Są takie dni, kiedy w domu nie ma męskiego ramienia i musisz oprzeć się tylko i wyłącznie na własnym doświadczeniu. Problem pojawia się wtedy, gdy nie masz absolutnie żadnej wprawy w dziedzinie drobnych napraw i pozostaje ci wyłącznie zdanie się na kobiecą intuicję. Mówią, że kobieca intuicja jest niezawodna, ale ja wolę nie ryzykować i nie kłaść palców między drzwi..

Kiedy zobaczyłam książkę „Mistrzyni majsterkowania” poczułam dziwną chęć sprawdzenia się w tej roli. Zaczęłam przeglądać strona po stronie i zagłębiać się w sens porad i ciekawych pomysłów. Zauważyłam, że autorka nie odrywa kobiety od rzeczywistości, kładąc w dłoń pędzel ze słowami: „ Weź maluj, to proste!”. Zaczynamy krok po kroku od podstawowych rzeczy do fabuły wątku.

Dla kobiet każdy szczegół ma ogromne znaczenie. Każda myśl autorki jest gruntownie badana przez wnikliwe umysły. A. Meyer znając kobiety, ich wrażliwość i dokładność wyjaśnia w idealny sposób zastosowanie porad pod kątem słownym i graficznym. Sycimy wzrok pięknymi ilustracjami, z których o dziwo wszystko wiadomo. Nie trzeba być biegłym w tej dziedzinie, wystarczy kobieta amator, aby sama mogła poradzić sobie z całym tym bałaganem. Ileż to razy mogłybyśmy naprawić coś same, ale brak większej wiedzy nie pozwalał nam się do tego zabrać z odpowiedniej strony. Posiadając poradnik, który będzie naszym sprzymierzeńcem uwierzymy w nasze możliwości. Jakże są ogromne!

Czy przydał mi się ten poradnik?
Nie uwierzycie, ale owszem. To, że przeczytałam jego zawartość o niczym wielkim nie świadczy, ale mogę z czystym sumieniem dodać, że zrealizowałam dwa problemy z poradnika. Sytuacja jak zawsze zmusza człowieka do zadań ekstremalnych. Może nie był to wielki wyczyn (ba nawet żaden), ale dla laika to ogromne wyzwanie.

Najpierw złota myśl, aby użyć poradnika, zastosować zawarte w nim wskazówki i oszczędzić sobie niewygody miało w przypadku odpowietrzania grzejnika. Wiem, to zupełnie błaha sprawa, ale ja w ogólne nie wiedziałam jak mam się do tego zabrać...

Nie chciałam ryzykować poparzeniem gdybym odkręciła zły zawór. Pocierpiałam jakiś czas z zimnem, aż w końcu przypomniała mi się „Mistrzyni majsterkowania”. Krok po kroku mistrzowsko poradziłam sobie z grzejnikiem a w kilka dni później zmierzyłam się z powieszeniem obrazka w formie tryptyka.
I oto rezultat.

„Mistrzyni majsterkowania” polecam osobom, które przede wszystkim cenią sobie niezależność, a także tym, którzy tak jak ja potrzebują czasami pomocy gdy znikąd jej nie widać. Muszę przyznać, że to wcale nie jest trudne, obawiam się jednak, że jeśli musiałabym co rusz dokupować potrzebnych mi narzędzi to być może wolałabym wezwać fachowca.

Niemniej jednak, jeśli planuje się jakiś większy remont - wiadomo potrzeba nam narzędzi a do odpowietrzania grzejników czy zawieszania obrazków wystarczy sam poradnik – koszty są minimalne! Drobne naprawy mogę z łatwością zrobić sama. Większe jednak zlecę fachowcom, bo nie każdy ma na tyle cierpliwości by min. tapetować sufit.

Są takie dni, kiedy w domu nie ma męskiego ramienia i musisz oprzeć się tylko i wyłącznie na własnym doświadczeniu. Problem pojawia się wtedy, gdy nie masz absolutnie żadnej wprawy w dziedzinie drobnych napraw i pozostaje ci wyłącznie zdanie się na kobiecą intuicję. Mówią, że kobieca intuicja jest niezawodna, ale ja wolę nie ryzykować i nie kłaść palców między drzwi..

...