokładnie tej, którą zobaczył już na libijskiej ziemi.
Była więc wyśniona, a zarazem realna palma, egzotyczna Libia, praca tłumacza w firmie budującej drogi i mosty oraz obiecujące powitanie nowo przybyłych pracowników dyrektora personalnego w bazie, wyliczające warunki nie pracy, a niemalże sanatoryjnego pobytu: "zarobki wielokrotnie wyższe niż w kraju, i to w twardej walucie, bezpłatne zakwaterowanie, tanie, obfite i smakowite obiady w stołówce, troskliwą opiekę lekarską, zajęcia sportowe i bogate życie kulturalne.[…] Jest basen, boisko do piłki nożnej, siatkówki i kort tenisowy, a codziennie po pracy wyświetlane są filmy.[…] Jest zespół pieśni i tańca, a także orkiestra. Pracę umila muzyka nadawana przez radiowęzeł". Osobom wierzącym zapewniono nawet wyjazdy do kościoła!
Uwierzyłam!
A potem zaczął się seans filmowy, o którego reżyserię podejrzewałabym Stanisława Bareję, gdyby nie fakt, że stworzył go autor. Czytałam i trzymałam się za brzuch, bo już nie miałam siły się śmiać, ale umysł domagał się więcej. W połowie książki miałam wątpliwości, czy ja czytam powieść komediową, czy reportaż? Przecież okładka zapowiadała poważną treść, a w środku bawiła wypaczona, wykrzywiona rzeczywistość polska ze wszystkimi przywarami i wadami przeniesiona na grunt libijski! W połączeniu z nim dająca mieszankę absurdalności podniesionej do kwadratu. Na dodatek opowiedziana w gronie męskim, gdzie żadne słowa nie były obce, a zwłaszcza te dosadniejsze (jak sam autor stwierdził, łatały swobodnie niczym motylki nad łąką),a temat kobiet jednym ze stałych (obok pieniędzy, alkoholu i jedzenia) punktów rozmów. Ba! Jeden rozdział został poświęcony tylko i wyłącznie problemom sercowo-seksualnym mężczyzn (w tym autora) rzuconych na kilkuletnie kontrakty w sam środek pustyni muzułmańskiego kraju, w którym niewinne czasopisma jak Przyjaciółka i Kobieta awansowały wśród libijskich mężczyzn do rangi hardcorowych czasopism pornograficznych. Odsłonięte twarze, ramiona i nogi kobiet na fotografiach przyciągały miejscowych, młodych mężczyzn, którzy "krążyli wokół Centralnej Bazy jak sępy wokół trupa moralnego rozkładu, wydając ni to tęskne krzyki pożądania, ni to sprośno-pytające zawodzenie" z prośbą o seksualną(!!!) gazetę.
I tutaj się zadumałam.
Po pierwsze nad symboliką tej sceny, która jak żadna inna pokazuje przepastne, głębsze od amerykańskich, kaniony różnic kulturowych, a po drugie nad szczerością autora. Nie znam innego reportażysty, który by w tak bezpruderyjny sposób pisał o tym aspekcie własnego zawodu. A właściwie w ogóle o tym pisał! Temat życia seksualnego na obczyźnie i w podróżach uznawany jest za bardzo prywatny, nietykalny i tabu. Tylko że potem, kiedy niewierność wychodzi na jaw, zaczynają się procesy o zniesławienie i zbezczeszczenie pamięci guru. A tutaj proszę! Człowiek z krwi, kości i potrzeb, również tych męskich, niestroniący od nadarzających się okazji. Na ucho zdradzę, że ze szczegółami o pełnym "wachlarzu układów erotycznych. Brakowało chyba tylko górala z łabędziem i Ledy z owieczką". Jednak cicho sza!
Uwaga!
Żony i inne Penelopy mające ukochanych w dalekich krajach, dla własnego dobra i spokojnego snu, lepiej niech tej książki nie czytają! Trzy lata męskiego towarzystwa na pustyni, wśród kobiet tak ubranych, skromnych i niedostępnych, złamie najwierniejszego!
A do tego opowiedziane tak, że… A zresztą, co ja będę pisać, skoro można samemu się przekonać o stylu narracji w udostępnionych czytelnikom fragmentach tej książki.
Jednak ten humor i ironia, poprzez które autor opisywał karykaturalny obraz życia ówczesnych Polaków na obczyźnie i samej Libii i Libijczyków za rządów Kaddafiego, był niezbędny do zbudowania dystansu do otaczającej rzeczywistości.
Skrajnie niebezpiecznej i śmiertelnie groźnej.
Były momenty, kiedy autor zapominał o tym bezpiecznym dla mnie parasolu albo celowo przybierał poważny ton, a wtedy wiało grozą – nie tą polską, do której byłam przyzwyczajona, ale libijską. Przerażająco prześwitywała przez narrację autora. Wychylała się spomiędzy frywolnych zdań, a to komunikatem o kolejnych powieszonych wrogach przywódcy państwa na fortepianowych strunach na stadionach w Trypolisie i w Bengazi, a to przyłożoną lufą karabinu do głowy z powodu podejrzeń o szpiegostwo, a to rzuconą realną groźbą więzienia (szansa przeżycia w nim to maksymalnie rok!) za niepodporządkowanie się postanowieniom urzędników albo policjantów czy nawet zwykłych mieszkańców, a to przymusowym udziałem w antyamerykańskich manifestacjach (włączając w nie samych Amerykanów!) czy karą śmierci za „sabotaż” budowlany, bo "obowiązkiem wykonawcy drogi jest zbudować ją tak, aby żadna ulewa jej nie rozmyła, a szczególnie wówczas, kiedy ma się nią przemieszczać bardzo ważna osobistość". A wszystko to na tle rządów Kaddafiego i polityki państw rozwoju partnerskiego, do których należała również socjalistyczna Polska. Reżimowego kraju, który nie miał przyjaciół, z sąsiadami był skłócony, a jego jedynym atutem była ropa.
Jeśli ten bardzo niekorzystny obraz społeczeństwa libijskiego jest prawdą, bo przecież to tylko skondensowana, subiektywna opinia pracujących i żyjących w nim ówczesnych Polaków, to czeka nas bardzo, bardzo trudna współpraca z Libijczykami, w budowaniu demokracji, jakiej podjęliśmy się po śmierci Kaddafiego.
I jestem trochę tym przerażona!
Bo ta książka nie tylko tłumaczy, dlaczego Kaddafi musiał skończyć tak jak Nicolae Ceauşescu, a nie Saddam Husajn (chociaż efekt był taki sam),ale również, dlaczego nie powinniśmy angażować się w tę pomoc.
Dlaczego wiec mój rząd zdecydował się na to?
Odpowiedź nie zmieniła się od czasów „pomocy rozwoju partnerskiego” – ropa!
Obym się w tych moich wnioskach myliła!
naostrzuksiazki.pl

W socjalistycznych czasach mojej Ojczyzny wyjazd poza jej granice był jak cenna wygrana na loterii. Szczyt marzeń wielu! Posiadanie rodzica, któremu się to udawało było powodem podziwu i jednocześnie zazdrości. Tak to postrzegał mój dziecięcy, niedoświadczony życiowo umysł. Egzotyka na tle powszechnie obowiązującej szarej urawniłowki w każdej dziedzinie życia przeciętnego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
8
2

Na półkach:

Świetna książka, odzwierciedlająca realia panujące w ówczesnej Libii.

Świetna książka, odzwierciedlająca realia panujące w ówczesnej Libii.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    10
  • Przeczytane
    7
  • Posiadam
    6
  • 2013
    2
  • Ksiązki nabyte w 2016
    1
  • Islam / Bliski Wschód / Afryka
    1
  • Afryka
    1
  • 2009 Nabytki
    1
  • Literatura faktu / reportaż / publicystyka
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Żelazna obroża


Podobne książki

Przeczytaj także